Tytuł:Zjadaczka grzechów
Autor: Megan Campisi
Ilość stron:334
Wydawnictwo: Świat Książki
Okładka: miękka
SŁOWA KLUCZE:intrygi, dwór, grzechy, życie dworskie, samotność, odrzucenie, bycie wyrzutkiem, inność, kobieta
KRÓTKA FABUŁKA: czyli z czym to się je?
Za kradzież bochenka chleba czternastoletnia May zostaje skazana
dożywotnio na straszną karę: zostaje Zjadaczką Grzechów – kobietą
społecznie wyklętą, brutalnie napiętnowaną, która musi wysłuchiwać
wyznań umierających, i w ramach pogrzebowego obrządku spożywać rytualne
pokarmy, symbolizujące ich grzechy, aby w ten sposób wziąć na siebie
winę za ich występki. Niespodziewanie zostaje wplątana w spisek z
morderstwem w tle na królewskim dworze w XVI wiecznej Anglii i aby
ocalić życie, musi znaleźć w sobie siłę i pomścić śmierć poprzedniczki,
mimo społecznego odrzucenia.
Zjadaczka Grzechów żyje wśród nas.
Nikt jej nie widzi, nikt jej nie słyszy
Grzechy naszego ciała stają się jej grzechami
W milczeniu zabiera je ze sobą do grobu.
Zjadaczka Grzechów żyje wśród nas.
POD LUPĄ: Zacznę od wizualnej strony, czyli lupa w dłoń i do dzieła !
Książka jest standardowego formatu A5. Okładka jest matowa- nie zostawia odcisków palców. Utrzymana jest w kolorystyce czerni, czerwieni. Na pierwszy rzut oka widzimy dłoń trzymającą granat. Bardzo mocna symbolika, którą możemy interpretować jako pierwszy grzech, Ewę, jako kobietę, która zgrzeszyła jako pierwszy człowiek i uległa pokusie. Bardzo podoba mi się okładka, bowiem przypomina obraz olejny. W środku mamy spis grzechów i odpowiadające nim potrawy. Kartki są beżowe i cienkie, przez co czcionka przebija na drugą stronę. Sama czcionka jest bardzo mała i jak dla mnie jest to ogromny minus, bo serio można szybko się zmęczyć, a czytanie w sztucznym świetle to już porażka. Rozdziały są ponumerowane. Całość wydania oceniam na: 4
OPINIA: czyli jak ona smakuje ?
Przyznaję, że bardzo zaintrygował mnie sam tytuł powieści ,, Zjadaczka grzechów" do tego stopnia, że bardzo chciałam jej skosztować. Nie czytałam opisu, więc nie wiedziałam, czy mam do czynienia z literaturą piękną, fantastyką i bardzo dobrze, bo po raz kolejny zasiadłam do powieści z brakiem jakichkolwiek oczekiwań. Czym jest ,, Zjadaczka grzechów" i jak smakuje? Jeśli Cię zainteresowałam to weź sobie coś do picia, jedzenia, siadaj i słuchaj co mam Ci dziś do opowiedzenia.
Zanim przejdę do przedstawienia bohaterów, to pozwól, że zatrzymam się na tytułowej Zjadaczce grzechów. Nie jest to postać fantastyczna, choć jest o niej w mitologii wzmianka, a profesja, bardzo znana w szczególności w czasach wiktoriańskich. Zadaniem takiego Zjadacza było wypowiedzenie odpowiedniej formuły, oraz zjedzenie kawałka chleba z trumny zmarłego. Wierzono bowiem, że ów człowiek zjadając potrawę, przyjmował na siebie grzechy nieboszczka, by ten mógł z czystym sumieniem udać się do Królestwa Bożego. Podobno tradycja ta, obrzęd w Anglii był praktykowany aż do początków XX w. Nie dziwi więc fakt, że Zjadacze grzechów nie byli lubiani, a wręcz byli traktowani na równo z osobami trędowatymi. Wierzono bowiem, że parają się oni magią, a przez to, że mają kontakt ze śmiercią mogą przynosić tylko zgubę i pecha. Dlatego też unikano z nimi kontaktów, nie rozmawiano, wręcz wypędzano na koniec miasta, by ów mógł przychodzić tylko w momencie śmierci członka z rodziny.
