wtorek, 31 lipca 2018

BITWA NA WYDANIA



Na książkowy ring zapraszam dziś  ,,Simon oraz inni homo sapiens" i ,,Twój Simon".  Obie książki zostały wydane przez wydawnictwo Papierowy księżyc. Bitwę  czas zacząć, które wydanie wygra ? To będzie zależało od Ciebie. W komentarzu napisz, które wydanie Tobie  podoba się najbardziej lub czym Cię ujęło. Na koniec zliczę Wasze głosy i zobaczymy , które wydanie zwycięży tę bitwę ;) To co zaczynamy !

PRZYGOTUJCIE SIĘ NA NA LECĄCE  PAPIEROWE WIÓRY!!!

RUNDA 1 OKŁADKA





Mamy tutaj oryginalną okładkę, która mi przypomina takie rysunki, które tworzyło się na końcu zeszytów :) Do tego widzisz chłopaka, który zakrywa twarz. Płacze? Załamał się? a może wstydzi ? Czytelnik może się domyślić, że chłopak ma jakiś problem. Kolorystyka okładki to taka czerwona czereśnia ( ciemniejsza od nowego wydania)  i matowa.

Filmowa okładka przedstawia czterech nastolatków. Trójka z nich zwrócona jest twarzami w kierunku chłopaka, który uśmiecha się do nas tajemniczo. Jakby skrywał jakiś sekret o którym tylko on wie, a reszta paczki nie. Nad jego głową widnieje biały dymek, który na matowej okładce wyróżnia się , bowiem jest lakierowany. Dominuje tutaj czerwień koloru pomidora. Jaśniejsza niż oryginalna.

RUNDA 2 ŚRODEK


Simon oraz inni...

Twój Simon

Jeśli myślisz, że różnią  się diametralnie w środku to się mylisz. Czcionka w Simonie jest grubsza ,a jej kolor stron to żółty. W Twój Simon mamy czcionkę cieńszą, a strony są w beżowym kolorze. W obu przypadkach mamy te same ozdobniki nad rozdziałami. Niestety filmowe wydanie nie posiada zdjęć z kadrów filmowych, a szkoda, bo tak by wyszła na pewno na prowadzenie.

RUNDA 3 FINALNA



Oprócz okładek książki różnią się:

  1.  Ceną  za książkę z oryginalną okładką zapłacimy 37 zł , a filmową 38zł ( ceny podane w zaokrągleniu)
  2. Bok okładki oryginalnej jest bardziej ozdobny, a filmowej klasyczny i minimalistyczny.
  3. Tytułem : Twój Simon przypomina podpis w jakimś liście, mailu, smsie. Już na tym etapie wiemy, że będzie chodziło o jakąś nastoletnią korespondencję. Natomiast ,,Simon oraz inni homo sapiens" daje nam już na starcie odczuć, że książka będzie o jakimś wyobcowaniu i próby dostosowania się do reszty.

KONIEC BITWY RING JEST PUSTY !!!

Teraz wszystko w Twoich rękach. Które wydanie wygra ? Sama jestem ciekawa ;)

czwartek, 26 lipca 2018

CAMILLA. OPOWIEŚCI Z ANGIELSKIEGO DWORU




Tytuł: Camilla. Opowieści z angielskiego dworu.
Autor:  Magdalena Niedźwiedzka
Ilość stron: 502
Wydawnictwo:  Prószyński i S-ka
Okładka:  zintegrowana
SŁOWA KLUCZE:

Żaden mężczyzna nie zrezygnuje z kobiety, która go kocha
Magdalena Niedźwiedzka

KRÓTKA FABUŁKA: czyli z czym to się je?
    Poznajemy losy księcia Karola i Camilli Parker Bowles po tragicznej śmierci księżnej Diany w 1997r. aż do drugiego ślubu następcy tronu w 2005 r.  Oprócz dalszego życia  dwojgu  słynnych bohaterów, ukazuje historię nie tylko wielkiej namiętności ale walkę o prawo do samostanowienia i określenia własnej roli w świecie.

POD LUPĄ: Zacznę od wizualnej strony, czyli lupa w dłoń i do dzieła !
Mamy do czynienia z zintegrowaną okładką ( dla przypomnienia jest to okładka taka pośrednia tzn twardsza od miękkiej ale elastyczniejsza od twardej ). Na froncie mamy podobizny, zdjęcia Karola, Diany i Camilli. Wszystko utrzymane w odcieniach beżu, brązu, żółci, czerni. Do tego przepiękna wklejka ze wzorem królewskim w odcieniach brązu i beżu. Szyta, nie klejona, standardowej wielkości A5 z żółtymi kartkami. Gdybym miała się do czegoś przyczepić to byłaby mała czcionka, jednak to moja ocena. Może dla Ciebie nie ma to znaczenia. Podsumowując wydanie oceniam na : 5







OPINIA:   Byłam bardzo podekscytowana, kiedy tylko otrzymałam książkę ,,Camilla. Opowieści z angielskiego dworu”.  Najsłynniejsza, współczesna rodzina królewska, zostaje przez autorkę po raz pierwszy sfabularyzowana, a konkretnie trio jakie tworzyli Karol, Diana i Camilla. To 3 tom tej trylogii i muszę Ci powiedzieć, że z początku się załamałam, no bo jak tu czytać coś co jest ostatnim tomem ? Na szczęście autorka pomyślała i o tym, dzięki czemu czytelnik spokojnie może czytać osobno te tomy, niepokolei, lub kupić tylko jeden.
Jak sam tytuł wskazuje, ta książka skupi się na relacji Karola i Camilli. Cała fabuła zaczyna się od feralnego dnia, w którym w wyniku wypadku samochodowego ginie Diana, a kończy na drugim ślubie księcia Karola. Towarzyszymy więc tej dwójce w ich życiu, które okazuje się nie być piękną, kolorową bajką. Historię tą poznajemy za sprawą Karola, Camilli, Elżbiety oraz Williama, Harrego i pracowników królewskiej rodziny. Dzięki temu mamy całościowy i obiektywny obraz całej tej miłosnej opowieści.

