czwartek, 21 listopada 2019

WOJNA WILKA








Tytuł: Wojna Wilka
Autor:  Bernard Cornwell
Ilość stron:484
Wydawnictwo: Otwarte
Seria: Wojny wikingów
Okładka:  twarda
SŁOWA KLUCZE: wikingowie, historia zjednoczenia Anglii, religia, tradycje, przyjaźń, zdrada, walka o koronę


KRÓTKA FABUŁKA: czyli z czym to się je?

 Uhtred odzyskał ziemie o granicach starannie oznaczonych kamieniami i groblami, dębami i jesionem, mokradłami i morskim brzegiem. Odzyskał Bebbanburg. Odzyskał dom.
Starzy wrogowie nie dają jednak za wygarną. Zjawiają się też nowi – armia wojowników przekonanych, że są wilkami, i gotowych zabić każdego, kto stanie im na drodze. Dowodzi nimi brutalny Sköll, który zamierza zostać królem Northumbrii. Uhtred musi wykorzystać wszystkie swoje umiejętności, by przeżyć.

POD LUPĄ: Zacznę od wizualnej strony, czyli lupa w dłoń i do dzieła !

 Książka  ta jest tak samo  wydana  co poprzednie, czyli przepięknie, .  Twarda oprawa utrzymana w kolorystyce czerni, bieli raz malinowego napisu, ( nie mam pojęcia dlaczego na stronach internetowych napis ma kolor jagodowy, ale zdecydowanie to nie ta kolorystyka) sprawia, że całość ( 11 tomy) prezentują się spójnie i klasycznie. Ozdobny brzeg przedstawia jakby fragment czarno- białego obrazu, który pokaże Ci na dole jak na obecną chwilę się prezentuje ten wycinek.. Okładka na brzegach jest lakierowana ( tam gdzie mamy fragment obrazu), natomiast fronty są czarne, matowe. Mamy także biały  pieniądz tak mi się wydaje wikingów, który mnie rozczulił totalnie. Niestety i tu ostrożnie się z nią obchodź jak z poprzedniczką, bo widać odciski palców. W środku mamy beżowe cieńkie strony z bardzo fajną czcionką. Książka jest szyta pomarańczowymi nićmi. Wklejka w tej książce jest taka sama jak przy pierwszym tomie i nadal robi na mnie wrażenie i to ogromne. Na przedniej okładce mamy mapę, na tylniej portret naszego głównego bohatera. Wszystko znowu utrzymane w czarno-białej kolorystyce. Mamy przypisy na dole, rozdziały są ponumerowane, które są przypisane do każdej części. Książka podzielona jest na 3 części Mamy wstęp z wyjaśnieniem topografii oraz na końcu notkę historyczną, która wyjaśnia co jest prawdą, a co fikcją, bo uwierz, ciężko ją odróżnić. Książki razem tworzą przepiękny obraz, który zobaczysz na poniższym zdjęciu.  Całość  wydania oceniam na :6



OPINIA: Książka ,,Wojna wilka" to już 11 tom przygód o półwikingu Uhtredzie, który mnie zabawia już od jakiegoś czasu. Czy mam już go dosyć? Czy 11 tom okazał się być odgrzanym starym pierogiem?  O tym już za chwilę. Więc jeśli jesteś ciekaw co sądzę o tej części to usiądź wygodnie, weź coś do picia, jedzenia i słuchaj..


Narratorem tej powieści jest nadal Uhtred, który jest już sędziwym jak na tamte lata mężczyzną. Ma 60 lat i osiadł na stałe w swoim pałacyku. Jednak jak już wiemy to z całego cyklu, nasz bohater nie może sobie odpocząć i pobawić się z wnukami. Nie, on jest dziadkiem z krzepą i nie w głowie mu leniuchowanie. Kiedy więc nowy wróg atakuje jego ukochane ziemie, zdejmuje bambosze,  odrzuca ciepły kocyk i pędzi co tchu na ratunek potrzebującym. I choć jest poniekąd pośmiewiskiem wśród młodzieży ,, Dziadziuś miecz Cię ciągnie ku ziemi"  to nie jednemu pyszałkowi odciął język. Nie mamy już do czynienia z retrospekcją, bowiem akcja dzieje się tu i teraz, więc wszystko o czym nam mówi bohater dzieje się na bieżąco.  Co do kreacji Uhtreda to nadal jestem nią zachwycona. Ta postać chyba nigdy mi się nie znudzi. Jego riposty, poczucie humoru, odwaga, a przede wszystkim temperament. I choć ewidentnie widzimy, że wykreowany jest na idealnego bohatera, to na szczęście widzimy jego liczne przywary. Dodatkowo widzimy jego kolejną twarz, a mianowicie nie bezwzględnego wojownika, bezczelnego poganina, a po prostu kochającego ojca i wspaniałego dziadka. Te przełamanie jego wizerunku dodało tej postaci autentyczności.

