Strony

niedziela, 31 stycznia 2021

Zabójczy kusiciel jest porywający, czy nudny ?

 

 

 

 

 


 

 

Tytuł:Zabójczy kusiciel

Autor:Kristen Ashley

Seria: Rock Chick

Liczba stron:504

Wydawnictwo: Akurat

Okładka:  miękka

SŁOWA KLUCZE:erotyk, narkotyki, praca społeczna, bezdomność, życie na ulicy

 

 

KRÓTKA FABUŁKA: czyli z czym to się je?

 Jules Lawler angażuje się w pomoc potrzebującym. Jako pracownica opieki społecznej pilnuje dzieci z ulicy, by nie stoczyły się na dno. W Denver, w którym aż roi się od dilerów narkotyków i drobnych złodziejaszków, nie może narzekać na brak podopiecznych.

Vance Crowe jest jednym z najbardziej cenionych członków zespołu detektywistycznego Nightingale Investigations. Seksowny jak diabli, rdzenny Amerykanin, którego znakiem rozpoznawczym są muskularny tors i zawadiacki uśmieszek, cieszy się nieustającym zainteresowaniem płci przeciwnej.

Jules ma na pieńku z bossami przestępczego półświatka. ale Vance stawia sobie za punkt honoru, żeby nie spotkało jej nic złego - zwłaszcza że dzieciaki, z którymi Jules pracuje, przypominają Vance’owi jego własne dzieciństwo. I choć dziewczyna potrafi zadbać o swoje bezpieczeństwo i wie, jak radzić sobie z typami spod ciemnej gwiazdy, to nie pogardzi towarzystwem długowłosego przystojniaka. Tym bardziej, że ją i Vance’a - w myśl powiedzenia, że przeciwieństwa się przyciągają - łączy niewytłumaczalnie silna chemia. Co prawda takich jak on, którzy w relacjach z kobietami wyznają zasadę: „zdobyć, zaliczyć, porzucić”, Jules woli trzymać na dystans, to jednak Vance przez lata przyzwyczaił się, że od życia zawsze dostaje to, czego chce. Czy tym razem będzie tak samo?

 

POD LUPĄ: Zacznę od wizualnej strony, czyli lupa w dłoń i do dzieła !

 Książka jest standardowego wymiaru A5. Okładka utrzymana jest w kolorystyce czerni i szarości. Okładka jest matowa i niestety zostawia odcisków palców, posiada skrzydełka i cudowną ,, wklejkę " metaliczno- srebrną. Mężczyzna na okładce emanuje pewnością siebie, siłą i magnetycznym wzrokiem.  Kartki są koloru beżowego i bardzo cienkie, że przebija czasem druk, a czcionka bardzo przyjemna dla oka. Każdy rozdział jest ponumerowany, a podtytuły posiadają swój tytuł napisany kursywą. Mamy przypisy na dole. Książka dobrze leży w dłoni, nie czuć owej ciężkości. Całość oceniam wysoko : 5



OPINIA: Czyli jak ona smakuje ?

Książka ,, Zabójczy kusiciel" to już kolejny tom serii, która z każdym następnym tomem mnie zaskakuje i sprawia, że chętnie do nich wracam. Przyznaję, że 1 tomu się pozbyłam, jak spleśniałej kanapki: szybko i bez sentymentów. Jednak im dalej czytałam następne części to o dziwo byłam zadowolona. Był humor, zabawa itd. Jestem więc ciekawa, jak wypadnie ten tom. Czy mnie porwie, czy zanudzi na śmierć? Jeśli jesteś ciekaw to weź sobie coś do picia, jedzenia, siadaj i słuchaj co mam Ci do opowiedzenia.

 

Główną bohaterką i narratorką jest  Jules Law. To dziewczyna, która walczy z dilerami narkotykowymi o życie nastolatków. Pracuje ona bowiem w opiece społecznej i zajmuje się nieletnimi, którzy z różnych powodów trafili na ulicę. Jest osobą bardzo ciepłą, otwartą, odważną i samotną. Kiedy więc w jej życiu pojawia się z nagle Vance, przystojny detektyw o dziwo, w ogóle nie jest zadowolona z tego powodu. 

To co zdziwiło mnie w kreacji Law to fakt, że jest zniesmaczona tym, jak traktuje ją Vance. Robi wszystko by dać mu do zrozumienia, że nie jest jego ,, własnością" gdyż znają się dopiero od kilku dni. I to bardzo spodobało mi się, bo w jakiś sposób przełamuje ten stereotyp miłości po jednym mrugnięciu okiem. Pokazuje, że o taki związek trzeba walczyć, starać się i zabiegać.

