Tytuł:?
Autor: Mateusz Szulczewski
Liczba stron:194
Wydawnictwo: Novae res
Okładka: miękka
SŁOWA KLUCZE:seryjny morderca, zagadki
KRÓTKA FABUŁKA: czyli z czym to się je?
Seryjny morderca zostawia w miejscach zbrodni zagadki, które może rozwiązać tylko jedna osoba – wybitny detektyw Maurycy. Dziwna i niebezpieczna gra, jaką prowadzi z nim psychopata, wciąga go coraz bardziej. Przerażenie zaczyna ustępować miejsca fascynacji, a w głowie skołowanego mężczyzny pojawiają się kolejne niepokojące teorie. Gdy w intrygę zostaje wmieszana ukochana Maurycego, ten postanawia zrobić wszystko, by ją ocalić. Ale może się okazać, że role w tym scenariuszu nie są przydzielone raz na zawsze… Co się wydarzy, gdy wyjdzie na jaw, że morderca wie o detektywie znacznie więcej niż on sam? I kto tu tak naprawdę jest oprawcą, a kto ofiarą?
POD LUPĄ: Zacznę od wizualnej strony, czyli lupa w dłoń i do dzieła !
Książka jest standardowego formatu A5. Posiada skrzydełka. Na froncie mamy zdjęcie autora, który wyłania się z wielkiego znaku zapytania. W tle widać las. Całość utrzymana jest w kolorystyce turkusu, bieli oraz szarości, a sama twarz autora w odcieniach czerwieni i beżu. W środku mamy przyjemną czcionkę, a kartki są beżowe i grubsze. Rozdziały mamy zatytułowane i ponumerowane. Dodatkowo mamy ilustracje dotyczące zagadek i spis treści. Całość wydania oceniam na : 4
OPINIA: Czyli jak ona smakuje ?
Sięgnęłam po kryminał, bo jakoś po tej ostatniej grozie, naszła mnie ochota na coś krwawego i jakieś zagadki kryminalne. Ta pozycja teoretycznie miała mi to dać. Czy dała? Już tutaj na wstępie powiem, że będzie to krótka recenzja ze względu na samą objętość tej historii plus bez zdradzania za dużo szczegółów. A więc jeśli jesteś ciekaw jak smakuje ta powieść to weź sobie coś do picia, jedzenia, siadaj i słuchaj co mam Ci dziś do opowiedzenia.
Głównym bohaterem, a zarazem narratorem jest Maurycy. Facet, który uchodzi za najlepszego detektywa.Nie wiadomo ile ma lat, ale po tym jak ,, mówi" widać, że jest młody. Czytelnik od razu zostaje wrzucony w wir wydarzeń. Maurycy, od razu rozpoczyna swoją ,, grę" z seryjnym mordercą. Tylko on potrafi bowiem rozwiązać zagadkę, którą ten zostawił na miejscu zbrodni. I tak zaczynamy podążać niczym pionki, krok po kroku do owego finału... Jeśli chodzi o mnie to nie polubiłam Maurycego. Jest tzw super bohaterem bez wad i bardzo surrealistyczny. Czekałam tylko na moment kiedy to ujawni jakiś magiczny talent.
Drugim ważnym bohaterem jest nasz seryjny morderca. Jest bardzo inteligentny, sprytny i kurczę chyba również ma jakieś moce nadludzkie, że ,, widzi" poczynania naszego Maurycego. To co chyba najbardziej zakulało w tej kreacji to wyciągnięcie owego królika z cylindra. Na sam koniec dostajemy wyjaśnienie kto to i dlaczego uwziął się na detektywa....
No dobra, a co z fabułką? Ogólnie ewidentnie widać, że jest to debiut i to pod każdym względem. Na plus powiem, że spodobał mi się motyw zagadek i ich obrazkowe przedstawienie. Styl językowy strasznie tu kula. Może to też sprawa mojego egzemplarza przed korektą, ale sama konstrukcja zdań... no momentami myślałam, ze to 6 latek pisze, zmieniając budowę zdania. Do tego liczne angielskie hasła, które nie są nigdzie wytłumaczone ( ok, rozumiem każdy już umie angielski, no ale nie każdy umie go na takim poziomie). No dobra, zostawmy już to, ale przyznaje- ciężko się to czyta. Sama akcja, która miała trzymać w napięciu no mnie wynudziła. Była zbyt powtarzalna i były do przewidzenia kolejne sprawy, a przepraszam- kolejne kroki naszego Maurycego.Nie wiem o kogo miałabym się nie pokroić? no bo nie o naszego bohatera, może o ofiary bezimienne, bez jakiejś przeszłość . Kolejna sprawa, to mało co wiemy o samych ofiarach, jak nasz morderca typował ich? Jak tego wszystkiego dokonał? Czemu wybrał taką metodę, a nie inną? Szczerze mam więcej pytań niż odpowiedzi i będąc z Tobą szczerą- nie podobała mi się ta historia.
CZY WARTO SCHRUPAĆ?- czyli podsumowanie :
,, ?" jak dla mnie ta książka okazała się zbyt nudna, niedopracowana..Nie pamiętam kiedy miałam takie uczucie, że wszystko mi jedno. To tak jakby dostać kromkę chleba z żółtym serem. Nic specjalnego. Głody wiadomo zje, ale szału nie będzie to mogę zagwarantować. Plusem , czyli nie wiem maślanym smakiem sera będą same zagadki, ale to tyle ile mogę pozytywów znaleźć. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że jest to debiut literacki i życzę autorowi sukcesu, przy kolejnych powieściach ( wiadomo, zawsze trzeba od czegoś zacząć). Mi osobiście nie spodobała się ta książka i nie schrupałabym jej ponownie. Tobie wybór, czy ją przeczytać, jak zawsze pozostawiam do własnej analizy. Mi ani bohaterowie nie przypadli do gustu, ani historia nie porwała....
KOMU POLECAM?...... ( galopujące kropki taktycznego milczenia)
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu:
Może niesłusznie, ale ogółem mam uprzedzenia do książek tego wydawnictwa. Nie udało mi się od nich przeczytać nic, co by mnie naprawdę porwało :/ I tę książkę planuję sobie odpuścić.
OdpowiedzUsuńMasz rację, ale zdarzają się tam perełki. No ten tytuł niestety uważam za nie warty przeczytania, choć zapowiadał się na prawdę dobrze...
UsuńJa podziękuję.
OdpowiedzUsuńNawet nie kuszę ;)
UsuńSzkoda, że to słaby debiut. Oby kolejne książki się autorowi bardziej udały.
OdpowiedzUsuńA co do korekty, to cóż, to wydawnictwo miewa z tym problemy - nawet teksty teoretycznie po redakcji i korekcie bywają pełne byków ortograficznych i baboli stylistycznych.