poniedziałek, 28 września 2020

CYJAN

 

 

 


 

 

 Tytuł: Cyjan
Autor:   Camille Gale
Ilość stron: 375
Wydawnictwo: Novae res
Okładka:  miękka
SŁOWA KLUCZE: wampiry, wilkołaki, zaginięcie, śledztwo, romans


KRÓTKA FABUŁKA: czyli z czym to się je?

Po tajemniczym zniknięciu wampira Dantego, Skye odczuwa coraz silniejszą potrzebę odnalezienia przyjaciela. Tymczasem miasteczkiem Rykersville wstrząsa seria brutalnych morderstw. Gdy wszystko wskazuje na to, że nie popełnia ich człowiek, atmosfera w mieście robi się coraz bardziej nerwowa. Wilkołaki kolejny raz zobowiązują się czuwać nad dziewczyną, jednak to, co najgroźniejsze, nie zawsze pochodzi z zewnątrz… Czy Skye zna swoich nieludzkich przyjaciół tak dobrze, jak zakładała?

POD LUPĄ: Zacznę od wizualnej strony, czyli lupa w dłoń i do dzieła ! 

Książka jest standardowego wymiaru A5. Matowa okładka nie zostawia odcisków palców. Utrzymana w kolorystyce niebieskości oraz czerni, ma jak dla mnie genialną szatę graficzną. Ukazuje bowiem polowanie, niewolę, niepokój oraz strach. No sama nie wiem, ale bardzo mi się podoba. W środku kartki są grubsze o beżowym zabarwieniu. Czcionka przyjemna dla oka. Rozdziały są ponumerowane.  Takie normalne wydanie, bez dodatków. Oceniam wizualnie na : 5





OPINIA:czyli jak ona smakuje ?

Ostatnio mam problem z sięgnięciem po pozycję, która na prawdę mnie skusi i zmusi do szybkiego jej pochłonięcia. I choć tytuły są ciekawe, ja na nie jakoś nie mam ochoty. I tak przyznaje bez bicia tłuczkiem niczym schaboszczaka, że ta okładka do mnie przemówiła : czytaj mnie.  Dodatkowo patronuje jej Felicjada, więc tym bardziej moja ciekawość wzrosła i postanowiłam sprawdzić, co ją urzekło w tej pozycji? Jak ona smakuje? 

Na wstępie zanim przejdę jeszcze do opisu bohaterów zaznaczę, że paranormal romans swego nastoletniego czasu był gatunkiem, w którym to zaczytywałam się z pąsowymi policzkami . Tym bardziej z taką nostalgią podeszłam do tej powieści.

Główną bohaterką jest Sky. To z jej perspektywy poznajemy świat. I choć ma 30 lat to niestety zachowuje się jak typowe nastoletnie bohaterki z młodzieżówek fantastycznych. Niedojrzała, naiwna, a jednak silna, wzbudzająca pożądanie w każdym napotkanym mężczyźnie, a jednak nie świadoma swych walorów i umiejętności, jest najsilniejszym ogniwem- tylko jeszcze nie świadomym całej powieści . I momentami przyznaję, miałam jej dość za te jej jak dla mnie nie zrozumiałe zachowanie. Głównym wątkiem jak mniemam, bo okazało się, że czytam 2 część ( spoko nie przeszkadzało mi to w niczym, gdyż autorka powraca do przeszłości i tego co działo się w 1 )  jest miłość do wampira i wilkołaka. 

W tym momencie moja nostalgiczna natura przeniosła mnie w czasie kiedy to zaczytywałam się w Zmierzchu i byłam team Jacob ;) Jakoś zawsze bardziej pociągały mnie te wilkołacze klimaty niż wampirze. Tutaj mamy team Dante wampir rudy, starszy odpowiednik Edka, oraz Daniela- odpowiednik Jacka. Naszą Bellą jest Sky, która jest Indygo ( i tutaj cały czas nie rozumiałam co to oznacza, prócz tego, że potrafi to co Bella czyli blokować  umiejętności Dantego i innych Nieludzi oraz gadać z nim w myślach)  być może było to wszystko wyjaśnione w 1 części. Ja tego załapać nie umiałam, czy ona też jest owym Nieludziem, czy po prostu może pląsać i śpiewać niczym Elsa ,, Mam tę moc" i od czasu do czasu kogoś zaszokować, że na nią zły wzrok nie działa? 

Daniel to taki wilkołak Beta z tego co zrozumiałam, albo Alfa, który nie chce mieć swojej watahy.. no coś w tym stylu mówię no Jacek ze Zmierzchu tylko parenaście lat później. Wysportowany, ciacho , który lubi dominować w związku ( natura wilka) obdarzony wielkim.. z ogromną potrzebą chronienia Sky. Zazdrosny, momentami zaborczy, a przy tym wszystkim kochany, oddany, sympatyczny facet.