Kolejnym bohaterem, który zasługuje na wzmiankę jest Finan, który jest idealnym przykładem na prawdziwego, oddanego przyjaciela. Ta postać poświęca całe swoje życie, by trwać u boku naszego wojownika. Widać to jak sobie bezwzględnie ufają i kochają  jak rodzeństwo. Uwielbiam tego Irlandczyka, który swym temperamentem, poczuciem humoru nie raz wywołał uśmiech na mej twarzy.



Niestety w tym tomie zabrakło mi kobiecej postaci, która wyróżniła by się na tle innych. Pojawiają się jakieś niewiasty, to zrozumiałe, ale w porównaniu z poprzednimi tomami i tamtymi niezłomnymi kobietami, te wypadają blado jak mąka.

Co do samej fabuły to i owszem, ktoś powie, no nie znowu walczy, znowu jakiś kolejny wróg. Jednak właśnie ten cykl idealnie ukazuje tamte niespokojne czasy, gdzie walczono o każdą ziemię i zwycięzca obwoływał się od razu królem. Nie dziwne jest więc, że nasz Uhtred bierze udział w każdej potyczce. Bowiem w tej historii można rzec uchodzi za fachowca i mistrza miecza. Każdy więc chce go ,, wynająć" by zwyciężyć.  Swą wiedzą i umiejętnościami dzieli się z młodzikami, którzy mimo swej werwy i zapalczywości zapominają o najważniejszej rzeczy: strategii.  Troszkę zatarg religijny między chrześcijaństwem, a poganami zaczyna słabnąć. A to co ja najbardziej uwielbiałam w tym cyklu czyli mitologia, jest tu potraktowana delikatnie kilkoma kroplami aromatu.  Jednak co muszę przyznać, akcja goni akcję i nie ma tu mowy o nudzie, a całą powieść czyta się z wypiekami na twarzy w szczególności, jeśli kochasz historię.


CZY WARTO SCHRUPAĆ?- czyli podsumowanie :

11 tom serii o wikingach oficjalnie uważam za udany. Ta historia o człowieku, który jest rozdarty między dwa plemiona jest fenomenalna.  Śledzimy jego życie i to co najbardziej ujmuje mnie w tej książce to fakt, że Uthred jest bohaterem z wadami. Jest bardzo ludzki, a jego walka z przeznaczeniem przypomina nie jedną naszą osobistą walkę z przeciwnościami losu.  Książka nadal utrzymuje się w klimacie tamtych czasów, ukazując nam genialnie historię powstawania Anglii. Język tej powieści jest znakomity. Lekki, barwny i przyjemny w odbiorze. Ta powieść skupia się również na motywie starości, ukazując pogardę młodych ludzi w stosunku do osób, które już wiele  wiosen przeżyły. Autor na przykładzie Uthreda pokazuje, że trzeba czerpać garściami z wiedzy i doświadczenia starszych osób. Nie należy ich skreślać, bowiem może się okazać, że nadal są sprawni, a nawet lepsi od nas. A siwe włosy i pomarszczona skóra nie powinna decydować o wykluczeniu.  I owszem ta książka ma wady takie jak przewidywalność, czy słabe bohaterki, jednak w ogólnym rozrachunku to i tak wypada super . Opisy batalistyczne to po prostu poezja. Dodajmy do tego ten niesamowity klimat dzikości i nieujarzmionej siły wikingów, powodują, że ja będę chrupać tę serię, bo nie mam jej dosyć. Nigdy nie czytałam tak znakomitej serii, która by opowiadała o ich życiu, podbojach z taką łatwością, a przede wszystkim plastycznością. Kocham tę serię i czekam z niecierpliwością na kolejny tom.