No dobrze, skoro już wiem kim jest i co to znaczy Zjadacz grzechów, przejdę teraz płynnie do przedstawienia głównej bohaterki May. Młodej w tamtych czasach, w dzisiejszych uznano by ją jeszcze za dziecko, 14 latki, która zostaje bardzo surowo ukarana za kradzież bochenka chleba. Zostaje bowiem skazana na zawód ,, Zjadaczki grzechów". Dziewczynka/ dziewczyna nagle zostaje wyrzucona z życia społeczeństwa. Bez domu, pieniędzy, czy rodziny. Udaje się więc do ostatniej Zjadaczki grzechów, która żyje tylko troszkę lepiej od nędzników, czy trędowatych. Od tej chwili May nie może wypowiedzieć żadnego słowa- jedynie może ,, rozmawiać" z umierającymi. Nikt bowiem jej ,, nie widzi", ,, nie słyszy" , a już o dotyku nie ma co marzyć. Pod okiem specjalistki w swej dziedzinie uczy się zawodu, który przynosi jej tylko smutek, samotność i ból. Nikt bowiem nie chce patrzeć na umierające osoby, a już w szczególności słuchać o ich występkach za życia, w szczególności tych krępujących i naprawdę mrocznych. Nasza bohaterka zostaje wrzucona w wir śmierci i odtrącenia. Jednak gdy za sprawą pewnych okoliczności odkrywa spisek na dworze królowej, jej życie pariasa zaczyna nabierać rumieńców. Bowiem jak schwytać mordercę, który piastuje bardzo wysokie stanowisko w życiu społeczeństwa? Jak zdradzić tajemnicę, jeśli nie można mówić? I jak uratować królową oraz jej damy, przed kolejną zaplanowaną śmiercią?
Autorka na samym wstępnie zaznaczyła, że nie które osoby przypominają postacie historyczne, lecz nimi nie są. To prawda, autorka bowiem skupia się na okresie schyłku Tudorów, czyli walki Marii z urodzeniem dziedzica, jej walki z siostrą itd. Podobało mi się to bardzo, bowiem dodawało to jakoby prawdy całej powieści, choć autorka zaznacza, że to nie powieść historyczna.
Podoba mi się utrzymany klimat w tej książce. Odczuwamy niepokój oraz niepewność ludu, dotycząca tronu. Czujemy na własnej skórze problemy biedoty, ale też możemy zachłysnąć się bogactwem i luksusem tamtych lat na dworze. Te wystawne bale, przesadne stroje, pięknej fryzury i tradycje. Jednak możemy także zobaczyć, jak krótkie było życie dworzan. Intrygi, kończące się śmiercią poprzez otrucie, zapadnięcie w chorobę, na którą owi medycy nie znali lekarstw, czy wieczna walka o terytoria, czy tron. To wszystko tutaj otrzymujemy i nie tylko. Poznajemy bowiem od podszewki zawód, który do dziś ma swoją tradycje, choć dziś przyjmuje ona formę stypy.
Fabuła książki zatem opiera się na dwóch bardzo ważnych i ciekawych aspektach. Pracy Zjadaczki grzechów, oraz życia na królewskim dworze. I to co mnie zachwyciło, że autorka swoim piórem bardzo przypomina mi moją ukochaną autorkę Phillipę Gregory oraz Umerto Eco. Ta powieść bowiem ukazuje czytelnikowi inną stronę tamtych czasów. Nasza bohaterka para się zawodem wręcz obrzydliwym i mrocznym, a zarazem tak ważnym i potrzebnym. Wydawać by się mogło, że Zjadaczka będzie bogata i wręcz szanowana. Natomiast otrzymujemy obraz osoby, której wszyscy się boją. Owe jedzenie jest jej jedynym wynagrodzeniem. Nie otrzymuje zapłaty, jest wręcz wypędzana, a ludzie się jej boją. Pani Megan uchwyciła chyba to co najważniejsze w tym zawodzie= bycie innym, potępionym , odrzuconym przez wszystkich, a przede wszystkim ogromną samotność i ból. Ta powieść jest piękna, jednak nie dla każdego. Jest ona powolna. Rozwija się w swoim tempie. I choć mamy tutaj zwroty akcji to nie przysłaniają one największego przesłania. Śmierć dopadnie każdego z nas, dlatego trzeba być przygotowanym należycie, by ją przyjąć pod swój dach.
