Tytuł:Zawalcz o mnie
Autor: Corinne Michales
Liczba stron:346
Seria: The Arrowood Brothers
Wydawnictwo: Muza
Okładka: miękka
SŁOWA KLUCZE:miłość, przeszłość, nienawiść, problemy życiowe, obyczajówka, romans
KRÓTKA FABUŁKA: czyli z czym to się je?
Declan Arrowood, najstarszy z czterech braci, odnoszący sukcesy
biznesmen z Nowego Jorku, po śmierci znienawidzonego ojca na co najmniej
pół roku zmuszony jest przeprowadzić się do Sugarloaf, niewielkiej
miejscowości w Pensylwanii, w której wspólnie z braćmi się wychowywał.
Taki warunek musi spełnić każdy z braci, żeby odziedziczyć spadek po
ojcu. Powrót w rodzinne strony wiąże się niestety z bolesnymi
wspomnieniami. To właśnie tutaj mieszka młodzieńcza miłość Declana,
Sydney Hastings, która po ukończeniu prawa zatrudniła się w miejscowej
kancelarii.
Związek Declana i Sydney miał być bajkową historią z gatunku tych, które
kończą słowa: „i żyli długo i szczęśliwie”. Zakochani do
nieprzytomności obiecywali sobie dozgonną miłość, a potem on
niespodziewanie ją porzucił. Bez słowa wyjaśnienia zniknął z miasta i z
jej życia.
Teraz, blisko dziesięć lat później, powraca i nie może przestać myśleć o
dawnej ukochanej. Wie, że odchodząc, złamał jej serce. Jednak uczucia
są silniejsze od rozsądku. Sydney również uważa, że Declan nie zasługuje
na drugą szansę, ale nie potrafi bez niego żyć. Zwłaszcza że on znów
jest tak blisko. Jeśli po tym wszystkim, przez co przeszli, mają być
razem, Declan będzie musiał udowodnić, że mu na niej zależy.
Czy można zaufać komuś, kto wcześniej tak bardzo zranił? Czy młodzieńcza
miłość ma szansę przetrwać w dorosłym życiu? A wreszcie – czy historia
Declana i Sydney może zakończyć się happy endem?
POD LUPĄ: Zacznę od wizualnej strony, czyli lupa w dłoń i do dzieła !
Książka wydana jest w standardowym formacie A5.Jej okładka jest matowa i przyjemna w dotyku, czyli miziu miziu. Posiada skrzydełka.Utrzymana jest w kolorystyce szarości, czerni i niebieskości. Na froncie facet patrzy na nas bokiem, jakby był zamyślony lub czekał na nas. Tym razem nie odczuwam, żadnych emocji patrząc na okładkę. Ot co zdjęcie, które widzimy na co dzień. W środku mamy beżowe strony, które są normalnej grubości. Czcionka jest bardzo przyjemna dla oka. Rozdziały są podzielone na dwójkę bohaterów, dzięki czemu mamy szerszą perspektywę, a pod nimi mamy małą ilustrację skrzyżowanych strzał, co idealnie wpasowuje się w treść. Dodatkowo wklejka też jest w strzały, co mnie rozczuliło i nadrobiło z nijaką jak dla mnie okładką. Całość zatem oceniam na:5
OPINIA: Czyli jak ona smakuje ?
Jak pamiętasz pierwszą częścią czyli ,,Wróć do mnie " byłam zachwycona. Byłam bardzo zaskoczona tym, jak bardzo przypadła mi do gustu historia najmłodszego z braci Arrowood, czyli Connora. Wyczuwałam tutaj styl Sparksa, ale tego starego. Jak było tym razem? Czy nadal czułam owy zachwyt? Czy ta seria pretenduje na coś wspaniałego? No i jak smakuje? Jeśli Cię zaciekawiłam to weź sobie coś do picia, jedzenia, siadaj i słuchaj co mam Ci dziś do opowiedzenia.