O Dante trudno mi jest coś powiedzieć, bo to tak jak było w Zaćmieniu  znika nagle, Sky go szuka, a właściwie całe miasto, a jak się znajduje, to głupie wytłumaczenie dlaczego schował się przed światem. Więc nie mam pojęcia co o nim tutaj napisać. Niepewny facet, który boi się spiknąć z laską bo obawia się, że za dużo wypije krwi swej  lubej? Gdzieś to już było co nie ? 




No dobra co z tą fabułką? Jak już sama widzisz mamy dużo podobieństw do Zmierzchu. Mi to nie przeszkadzało, bo dostałam trochę pikantniejsza i ostrzejszą wersję tej historii. Zaginieni ludzie nie są bez znaczenia zapomnieni, a śledztwo się toczy cały czas. I to zdecydowanie jest na plus. Widzimy obawy owego świata, przed jakimiś nietolerancyjnymi zachowaniami. Co jest też istotne mamy do czynienia z realizmem magicznym. Wampiry, wilkołaki, to cos normalnego w tym świecie i nikogo to nie dziwi. Nie ukrywają się też, ale mają swoje jeśli znowu dobrze zrozumiałam terytoria, ulice, miejsca gdzie przebywają. Jest tu zdecydowanie akcja, która potrafi wciągnąć. Miłosne perypetie może nie są najważniejsze, ale jak się okazuje mają jakieś kluczowe znaczenie. To co mnie bardzo zastanawiało tzn kto morduje młodych ludzi nie jest oczywiste, a to duży plus.

CZY WARTO SCHRUPAĆ?- czyli podsumowanie :

 Książka ,, Cyjan" to zdecydowanie chimichanga, której elementy znamy bardzo dobrze, ale w takim wydaniu jemy po raz pierwszy. Ową podstawą dania czyli mięsem mielonym są na pewno bohaterowie. Są bardzo zróżnicowani, co do tego nie mam wątpliwości. Nawet poboczne postacie są świetnie i charakterne. Czarny charakter nie jest według mnie aż tak mocno zarysowany, a bardziej ukazany jako szara postać, która w odpowiedniej sytuacji rusza do akcji.  Główna bohaterka jak dla mnie jest trochę rozczarowująca ze względu na niedojrzałość i takie zachowanie nastolatki, która ma chłopaka i niech jej inni pozazdroszczą. Czerwona fasola to motyw wampiro- wilkołaczy. Niby każdy jadł, zna, a jednak w tym wydaniu jest bardzo smaczna i świetnie dopełnia smak. Jest krwawo, jest często też humorystycznie. Tortillą jest fabuła, która o dziwo łączy se sobą kryminał z romansem paranormalnym.  Bardzo ciekawy zabieg. Chrupiący, który podtrzymuje całą resztę w ryzach. To co zasługuje na kolejny plus to fakt, żę można się w nią wciągnąć od samego początku. Owszem podobieństwo do Zmierzchu moze odstraszać, ale według mnie warto spróbować. I na koniec, kiedy wszystko razem mamy podpieczone posypujemy serem z wierzchu czyli  ogólne emocje jakie mi towarzyszyły podczas lektury. Były one przyjemne, tak jak prosty język. Nie męczyłam się, a płynęłam poprzez ten mroczny klimat. Chyba kupię pierwszy tom, bo serio wciągnęła mnie ta historia. Z ogromną nostalgią czytałam o tych wszystkich perypetiach zmierzcho- podobnych. Uważam te danie, znaczy książkę za bardzo ciekawą i wartą schrupania. Jeśli lubisz znane Ci smaki, ale w nowej odsłonie to koniecznie musisz spróbować tę powieść. Jest smaczna, polecam.

KOMU POLECAM?  Fanom Zmierzchu, osobom lubiącym paranormal romanse



Za egzemplarz i miłą przejażdżkę w przeszłość dziękuję wydawnictwu :




sobota, 19 września 2020

UWIEŚĆ OCHRONIARZA









Tytuł: Uwieść Ochroniarza
Autor:  Katarzyna Kubera
Ilość stron: 310
Wydawnictwo: Niezwykle
Okładka:  miękka
SŁOWA KLUCZE: romans, życie bogaczy, odwrócenie roli


KRÓTKA FABUŁKA: czyli z czym to się je?

Osiemnastoletnia Julliet – córka przyszłego prezydenta USA – wpada na szalony pomysł. Postanawia uwieść swojego o dziesięć lat starszego ochroniarza, seksownego Clarka. W tym celu sporządza specjalną listę i rozpoczyna realizowanie składających się na nią punktów, co ma jej pomóc w osiągnięciu celu.
Oboje różni niemal wszystko. Julliet jest nieokiełznana i nie liczy się z konsekwencjami. Natomiast Clark jest bardzo obowiązkowy i wybryki młodej kobiety, którą obiecał chronić, coraz bardziej działają mu na nerwy.
Jednak mężczyzna, chociaż bardzo się stara, z coraz większym trudem opiera się pięknej Julliet. W tę ich pozornie niewinną zabawę wkrada się prawdziwe pożądanie.
Czy mężczyzna zaryzykuje swoją karierę i zdecyduje się na ten zakazany związek?