    Dużą dawką sympatii obdarzyłam Camille. Jawi się ona jako bardzo inteligentna, pełna humoru kobieta. Wie czego pragnie od życia, jednak dla dobra ukochanego, stara się być w jego cieniu. Jednak czy da się być partnerką księcia Karola bez zauważenia przez społeczeństwo ? No właśnie. Nie. Prasa co tu dużo mówić nienawidzi jej, bo uważa że to ona rozbiła ,, idealne” małżeństwo Karola i Diany. Jednak prawda jest z goła inna. Do tego oboje mają dzieci, które niedokońca akceptują ich związek. Jak widzisz same trudności.  Jednak Camilla nie przejmuje się ani rodziną, ani społeczeństwem. Inaczej wygląda to z Karolem, który dla mnie jawi się jako taka ciapa, matczyny pantofel , ciepła klucha. Przejmuje się wszystkim. Kiedy w końcu dochodzi do oficjalnego spotkania Camilli z Williamem, to Karol trzęsie się, jak galareta tak to przeżywa. Nie potrafi się przeciwstawić matce, a gdy to robi to czytelnik myśli ( no nareszcie ! ). Także nie dziw się, że nie polubiłam go. Królowa Elżbieta to bardzo silna, stanowcza i uparta kobieta, która nie raz przyprawi Cię o zdenerwowanie.

    Sama fabuła jest bardzo interesująca i wciągająca, a to za sprawą nie tylko lekkiego języka ale i motywów jakie tu znajdziemy. To nie jest jakieś tanie romansidło, oo co to , to nie. Mamy tutaj bowiem politykę, intrygi i relacje rodzinne. Wydarzenia, jakie opisywane są w książce sa oparte na faktach więc w pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać, co jest fikcją literacką ?  Co uważam za geniusz literacki jeśli czytelnik zostaje wprowadzony przez autora w manowce





PODSUMOWUJĄC:   Książka jest genialną pozycją . To wspaniałe przedstawienie rodziny królewskiej i ich życia we współczesnym świecie, gdzie rządzą media prywatność uciekła do lamusa. Jest to bardzo dobrze opracowana pod względem faktów  pozycja, która stara się przybliżyć nam sylwetki Camilli i Karola. Napisana lekkim językiem, wciągnie Cię od samego początku aż do ostatniej strony. Bohaterowie są bardzo realistycznie przedstawieni co powoduje, że zatraca się wszystko to co fikcyjne.  To było moje pierwsze spotkanie z tą autorką ale bardzo się z niego cieszę, bo podbiła moje serce i z przyjemnością sięgnę po jej inne powieści.

KOMU POLECAM?    dla wszystkich, którzy uwielbiają nie tylko powieści historyczne ale i osoby lubiące beletrystykę

💖 Za egzemplarz i wspaniałe chwile z książką, dziękuję wydawnictwu i portalowi💖 :








poniedziałek, 23 lipca 2018

WYWIAD




Cześć Czytelniku! 

Dziś zapraszam Cię na wyjątkowe spotkanie z nietuzinkową osobą, której książki są tak samo kreatywne, jak ona sama – Evanna Shamrock. Normalnie w tym momencie powinnam wstawić (a raczej wkleić) jakąś notkę o autorce ze źródeł, do których Ty masz dostęp. Tylko po co powielać to samo? Pragnę, byś poznał autorkę serii „Signum Sanguinem” poprzez naszą rozmowę. Niech na obecną chwilę wystarczy Ci zdjęcie, przedstawiające autorkę (za które,  Evanno, bardzo Ci dziękuję). Więc usiądź, Czytelniku, wygodnie i delektuj się tym cudownym i szalonym jak My spotkaniem.   

      
zdjęcia autorstwa: Evanny Shamrock

(UWAGA! Wywiad zawiera spoilery z serii „Signum Sanguinem”).

Witaj Evanno, bardzo mi miło gościć Cię u siebie. Cieszę się , że zgodziłaś się na tę rozmowę. Proszę, herbata dla Ciebie, dla mnie kawa. To co, jesteś gotowa na moją cukierkową lawinę pytań?

Jeśli herbata będzie jaśminowa, może jakoś to udźwignę (śmiech).

Czułam, że to nie będzie łatwo, dlatego się przygotowałam. Proszę herbata jaśminowa, a dla mnie kawa. Teraz możemy zaczynać  :)                                                                                                        

1. Skąd zrodził się  pomysł na serię Signum Sanguinem ? Czy od razu wiedziałaś o czym chcesz pisać?    
 
Wiele razy odpowiadałam na pytanie, skąd wziął się pomysł na serię, więc może teraz ugryzę je z innej strony – nie zaczynam czegoś robić, jeśli nie wiem, po co to robię. Mojej działalności zawsze przyświeca jakiś cel, to nie musi mieć nic wielkiego, po prostu cenię sobie celowość działań. Chciałam napisać coś, co być może zmieni postrzeganie świata przez niektóre osoby, przynajmniej przez te, które są już po lekturze mojej powieści. Jeśli ktoś pamięta ją przez jakiś czas, jest to dla mnie znak: moje działanie ma sens.    

Pięknie to ujęłaś. Szczerze, chciałam pominąć te pytanie, jednak pomyślałam sobie, a może ktoś po raz pierwszy przeczyta naszą rozmowę, (wiesz, że Cię jeszcze nie zna), a to powielę to nudne pytanie, które chyba należy do grupy pytań drażliwych dla autorów? Masz jakieś pytania, które jeszcze Cię irytują i nie chcesz na nie odpowiadać?               
 
Cóż... Zobaczymy (śmiech).

2.    Jesteś młodą pisarką, a na swoim koncie masz już 4 pozycje, 20 czerwca bowiem miała swą premierę książka ,,Naznaczeni”, a piątą ciągle tworzysz na swoim blogu i wiem, że pracujesz jeszcze nad czymś zupełnie nowym. Gdybyś miała dać jakąś malutką radę dla początkujących pisarzy, co to by było ?