Głównymi bohaterami tej części są Sydney i Declan. Tych dwoje połączyła dziecięca miłość. Od zawsze się wspierali, dojrzewali. Declan i Syd wiedzieli, że będą całe życie razem.Jednak pewne zdarzenie rozdzieliło ich aż na 8lat. Sydney stała się kobietą nieufną, zimną i niedostępną dla mężczyzn. Declan wyrósł na cynicznego bobka, który stan singla traktuje poważnie. Jego dziecięce marzenia o planowaniu rodziny legły w gruzy, kiedy to został wplątany w pewną rodzinną tragedię. Od tego momentu dla dobra braci, Sydney musiał wyrzec się swych marzeń i na nowo ułożyć sobie życie. Spotkanie po latach i ogromnej miłości, jaka łączyła tę dwójkę spowodowała, że iskierki leciały między nimi za każdym razem, kiedy to dochodziło do kontaktu. Owe zadry, niedopowiedzenia sprzed prawie dekady odcisnęły na obojgu swe piętno. Kogo polubiłam? Myślę, że Sydney, jakoś bliżej mi było do niej. Podobał mi się ten jej pazur i pewność siebie. Declan był jak dla mnie niezdecydowanym facetem, który bał się otworzyć i przyznać do wielu rzeczy. Parę razy zirytowało mnie jego ,, dziecięce" zachowanie, które nie pasowało mi do ,,inteligentnego" mężczyzny. Za to Sid jawi się tu jako osoba racjonalna, oddana , szczera i nieugięta. Czy jej walka okaże się warta, każdego zadanego ciosu?
Co z tą fabułką? Popłakałam się czytając tę historię. Serio. Ja. Na książce. Jest to bardzo rzadkie zjawisko, a jednak- poleciały łzy. Cała historia jest lekka. Dwójka ludzi, którzy bardzo się kochają, ale nie mogą ze sobą być. Wiadomo tama w którąś stronę puści- jednak nie przypuszczałam takiego obrotu sprawy. Trzymała mnie w napięciu do ostatniej strony. Nie da się przewidzieć, czy bohaterowie będą ze sobą, czy ich duma i lęki zwyciężą. To co mi się spodobało również to fakt, że nadal mamy ciąg dalszy Elli i Connora oraz wgląd na to co dzieje się z 2 pozostałych braci, a dzieje się. Już chcę wybuchową parę Seana i Dev- tu będą leciały wióry. To co muszę jeszcze zaznaczyć, że są dwa opisy scen łóżkowych i to takie troszkę rozbudowane. Nie są one niesmaczne, ale wolę wspomnieć, bo wiem że nie każdy potrafi przełknąć takie strony. Tutaj są dwie. Jak dla mnie mało, w sensie że to nie jest erotico. Nie umiałam się oderwać od tej historii i co, czekam z niecierpliwością na kolejny tom. I choć jest to jakiś tam powrót do klasycznych historii romantycznych, to jakoś bardzo mi ona zasmakowała.