Co do samego Vance'a to niczym nie wyróżnia się on na tle innych bad boyów z erotyków. Jest arogancki, przywódczy i najchętniej to by tylko robił wydmuszki z jajek... no wiesz co mam na myśli ;) Jednak nasza bohaterka chciałaby coś więcej niż tylko oglądać pisanki Vance'a , więc chłop musi się postarać. Musi zmienić swoje postępowanie względem kobiet. Czy mu się to uda?



I choć nastawiłam się na fabułkę, lekką, rozrywkową z dużą dozą miłości. W końcu trzeba się nakręcić na Walentynki, to zdziwił mnie fakt, że mamy tutaj świetnie wpleciony problem i to dość istotny. Bezdomność i dzieci wychowujące się na ulicy. Właśnie ten element sprawił, że ta książka nabrała trochę poważniejszego wymiaru, a jej początkowa lekkość okazała się kryć coś bardzo interesującego. Zwraca bowiem uwagę na dzieci, które z różnych powodów wylądowały na ulicy. Pokazuje jak wygląda ich codzienność, trudy i blizny nie tylko fizyczne ale i psychiczne. Praca więc Jules jest więc bardzo trudna, ale i ważna. Przedstawia również inny problem- zaufania. Ową trudność w ponownym powierzenia po raz kolejny własnego życia nie jest łatwe. Serio, ten wątek jest genialny w tej części i spowodował, że się zachwyciłam. Nie pisankami Vance'a tylko ukazaniem brutalnej rzeczywistości, która ma miejsce w każdym zakątku świata...

CZY WARTO SCHRUPAĆ?- czyli podsumowanie :

 ,, Zabójczy kusiciel" to zdecydowanie takie ciasto ,,murzynek z wiśniami". Czekoladowym ciastem babkowym są oczywiście nasi bohaterowie.  Wartą wspomnienia jest Law, czyli nasza główna bohaterka, która trochę walczy z tym klasycznym smakiem. Nie rzuca się ona w wirowanie pościelowe, tylko stara się poznać swego adoratora nie tylko z zewnętrznej, dogłębnej analizy. Bardzo szybko sprawiła, że poczułam do niej ogromną sympatię i chętnie usiadłabym z nią na kawie, by pogadać. Natomiast męski bohater jest tak stereotypowy, i znany mi pod względem smakowym, że nie mam nic do dodania. Owymi wiśniami, które przełamują ową słodkość miłości jest wątek pracy opieki społecznej, która pomaga młodocianym stanąć na nogi i wyrwać ze szponów ulicy. I choć nie ukrywam, mamy do czynienia z erotykiem, no bo jest tu dużo kotłowania, mielenia i przetapiania, to jednak powiem Ci, że mimo wszystko nie jest on taki najważniejszy. Powiem szczerze, zaskoczyła mnie ta powieść. Spodziewałam się lekkiej lektury, która wprowadzi mnie w miłosny klimat Walentynkowy, a dostałam świetną historię,  tak miłosną, ale z bardzo ciekawie wplecionym tematem bezdomności dzieci i młodzieży. Uważam, że warto ją schrupać choćby dla tego wątku, bo pokazuje prawdziwe oblicze, dzisiejszego świata, gdzie pieniądz jest najważniejsza wartością, dającą dostęp do innych potrzeb nie tylko tych fizycznych.

 

KOMU POLECAM?Osobą, którym nie przeszkadzają sceny łóżkowe, a lubią refleksyjne, psychologiczne elementy, które oparte są na teraźniejszych problemach.

 P.S Do 14 lutego mam w planach czytać same słodkie, miłosne, erotyczne książki, które mnie nakręcą na Walentynkowe miłosne szaleństwo. Czy mi się to uda? Nie wiem, może być tak, że po 3 będzie mi się odbijać stronami zapełnionymi tym słodkim uczuciem, zobaczymy ;)

Za egzemplarz i zaskakujące przeżycia o dziwo nie te łóżkowe, dziękuję :



 

 

niedziela, 24 stycznia 2021

Marionetkarz- czy jesteśmy sterowani przez jakieś siły nadprzyrodzone?

 

 

 


 

 

 

Tytuł:Marionetkarz

Autor:  Aleksander Filip Dubicki

Ilość stron:100

Wydawnictwo: Novae res

Okładka:  miękka

SŁOWA KLUCZE:filozofia, depresja, śmierć, nastolatkowe, egzystencjalizm

 

KRÓTKA FABUŁKA: czyli z czym to się je?