                                           Grafika autorstwa: Evanny Shamrock

Nie są to rady, a przemyślenia, moje osobiste wnioski – być może komuś pomogą. Podzielę je na kilka mniejszych segmentów, jeśli pozwolisz:
1. Nic na siłę. Jest różnica pomiędzy pisarstwem, prawdziwą pasją, a grafomanią, by wypluć jak najwięcej stron, bo książka musi być widoczna na półce (gdy fabuła nie klei się, bohaterowie są płascy lub akcja jest przeciągana – to dla mnie stos kartek, nie książka).
2. Celowość pisania. Gdy zaczynałam pisać, robiłam to dla siebie, by popracować nad warsztatem. To się nie zmieniło, teraz jednak piszę głównie dla ludzi, dając im szansę na poznanie mojego wewnętrznego świata na kartach powieści.
3. Konsultacje pomysłów z innymi. Dobrze jest wysłuchać czyichś opinii, lecz tworzyć książkę według tego, co się wymyśliło samemu. Niech opinie lub upodobania innych nie wpływają na to, co macie w głowach (gdybym ja tak robiła, „Signum” w ogóle by nie powstało, a przynajmniej nie w takiej formie, w jakiej jest znane dzisiaj).
4. Brak ideałów. To, co podoba się jednej osobie, niekoniecznie przypadnie do gustu innej. Czasem należy przełknąć dumę, przyjąć konstruktywną (!) krytykę i pracować dalej.
5. Książka też potrzebuje czasu. Warto poczekać, doszlifować fabułę, przemyśleć pewne sprawy, lecz nie czekać do końca świata :)          

No to, kochani, Evanna podała Wam jak na tacy indyka. 5 kroków,  jeśli  je zastosujesz to może w przyszłości będziemy czytać Twoje książki. Bardzo Ci kochana dziękuję za te cenne rady. Przejdźmy teraz dalej.

3.    Co czułaś, kiedy po raz pierwszy wzięłaś do ręki swoją pierwszą wydaną książkę?              

Szczerze? To było kilka lat temu, więc ciężko mi odtworzyć emocje. Nie przeżywałam tego jakoś specjalnie, wróciłam wtedy ze szkoły, a na wieść o przybyłej pocztą książce zareagowałam „to świetnie” i usiadłam do pracy domowej.       

Serio? Do zadania domowego, kiedy obok leży Twoja książka, dziecko, nad którym długo pracowałaś ?
           

Poważnie! Sama widzisz, co jest dla mnie ważniejsze – najpierw obowiązki, później przyjemności (śmiech). Dopiero kilka dni później, na pierwszym spotkaniu autorskim, odczułam, co to naprawdę znaczy. Osiągnęłam coś, co chciałam osiągnąć! Czułam się dumna, nadal się tak czuję.

4.      Jak wygląda Twoja praca twórcza ? Masz jakieś swoje nawyki pisarskie? Wiesz, że np. zawsze piszesz tylko zielonym długopisem.

Jest coś, co zawsze towarzyszy mi przy pisaniu: muzyka. Bez niej nigdzie się nie ruszam. Słuchanie jej niemal bez przerwy to już nawyk, haha. A co do pisania, potrafię pisać wszędzie, zazwyczaj zapisuję pomysł wtedy, gdy przyjdzie mi on do głowy (papier toaletowy jeszcze się nie zdarzył, chusteczki – owszem). Pierwsze książki pisałam piórem w zeszytach w kratkę, teraz jest mi obojętne, czym i na czym piszę – ważne, by pomysł mi nigdzie nie uciekł.           

Wiesz, nie mów hop, bo może jeszcze kiedyś coś naskrobiesz na papierze toaletowym. Ooo…albo na rolce naszkicujesz (śmiech). Wena nie zna dnia i godziny, jak Cię dopadnie, to wiesz… Podziwiam, że przy muzyce tworzysz, ja jak pisze recenzje, to musze mieć ciszę, inaczej ciężko jest mi zebrać myśli i ująć w słowa emocje, które kłębią się we mnie podczas czytania fragmentu. 

Ja z kolei nie umiem pisać w ciszy. Co jest zabawne, bo wszyscy myślą, że introwertycy muszą mieć ciszę, by pracować. Nieprawda. Każdy introwertyk jest inny. Ja muszę się odciąć od reszty świata, a robię to tylko z pomocą muzyki. Irytowałyby mnie może inne hałasy, czyjeś głosy – a już na pewno czyjaś obecność. Nie umiem się skupić przy kimś, chyba że ten ktoś się na mnie nie patrzy. I nie chodzi wokół mnie, patrząc mi przez ramię. Albo w ogóle jest w innym pomieszczeniu (śmiech). Przykład? Podczas pierwszego spotkania autorskiego powiedziałam Klaudii, że nie idę na salę, bo „tam są ludzie”. Minęło trochę czasu, nim się przemogłam. Trochę mnie to kosztowało, ale było warto!

5.     W  Twojej najnowszej książce, „Naznaczeni”, skupiłaś się na dokładniejszym przedstawieniu bohaterów. Mamy tutaj do czynienia z ogromnym wachlarzem różnych osobowości i temperamentów. Czy bohaterowie są wzorowani na prawdziwych osobach, czy to wytwory Twej bogatej wyobraźni ? Pomijam oczywiście Jojo i Kamila, bo o nich możemy się dowiedzieć czegoś więcej z posłowia :)        

Grafika autorstwa: Evanny Shamrock

Zabrzmię teraz jak narcyz, ale bohaterowie są wzorowani albo na mnie (Jojo i Kamil), albo na tym, co podoba mi się w ludziach. Eliasz jest altruistą, człowiekiem idei, działaczem społecznym. Oliver to moja wizja psychologa idealnego, cichego bohatera (gdy tworzyłam jego postać, wymyśliłam, że będzie walczył o doktorat, co zmusi mnie do pracy nad sobą). Maks to geniusz, a ja uwielbiam inteligentnych ludzi. Aggie natomiast jest dziewczyną pełną werwy, świadomą siebie – to chciałabym widzieć w kobietach, by były silne i niezależne.          

Sam widzisz, Czytelniku, że nie kłamałam, mówiąc o różnorodności, ale będąc przy tym pytaniu, muszę Cię, Evanno, spytać o jeszcze jedno…        

6.     Który z bohaterów sprawił Ci największy problem przy tworzeniu i nie chciał współpracować?   

Czy to pytanie o Eliasza? (śmiech).  