POD LUPĄ: Zacznę od wizualnej strony, czyli lupa w dłoń i do dzieła ! 

Książka jest standardowego wymiaru A5. Jej matowa okładka jest miła w dotyku i nie zostawia odcisków palców. Utrzymana jest w kolorystyce czerni, szarości i niebieskości. Facet z gołą klatą już nam sugeruje co to za typ literatury. Różowy napis nawet się ładnie wkomponował w całość. Mamy tutaj skrzydełka, z których korzystałam podczas czytania. W środku znajdują się dobrej grubości strony w kolorze  szarym. Czcionka jest przyjemna dla oka co jest dużym plusem. Rozdziały mamy podzielone na dwójkę bohaterów i jeszcze cała fabuła ma 3 części, bowiem historia ta jest rozciągnięta w czasie. Książka nie jest ciężka, a jej otwieranie, czy wertowanie stron nie sprawia trudności. Całość wydania oceniam na:5


OPINIA:czyli jak ona smakuje ?

W obecnej sytuacji wariacji szkolnych, bo inaczej nie da się tego opisać, jak procedury mogą uprzykrzyć życie nie tylko uczniom, padam psychiczne na tak zwany pysk. I nie mam siły mentalnej chwytać się za mocniejsze, ambitne, czy inne książki. Stąd też owa przerwa, ale spoko, nadal pisze, jestem i będę.  Dlatego szukając na moim stosie czegoś lekkiego, natrafiłam na tę pozycję. Jak ona smakuje? Czy jest warta schrupania? Jeśli jesteś ciekaw to weź sobie coś do picia, jedzenia, siadaj i słuchaj co mam Ci do opowiedzenia.

Główną bohaterką jest Julliet. Bogata młoda dziewczyna, która powiedzmy sobie szczerze, nie zna słowa ,, Nie". Wszystko czego zapragnie to dostanie. Dlatego kiedy w jej życiu pojawia się Clark jej osobisty ochroniarz, zostaje opryskana zimną wodą. Bowiem ten mężczyzna nie ma najmniejszej ochoty spełniać dziwnych życzeń księżniczki. I tak dziewczyna wpada na szaleńczy pomysł, by uwieść ochroniarza. Wymyśla sobie pewne punkty i skrupulatnie je odhacza, by jak najszybciej być bliżej Clarka i zaciągnąć go do łóżka.

Clarka natomiast to były żołnierz z jakąś przeszłością. Ma swoje zasady i się ich trzyma. Przystojny i inteligentny, bardzo sarkastyczny w stosunku do Julliet chce utrzeć bogatej smarkuli nos i pokazać, że pieniądze to nie wszystko i nie da się nimi kupić pewnych ważnych wartości. 




To co ujęło mnie w tej całej historii to fakt, że jest tutaj  zastosowany owy plot twist za sprawą tego, że to dziewczyna uwodzi faceta. Nie często spotyka się to w romansach, a przyznaje dodaje to odrobiny świeżości dla całej powieści. Kolejny fajny aspekt to ten związany z bogactwem i ukazanie jak pieniądze przewartościowują człowieka.  Zostaje on pozbawiony owego ludzkiego oblicza i zahamowania.  To co dla codziennego szaraczka nie mieści się w głowie i jest tak zwanym płonnym marzeniem, dla bogatych jest pestką z dyni. Zestawienie tych dwóch światów i silnych osobowości, bo tacy są nasi bohaterowie daje nam bardzo przyjemną książkę, która potrafi momentami rozbawić, zaciekawić, a nawet wprawić w nostalgię życiową. 


CZY WARTO SCHRUPAĆ?- czyli podsumowanie : 


  Książka ,,  Uwieść ochroniarza" to taki klasyczny tatar. Owym surowym mięsem są zdecydowanie bohaterowie, którzy są bardzo silni, charakterni i kolorowi. Polubiłam Clarka, który ma swoje zasady życiowe i się ich trzyma. Natomiast Julliet to idealna reprezentantka nowobogackich, którzy poza swoim nosem i zachciankami nie widzą nic więcej. Jej przemiana za sprawą mężczyzny więc jest widoczna, ale nie od razu, ale krok po kroku. Jajkiem surowym jest zdecydowanie owy plot twist w którym to dziewczyna ugania się za facetem i stara się go uwieść. Było to jak dla mnie coś nowego w owych romanso- erotykach. Cebulką są owe poruszone wartości: honoru, pieniędzy, używek, relacji damsko- męskich, które jak wspomniałam są tu wywrócone do góry nogami, pokazując, że owa miłość nie zawsze jest taka oczywista, piękna i prosta. Kiszonym ogórkiem pokrojonym w kostkę, czyli element kwasowości są rozmowy Clarka ze swoim przyrodzeniem. I o ile kogoś może to śmiać, mnie żenowało i to totalnie. Jeszcze żeby to był monolog to może bym to zdzierżyła, ale odpowiedzi tej męskiej części ciała były po prostu jak dla mnie kwaśne. Czy warto ją zatem schrupać? Według mnie tak.  Napisana prostym, lekkim językiem, jednak poruszająca wiele ważnych tematów jak np narkotyków, traum i samotności. Dodatkowo cała historia jest rozciągnięta w czasie co dodaje jej autentyczności w owych przemianach. Książka ta zatem jak najbardziej jest zjadliwa. Może ja ją tak opisuje bez entuzjazmu, ale jest dobra i większości się spodoba.