CZY WARTO SCHRUPAĆ?- czyli podsumowanie :
,, Zjadaczka grzechów" to nie jest rozrywkowa książka, lekka, czy zabawna. Nie. To przepiękna historia, ocierająca się o powieść historyczną ( mam tu na myśli zawód zjadacza), czy tę piękną wręcz klasyczną. I po raz pierwszy tylko delikatnie nawiążę do jedzenia, gdyż nie chcę jej odrzeć z tego podniosłego stanu, ujmując jej porównaniami do jedzenia. Choć przyznaję, cała powieść jest okraszona daniami, jednak symbolizują one dany grzech. Owa symbolika towarzyszyć Ci będzie przez całą książkę. Jestem zachwycona tym, jak obrazowo i realistycznie autorka przedstawiła nam zawód pariasa, czyli zjadacza grzechów w czasach wiktoriańskich. Ukazując z czym zmagała się taka osoba każdego dnia. Jakie trudy i przykrości musiała dziennie pokonywać, a o których sie nie mówiło głośno. Więc mogę ją porównać tylko i wyłączeni do granatu, który widzimy na froncie okładki. Jej twarda skorupa to owe trudne i bolesne motywy jakie tutaj spotykamy: śmierć, samotność, odrzucenie, ból, szydzenie, smutek, intrygi. Ciemne drobne kuleczki to sam klimat tej książki. Mroczny, ciężki, nawiązujący do życia w czasach wiktoriańskich. Słodyczą jest dla mnie główna bohaterka May, która mimo okrutnego losu bycia Zjadaczką grzechów, nie poddaje się i walczy o swą wolność i normalne życie. Dodatkowo próbuje uratować damy dworu przed mordercą, który w inteligenty sposób działa na dworze królowej. Nasza bohaterka jest zdeterminowana by odkryć prawdę i choć na chwilę zmienić swój los. Czy jej się to uda? Czy może śmierć już na zawsze będzie trzymać ją w swych ramionach, by służyć potrzebującym duszom umierających? To co jeszcze muszę zaznaczyć, że nie ma tu absolutnie żadnej magii, czy elementów fantastyki. To przepiękna, lecz bolesna historia, ukazująca zawód, który jeszcze ok 100 lat temu cieszył popularnością, a który odszedł w niepamięć, tak szybko jak osoby wykonujący go za życia. Czy warto schrupać? Jak najbardziej. Ta książka potrafi skłonić do przeróżnych refleksji, a nawet sprawić, że oczy się zaszklą. Nie jest to jednak lektura dla każdego. Nie ma tutaj szybkiej akcji, romansu, fantastyki. To historia pewnej Zjadaczki grzechów i tego jak wyglądało jej życie, będąc blisko każdego człowieka, nawet królowej. Bowiem śmierć nie widzi podziału klasowego.
KOMU POLECAM?Osobom, które uwielbiają mądre, piękne powieści, ukazujące realia dawnych czasów. To książka, która zostaje z czytelnikiem na dłużej.
Linki , a właściwie materiały z których korzystałam przy recenzowaniu tej książki :
https://wielkahistoria.pl/makabryczny-rytual-bez-ktorego-pogrzeb-nie-mogl-sie-odbyc-na-czym-polegalo-zjadanie-grzechow/
https://expressbydgoski.pl/ostatni-zjadacz-grzechow/ar/11153634
https://pl.wikipedia.org/wiki/Zjadacz_grzech%C3%B3w_(religioznawstwo)
P.S Niech Cię nie zwiedzie mała ilość znaczników, bowiem na tak krótką historię jest ich wystarczająco. Serio, to cudowna powieść <3
Ciekawa historia i motyw. Coś nowego na pewno jeśli idzie o fantastykę. Nie wiedziałam, że taki rytuał zjadania grzechów istniał naprawdę. Bardzo ciekawe.
OdpowiedzUsuńKochana to nie jest fantastyka, a literatura piękna, ocierająca się o powieść historyczną. Więc polecam. Powinna Ci się spodobać i to bardzo ;)
UsuńSama również chcę poznać tę historię. 😊
OdpowiedzUsuńAguś, to jest istna petarda. No sama zobaczysz. Już zacieram łapki na Twą analizę pod względem psychologa ;) bo ojj będziesz miała ogromne pole do popisu ;)
UsuńNie słyszałam nigdy o tej książce, ale bardzo mnie nią zaciekawiłaś. Nie wiedziałam, że istniał taki rytuał, ale niesamowicie mnie zaciekawił ten temat.
OdpowiedzUsuńweruczyta
Tak ten zawód był bardzo popularny w czasach wiktoriańskich. Tym bardziej jestem zachwycona, jak autorka znakomicie oddaje problemy bycia Zjadaczem grzechów, ale jak ta praca wygląda od tzw podszewki. Coś niesamowitego. Polecam z całego serduszka <3
UsuńCiekawe :)
OdpowiedzUsuńBardzo, polecam. Coś innego, mądrego, pięknego i zdecydowanie oryginalnego.
UsuńRecenzja zachęca, książka ta ma nawet ciekawą i w miarę oryginalną fabułę, więc myślę, że po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Tak, zdecydowanie jest wyjątkowa i wyróżnia się na tle innych pozycji. Skłania do refleksji, a przy tym we wspaniały sposób przedstawia zawód, który mimo swej sławy i ogromnej potrzeby, był związany z wykluczeniem, ba zapomnieniem...
UsuńSłyszałam o niej jednak nie czułam potrzeby czytania ;)
OdpowiedzUsuńA teraz co o niej sądzisz?
UsuńNadal nie mam pewnosci
UsuńJa uważam, że Ci się spodoba. Ma ona taki świetny klimat, no i sam motyw opisu zawodu, który kurczę ma tak niesamowitą nazwę. Powinnaś dac jej szansę
UsuńMożliwe.. pomyślę
UsuńPomyśl :)
UsuńKsiążka wydaje się być naprawdę oryginalna i wciągająca.
OdpowiedzUsuńI taka jest. Jest to zupełnie coś innego i muszę przyznać, że potrafi wciągnąć czytelnika do swego świata pełnego bali, spisków i czasów za panowania Królów.
UsuńMyślę, że dam szansę tej książce, bo bardzo mnie zaintrygowała. Ciekawa jestem czy mi się spodoba. ;)
OdpowiedzUsuńPowinna, choć tak jak mówię. Jest ona raczej spokojną, mimo iż mamy jakieś intrygi i mordercę to jakby autorka skupia się na owym fachu wykonywanym przez bohaterkę i jej emocjach.
UsuńZaintrygowałaś mnie tym tytułem. Zdecydowanie dla mnie!
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego w Nowym Roku! Pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Dziękuję Kochana, dla Ciebie też wszystkiego dobrego ❤️ Noo, powinna Ci przypaść do gustu. Na pewno zostanie z Tobą na dłużej, bo potrafi zapaść w pamięć.
UsuńDobrze, że przeczytałam Twoją recenzję, bo książka parę razy mi mignęła, ale myślałam, że to znowu jakiś melodramatyczny romans. Na szczęście okazuje się zupełnie inaczej! Zapisuję tytuł. :)
OdpowiedzUsuńTak, masz rację. Okładki często mogą zmylić czytelnika, co do gatunku literackiego. Tutaj nie ma romansu. Tylko cudownie przedstawiony zawód, który cieszył się ogromną sławą w tamtych czasach, a z drugiej strony był owym nieszczęściem dla jego wykonawcy. Polecam, to przepiękna historia o życiu.
UsuńSłyszałam o tej książce, ale nie miałam chęci jej poznać, po Twojej opinii poczułam jednak zainteresowanie. Zapisuję ten tytuł!
OdpowiedzUsuńPS Okładka kojarzy mi się z powieścią "Słońce w mroku", tam też był granat, a jakie to różne historie! ;)
Rabe, tak, masz rację. Ja cały czas nie umiałam skojarzyć, gdzie już podobna grafika gościła. Ah ta Bella i Edward, co to się nie starzeją ;D Tu w tej książce nie ma romansu, ani fantastyki. To bardzo smutna, realistyczna historia zawodu, który gdzieś w obecnych czasach został zapomniany, a jeszcze około 100 lat temu jakiż pożądany na pogrzebach... Warto ją przeczytać. Zdecydowanie coś innego, pięknego, a zarazem mądrego. Autorka pokazuje też, że nie trzeba pisać grubego tomiszcza, by stworzyć małe arcydzieło.
UsuńMnie też bardzo zaintrygował tytuł, myślę, że przeczytałabym tę książkę gdyby wpadła w moje ręce ;)
OdpowiedzUsuńKochana, czytaj, bo to serio fenomenalna książka.
UsuńMyślę, że mogłaby mi się spodobać, ale na razie mam za dużo zaległości.
OdpowiedzUsuńPolecam Ci ją. Możesz przeczytać ją kiedy indziej, ale warto po nią sięgnąć. Jest cudowna pod każdym względem.
UsuńCiekawa recenzja; potrafisz zaintrygować czytelnika; w wolnej chwili pewnie rzucę okiem na "Zjadaczkę grzechów" :)
OdpowiedzUsuńPolecam, bo jest to historia, która potrafi wciągnąć, zachwycić i zostać z czytelnikiem na dłużej. Dla mnie jest to małe arcydzieło ;)
UsuńNie miałam okazji zapoznać się z twórczością tej autorki, a przyznam,że fabuła tej ksiazki jest dosć ciekawa
OdpowiedzUsuńTak, jest nietypową, a zarazem prawdziwa do bólu kości. I pomyśleć, że taki zawód, dość dziwny, cieszył się takim zapotrzebowaniem...