Oczywiście, że tak! To luj nad lujami i niemyty pulok (płacze ze śmiechu). Wiesz doskonale, że dziada od samego początku nie znosiłam. Pamiętasz naszą pierwszą rozmowę? Jak Ci powiedziałam, że nie przepadam za Eliaszem, ale dam mu jeszcze szansę w następnym tomie? Słuchaj, Czytelniku, Evanna była tak zaskoczona, tym faktem (Ci co przeczytali „Naznaczonych” już wiedzą, czemu ) - ja normalnie wtedy zaspojlerowałam „Naznaczonych”, których ona dopiero pisała  (śmiech). No to zdania nie zmieniłam, więc tak: jako chyba nieliczna nienawidziłam Eliasza od samiuśkiego początku. Jednak coś czuję, że to nie on Ci przysporzył O DZIWO problemów?       

„Niemyty pulok” n
ie sprawiał mi problemów w pierwszych częściach (aż nadeszła pora pisania „Naznaczonych”, wtedy mnie denerwował, ponieważ w dzieciństwie był paskudnym dzieckiem). Początkowo miałam też problem z Aggie i Maksem, nie do końca wiedziałam, jakie jest ich miejsce w mojej historii – być może to wyjaśnia, czemu jest ich tak mało w „Mroku” czy „Świetle”. Wynika to z faktu, że w pierwotnej wersji powieści oboje odgrywali zupełnie inne role. Przykładowo, Aggie była zahukaną dziewczyną, którą Eliasz wyprowadził z dołka (na końcu zostali parą), a Maks był bohaterem trzecioplanowym. Gdy zmieniła się koncepcja, zmieniły się też ich role, cała fabuła została wywrócona do góry nogami.

                                                         Grafika autorstwa: Evanny Shamrock

Serio? Zaskoczyłaś mnie. Jednak cieszę się, ze koncepcja się zmieniła, bo dzięki temu wyniosłaś te serię na wyższy level. Wiesz to jak przedstawiłaś Aggie jako taką ,,sympatyczną feministkę” i Maksa jako ,,nerda informatycznego”, że tak zacytuje sama siebie, powoduje, że wielu Czytelników może utożsamić się z jakimś konkretnym bohaterem, a przypominam mamy ich aż 6.           

Skoro o utożsamianiu się mowa, pora na anegdotę. Jest pewien człowiek, który utożsamiał się z Jojo – do czasu, gdy pojawił się prequel. Po przeczytaniu „Genezy” Czytelnik ten zmienił zdanie, bo wiesz, okazało się, że Jojo jest... INNY. Dlatego chłopak uznał, że od tej pory jego ulubionym bohaterem będzie Aniela, matka Jojo. Myślałam, że zejdę ze śmiechu, kiedy to usłyszałam. Przecież Jojo się nie zmienił! W pierwszym i drugim tomie nadal jest tym samym człowiekiem, co z tego, że nieheteronormatywnym? A jednak... Ludzie potrafią być wybiórczy.           

7.     Gdybyś miała opisać swoją serię 3 słowami to jakimi ?  

Nietypowa. Wymagająca. Emocjonalna.      

8.     To chyba nie tajemnica, że Evanna Shamrock to Twój pseudonim pisarski. Dlaczego nie piszesz pod prawdziwym imieniem i nazwiskiem  i czy podzielisz się z nami genezą powstania tak kreatywnego pseudonimu ?           

Evanna może oznaczać „małego wojownika” w języku gaelickim (chociaż jest wiele tłumaczeń tego imienia). Shamrock to irlandzka koniczyna, a ja od kilku lat mam bzika na punkcie Irlandii i jej kultury, muzyki i tradycji. (Wszystko za sprawą Euro 2012, gdy Irlandczycy przyjechali do Polski, okazali się tak ciepłymi ludźmi, że od razu ich polubiłam). Pod prawdziwym nazwiskiem nie piszę dlatego, że chciałam odciąć siebie od osoby, którą widzą fani na spotkaniach autorskich. W dzisiejszych czasach wiele ludzi ma problem z odróżnieniem rzeczywistości od wykreowanego świata, wolałam tego uniknąć. Plus, Evanna Shamrock jest tylko jedna. To jak własna marka!  

To prawda. Pozwolę sobie dodać, że  pseudonim, pod którym piszesz, jest tak unikatowy, że samo to powinno skłonić czytelników, choćby z ciekawości do przeczytania Twojej serii. Bowiem łączy w sobie tyle różnych gatunków, że dogodzi każdemu wybrednemu koneserowi literatury.                     

9.     Czy oprócz pisania masz jakieś inne hobby ?      

Szkicowanie. Gdy byłam młodsza, rysowałam wiele komiksów z bohaterami ulubionych seriali czy filmów, wciąż trzymam je w pokoju. Jestem autorem ilustracji we własnych książkach, ta praca również jest wymagająca, więc muszę co jakiś czas do tego wracać, bym nie zapomniała, jak się trzyma rysik (śmiech).  

Ty to w ogóle jesteś kobietą o wielu talentach…       

Dziękuję! Talentami trzeba się dzielić, więc... Dałam światu to, co mogłam dać.

10.      Gdybyś miała zamieszkać w filmie to w jakim ? (Podaj tytuł i dlaczego w nim?)       

Obejrzałam już tyle filmów, że ciężko jest mi wybrać. Tytułem nie rzucę, ale chyba taki, w którym w miarę spokojnie się żyje. Na świecie jest już wystarczająco dużo stresu...

11.     Do której ze swoich książek masz sentyment i jest Twoją ulubioną częścią ?  

„Geneza”, do niej zawsze będę wracać. Pisałam ją, gdy przechodziłam bardzo ciężki okres w swoim życiu i pewną część emocji wlałam na jej karty. Oczywiście zaraz obok stawiam „Naznaczonych”. Te książki są dla mnie tak samo ważne, stanowią część całości. „Geneza” kojarzy mi się z wewnętrzną walką (historia Jojo), a „Naznaczeni” z finalną akceptacją tego, kim się jest (historia Kamila).        


                                                        
                                                  Zdjęcie autorstwa: Evanny Shamrock
 
Oj tak, ja też uwielbiam ,, Genezę” teraz dołączyli do niej ,,Naznaczeni”. Choć różnią się klimatem, obie są takimi wiśniami na torcie. Napakowane psychologią, emocjonalnością, złotymi myślami i refleksją.       

„Geneza” jest dla mnie jak noc. „Naznaczeni” to książka, w której powoli nastał dla mnie (i bohaterów) dzień. Obie są napakowane tym, co sama przeżywałam (oczywiście z drobnymi wyjątkami). Może dlatego są tak żywe. Nie wiem, jak wyobrażają je sobie ludzie, ale dla mnie są czymś w rodzaju pamiętnika, wewnętrznej polemiki.

12.    Co robisz gdy masz tzw ,, blokadę weny” by się jej pozbyć ?    

Do niczego się nie zmuszam. Blokada weny jest dla mnie jak próba przypomnienia sobie czegoś, o czym się zapomniało – jeśli robisz to na siłę, nic ci się nie przypomni. Jeśli przestaniesz o tym myśleć, pomysł sam pojawi się w twojej głowie. 

13.     Do jakiej baśni wrzuciłabyś Kamila i Jojo by byli w niej głównymi bohaterami ?                 

Jojo byłby głównym bohaterem baśni „Złodziej nad złodzieje” braci Grimm, czyli najgenialniejszym złodziejem, jakiego mógłby widzieć Hrabia. Kamila z kolei widziałabym w baśni „Dziadek i wnuczek” (też braci Grimm), oczywiście w roli inteligentnego wnuczka. Jeśli nie czytaliście tych opowieści, z całego serca polecam się z nimi zapoznać – podejrzewam, że to właśnie na podstawie drugiej powstała sztuka teatralna, „Drewniany talerz”.   

Ja w którejś recenzji porównałam Jojo do Aladyna. Złodziejaszek z Agrabahu zakochuje się w księciu Kamilu, który co noc gra na skrzypcach, otulając swą muzyką miasto do snu z pałacowego balkonu. Jednak musze przyznać,  jak zwykle Twoja oryginalność zaskakuje i faktycznie widzę ich w baśniach, które przytoczyłaś, idealnie.      

Daryl, coś ty najlepszego zrobiła! Właśnie zachęciłaś mnie do stworzenia tak zwanego „alternative universe”! Łap arta, którego stworzyłam i słuchaj tego... 

                                                         Grafika autorstwa: Evanny Shamrock

Jakby obok Jojo pojawiły się te dziewczyny, co przy Aladynie w jednej scenie, to byłoby takie: „Let's get one thing straight – I'm not” (śmiech). A gdyby zobaczył Kamila (albo Camille'a, bo jego imię można zapisywać dwojako, w końcu ma matkę Francuzkę), pomyślałby zdecydowanie: „Sign me up for this!”. Kamil ma owczarka niemieckiego, Rafa, więc równie dobrze mógłby mieć tygrysa, a co! Tymczasem dziadek Brus byłby sułtanem! I później bum, nagłe spotkanie złodzieja i księcia. Noc, obserwowanie tych samych gwiazd... No i wiadomo, jak to by się skończyło. Uwielbiam wrzucać bohaterów w wiry innych światów. Dla Ciebie pewnie Eliasz byłby Dżafarem, bo wiesz, władza i pieniądze (śmiech). Może jego art też narysuję, kto wie, haha!

14.    W Twoich książkach bohaterowie mają niecodziennie umiejętności do walki ze pradawnym złem. Czy Tobie przydarzyło się coś nadprzyrodzonego, czego do dziś nie potrafisz wyjaśnić? 
Przytoczę jedną z takich sytuacji. Gdy miałam 7 lat, lunatykowałam. Uciekałam przed czymś i chciałam skoczyć z balkonu, na którym nie było jeszcze zabezpieczenia. Moja mama w ostatniej chwili złapała mnie i uratowała przed upadkiem. Do dziś nie potrafi wyjaśnić, czemu za mną poszła, ale sądzi, że kierował nią anioł. Tę historię przeniosłam na karty „Genezy”.       

Co za historia. Aż mam gęsią skórę, jak mi to opowiadasz. Jak widać, w serii SS jest opisanych wiele wydarzeń z Twojego życia, ale nie będziemy o tym mówić teraz. Ciekawskich zachęcam do przeczytania książek.     

Jestem ciekawa, kto pozgaduje, co jest fikcją, a co prawdą, bo to doprawdy cienka granica w tym świecie obłędu, jakim jest uniwersum „Signum Sanguinem”...

15.     Gdybyś miała możliwość napisania w duecie z innym autorem kolejną powieść... Kogo byś wybrała i jaki gatunek literacki razem byście stworzyli ?   

Jest wielu autorów, których lubię, a możliwość napisania czegoś z Rickiem Riordanem albo Nealem Shustermanem byłaby niezwykła. Wtedy to byłaby fantastyka. Ciekawie byłoby też napisać coś razem z Becky Albertalli, jej styl pisania mnie zauroczył. Nie poszłabym jednak w stronę komedii romantycznych, to byłoby coś poważniejszego, jednak nadal lekkostrawnego.          

No… brałabym Waszą książkę w ciemno. Taki duet, jak Wasz, spowodował by tylko jedno: ,,czytelniczy pożar”. Byłaby moc, czuję to w moich oczach .

16.     W swoich książkach zamieściłaś motyw LGBT, który ostatnio jest dość modny w literaturze. Czy łatwiej jest pisać o związkach heteroseksualnych, czy homoseksualnych?      