KOMU POLECAM? Osobom szukającym czegoś lekkiego, a zarazem mądrego.

P.S Czemu taka przerwa ? Kochani, w obecnej sytuacji bardzo zbzikowanej jeśli chodzi o szkolnictwo, będąc nauczycielem nie wiedziałam, że procedury i inne wprowadzone dziwactwa tak bardzo ukrócą mój czas na pisanie, czy czytanie. Na bank 1 recenzja w tygodniu się pojawi ZAWSZE, czy 2 się utrzymają? Jak widzisz na razie jest mi ciężko, ale mam nadzieję, że w końcu złapie rytm, bo go zgubiłam i wszystko wróci do normy, a też nie chcę robić recenzji na odwal, bo to nie o to w tym wszystkim chodzi :) Dziękuję Ci z całego serca, że mimo wszystko jesteś tu ze mną i mnie wspierasz, czy to komentarzem, czy to odwiedzinami. Jestem ogromnie Ci wdzięczna <3

Za egzemplarz  dziękuję wydawnictwu :





niedziela, 13 września 2020

PIERWSZY GRZECH KRUKA








Tytuł:Pierwszy grzech kruka
Autor:  Paweł Lukas
Ilość stron:
Wydawnictwo: Novae res
Okładka:  miękka
SŁOWA KLUCZE:przeszłość, zbrodnia, miłość


KRÓTKA FABUŁKA: czyli z czym to się je?

Piękna i młoda nauczycielka ginie w tajemniczych okolicznościach. Jedynymi świadkami są małoletni uczniowie, którzy do końca nie rozumieją co tak na prawdę się stało. Po wielu latach detektyw Kruk postanawia przyjrzeć się tej sprawie jeszcze raz i rozwikłać ową zagadkową śmierć. Co odkryje? 

POD LUPĄ: Zacznę od wizualnej strony, czyli lupa w dłoń i do dzieła !

Z PRZYMRUŻENIEM OKA

Książka standardowego formatu A5 z bardzo ciekawą grafiką na okładce.  Utrzymana jest w kolorystyce takiej szarości przełamanej zielenią oraz czerwieni. Mamy przedstawionego kruka, a na jego tułowiu  jest twarz przerażonej kobiety, umazanej krwią. Ta grafika jest tak piękna, że zaniemówiłam, niestety biały napis walnięty na samym środku trochę psuje cały efekt, no ale cóż?  Kartki w środku są grubsze, beżowe i występuje tu bardzo mała czcionka, zbita, która trochę utrudnia czytanie. Rozdziałami są daty, a cyframi małe czarne korony.  To co jeszcze warto wspomnieć, kiedy cofamy się np do wspomnień to czcionka jest w formie kursywy, co dodatkowo ułatwia czytelnikowi zorientować się w czasie.



OPINIA:czyli jak ona smakuje ?

 Książka ,,  Pierwszy grzech kruka" zaintrygował mnie nie tyle co znakomitą okładką, a kryminalną fabułą. Uwielbiam ten motyw rozwiązywania zagadek kryminalnych z przed lat. Tutaj właśnie mamy takową sprawę, która bardzo mnie zaintrygowała. Czy warto ją skosztować? Czy jest zjadliwa? Weź sobie coś do picia, jedzenia, siadaj i słuchaj co mam Ci dziś do opowiedzenia.


Głównym bohaterem jest Oliwier Kruk. To bardzo wycofany mężczyzna, skryty, który pracuje w szkole. Jego bucowatość, dyscyplina, budzą respekt, ale też zarazem otrzymuje etykietę takiego dziwaka. Nasz bohater wprowadza nas do swego świata, w którym to 20 lat temu w dziwnych okolicznościach zmarła jego wychowawczyni. Teraz będąc dorosłym, postanawia rozwikłać ową zagadkę, bo wie już, że to nie była ,, naturalna" śmierć.  Jako detektyw muszę przyznać, że jest bardzo skrupulatny i wierci dziurę w całym. Jednak mówiąc szczerze nie darzę go żadną sympatią. Jest dobrze wykreowany, bo tutaj nie mam co do tego zarzutu, ale jakby nie boję się o niego i nie interesuje mnie jego życie. Jest, bo jest.