UsuńOpowieść na wpół historyczna, opakowana chyba jak czuję w inne watki, to mogłoby mnie zainteresować, lubię potem grzebać i sprawdzać, co było prawda, a co zmyśleniem. W sumie zaintrygowałaś mnie, a tytuł sam w sobie przyciąga!
OdpowiedzUsuńIwonko, ja sama w trakcie lektury szukałam o tym zawodzie informacji. Jestem w takim szoku, że wcześniej nie miałam pojęcia o jego istnieniu. Jednak był to zawód z jednej strony potrzebny, a z drugiej tak odpychający. Sama książka jest tak piękna, że warto ją przeczytać i dowiedzieć się trochę więcej. Autorka wyczerpała ten temat na maxa.
UsuńCzternastoletnia zjadaczka grzechów i w dodatku już skazana...Baśń dla miłośników gatunku. Mnie ciekawią wątki historyczne.
OdpowiedzUsuńTak, pamiętaj proszę, że to czasy wiktoriańskie, gdzie 13 latki były wydawane za mąż. W tamtych czasach 14 lata to taka nasza 18-19 latka. Co dalego szukać nasza Jadzia miała 12 lat jak ją wydali za mąż. Gdyby nie to może nie zostałaby Świętą, a jakby nie patrząc dziecko to rządziło przez jakiś czas Polską. Więc nie jest to baśń, a fakt historyczny. Więc tak, 14 latki z pewnością pracowały w tamtych czasach by utrzymać rodzinę, ba już miały mężów. To mnie tak nie dziwiło więc, jak sam zawód, który wykonywała, a o którego istnieniu nie miałam pojęcia. Polecam Ci zatem jeśli lubisz takie ciekawostki historyczne, bo jest tu ich pełno ;)
UsuńBardzo intrygująca fabuła, nie spotkałam się jeszcze z taką
OdpowiedzUsuńPrawda? Polecam jest bardzo ciekawa, piękna i ukazuje od podszewki zawód, który do dziś funkcjonuje u nas jako- stypa. Dobrze więc wiedzieć, dlaczego jemy za zmarłego i pijemy ;)
Usuńpewnie byłby super film, gdyby książkę przenieśli na ekran.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię taką tematykę, trochę mroczną, tajemniczą. Lubię też czasy wiktoriańskie. Zjadaczką grzechów nie chciałabym być, brrr.
Bardzo zachwalasz, zapewne ją przeczytam. Minusem jest mała czcionka, wzrok już nie ten.
Dzięki za wnikliwą recenzję :-)
Irena- Hooltaye w podróży
No niestety, ale jak będziesz czytać,, za dnia" to nie powinno być źle. Ja czytam nocami przy sztucznym świetle więc dla mnie to jest wyznacznikiem, czy dobrze się ją czyta. Film? O tak, zdecydowanie poszłabym na niego do kina. Byłby cudowny. Irenko, polecam, może jest audiobook wtedy byś mogła ją posłuchać. Warto ją przeczytać ;)
UsuńKupilas mnie ta recenzją:) jesteś niesamowita i dobrze że miałam kanapkę i herbatę przy sobie :)
OdpowiedzUsuńTytuł ładuje juz na listę książek 2021 😊
Bardzo się cieszę ;) Zobaczysz, ta historia Cię pochłonie. Ja nie mogłam się od niej oderwać. Cudowna, bolesna i prawdziwa. Warta przeczytania.
UsuńZaszkliły mi się oczy jak czytałam Twoją recenzję. Jeśli dałaś taką recenzję, to książka musi z pewnością wciągać czytelnika...Powiedz mi, gdzie mogę ją nabyć? Chciałabym ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńOjej, dziękuję :* Napiszę Ci w prywatnej wiadomości gdzie najtaniej możesz ją kupić :)
UsuńI to jest powieść dla mnie! Zaintrygowałaś mnie, lubię takie klimaty, a szczególnie elementy historyczne. Zapisuję na listę do koniecznego przeczytania :D
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę. Zobaczysz spodoba Ci się. Jest to coś pięknego, a zarazem innego. Czekam zatem na Twoją recenzje
UsuńTe wątki historyczne wplatane w akcję bardzo mnie ciekawią. Jestem zszokowana profesją zjadacza grzechów. Nigdy nie słyszałam o czymś takim. Będę szukała książki ☺️
OdpowiedzUsuńJa też nie miałam pojęcia o tym zawodzie. Dlatego też z takim zachwytem połykałam każde informacje. Przyznaje, że autorka zrobiła kawał dobrej roboty. Polecam z całego serduszka
UsuńZapowiada się niezła petarda. Z przyjemnością przeczytam i podrzucę dalej.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę. Czytaj kochana, bo warto
Usuń