KOMU POLECAM?Osobą, które uwielbiają historię, wikingów.

❤️Za egzemplarz i mile spędzony czas przy lekturze dziękuję wydawnictwu❤️ :




niedziela, 17 listopada 2019

RYTUAŁ WODY








Tytuł:Rytuał wody
Autor:  Eva García Sáenz de Urturi
Seria: Trylogia Białego miasta
Ilość stron: 543
Wydawnictwo: Muza
Okładka:  miękka

SŁOWA KLUCZE:morderstwa, kryminał, psychologia, thriller


KRÓTKA FABUŁKA: czyli z czym to się je?

 W górach zostaje znalezione ciało zamordowanej kobiety w dość już zaawansowanej ciąży. Została utopiona w zabytkowym celtyckim kotle z wodą i powieszona za nogi na drzewie. Sprawca ewidentnie inspirował się pochodzącym sprzed wieków rytuałem potrójnej śmierci. Okazuje się, że śledczy Kraken znał ofiarę — to jego pierwsza dziewczyna.

Już pierwsze zabójstwo nasuwa przypuszczania, że mogą nastąpić kolejne. Wszystko wskazuje też na to, że na celowniku mordercy znajdują się przyszli rodzice, a jego ofiarą może stać się także sam Kraken. Śledztwo zostaje utajnione, policjanci boją się zbiorowej paniki, która ogarnęła Vitorię zaledwie kilka miesięcy wcześniej...


POD LUPĄ: Zacznę od wizualnej strony, czyli lupa w dłoń i do dzieła !

Ja posiadam finalną wersję tej książki, za co bardzo dziękuję wydawnictwu, więc mogę powiedzieć Ci co otrzymasz.

Książka standardowego formatu A5, ze skrzydełkami i cudowną czarno- białą wklejką ze zdjęciem rynku miasta. To jest cuudowne. Sama okładka jest bardzo przyjemna w dotyku taka aksamitna. Może zostawiać odciski palców. Utrzymana w kolorystyce czarno- białej z elementem niebieskości. Pewne rzeczy są odstające na okładce co dodaje jej takiej trójwymiarowości. Kartki są beżowe, a czcionka bardzo przyjemna dla oka. Rozdziały mają tytuły oraz podtytuły, które są niczym pamiętnik. Muszę przyznać, że to one pomogą Ci połapać się we fabułe, bo mamy tutaj retrospekcję.  Całość wydania oceniam: 5+



OPINIA: Książka ,,  Rytuał wody" , a właściwie jej recenzja nie miała pojawić się na moim blogu z przyczyn ode mnie niezależnych. Jednak nagle  pojawiła się  u mnie niczym Harry Potter, który wychodzi spod peleryny niewidki, oznajmiając ,, Tadam jestem ! "  Jako osoba szczera, uczciwa, a przede wszystkim rzetelna ( skoro jednak dotarła do mej chaty) i nie rozdrabniająca się niczym młynek do kawy, opowiadając o zaistniałych problemach, mówię krótko: jeśli jesteś ciekaw co mam do powiedzenia o kontynuacji ,, Cisza białego miasta " , która mnie zachwyciła, to weź sobie coś do picia, jedzenia, siadaj i słuchaj.


Nie chcę zdradzić Ci za wiele jeśli nie czytałaś/ łeś  pierwszego tomu, dlatego postaram się opisać bohaterów jak najogólniej.

Głównym bohaterem jest profiler kryminalny Kraken, który obecnie zmaga się ze swymi problemami. Kiedy jednak dowiaduje się, że ofiarą padła jego dawna dziewczyna, to postanawia za wszelką cenę  dopaść odpowiedzialną osobę za jej morderstwo. Muszę przyznać, że tą postać da się lubić od samego początku. Kraken jest szczerą osobą. potrafi powiedzieć nie wiem i szukać pomocy u innych znawców. Nie jest bohaterem idealnym. Ma swoje wady, które dodają realizmu tej postaci. Po prostu jestem w stanie uwierzyć, ze taka osoba gdzieś tam sobie chodzi i rozwiązuje sprawy kryminalne.  Jest to dla mnie bardzo ważny punkt, który już na tym etapie powoduje, że książka ląduje o poziom wyżej.

Alba to ukochana Krakena, a zarazem jego szefowa.  Stara się jak może pomóc swojemu partnerowi ze zmaganiem się z jego problemem. Jednak śledztwo trwa i trzeba pewne rzeczy rozdzielić, co jak się okazuje nie jest łatwe, by sprawy rodzinne nie przeplatały się ze sprawami zawodowymi.  Jest to kobieta z zasadami, twarda, odważna, a przede wszystkim bardzo wyrozumiała i cierpliwa.  Razem z Krakenem tworzą genialną parę.

Postacie poboczne to kolejny atut tej książki. każdy jest tu indywidualnie zobrazowany. Mamy więc tu wachlarz na prawdę ciekawych osobowości, które wnoszą do całej sprawy kryminalnej wiele.  Tu nie ma mowy o fuszerce. Kreacja seryjnego mordercy jest wybitna. Do samego końca  nie wiesz, kto tak na prawdę stoi za tymi brutalnym morderstwami. Dzięki licznym zwrotom akcji, autorce udało się mnie zaskoczyć, a to jest duży jak dla mnie plus.



Co do samej fabuły, to muszę przyznać, że jest bardzo wciągająca. Elementy historii, kultów przeplatają się z bardzo wartką akcją. Nie da się tu niczego przewidzieć, co sprawia, że z wypiekami na twarzy śledzimy losy tej jakże brutalnej sprawy. Autorka porusza bardzo wiele aspektów psychologicznych, które sprawiają, że ta historia zaczyna być ostrzejsza. Molestowanie nieletnich, rytuały, które pozbawiają życia młode kobiety, które spodziewają się dziecka, kara za grzechy oraz zemsta. Tu dobro ściera się ze złem, powodując, że czytelnik zaczyna się zastanawiać, kto tu tak na prawdę jest zły?  I choć skaczemy niczym królik Bugs  z teraźniejszości do przeszłości, to dzięki temu mamy szerszy obraz na całą historię. Widzimy, że psychopatą może zostać każdy, bez wyjątku.Wystarczy, że taka osoba przeżyje w swoim życiu ,, coś" co zapali tę morderczą bombę. Ta książka z pewnością jest idealna na jesienne wieczory, bowiem potrafi człowieka szybciej rozgrzać niż grzaniec. Mówię poważnie ;) 




CZY WARTO SCHRUPAĆ?- czyli podsumowanie :

,, Rytuał wody" to drugi tom serii trylogii Białego miasta. I choć bałam się wejść ponownie do tej samej wody, w obawie przed rozczarowaniem, to muszę przyznać, że jest to bardzo udana kontynuacja. Bohaterowie są genialnie wykreowani, a fabuła jest tak wciągająca jak spaghetti, którego makaron nie ma końca. Tu nie ma mowy o nudzie. Akcja goni akcję, a sama historia wywołuje palpitacje serca. Autorka w fenomenalny sposób łączy elementy historyczne, wręcz tradycyjne z thrillerem, tworząc obraz seryjnych morderców w sposób bardzo obrazowy. Całość czyta się bardzo przyjemnie i szybko. Czy mam się do czego przyczepić? Nie, bowiem nawet fakt, że historia prowadzona jest w sposób dwutorowy tzn, przeszłe i teraźniejsze wydarzenia w pewnym momencie łączą się w jedno i nie ma już jakby się wydawało odrębnych opowieści, a jest jedna. Podobała mi się ta książka i uważam, że warta jest schrupania :)


KOMU POLECAM?Osobom, które lubią kryminały oraz historię

❤️Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu❤️




niedziela, 10 listopada 2019

PUSTKA JEGO OCZU







Tytuł: Pustka jego oczu
Autor: Maja Kurińska
Ilość stron:188
Wydawnictwo: Nowoczesne
Okładka:  miękka

SŁOWA KLUCZE:fantastyka, seryjny morderca, kryminał, syndrom sztokholmski, psychologia, reteling ,, Piękna i Bestia" .


KRÓTKA FABUŁKA: czyli z czym to się je?

 Ilmateri – młodej córce władcy zmiennokształtnych – przyszło żyć w bardzo niespokojnych czasach. Odcięta od świata zewnętrznego, przebywa za murem, którym jej ojciec otoczył siebie i swoich ludzi. Poza granicami fortecy nie jest bowiem bezpiecznie. W mroku czają się bestie niemające nic wspólnego z ludźmi i pragnące jedynie rozlewu krwi – Lewiatany. Co gorsza, mimo wnikliwych badań w laboratoriach, trudno powiedzieć na ich temat coś konkretnego, co mogłoby pomóc je zwalczać. Ze względu na swoją pozycję, Ilmateri powinna na siebie uważać i unikać niebezpieczeństw. Sęk w tym, że uwielbia przygody i nie zamierza z nich rezygnować. Gdyby jednak wiedziała, co przyniesie kolejna z nich, nigdy nie przekroczyłaby progu opuszczonej kopalni.
Wszędzie krew i trupy… Pokryte kurzem kości dawnych ofiar oraz świeże ciała jej przyjaciół. Echa krzyków i błagań o litość jeszcze nie wybrzmiały. A w mroku kryją się one: para najbardziej przerażających, a zarazem najbardziej intrygujących oczu, jakie widziała. Duże, srebrzyste, wypełnione pustką… Pustką, która zastanawia – wzbudza strach, ale i porusza.
Jest potworem. To nie ulega wątpliwości. Zabił ich, wszystkich. Czy przyjaźń z kimś takim ma sens? A jeśli nie przyjaźń, to co? I dlaczego oszczędził akurat ją?

POD LUPĄ: Zacznę od wizualnej strony, czyli lupa w dłoń i do dzieła !

Książka jest standardowej wielkości A5. Okładka jest lakierowana i zostawia odciski palców. Na froncie widzimy srebrno- niebieskie oczy, otoczone czernią. Minimalizm, ale bardzo klimatyczny. Strony są koloru beżowego, a czcionka  choć bardzo zbita, to i tak nie sprawia problemów przy dłuższym czytaniu. Brak tu jakiś ozdobników, skrzydełek, czy dodatkowych informacji. Całość oceniam na: 5



OPINIA: Książka ,, Pustka jego oczu" zainteresowała mnie bardzo swoim opisem, a jak wiesz jeśli coś mnie intryguje to koniecznie muszę to zbadać. Tym razem było podobnie i jakie było moje zdziwienie, kiedy otrzymałam cieńką książeczkę i to jeszcze pierwszy tom serii. Pomyślałam sobie, albo to będzie bardzo krótka ale emocjonująca podróż lub krótka wyprawa przez mordęgę. Jeśli jesteś ciekaw, którym okazała się  być wypadem, to weź kubek z czymś ciepłym, kocyk, siadaj i słuchaj.

Na samym początku muszę zaznaczyć, że powieść  ma charakter dziennika, który jest pisany przez główną bohaterkę Ilmateri. To ona jest naszą przewodniczką po tym dziwnym świecie.  I choć sam początek wydawał mi się znany i nudny w smaku, jak frytki ze solą ( które notabene ja uwielbiam)  to po chwili dostałam w pysk , niczym po jakimś mocnym energetyku. Otóż owszem mamy tutaj klasyczną nastolatkę, która ok może  jest zmiennokształtną, ale jeszcze bardzo ludzką, bo nie przeszła przemiany, marzącą o adrenalinie i przygodzie. Kiedy więc wyrusza ze swymi przyjaciółmi na eskapadę, chce wszystkim udowodnić, że ma ona w sobie to coś, co ją wyróżnia od innych. Jednak nie przypuszczała, że okaże się być jedyną ocalałą, która przeżyła spotkanie ze socjopatą, ba powiedziałabym seryjnym mordercą. Jednak to iż nadal żyje niestety nie ułatwia jej dalszego funkcjonowania. Zostaje bowiem zmuszona, do systematycznych odwiedzin oprawcy i kłamaniu najbliższych o tym co spotkało tych młodych ludzi. Jeśli chciała zabłyszczeć to właśnie to zrobiła. Jednak nie w taki sposób. Skoro mamy do czynienia z młodą osobą, która w dodatku przeżyła swoistą traumę, a właściwie nadal ona trwa, wchodzimy w jej psychikę. Widzimy jak bohaterka pomalutku zmienia się, zamyka w sobie i jest wylękniona. Najboleśniejsze jest to, że jest w tym wszystkim osamotniona i znikąd nie otrzymuje pomocy.

Co do samego czarnego charakteru, czyli naszego mordercy, to im dalej brniemy w tę historię zaczynamy dostrzegać jego ,, szarości", które powodują, że w obrazie potwora  dostrzegamy człowieka.  I na tym chcę zakończyć opis tej postaci, by nie psuć zabawy z odkrywania i poznawania tego bohatera, który jest genialnie wykreowany i choćby dla niego warto sięgnąć po tę pozycję, w szczególności jeśli interesujesz się profilowaniem, psychologią.



Co do fabuły to na samym początku odczuwa się, że mamy do czynienia z typowym kryminałem z elementami fantastyki, które zatrzymują się tylko na fakcie, że główna bohaterka to zmiennokształtna, która nadal jest człowiekiem i  na pewnym małym ale ważnym aspekcie, którego nie mogę zdradzić. Reszta jest jak najbardziej ,, zwyczajna". Jednak im dalej zagłębiałam się w akcję to wyczuwałam inspirację  baśnią ,, Pięknej i Bestii", którą kocham, a każdy jej reteling jest dla mnie na wagę złota. Więc w momencie, kiedy wyczułam znany mi zapach jabłecznika to już książka poszybowała o stopień wyżej. Jednak to nie wszystko. Wspomniałam bowiem, że mamy tutaj do czynienia jakby nie patrząc ze seryjnym mordercą, który ,, przywiązuje " do siebie nastolatkę. W momencie odkrywania ludzkich odsłon czarnego charakteru mam wrażenie, że autora opisuje nam typowy przypadek syndromu sztokholmskiego. I to jest kolejna perła tej jakże cieniutkiej książeczki. To w jaki delikatny sposób zmienia się bohaterka, jak zaczyna ,, bronić" złoczyńcę jest fenomenalnie uchwycone.  Zakończenie tej książki, a wręcz jej przerwanie sprawiło, że chcę jak najszybciej dorwać kolejny tom. Jestem tą pozycją zachwycona, a urwanie tej historii w kluczowym momencie, zostawia czytelnika w niedosycie.


CZY WARTO SCHRUPAĆ?- czyli podsumowanie :

Książka ,, Pustka jego oczu" to dla mnie znakomity debiut i odkrycie, wydaje mi się bardzo dobrze zapowiadającej się autorki.Ta powieść zachwyciła mnie swym nietuzinkowym połączeniem baśniowości z bardzo dobrym kryminałem, ba nawet thrillerem.  Postać seryjnego mordercy jest według mnie  fenomenalnie zaprezentowana na kartach powieści. Kolejnym plusem jest poruszenie syndromu sztokholmskiego, z którym mamy do czynienia na kartach powieści, bowiem przyjaźń z oprawcą, który zabił naszych przyjaciół nie jest czymś ,, normalnym", a efektem, który dotyka wiele ofiar w prawdziwym życiu. I choć książka do grubych nie należy, to potrafi wciągnąć czytelnika, a przede wszystkim go zainteresować i wprawić w podziw. Język tej powieści mimo, że mamy do czynienia z dziennikiem jest przyjemny i choć całe wydarzenia poznajemy z jednej perspektywy to czyta się to szybko i łatwo. Na minus zasługuje główna bohaterka, która jest bardzo przewidywalna i nie wyróżniająca się niczym ciekawym. Jednak w obliczy tylu plusów, jakie posiada ta książka jest to uwierz mi błahostka.  Jeśli chcesz przeczytać książkę, która wzbudzi wiele emocji, nie zabierze za dużo czasu to jest to książka dla Ciebie. Warto ją schrupać, bo to zdecydowanie coś oryginalnego.

KOMU POLECAM?Osobom, które lubią psychologię kryminalną, kryminały i niebanalne historie

💓Za egzemplarz i mile spędzone chwile, dziękuję wydawnictwu 💓 :