Co do fabuły to jest to taki obyczajowy kryminał. Poznajemy życie Oliwiera, jego codzienność, a zarazem towarzyszymy mu w rozwikłaniu owego morderstwa. Czytelnik widzi z jakim oporem mu to idzie, gdyż jakby panuje wokół ciche przyzwolenie, by zatajać wszelkie ślady.  I tak mozolnie, pomalutku brniemy razem  z bohaterem  by poznać prawdę. Tak zdecydowanie jest to wolny kryminał, a wszystko tu dzieje się powolutku. I tak, miałam momenty nudy. W pewnych momentach mamy coś przegadane lub otrzymujemy jakieś opisy, które jak dla mnie były zbędne. To czego mi najbardziej zabrakło to owego szukania poszlak, skupienie się na zbrodni, a nie na obyczajowości, bo zdecydowanie więcej mamy tego gatunku.

Samo rozwiązanie sprawy, było do przewidzenia, jak tylko otrzymujemy ową wskazówkę. Może gdybym tyle kryminałów nie przeczytała w swoim życiu to może bym powiedziała, że jest dobry, a tak cóż jest poniżej przeciętnej. Mówię tutaj o kryminalnym aspekcie, bowiem co do obyczajowej strony to tak, zdecydowanie jest dobra. Mamy mnogość przemyśleń, sytuacji z życia wziętych.  Zdarzają się tutaj również pewne absurdy, o których nie mogę powiedzieć, bo to zbyt wielki spojler, ale ta strona książki wypada o wiele lepiej niż ta, na którą miałam taki apetyt.





CZY WARTO SCHRUPAĆ?- czyli podsumowanie :

,, Pierwszy grzech kruka" mogę porówna do gumy mamby, po którą sięga po latach. Jej bardzo klejąca konsystencja, która przywiera do zębów to owa fabuła, która może zmęczyć czytelnika i zdecydowanie się dłuży. Początkową twardość tego smakołyka to zdecydowanie nasz główny bohater, który nie przypadł mi do gustu. Jest zbyt wycofany i odrealnionym bucem. Ja wiem, że po świecie chodzą ludzie aspołeczni, ale on jest niby nim jest, a pcha się do tłumu... absurd prawda? Nie lubi gadać, a jest nauczycielem, a zarazem detektywem..  Owy sztuczny smak, bardzo podbity i wyrazisty to owe gatunki, które są tu połączone. Zdecydowanie lepiej wypada tutaj smak obyczajówki, który udaje że jest pomarańczą, niż owy sztuczny polot kryminału, który wypada kiepsko. Mnogość opisów, przemyśleń, choć napisane lekkim językiem spowalnia całą akcję książki. Ani na moment nie bałam się o życie bohaterów, a sama sprawa zbrodni z przed iluś tam lat nie ciekawiła mnie tak bardzo jak powinna. Jej rozwiązanie jest do przewidzenia w momencie kiedy otrzymujemy pewną informację, więc potem czyta się tę historię tylko po to , by utwierdzić się w swoich domysłach. Po tej książce aż ma się ochotę wgryźć w jakąś soczystą kryminalna pomarańcz. Serio. Czy warto schrupać? I tak i nie. Jeśli lubisz kryminały to nie, jeśli obyczajówkę to tak. Teraz Ty musisz zdecydować co lubisz bardziej..


KOMU POLECAM?Tu pozostawiam wolną rękę w interpretacji

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu :




wtorek, 8 września 2020

DZIEWCZYNKA I CZAROWNICA







Tytuł:Dziewczynka i czarownica
Autor:  Alicja Kramer
Ilość stron:106
Wydawnictwo: Novae res
Okładka:  miękka
SŁOWA KLUCZE: baśń,  wartości, czarownica, przyjaźń, rodzina


KRÓTKA FABUŁKA: czyli z czym to się je?

To historia dziewczynki, która gubi się w lesie i spotyka Babę Jagę. Te spotkanie dla obu z nich sprawi, że ich życie ulegnie zmianie.

POD LUPĄ: Zacznę od wizualnej strony, czyli lupa w dłoń i do dzieła !

Z PRZYMRUŻENIEM OKA

Książeczka jest formatu A5, bardzo cieniutka. Okładka jest śliska, ale nie lakierowana. Utrzymana jest w kolorystyce butelkowej zieleni, żółci, czerwieni i granatu. Na froncie stoi główna bohaterka, czyli dziewczynka trzymająca w dłoniach serce, a za nią domek i rośliny. Bardzo klimatyczna okładka, która przykuwa wzrok swą ,, animacją". W środku mamy bardzo małą czcionkę, więc raczej to rodzic będzie czytał dzieciom. Brak ilustracji, to kolejny minus, który może zniechęcić pociechę po sięgniecie po nią. Nie ma tu rozdziałów.



OPINIA:czyli jak ona smakuje ?
 