W 99% masz w „Signum...” ludzi heteroseksualnych, a nawet wątek miłosny między dwójką innych Naznaczonych, dziewczyną i chłopakiem. Uważam jednak, że ludzi kocha się ze względu na to, kim są. Dla mnie liczą się inteligencja, osobowość i charakter, a nie orientacja seksualna. Nieważne, czy napiszę o związku dwóch chłopaków, dwóch dziewczyn, czy dziewczyny i chłopaka: chodzi o to, by ludzie się dogadywali, rozumieli, wspierali się. Tak powinna wyglądać miłość. Sama wiesz, że wątek LGBT nie stanowi w moich powieściach trzonu, rozgrywa się w tle. Widzisz (jeśli chcesz widzieć...), że bohaterom zaczyna na sobie zależeć, że się rozumieją, ale nadal stawiają dobro misji nad własnym dobrem. Śmieszne jest to, że nie wszyscy odczytali relację Jojo i Kamila jako romantyczną, chociaż od początku miała iść w tę stronę. Zawsze będą mnie bawić komentarze Czytelników, którzy „nie spodziewali się”, że ci dwaj chłopcy mieli się ku sobie – a przecież wszystkie znaki na niebie i ziemi o tym mówiły. Czasem wystarczy przypatrzeć się, jak bohaterowie zachowują się względem siebie, co myślą i mówią, jak na siebie reagują. Drobne niuanse naprawdę potrafią wskazać odpowiedź, chociaż... Niektórzy i tak pozostaną ślepi, więc tylko pisanie wprost mogłoby uratować bohaterów (i moje nerwy xD). To pewnie zasługa „standardu heteronormatywności”. Widzisz dziewczynę i chłopaka, którzy się kłócą? „Ci na pewno będą parą, kto się czubi, ten się lubi”. Widzisz dwóch chłopaków, którzy oddaliby dla siebie życie? „Najlepsi kumple”. Można by tak wymieniać bez końca. To przykre i śmieszne zarazem, ale cóż... Właśnie dlatego postanowiłam przełamać standardy i skopać stereotypy. I przyznam szczerze, że bardzo mi się to spodobało.    

                                          Grafika autorstwa: Evanny Shamrock

Powiem Ci, że mi też podoba się jak łamiesz reguły i stereotypy w swojej twórczości. Mnie już troszkę zaczyna się odbijać tym motywem literackim ,,przyjaciel gej”. Jakby w każdej książce i filmie musi pojawić się ten fragment. Jednak mało jest takich wartościowych książek, (choć powoli się to zmienia), z których młody człowiek,  jak i dorosły, wyniesie jakąś naukę.

Gdy pisałam „Signum Sanguinem”, marzyło mi się, by ludzie patrzeli na Jojo i Kamila jak na bratnie dusze (soulmates). Nie chciałam opisywać jakichś wielkich scen pomiędzy nimi. A mogłam! I tu rzucę ci kolejnym kąskiem zmienionej fabuły – pod koniec „Światła”, gdy Kamil wyniósł Jojo z ruin zamku Perduella i chłopak spytał go: „Zależy ci na moim nędznym życiu?”, Kamil miał go pocałować, by udowodnić mu, że tak jest. Nie zrobił tego. Dlaczego? Ponieważ jest człowiekiem, który rozumie Jojo najlepiej ze wszystkich Naznaczonych i wiedział, że to mogłoby chłopaka skrzywdzić. Jojo pierwszy polubił Kamila, ale bał się stracić kolejną osobę, którą mógłby pokochać, więc zamienił miłość w nienawiść, by oszukać swojego demona, Stracha. Jednym słowem, potrzebował czasu, by wyleczyć swoje rany, by pokonać lęk, a Kamil to uszanował (jakby nie patrzeć, znał myśli Jojo, chciał go ocalić od samego początku, dlatego tak dziwnie się przy nim zachowywał). Prawdziwą relację Kamila i Jojo zaczęłam opisywać dopiero w „Symbiozie”, piątym tomie serii „Signum...”, gdy chłopcy uporali się już z misją Naznaczonych (pokonując swoje demony). Ich związek odzwierciedla to, co cenię w miłości – wspólne rozmowy, pomaganie sobie, wspieranie się w dobrych i złych chwilach życia. Reszta jest tylko dodatkiem. Moja korektorka, Julia, zwróciła mi uwagę, że ci dwaj pocałowali się dopiero po 4 tomach i 56 rozdziałach (śmiech). To się nazywa „slow burn”. (Na marginesie: Jojo zakochał się w chłopaku, to fakt. Jednak do niczego między nimi nie doszło, dopóki nie zbudowana została więź emocjonalna. Oto kolejny wątek, który wsadziłam do powieści – demiseksualizm protagonisty. Brzmi egzotycznie? To kolejny powód, by się czegoś nauczyć o „odmieńcach”). 

17.    Pozostańmy jeszcze chwilkę przy tym temacie. Czy według Ciebie jest potrzeba, aby pisać takie książki, poruszające ogólnie problematykę (ukrywania swego prawdziwego Ja, szykanowania itd.) i przybliżające nam życie osób LGBT ?  

Sama sporo wiem o ukrywaniu swojego prawdziwego Ja (odzwierciedlają to rozterki Kamila w „Naznaczonych”), więc... TAK. Uważam jednak, że seksualność bohaterów nie powinna stanowić fundamentu fabuły, tak samo jak seksualność człowieka nie powinna stanowić o jego życiu, o tym, jak jest postrzegany. Tymczasem w Polsce (pewnie nie tylko tu) obraz ludzi LGBT jest kreowany na podstawie stereotypów, uprzedzeń, plotek, etykiet i skandali. Szykanowanie i ostracyzm biorą się z niewiedzy i tego, że tłum nie myśli racjonalnie. Zacytuję tutaj Tylera Glenna, wokalisty Neon Trees, który w jednej ze swoich piosenek śpiewa: „Nienawidzisz tego, czego nie rozumiesz”. W pełni się z nim zgadzam. (Mała dygresja: Jego album „Excommunication” jest dla mnie soundtrackiem do historii Kamila – ponieważ dotyczy porzucenia chorej religijności dla prawdziwej wiary i własnego szczęścia. Mnie samej ta płyta towarzyszyła podczas pewnego przełomu w życiu). Tak czy owak... Uważam, że nawet jeśli takie powieści nie zmienią całego świata, być może dotrą do garści ludzi, a ci zmienią swoje postrzeganie rzeczywistości. Kto wie.           

Myślę, że już powolutku się zmienia postrzeganie naszego społeczeństwa. Właśnie dzięki mądrej literaturze oraz filmom.                      

18.  Czy według Ciebie sława przeszkadza, czy ułatwia życie?        

Odpowiem tak, jak student psychologii: to zależy. Mnie wielka sława by przeszkadzała, nawet jeśli chciałabym być szerzej znana, gdzieś trzeba postawić granicę. Nie ma co ukrywać, że po całym dniu spotkań z ludźmi jestem zwyczajnie zmęczona psychicznie (i fizycznie), a co tu dopiero mówić o spotkaniach autorskich.

19.    Kiedy pojawia się sława, razem z nią przychodzą Hejterzy. Jak sobie z nimi radzisz i negatywnymi opiniami ?     

Przyjmuję konstruktywną krytykę i wartościowe spostrzeżenia (takie jakie podsuwała mi korektorka „Światła”, „Genezy” i „Naznaczonych”, czyli Julia Ł.). Szanuję takie opinie, które mnie czegoś uczą, nie takie, które mówią „nie podoba mi się, bo nie” lub są wymyślone na poczekaniu ze zwykłej, chorej zazdrości.         

Jest też takie stwierdzenie, z którym miałam okazje się zapoznać, oglądając przypadkowy filmik na Youtube, pod którym właśnie było mnóstwo hejtów, wiesz, chyba z tysiąc, że „osoba publiczna musi liczyć się z krytyką, a nie każdy hejt jest zły”. ABSURDALNY komentarz, który utkwił mi w głowie. Trzeba pamiętać, że każdy z nas jest TYLKO człowiekiem. Nieważne, czy jest bardziej „rozpoznawalny” czy mniej. Nie należy ranić innych tylko,  dlatego że zawiść rozsadza mi d…  , bo on ma się lepiej od nas, to dowalmy mu,  jaki to on nie jest, żeby mu za dobrze nie było.   

Tak, ludzie robią to z zazdrości i dlatego, że nie umieją się postawić na czyimś miejscu. Wiem, że istnieje wolność słowa, ale... Szanujmy się nawzajem, tak będzie o wiele lepiej.

20.    Najśmieszniejsza rzecz , jaka przytrafiła Ci się w związku z promocją książek  to... 

Myśl pewnej czytelniczki, że Kamil uśmiechnie się dzięki dziewczynie/kobiecie. To było na pierwszym spotkaniu autorskim, musiałam wodzić ludzi za nos, chociaż znałam zakończenie, to było niezwykle zabawne.     

21.    Czy okładki serii  SS są Twoim spełnieniem marzeń, a może byś w nich coś zmieniła, wiesz patrząc na nie z perspektywy czasu?   

Jedynie pierwotna wersja „Mroku” mi się nie podobała, bo Jojo nie miał noża kuchennego, a militarny. Do dzisiaj śmiejemy się z przyjaciółką, że mógłby nim obierać ziemniaki. Natomiast okładki stworzone przez Klaudię S. (od „Mrok: Revamped” aż po „Symbiozę”) są IDEALNE. Nie mam nic do dodania, uwielbiam jej koncepcje.       

Muszę Ci powiedzieć, ze moim faworytem okładkowym była ,,Geneza”, jednak kiedy otrzymałam egzemplarz ,,Naznaczonych” to przepadłam w zachwycie. Jeśli jeszcze nie widziałeś tej okładki, to koniecznie musisz to nadrobić, kochany Czytelniku. Ja mam jak wiesz ,,Światło” w tej pierwotnej wersji i ona mi burzy ten ciąg fantastycznych, klimatycznych okładek, więc jeśli miałabym wytypować najsłabsze ogniwo to była by właśnie ta okładka. Aczkolwiek, co uważam za ogromny plus, boki serii są utrzymane w jednolitej szacie, co na półce prezentuje się fenomenalnie.       

Klaudia już stworzyła nową okładkę dla „Światła”. Sądzę, że pojawi się, gdy będę robiła dodruk. Mnie okładki „Genezy” i „Naznaczonych” podobają się najbardziej, są jak noc i dzień, ogień i woda. Chcesz moją teorię spiskową? Na „Genezie” widać Jojo, a na „Naznaczonych” – Kamila.

22.    Otrzymujesz propozycję zekranizowania swojej serii, co byś wolała, aby powstało na jej podstawie: serial, czy film ?       

Serial. To nie musiałyby być całe sezony, ale sądzę, że w mojej książce dzieje się tyle, że można by spokojnie rozłożyć to na kilka godzin akcji. Ewentualnie widzę ekranizację „Genezy”, moim zdaniem ta powieść ma potencjał, by stać się dobrym thrillerem.           

Serial o SS to byłaby petarda ! Jeszcze np. zrobiony przez Netflixa.

Z ust mi to wyjęłaś! Ale wiesz, chciałabym, żeby to była kreskówka. Przyzwyczaiłam się do animacji. Chociaż w sumie... Nie pogardziłabym aktorami, gdyby dobrali jakichś podobnych.

23.     Wyobraź sobie, że zły czarnoksiężnik zamienił Cię w zwierzę. Kim jesteś i dlaczego właśnie takim , a nie innym zwierzęciem ?           

Samotny wilk, który chociaż przebywa w stadzie, nie jest jego częścią w pełni, istota po przejściach emocjonalnych, ostrożna. Lubię ludzi, chociaż na dłuższą metę ich towarzystwo mnie męczy, pewnie z powodu wysokiego introwertyzmu (to, że wychodzę do ludzi i uczestniczę w spotkaniach autorskich, wcale nie znaczy, że jestem ekstrawertykiem, co udowodniłam nie raz). W większości przypadków jestem zbyt poważna i chwilami za bardzo ironiczna, więc... Trochę się z tym identyfikuję.      

24.    Dostajesz możliwość zabicia 3 głównych bohaterów z dowolnej książki, kogo usuwasz?      

Jeszcze nikt podczas lektury mnie tak nie zdenerwował, by go zabijać (może nie czytałam aż tak złych książek?), więc nie odpowiem na to pytanie.    

Naprawdę ? U mnie by się znalazło parę postaci np. słynna Anastasia Steele z ,,Pięćdziesiąt twarzy Greya”.     

Widzisz, dlatego nie chciałam poruszać tego tematu (śmiech).

25.     Gdybyś miała nowym czytelnikom doradzić , jak czytać Twoją serię? Czy zacząć swoją przygodę  od ,,Genezy” , czy lepiej od „Mroku”?     

Jeśli ktoś jest niecierpliwi i chce od razu wiedzieć, o co chodzi w fabule, niech zaczyna od „Genezy”, jednak musi się przygotować na wielki spoiler dotyczący głównego bohatera i jego przeszłości. Jeśli ktoś nie lubi spoilerów, niech zacznie od „Mroku”, ale musi być gotowy na fabularny chaos, bo poprawa w moim stylu pisania jest widoczna dopiero w „Świetle”, co nie dziwi, skoro „Mrok” zaczęłam pisać w wieku 16-17 lat.      

Ja jak wiesz zaczęłam  czytać od ,,Genezy” i uważam, że to był strzał w 10, szczególnie, że zakończenie jest tak emocjonalne, że zostawiasz Czytelnika z takim pytaniem ,,I co teraz?”. W ,,Mroku”, nawet jeśli ktoś zarzuca mu chaos, to ja tam uważam , że książka idealnie odzwierciedla emocje i wewnętrzne bitwy, jakie towarzyszą bohaterowi po tych tragicznych wydarzeniach, jakie go spotkały w ,,Genezie”. 

Też tak sądzę. Jojo był bardzo zagubiony po śmierci przyjaciół, bliskich, których kochał nad życie i których mu odebrano... Musiał znaleźć swoje miejsce w świecie, kogoś, kto pokocha go takim, jakim jest. Jeśli znalazł, to jakim kosztem? „Mrok” to ukazuje. Zresztą... Cała seria to niezwykła historia, tyle powiem. 

26.     Jaka jest Evanna Shamrock na co dzień?

Hmmm... Raczej spokojna, chyba że coś ją wyjątkowo zdenerwuje, wtedy mówi to co myśli. Cięta, szczególnie jak usłyszy lub zobaczy totalną głupotę. Tolerancyjna, bo nawet jeśli zobaczy głupotę, stara się zrozumieć jej przyczynę. Zasłuchana w ulubionej muzyce. Zagubiona we własnej rzeczywistości i czasem wracająca do świata normalnych ludzi. Ale tylko czasem, bo większość czasu myślę o fabule do nowych książek (śmiech).

27.     Na koniec muszę zadać Ci to pytanie: Jaką książkę ostatnio upolowałaś i dlaczego? Bo promocja, bo okładka , a może, bo wołała „weź mnie ze sobą!”?         

„Krew Olimpu” Ricka Riordana oraz pierwszą część serii „Apollo: Boskie próby”. Książki przeczytałam już dawno, ale dopiero teraz postanowiłam je zdobyć i uzupełnić osobistą kolekcję. Autor dokonał pewnego przełomu. Wołała mnie postać Nico di Angelo, z którą zżyłam się od razu, gdy chłopak pojawił się na kartach powieści. Wiadomość o tym, że  wreszcie może być uznany za szczęśliwego (wpływ na to miał też Will Solace, haha), sprawiła, że twórczość wujka Riordana znalazła wyjątkowe miejsce na mojej półce.         

Muszę Ci powiedzieć, że też uwielbiam twórczość Ricka Riordana. I choć teoretycznie przeznaczona jest dla młodszego czytelnika, to bawię się przy niej świetnie, mimo tego, że nastolatką już nie jestem. Na koniec, powiem Ci, że gdybym ja miała powiedzieć, do jakiego bohatera literackiego bym Cię porównała, to byłby właśnie Nico di Angelo. Tajemniczy, odważny z własnym stylem. Podąża swoją drogą, nie oglądając się za siebie. Swą niecodziennością przyciąga jak magnes, by na końcu znaleźć swe miejsce u boku ukochanej osoby. I tego właśnie Ci życzę.  

Wiesz... Sądzę, że identyfikujemy się z tymi, których uważamy za podobnych do siebie, więc możesz mieć rację z tym porównaniem do Nico. Czerń, metalowe i rockowe zespoły, ostrza (mój świr na punkcie noży)... Ale kto by pomyślał, że inni też mogą to dostrzec? Ekstra! Swoją drogą, chłopak mdleje, podróżując przez cienie, ja dostaję choroby lokomocyjnej na długich i krętych trasach (śmiech). Teraz tylko, tak jak on, odnajdę swoje słońce. A może to ono odnajdzie mnie? ;)

Bardzo Ci dziękuję za poświęcony mi czas i tak wspaniałą rozmowę :*  Były, łzy, radość, zmęczenie, strach, smutek i zaskoczenie. Mam nadzieję Evanno, że miło spędziłaś ze mną ten czas (ciekawe, kto jeszcze by przetrwał taką lawinę pytań?).      

To była przyjemność :) Dziękuję Ci za zaproszenie, a Czytelników zapraszam na fanpage (www.facebook.com/evanna.shamrock/) oraz na oficjalną stronę (http://evannashamrock.wixsite.com/signum-sanguinem), gdzie publikuję rozmaite artykuły na temat wykreowanego przeze mnie świata i jego bohaterów, jak i ciekawostki psychologiczne. Dla chętnych również link do „Symbiozy” (http://symbioza-opowiesci-ze-swiata-ss.blogspot.com/), piątego tomu „Signum Sanguinem”.


Drogi czytelniku,

  Mam nadzieję, że wytrwałeś z nami do końca. I choć zasypałam Evanne pytaniami, niczym ciasto cukierkową posypką to i tak nie jestem w stanie ukazać Ci jak barwną, kreatywną, ciekawą, a przede wszystkim sympatyczną osobą jest Evanna Shamrock. To tak jakby nadgryźć pączka, niedostając się do nadzienia, bo jeszcze dużo kęsów dzieli  Cię od tego. Moja rada dla Ciebie jest taka: Czytaj książki Evanny, odwiedzaj jej bloga, a w nich (jeśli dobrze się wczytasz), odnajdziesz autorkę i w nich może poznasz ją jeszcze lepiej.

Udanych  książkowych łowów Ci życzę,

Papierowa Łowczyni


* Wszystkie zdjęcia i grafiki zostały przesłane przez autorkę, która jest ich twórczynią i wyraziła zgodę na ich publikację na potrzeby wywiadu.