CZY WARTO SCHRUPAĆ?- czyli podsumowanie :
,, Zawalcz o mnie" porównać mogę do klasycznej drożdżówki z serem. Owym drożdżowym ciastem, słodkim i miękkim jest sama fabuła. Z jednej strony tradycyjna, zwracająca uwagę na to co w życiu najważniejsze, a z drugiej ukazująca walkę młodych ludzi o swe szczęście. To co mi się spodobało to fakt, że do samego końca nie da się przewidzieć zakończenia, a cała historia trzyma czytelnika w słodkim napięciu. W dodatku mamy cały czas utrzymaną linię czasu. Dlatego mamy wgląd do bohaterów z poprzedniej części co też dodało mi takiej realistyczności. Problemy z jakimi borykają się postaci nie są wyolbrzymione, ani wyjęte z księżyca. Co dodatkowo sprawiło, że wierzyłam w całą tę fabułę. I jak już wspomniałam, mi przy tej części popłynęły łezki, a to się zdarza rzadko bym płakała. Owym kremowym, delikatnym, rozpływającym się w ustach serem są owi bohaterowie. Sid zna swoje wady tak samo jak Declan i walczą z nimi. Nie są wyidealizowani, a ich psychologiczne podłoże zachowań- irracjonalnych ma bardzo silną podstawę w przeszłości. Jeśli miałabym porównać tę część do pierwszej to szczerze- pierwsza trochę bardziej mi się podobała, aczkolwiek nadal uważam ten tom za bardzo udany. Co do tego nie mam wątpliwości, że ta seria zdecydowanie zostanie ze mną, na moich półkach na długo. Każda bowiem pokazuje, jak dana trauma z dzieciństwa może zmienić człowieka, a że każdy z braci Arrowood jest inny, to też mamy cudowny wachlarz obronny- jak każdy z nich poradził sobie z owym wydarzeniem i jak wpłynął na ich życie. Czy warto schrupać tę powieść? Zdecydowanie tak, ta drożdżówka jest wyborna i wiem, że jest wiele podobnych, ale z tej cukierni wychodzi najsmaczniejsza- zaufaj mi. Czasem właśnie w prostocie i tradycji drzemie moc, co po raz drugi udowodniła mi autorka. Pokazała mi nie tylko siłę miłości, ale i to co jesteśmy w stanie dla niej zrobić i jaki ponieść koszt dla ukochanej osoby...
KOMU POLECAM? Osobom, które chcą czegoś lekkiego, mądrego i lubią klasyczne romanse
Za egzemplarz i mile spędzony czas dziękuję:
Nie moje klimaty, ale recenzja bardzo zachęcająca. Nie wiem czy sięgnę, bo jakoś te miłosne perypetie mnie nie kuszą, tym bardziej, że nie czytałam pierwszej części, ale gdyby gdzieś pod ręką się pojawiła, to z ciekawości mogłabym przejrzeć, a może przeczytać i podyskutować. Kto wie?
OdpowiedzUsuńNie ciągnie mnie do tej książki, a czytałam już wiele zachęcających recenzji podobnych do twojej. Nie znam też pierwszej części.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Bardzo lubię Twoje recenzje, bo chce się natychmiast sięgnąć po książkę.
OdpowiedzUsuńWyrosłam z romansów i mnie do nich nie ciągnie, ale zapewne znajdą się miłośnicy takich tematów.
Irena- Hooltaye w podróży
Piękna recenzja, miałam wrażenie że oglądam film a nie czytam opis książki. Lubię taka tematykę tylko płakać nie bardzo, a że jestem z tych mocno wrazliwych pewnie będę wyć :) zapisałam
OdpowiedzUsuńRecenzja jak zawsze bardzo ciekawa. Tylko nie czytam takich książek...Nawet na wakacjach wolę kryminały, najchetniej skandynawskie.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa i "smaczna" recenezja. Tak piszesz, że chcę przecztać wszystko 😄 Pewnie też płakać będę, bo wrażliwcem jestem, ale co tam. Zapisałam na moją listę 🙂
OdpowiedzUsuńCzytałam i... jest tam taki moment zwrotny, dzięki któremu ta opowieść byłaby bardziej...hmmm...wiarygodna? I otwierała kolejne możliwości dla autorki;) Ale poszło w stronę klasycznej obyczajówki z wiadomym zakończeniem. Może w sumie dobrze?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Moja przyjaciółka bardzo zachęca mnie do przeczytania książki. Czas pokaże, czy to zrobię.
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego, ale mniej odporna emocjonalnie jestem na książkowe rozstania i zawikłaną historię miłosną jak na horrory. Książka jednak warta polecenia osobom, które kochają takie wątki.
OdpowiedzUsuńDawno nie czytałam tego typu romansideł,a kiedyś czytałam :)Jestem ciekawa tej książki, tym bardziej że lubię romanse
OdpowiedzUsuńKsiążka mogłaby mi się spodobać :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Przy Twojej recenzji poprzedniego tomu pisałam, że się nie skuszę. I podtrzymuję tę decyzję ;). Ale super, że Tobie się tak bardzo spodobała i poruszyła do łez.
OdpowiedzUsuń