Uwielbiam baśnie w szczególności te skierowane dla najmłodszych, dlatego też z zaciekawieniem i nie ukrywam z powodu cudownej okładki, postanowiłam przyjrzeć się bliżej tej pozycji. Czy jest ona warta Twojej uwagi jako rodzica? Czy warto ją schrupać? Weź sobie coś do picia, jedzenia, siadaj i słuchaj co mam Ci dziś do opowiedzenia.

Główną bohaterką tej krótkiej histori jest Nora. Dziewczynka idealna. Mądra, ładna, grzeczna, ma pełno przyjaciół i kochających ją rodziców. Jej dobre serce , a zarazem ufność sprowadza na nią ogromne kłopoty, dzięki którym zrozumie jak ważne jest by nie ufać każdemu
W powieści tej występuje czarownica, która bardzo przypomina Babę Jagę z baśni braci Grimm. Jednak ja na czarny charakter wypada bardzo bladziutko, że jej występek wręcz można w bardzo łatwy sposób wyjaśnić, a zarazem ją obronić. Samotna kobieta, zamknięta w chatce, chce się uwolnić i zaznać życia jakiego pozbawiono ją dawno temu. Więc kiedy nadarza się okazja by móc przeżyć swoje życie na nowo, nie bacząc na nic wykorzystuje ową ufność i dobroć małej dziewczynki.  I muszę przyznać, że jak na czarny charakter jest ona najciekawszą postacią jaka występuje w tym opowiadaniu.



Sama fabuła jest ciekawa i czytelnik wyczekuje owego rozwiązania sytuacji. Nie chcę więcej zdradzić, bo jak sama widzisz jest ona bardzo krótka, a punkt kulminacyjny to zarazem środek historii, jak i poniekąd zakończenie, którego nie będę zdradzać. Czuć tutaj nawiązanie do Jasia i Małgosi i poniekąd do Królewny Śnieżki, która również była bardzo ufna jedząc jabłko od nieznajomej kobiety. I wszyscy wiemy jak to się wszystko kończy. Tutaj również mamy nawiązanie do owego problemu : nie gadaj z nieznajomym, nie ufaj każdemu, bowiem nie wszyscy mają dobre zamiary względem Ciebie.  Mamy klasyczną tutaj walkę dobra ze złem, przyjaźń, która nawiązuje podczas rozwiązania problemu, oraz parę pomniejszych postaci wyjętych z baśni.


CZY WARTO SCHRUPAĆ?- czyli podsumowanie :

Książka ,, Dziewczynka i czarownica" to takie małe rafaello. Orzeszkiem w środku jest owe najważniejsze przesłanie płynące z tego opowiadania : Nadmierne zaufanie wobec obcych, możne się dla Ciebie źle skończyć. Przyjaciół poznaje się wtedy, kiedy najbardziej ich potrzebujesz. Ową masą kokosową jest kreacja Baby Jagi, czy jak tutaj nazwana czarownicą jak dla mnie jest tutaj szarą postacią. W sensie, że dorosły człowiek rozumie jej pobudki, ba nawet powiem szczerze współczułam jej. Jakby autorka chciała pokazać, że nie każdy jest do szpiku kości zły, tylko czasem na nasze czyny składają się inne czynniki. Owym wafelkiem jest dla mnie główna bohaterka Nora. Tak jak on jest krucha, niewinna, dobra i bardzo naiwna. Mnie nie zachwyciła, jednak dziecko może ją odebrać inaczej. Dla mnie jest zbyt idealna i brak jej realizmu. Wiórkami kokosowymi jest owy magiczny świat i klimat baśniowy. Jest go bardzo mało, ale nadaje całości owy posmak fantastyczny.  Magia, postacie wyjęte ze słynnych bajek czytanych nam na dobranoc powoduje, ze ta historia jest smaczniejsza. Te opowiadanie jest dobre, ale czytałam o wiele bardziej wartościowsze bajki, czy książki dla dzieci. Ta według mnie jest zbyt prosta, klasyczna. I chociaż ma morał to  jakoś tak kapci mi on nie wyrwał. Czy warto ją schrupać? Tak, ale nie oczekiwałabym po niej jakiś niestworzonych rzeczy, to taka klasyczna historia z elementem walki dobra ze złem, przyjaźni. Jednak to co mnie najbardziej zachwyciło i jakoby podwyższyło całą ocenę to kreacja owej Czarownicy.

KOMU POLECAM? Dzieciom

Za egzemplarz dziękuję:



czwartek, 3 września 2020

NOCNY TYGRYS





Tytuł:Nocny Tygrys
Autor:  Yangsze Choo
Ilość stron:500
Wydawnictwo: Poradnia K
Okładka:  miękka
SŁOWA KLUCZE: zwłoki, wierzenia, tradycje, Chiny, symbolika, dorastanie


KRÓTKA FABUŁKA: czyli z czym to się je?

 Opowieść o tancerce, która pragnie zostać lekarką, i osieroconym chłopcu osadzona w brytyjskiej kolonii – Malezji – w latach trzydziestych dwudziestego wieku.