 Czy jesteś pewien, że sam decydujesz o własnym losie?

Wernon, Arna, Tyron, Meave i Pela dopiero wkraczają w dorosłe życie, a w ich głowach aż roi się od planów, pomysłów i rozmaitych scenariuszy na przyszłość. Jednak za sprawą tajemniczej postaci o złowrogich oczach wkrótce przekonają się, że nie zawsze mamy wpływ na to, jak potoczą się nasze dni. Kiedy do akcji wkracza ON, nikt nie może być pewien tego, co stanie się za chwilę. Tajemnicze sploty wydarzeń, niewyjaśnione śmierci, spalony dom… Atmosfera wśród grupy przyjaciół nieustannie gęstnieje, a oni sami zaczynają plątać się w domysłach, co jest prawdą, a co zaledwie cieniem ich snów… Czy to właśnie ON jest za to odpowiedzialny? Wygląda na to, że tylko Marionetkarz zna odpowiedzi na trudne pytania. Ale on już tylko milczy…

 

POD LUPĄ: Zacznę od wizualnej strony, czyli lupa w dłoń i do dzieła ! 

Z PRZYMRUŻENIEM OKA

 Książka jest mniejsza niż standardowy wymiar. Jest węższa i cienka. Okładka jest lakierowana i utrzymana w kolorystyce czerni i szarości. Na froncie widzimy kobietę ,, lalkę", której ręce są sterowne przez sznurki. Widać, że jest to bardzo realistyczna marionetka z jednym wyrazem twarzy. Nie ma skrzydełek. W środku kartki są koloru beżowego, a czcionka bardzo przyjemna dla oka. Rozdziały są ponumerowane, a na końcu zamieszczony jest spis treści.



OPINIA: Czyli jak ona smakuje ?

Książka ,,Marionetkarz" miał być thrillerem, jednak okazał się całkowicie jeszcze czymś innym. Na pewno nie jest to ten gatunek, który zamieszczony jest na okładce. Więc czym jest? I jak smakuje? Od razu Cię przepraszam, że będzie to krótka recenzja, nie taka jak zawsze, ale fakt, że sama powieść ma tylko 100 stron, zamyka mi buzię, by czegoś nie zdradzić za dużo, a i tak obawiam się, że coś wypaplam. No to co jeśli jesteś ciekaw to weź sobie coś do picia, jedzenia, siadaj i słuchaj co mam Ci dziś do opowiedzenia.

Ta książka jest tak dziwna, że nawet nie mam pojęcia od czego zacząć. Jest tu aż 6 postaci i nie mam pojęcia, kto tu jest głównym bohaterem. Chyba nikt, a może każdy? Mamy do czynienia z grupą nastolatków, która boryka się z różnymi problemami. Bycia kochanym, pogodzeniem się ze śmiercią, depresją, żałobą i marnością. Nie scharakteryzuję Ci bohaterów, bo męskie postacie zlewają się w jedno jak i damskie. Pela i Meave to choćby ta sama postać pod względem charakteru. I często nie wiedziałam, która teraz mówi. To samo dotyczy Tyrona, Arna i Wernona. Jedyna ciekawa postać, która tutaj się wybija to owy Marionetkarz, który jest osobliwy. Nie rozmawia z nikim. Stoi na uboczu i przygląda się wszystkiemu z pewnego dystansu. Jego tajemniczość i pewna aura strachu jaką roztacza wokół siebie sprawia, ze jest tu jedyną dobrze skonstruowaną postacią.




Sama fabuła dotyczy śmierci, snu, bycia w stanie depresyjnym. Odczuwałam pewną ciężkość psychiczną podczas lektury. I choć jest bardzo krótka, to w zasadzie wyniosłam z niej pewne filozoficzne przemyślenia. Całość bowiem tej powieści opiera się na motywie śmierci, cierpienia i smutku. Bohaterowie czują się jakoby byli sterowani, a ich życie nie ma sensu. Ich czyny nie są ich czynami, a słowa wypowiadane nie są ich faktycznymi myślami. W pewnym momencie można dostrzec owy ,, teatrzyk" i ich grę. I stąd pada owe moje pytanie: czy jest taka możliwość, że nasze życie jest przez kogoś sterowane? Ktoś pociąga za nasze sznurki, poruszając nami jak marionetkami? Jeśli tak, to jaką mamy rolę do odegrania?


CZY WARTO SCHRUPAĆ?- czyli podsumowanie :

 Mam ogromny dylemat z tą powieścią. ,, Marionetkarz" jest tak dziwnym tworem, że ciężko mi konkretnie powiedzieć, czy jest zła, czy dobra? To tak jakby jadło się mleczną zupę z płatkami. Bohaterowie są owymi płatkami. Niczym się od siebie nie wyróżniają są jednorodni. Owym mlekiem jest fabuła. Porusza bardzo trudne tematy, jednak zostawia je bez odpowiedzi. Sam motyw ,, lalkarza" i sterowania ludźmi niczym na spektaklu wydaje się bardzo intrygujący. Sam filozoficzny aspekt tej powieści jest dobry. Zabrakło mi jednak tu czegoś wyrazistego, co spowodowałoby, że ta powieść jakoś przebiła się przez tylko dwa smaki. Stwierdzam jednak, że mi zupa mleczna nie podeszła. Wolę konkretne smaki, które w jakiś sposób mnie zachwycą swym smakiem, wyglądem, konstrukcją.. ta okazała się być za bardzo przeciętną. Oczywiście, jeśli chcesz spróbuj jej, ale ja podziękuję za dalszą jej konsumpcję i zabieram się szybko za kolejne danie, bo się nie najadłam...

 

KOMU POLECAM?Osobą, które lubią książki filozoficzne, które skupiają się na motywie przemijania, życia i cierpienia.

 

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu :


 


 

niedziela, 17 stycznia 2021

A Heart so Fierce and broken- czy będzie klątwa drugiego tomu ?

 

 

 

 


 

 

Tytuł:A Heart so Fierce and broken

Autor:  Brigid Kemmerrer

Liczba stron:456

Wydawnictwo: NieZwykłe

Okładka:  miękka

SŁOWA KLUCZE:reteling, polityka, intrygi, magia, fantastyczne zwierzęta, walka o tron

 

 

KRÓTKA FABUŁKA: czyli z czym to się je?

 Klątwa nareszcie została złamana, lecz to nie znaczy, że książę Rhen będzie mógł wieść spokojne życie. Krążą plotki, że to nie on jest prawdziwym następcą tronu, a zakazana magia czai się w mroku. Rhen ma u swojego boku Harper, a jego strażnik Grey zaginął. Karis Luran po raz kolejny grozi, że zdobędzie Emberfall siłą. Jej córka, Lia Mara, nie jest zachwycona brutalnym planem matki, ale czy będzie w stanie przekonać Greya, żeby przeciwstawił się Rhenowi, nawet w imię dobra Emberfall?

 

POD LUPĄ: Zacznę od wizualnej strony, czyli lupa w dłoń i do dzieła !

 Książka jest standardowo wymiaru A5. Jej okładka jest matowa i miła w dotyku, lecz nie zostawia śladów palców co jest dużym plusem. Posiada skrzydełka, które często służą jako zakładki, kiedy nie ma się ich na wyciągnięcie ręki. Utrzymana jest w kolorystyce zieleni,  czerni i fioletu.  Kolce na okładce przykuwają wzrok czytelnika. W środku mamy szare strony, a kartki są średniej grubości. Czcionka jest czytelna i nie sprawia kłopotów przy dłuższym czytaniu. Rozdziały są ponumerowane oraz podzielone na dwójkę bohaterów, bo to z ich perspektywy poznajemy historię. Dolne przypisy wyjaśniają nam różne filmowe, czy literackie nawiązania, co jest według mnie ogromnym plusem. Mamy mapki, oraz cudowne ilustracje kolców pod każdym rozdziałem.Samo wydanie książki oceniam na: 5+



OPINIA: Czyli jak ona smakuje ?

Kiedy tylko wzięłam do ręki zniszczoną kopertę w dłoń i zobaczyłam wyzierający z owej dziury tytuł, już piszczałam z radości, że powrócę do mojej ukochanej powieści i bohaterów. Jest to bowiem drugi tom   ,,A curse so dark and lonely"  o którym pisałam, że jest to chyba najpiękniejszy reteling Pięknej i Bestii jak na ten moment. A więc jak smakuje kontynuacja tej baśni? Czy będę miała do czynienia z klątwą słabego drugiego tomu ? Jeśli jesteś ciekaw no to weź sobie coś do picia, jedzenia, siadaj i słuchaj co mam Ci dziś do opowiedzenia.


Pierwszy szok jaki doznałam to fakt, że mało dostałam tutaj przygód naszych głównych bohaterów z poprzedniego tomu. Harper oraz Rhen spadają z piedestału i na ich miejsce wpada Grey oraz Lia Mara.

O ile Greya znam z poprzedniego tomu i pisałam Ci, że jest to taki bohater, który swą przyjaźnią, oddaniem i lojalnością, potrafił zaskarbić sobie serce czytelnika, tak w tym tomie, to on gra pierwsze skrzypce. Poznajemy jeszcze bardziej jego historię. To dlaczego został sługą Rhena?  Dlaczego przetrwał tyle lat u boku potwora i czemu on sam nie znalazł prawdziwej miłości? I dlaczego nie wraca na dwór Rhena?  Wiem, dużo tych dlaczego? Jednak to pokazuje, jak złożoną postacią jest Grey. Jak wiesz uwielbiam takich nieoczywistych bohaterów, a on właśnie taki jest. W tym tomie pomalutku zaczynałam tracić ową wiarę w jego ,, dobroć" z drugiej strony autorka ukazuje nam, że to właśnie nasze decyzje warunkują to czy jesteśmy odbierani jako przyjaciel, czy wróg. Czasem w oczach innych nasze ,, dobro" nie jest takie oczywiste i właśnie tak jest z Greyem. W tym tomie jeszcze bardziej polubiłam jego postać.

Lia Mara to nowa postać, która mimo tego, że jest najstarszą córką Karis Luran ( to ta babka co ostrzy sobie jako sąsiadka kły na ziemie Rhena i jego zamek) nie jest następczynią tronu, tylko jej młodsza siostra Nolla Verin, do której też przejdę niebawem. To co mnie po raz kolejny zachwyciło to fakt, że Lia uchodzi za ,, krępą" co znaczy, że nie jest szczupła. Autorka po raz kolejny odchodzi od stereotypu pięknej, mądrej bohaterki, ukazując ją bardzo realistycznie- z wadami zewnętrznymi. Pamiętasz bowiem, że sama Harper uchodziła za ,, bestię". I chyba właśnie takie elementy zachwycają mnie w kreacji tych bohaterów. Powracając, a więc Lia z nadwagą ( oczywiście tu już zostawiam Twojej wyobraźni, jak owe dodatkowe kilogramy wyglądają) rudymi włosami i nieprzeciętną inteligencją, jako królowa wypada powiedzmy sobie to szczerze- niekorzystnie, przy swej pięknej, silnej siostrze. Te i inne jej cechy spowodowały, że zostaje ona wydziedziczona i może jedynie być radczynią swej siostry. I kurczę, jakie to prawdziwe. Przecież np modelką nie może zostać osoba, która ma ,, nieciekawą" twarz lub ma dodatkowe kilogramy ( nie mówię tu o ostatnim trendzie size plus) W ogóle prawda jest taka, że ,, piękni ludzie" mają się w życiu lepiej i to pokazuje również autorka w swej powieści, zwracając uwagę na ową nierówność. Ale ok, zostawmy moje dywagacje na blacie kuchennym i nie wykładajmy na stół. Do tego  Lia ma ,, miękkie serce" co już totalnie wyrzuca ją automatycznie z siodła owego byka sukcesji do tronu.  Królowa bowiem musi być twarda, zimna i wyrachowana. Swe uczucia może okazywać w łożu, a dziewczyna jakby nie było w żadnym razie nie wpisuje się w ten trend. 




Nolla Verin jako młoda następczyni tronu, jest bardzo zadufaną w sobie księżniczką. Zna swe zalety i potrafi je wykorzystywać odpowiednio do danej sytuacji. Jej determinacja, okrucieństwo i buńczuczność sprawiają, że to właśnie w niej jej poddani upatrują sobie idealną królową, która będzie rządzić ich krainą. Nolla daje się poznać jako osoba porywcza i bez skrupułów. Jej zbroja zimnej ,, bicz" opada tylko wtedy kiedy jest sam na sam z Lią. Dopiero i tylko wtedy widzimy, że nastolatka kocha swą siostrę, bardzo, jednak z drugiej strony, czytelnik ma świadomość, że dla dobra kraju, ta dziewczyna nie zawaha się przed niczym. Jest piękna i zachwyca swą urodą, jednak jej brzydota ukryta pod warstwą pięknego opakowania potrafi odrzucić na kilometr.

No i na koniec, najciekawsza postać to Iisaka. Powiem tylko tyle, bardzo inteligentne stworzenie, które skradło me serce w momencie pojawienia się na kartach powieści. Nie mogę powiedzieć o nim za dużo, bo zdradzę coś istotnego, ale uwierz mi genialna postać.

No dobra, co z tą fabułką? Przyznaję, że tutaj klimat owego średniowiecza pozostaje ten sam. Nadal mamy do czynienia z zaściankowym podejściem do różnych spraw. Dworskie maniery, zabawy, no i walka o tron, ziemie i serce ukochanej. Dodajmy do tego szczyptę magii, która wzbudza strach, niepokój i jest czymś zakazanym, powoduje, że czujemy niepewność o losy naszych bohaterów. Widmo walki, odczuwalne jest na każdej stronie. Do tego mamy posmak zdrady, która powoduje, że mamy zwrot akcji. Samo tempo akcji jest powolne. Tutaj nie spieszymy się z niczym, bowiem jest to starcie umysłu i języka, a nie miecza i tarczy. Intrygi, plotki, knowania i zdrady w dobrej wierze powodowały, że miałam wypieki na polikach niczym kurczak z rożna, czytając o tym wszystkim. Autorka w tym tomie ukazuje bowiem siłę słów- nie czynów. O tym jak mogą zranić, zburzyć przyjaźń, czy związek.



CZY WARTO SCHRUPAĆ?- czyli podsumowanie :

 Książka ,,A Heart so Fierce and broken" to zdecydowanie smakowita kontynuacja. Porównam ją do dania, które często występuje we fabule, a które uwielbiają nasi bohaterowie, czyli pieczona gęś z jabłkami.  Owym mięsem są zdecydowanie bohaterowie. Soczyści, dobrze przyprawieni. Odbiegają oni od tradycyjnych postaci tym, że mają wady i są bardzo podobni do nas. Ich brzydota, przywary i walka z własnymi słabościami, sprawia, że nie są to typowe charaktery, które spotyka się na kartach powieści. Dlatego też uważam ich za oryginalnych i nadających powiew świeżości w tym idealnym książkowym świecie. Chrupiącą skórką jest dla mnie  Iisak, ale to ze względu na jego naturę, inteligencję i formę zwierzęcą. Więcej nie zdradzę. Jabłkami, słodkimi i przełamującymi całość jest fabuła, która zaskakuje. Choć wydaje się, że akcja jest stateczna i mało dynamiczna, potrafi zaciekawić i wprawić w zadumę. Zadziwiająco świetna metoda ukazująca, że walka nie musi być krwawa i odbywać się na polu bitewnym, a w komnatach, listach, gdzie ważą się losy danej krainy i życia. Motywem przewodnim tej części jest przede wszystkim zdrada, ułomności, które w oczach innych sprawiają, że nie możemy piastować danego stanowiska oraz stereotypy. I to nie jakieś zaściankowe, ale te z którymi walczymy całe życie. Rasizm, ocenianie kogoś ze względu na jego gabaryty czy niedoskonałości. Brak odwagi, by przeciwstawić się własnemu losowi, w obawie, że starci się o wiele więcej niż się ma.I choć jest to reteling baśni, podoba mi się w nim to jak autorka zręcznie wplata do niego różne moralizmy, zrywając z tradycyjnością pisarską i odchodzeniem od pewnych elementów, które są filarami takich powieści, tutaj robią one za tło. To co warto podkreślić, miłość nie jest tutaj najważniejsza. Pierwsze skrzypce grają polityka, intrygi i stratega. Tu nie ma klasycznej walki dobra ze złem, ale szarość kontra szarość. Każda decyzja podjęta przez daną stronę jest  ,, dobra" i racjonalna. Tym bardziej trudno wybrać stronę, której się kibicuje. W tym wypadku nie ma mowy o klątwie drugiego tomu. Przyznaję, że jak wspomniałam tempo zwolniło ale w tym dobrym znaczeniu ukazując, jak najbardziej realizm podobnych zdarzeń. I myślę, że właśnie tak kiedyś wyglądała walka o ziemie i tron. Warto schrupać drugi tom, ba ja już chcę kolejny tom, bo czuję niedosyt. Ta gęś jest istnym rarytasem, które swym smakiem potrafi zachwycić nie jednego konesera mięsa.

 

KOMU POLECAM?Osobom, które uwielbiają intrygi pałacowe, politykę, a wszystko to zawarte w retelingu nie koniecznie dla młodego czytelnika.

 

Za egzemplarz i możliwość patronowania tak genialnej pozycji dziękuję