Umierający mistrz jedenastoletniego Rena ma ostatnią prośbę do swojego ucznia: by ten znalazł jego odcięty wiele lat temu w wypadku palec i połączył go z jego ciałem. Jeśli nie zrobi tego w ciągu czterdziestu dziewięciu dni, dusza mistrza nie spocznie w pokoju.
Tymczasem pewnej dziewczynie o imieniu Ji Lin pozostaje po jej tanecznym partnerze nietypowa pamiątka ‒ ów odcięty palec. Przekonana, że oznacza to dla niej pecha, postanawia odnaleźć jego prawowitego właściciela.


POD LUPĄ: Zacznę od wizualnej strony, czyli lupa w dłoń i do dzieła !

Książka jest standardowego wymiaru A5. Miękka okładka, bez skrzydełek jest połączeniem matu z lakierowaną powłoką, co pod światło ukazuje skórę tygrysa. Całość utrzymana jest w odcieniu niebieskości, pomarańczu i żółci. Twarz kobiety z zamkniętymi oczami bardzo nawiązuje do treści ale nie zdradzę o co chodzi. Strony są beżowe, a czcionka zbita i mała.  Nie ma tu typowych rozdziałów, tylko są daty. Całość wydania oceniam na: 5




OPINIA:czyli jak ona smakuje ?

 Książka ,,Nocny tygrys" już na samym wstępnie zaintrygowała mnie swą innością, baśniowością i co tu dużo mówić samą okładką.  I choć niezły to grubasek nie odstarszyło mnie to przed jej skosztowaniem. Czy zatem warto skosztować tę powieść, no i jak smakuje? Jeśli jesteś ciekaw to weź sobie coś do picia, jedzenia, siadaj i słuchaj co mam Ci do opowiedzenia.


Mamy tutaj dwóch bohaterów, którzy opowiadają nam historię ze swojej perspektywy. Mamy Rena 13 latka, który w rzeczywistości jest młodszy i pomaga doktorowi przy jego pracy. I choć jest to wioska, a nasz bohater jest sierotą to uderza w czytelnika fakt, że te dziecko jest traktowane jak dorosły. Wykonuje wszystkie prace na równo ze starszymi osobami. Jest traktowany dobrze, mimo iż jest sługą. Jego przygoda zaczyna się w momencie kiedy jego Pan umiera i zleca mu odnalezienie jego palca, którego stracił parę lat wcześniej.  Nowy Pan, misja do wykonania i to bardzo ważna sprawia, że chłopak jest bardzo samotny. No bo kiedy ma się z kimś zaprzyjaźnić jak albo pracuje, albo gdy ma wolne szuka palca.  I można by powiedzieć : po co?  Jakby tego było mało , jego nowy Pan niczym patolog musi pomóc mieszkańcą przy dziwnych zgonach młodych kobiet, których ciała są rozszarpanie jakoby przez tygrysa. Jednak on ma inną, bardziej ludzką teorię, a Ren musi mu pomóc z odnalezieniem sprawcy. I tak zaczynamy wchodzić w kulturę Azji. W ich zabobony, wierzenia, a co za tym idzie mitologię.   Jednak zanim przejdę do tego punktu, muszę przedstawić Ci jeszcze jedną bohaterkę.

Ji Lin nazywana również Louise to młoda dziewczyna, która pragnie zostać pielęgniarką. Jednak jej marzenia bardzo szybko prysną jak bańka mydlana. Wszystko to za sprawą powtórnego zamążpójścia jej matki. W bardzo szybkim tempie Louise zdobywa nie tylko ojczyma, ale przyrodniego brata. Chęć polepszenia swojej sytuacji sprawia, że kobiety trafiają do domu tyrana, który silną ręką zarządza swym majątkiem, synem i jak się okaże nawet naszą bohaterką. Nie chcę za dużo zdradzić, ale dziewczyna by pomóc matce musi zarabiać, a niedokończona edukacja ( brak pozwolenia ojca) sprawia, że musi ona tańczyć z mężczyznami. I nie od razu powiem Ci, że nie jest gejszą. Powiedziałabym, że pracuje jako taka nauczycielka tańca dla mężczyzn, którzy chcą się nauczyć danych kroków. Może dać popis swoich tanecznych umiejętności na życzenie klienta, jednak nasza bohaterka nie daje innych usług. Choć można się domyślić, że inne jej koleżanki mogą tak sobie dorabiać, więc czytelnik ma takie poczucie dwoistości. Z jednej strony widzi, że nie ma w tym nic hańbiącego, a z drugiej za kotarą dzieją się różne ekscesy. Tyrania ze strony ojczyma, szemrana praca i niespełnione marzenia dobijają dziewczynę, jednak wszystko się zmienia, kiedy otrzymuje zmumifikowany palec człowieka...




Uff to taki krótki zarys bohaterów, bo nie mogę za dużo zdradzić, a jakoś muszę Ci przedstawić kluczowe postaci. Powiem tak, bardziej podobała mi się kreacja Ji, gdyż ukazuje nie tylko wychowanie dziewcząt, ich sytuację, ale tradycje. Patriarchalny model życia przedstawia czytelnikowi, jak trudno być kobietą w tamtym zakątku świata. Ciągle pod władzą mężczyzn, zależne od ich woli. Momentami miałam ochotę krzyczeć za bohaterkę i walczyć za nią. Z drugiej strony jej historia uzmysłowiła mnie jakie mam szczęście, że urodziłam się w kraju gdzie panuje względna równość między płciowa. Jej historia życiowa po prostu wywołała we mnie więcej emocji i refleksji niż Rena. Nie zrozum mnie źle oboje są cudowni, i bardzo dobrze wykreowani jednak dla mnie kobieca postać wypada ciekawiej na tle dziecka.

No dobra, co z tą fabułką ? Mamy tutaj miks gatunkowy to od razu zaznaczę. Jest tu i literatura piękna, obyczajowa, kryminał, ale i taka baśniowa ( ze względu na ową mitologię).  Tajemnicze zniknięcia ludzi i ich masakrycznie poszarpane zwłoki to jest to co tygryski czytelnicze lubią najbardziej. Mamy bowiem nie tylko zbrodnię, ale wydawać by się mogło że i  seryjnego mordercę. Młode dziewczyny, pokaleczone ciała. Jednak odpowiedź nie jest taka prosta, bo wkraczamy w wierzenia chińskie. I tu pojawia się owa baśniowość, o której wspomniałam. Jak wiemy Chińczycy wierzą w liczby, kolory, zwierzęta i mają swoje zabobony. I tak dochodzimy do tytułowego nocnego tygrysa. I spokojnie to nie robi się nagle fantastyka, nie nie, po prostu autorka pokazuje nam jak nasze wierzenia i wiara w nie może nas ograniczać. To tak jak my wierzymy, że jak czarny kot przebiegnie nam drogę to już mamy cały dzień pecha. I tutaj mamy do czynienia z czymś podobnym. Mieszkańcy zaczynają między sobą przypominać sobie różne legendy związane z tygrysem, symboliką. Zaczynają więc wierzyć, że to owe mitologiczne tygrołaki pastwią się nad ludźmi, jednak jak się okazuje, owy tygrys ma bardzo ludzką twarz. Jestem zachwycona tą książką. Jest tak inna, że jest piękna. 



CZY WARTO SCHRUPAĆ?- czyli podsumowanie :

,, Nocny tygrys" to zdecydowanie ciasteczko nian gao.  Ową podstawą czyli ryżem są bohaterowie. Są wspaniale wykreowani. Ich aspekt psychologiczny i to jak się zmieniają jest ukazane fenomenalnie. Dodajmy do tego wszystkie te kulturowe czynniki typu dziewczynki zależne od ojca, brata. Biedny zawsze pozostanie biednym i będzie traktowany gorzej i tego typu zależności. Chyba bardziej ujęła mnie sytuacja Ji i jej historia niż Rena, ale to tylko dlatego, że to właśnie jej postać ukazuje trudy bycia kobietą i życia w tak restrykcyjnym patriarchalnym państwie. Cukrem były dla mnie wszystkie te mityczne wstawki, które łączą się w ich wierzenia. To też przybliżyło mi trochę tę kulturę, która jest w całkiem inny sposób ukazana. Owa symbolika i legendy wyjaśniają owe zachowania, kulty, czy tradycje. Dla nas czasem coś jest dziwne, dla nich coś normalnego.  Liściem bananowca, który wszystko to otula jest owa fabuła, która skupia się na morderstwach młodych dziewczyn. Powieść ta ukazuje bowiem, jak często nasza wiara jest silniejsza od tzw rozumu. Mieszkańcy bowiem wolą wierzyć w mitologiczną postać, niż zmierzyć się z okrutną prawdą, że człowiek potrafi być najgroźniejszym drapieżnikiem. Nie będę zdradzać za dużo z fabuły, ale powiem tak: ta książka miesza w sobie wiele gatunków literackich, jednak tu jest wszystko sparzone na parze, że te ciasteczko jest razem zbite w jedną całość, tworząc coś niesamowicie słodkiego, zdrowego i innego. I jeżeli moja opinia jest w pewien sposób nieskładna to tylko dla tego, że nie chcę zdradzić zbyt wiele. Porusza ona zbyt wiele bardzo ważnych problemów, a przy tym przybliża nam kulturę, która fascynuje chyba każdego, kto nie mieszka w Azji. Czy wartą ją schrupać? Zdecydowanie tak, a wręcz będę Cię kusić, byś jej skosztował.

KOMU POLECAM? Wszystkim tylko nie dzieciom ;D

Za egzemplarz i fantastyczną przygodę, która potrafi człowieka wprowadzić w zadumę dziękuję: