poniedziałek, 31 października 2022

Enra z piekła rodem- czyli gdyby diabeł chodził po ziemi

 

 

 


 

Tytuł: Enra z piekła rodem

Autor:  Shimada Chie

Wydawnictwo: Waneko

Okładka:  miękka

SŁOWA KLUCZE: prawo, fantastyka, miłość, przemoc, przestępstwa, grzech, filozofia, komedia, shojo

 

 KRÓTKA FABUŁKA: czyli z czym to się je?

  Szesnastoletnia Komachi prowadzi szczęśliwe życie do momentu, gdy na jej drodze pojawia się Enra, jedno z dzieci Wielkiego Enmy, Pana Piekieł. Enra naznacza dziewczynę jako grzesznicę za zbrodnie, które ma popełnić w przyszłości. Czy Komachi zdoła udowodnić swoją niewinność i odwieść Enrę od zesłania jej w czeluści piekła?

 

POD LUPĄ: Zacznę od wizualnej strony, czyli lupa w dłoń i do dzieła !

Tomiki są wydawane w miękkiej oprawie z obwolutą. Są mniejszego wymiaru. Czcionka momentami w dymkach jest bardzo malutka co parę razy wywołało u mnie złość, bo musiałam więcej czasu spędzić nad rozszyfrowaniu - co tam pisze ( dialogi diablika) . Bardzo podobała mi się kreska. Jednak mogę się przyczepić do podobieństwa między bohaterami jeśli chodzi o rysunki. Mamy 1 stronę kolorową, dzięki której łatwiej jest nam wyobrazić sobie jak wyglądają bohaterowie w kolorze. Papier jest fajny, nic się nie ścierało, aczkolwiek zostawiłam parę śladów palców przy czarnych stronach. Całość oceniam na: 4+



OPINIA: Czyli jak ona smakuje ?

 Jako, ze mamy teraz taki okres, gdzie fajnie sobie poczytać książki z elementami dreszczowca lub horroru, ja postawiłam na mangę ,, Enra z piekła rodem". Ta 4 tomowa manga opowiada o życiu 16 letniej Komachi, która, jako córka prawników stoi na straży prawa. Każde przewinienie w szkole zgłasza, zwraca uwagę. Nigdy nie rozstaje się z kodeksem karnym. Sama jest wzorem cnót i moralności. Pewnego dnia na jej drodze staje Enra przystojny chłopak, który mówi jej, że jest najgorszą grzesznicą i ma 4 miejsce na liście złoczyńców. Skąd on to wie? Gdyż jest księciem piekieł i synem samego Enmy. 

Kim jest owy Enma? To według mitologii japońskiej sędzia, który decyduje jak ciężki był Twój grzech i wymierza sprawiedliwą karę, czyli piekło dla twych przewinień. Za kłamstwo odcina np język itd. Więc pod tym względem bardzo zaciekawiła mnie ta manga. Przyznam, że Enma nie występuje tutaj- szkoda.

Enra jako syn Enmy walczy o to by być jego następcą. By być godnym zajmowania tego stanowiska musi wykonać zadanie- pozbyć się grzeszników z listy, którą przygotował dla każdego ze swych dzieci. I tak zaczyna się taka walka o tron. Chłopak więc stępuje na ziemię do liceum, gdzie najwięcej jest grzeszników i stara się ich wyelminować. Kiedy więc trafia na nr 4, czyli naszą bohaterkę czuje,że wygraną ma w garści, jednak czy Komachi na prawdę popełni w przyszłości grzech? Czy to ona jest tą którą szuka Enra? Jeśli nawet tak, to jaki grzech może popełnić ,, Kodeksiara" ?

No i warto wspomnieć o diabliku Fan Fanie który potrafi wywołać uśmiech na twarzy czytelnika. Jako wierny sługa Enry nie raz swoim komentarzem potrafi rozładować jakąś sytuację lub właśnie przeszkodzić bohaterom. Niby postać poboczna, ale bardzo charakterystyczna, sympatyczna jednak przy tym groźna. 

No dobra co z tą fabułką? Po krótce trochę ją opowiedziałam, ale to co mi się  najbardziej podobało to przede wszystkim rozważanie na temat dobra i zła. Po drugie grzechy przedstawione w mandze są bardzo realistyczne i można utożsamić się z ich posiadaczami. Ta pozycja jest bardzo psychologiczna i mimo, iż występują tutaj diabliki, przemoc to historia ta ma głębokie przemyślenia. Nastawiłam się na coś lekkiego z nutą komedii i dreszczyku, a dostałam serio kawał bardzo refleksyjnej mangi. Podoba mi się również to iż bohaterowie swoją relacje nawiązują powoli. Bardzo wolno zaczynają ze sobą współpracować, a co dopiero ufać, co jest bardzo realistyczne. Ta seria jest z kategorii, zostanę z Tobą na dłużej, bo mam coś wartościowego w sobie, co nie pozwoli Ci o mnie tak szybko zapomnieć.

 

 CZY WARTO SCHRUPAĆ?- czyli podsumowanie : 

 Manga ,, Enra z piekła rodem" to bardzo smakowity popcorn. Z jednej strony bardzo lekki, szybko się czyta całość. Z drugiej strony owa chrupkość czyli temat piekła, grzechu, winy jest tutaj bardzo poważnie potraktowana. Owa słoność czyli psychologia oraz refleksja nadaje tej historii całkiem inny wymiar postrzegania dobra i zła.  I choć jest tu dużo humoru, czy to sytuacyjnego, czy słownego to i tak uważam, że tej serii bliżej do psychologii i okruchów życia niż komedii. Czy warto schrupać tę pozycję? Zdecydowanie tak. Dawno nie czytałam takiej historii, która w taki piękny, a zarazem lekki i mądry sposób przedstawiałaby dylematy egzystencjalne, z którymi borykamy się na co dzień.

 KOMU POLECAM? Osobom, które lubią niebanalne historie, które skłaniają do przemyśleń.

niedziela, 9 października 2022

Gdzie śpiewają raki- czyli zapraszam na zew natury

 

 

 


 

 

 

Tytuł: Gdzie śpiewają raki

Autor:  Delia Owens

Liczba stron: 416

Wydawnictwo: Świat Książki

Okładka:  miękka

SŁOWA KLUCZE: natura, literatura piękna, thriller, morderstwo, poezja, miłość, wyobcowanie, inność, nietolerancja, mała miejscowość, dochodzenie

 

 KRÓTKA FABUŁKA: czyli z czym to się je?

 

Jak długo jesteś w stanie chronić swoje serce?

Pogłoski o Dziewczynie z Bagien latami krążyły po Barkley Cove, sennym miasteczku u wybrzeży Karoliny Północnej. Dlatego pod koniec 1969 roku, gdy na  mokradłach znaleziono ciało przystojnego Chase’a Andrewsa, miejscowi zwrócili się przeciwko Kyi Clark, zwanej Dziewczyną z Bagien.

Lecz Kya nie jest taka, jak o niej szepczą. Wrażliwa i inteligentna, zdołała sama przetrwać wiele lat na bagnach, które nazywa domem, choć jej ciało tęskniło za dotykiem i miłością. Przyjaźni szukała u mew, a wiedzę czerpała z natury. Kiedy dzikie piękno dziewczyny intryguje dwóch młodych mężczyzn z miasteczka, Kya otwiera się na nowe doznania — i dzieją się rzeczy niewyobrażalne.

"Gdzie śpiewają raki" to wysmakowana oda do świata przyrody, wzruszająca fabuła o dojrzewaniu i zaskakująca relacja z procesu. Owens przypomina, że dzieciństwo nas kształtuje definitywnie i że wszyscy bez wyjątku podlegamy wspaniałym, lecz nieokiełznanym sekretnym siłom natury. Doskonała powieść dla czytelniczek książek Barbary Kingsolver i Karen Russell.

 

POD LUPĄ: Zacznę od wizualnej strony, czyli lupa w dłoń i do dzieła !

Książka jest standardowego formatu A5 . Ma matową okładkę, która nie zostawia odcisków palców. Ma skrzydełka. Utrzymana jest w kolorze takiej brzoskwini. W tle widać dziewczynę płynącą w łódce, między jakimiś krzakami, co już nawiązuje idealnie do całej powieści. W środku mamy beżowe bardzo cieniutkie strony. Niestety czcionka przebija na drugą stronę, co przeszkadzało mi trochę w czytaniu. Niestety drugie wydanie ( filmowe czarne z dziewczyną) ma ten sam problem. Rozdziały są ponumerowane i posiadają podtytuły. Mamy również mapkę czarno-białą. Całość wydania oceniam na: 4



OPINIA: Czyli jak ona smakuje ?

 Nie zamierzałam kupować tej książki. Wszyscy się nią tak zachwycali, do tego można zobaczyć film w kinie więc pomyślałam: nie będę wchodzić z moimi sztućcami do tej restauracji. Jednak koleżanka przekonała mnie do jej zakupu mówiąc: Daria, to Twoje klimaty.. musisz jej skosztować... zakończenie sprawi, że nie zaśniesz...Stwierdziłam, ok w najlepszym wypadku nabawię się bezsenności, w najgorszym utopię pieniądz... Jeśli ciekawi Cię jaka opcja wygrała to, weź sobie coś do picia, jedzenia, siadaj i słuchaj co mam Ci dziś do opowiedzenia.


Główną bohaterką i zarazem narratorką jest Kya. Na początku poznajemy ją jako dorosłą kobietę, która oskarżona zostaje o morderstwo. Potem zaczyna się żonglerka czasem, gdyż powiada nam o swoim dzieciństwie i tu mamy np jeden rozdział, a potem wracamy do teraźniejszości by obserwować przebieg sprawy. Od razu Ci powiem, nie polubiłam głównej bohaterki. Była dla mnie zbyt ekscentryczna w tym całym swoim jestestwie. To co mogę o niej powiedzieć to fakt, że wychowywała się sama na mokradłach. Była dziewczynką ciekawską, bystrą i inteligentną. Potrafiła zadbać o siebie. Jedyne co jej przeszkadzało to samotność. I tu muszę na chwilę zostać dłużej. Muszę oddać ukłon autorce za to w jak piękny i eteryczny wręcz sposób opisuje samotność. Coś co dotyka z czasem każdego z nas. Emocje, zapachy wszystko to powoduje, że owe uczucie jest wręcz namacalne. Byłam zachwycona i poruszona owymi opisami.  Wracając więc do naszej bohaterki mimo odczuwania owej samotności, nie specjalnie stara się to zmienić. Przykrość jaka spotkała ją w mieście w pewien sposób napiętnowała ją i wywołała traumę. Przyjaciółmi więc stają jej się zwierzęta. 

Z czasem w życiu Kya pojawiają się dwaj mężczyźni Chase i Tate. Jeden z nich umiera, drugi pomaga naszej bohaterce. Nie zdradzę Ci jeśli powiem, ze oboje są jej kochankami. Jeden jest delikatny, nieśmiały, a drugi odważny, energiczny. Oboje są przystojni, inteligentni.. Tyle o nich. 



No dobra co z tą fabułką? Całość opiera się na jednym kluczowym pytaniu: Czy Kya jest morderczynią, czy ofiarą nietolerancji? Nie bez przyczyny poznajemy całe jej życie od dzieciaka po dojrzałą kobietę. Powieść ta prowadzi taką z czytelnikiem debatę nad celem naszego istnienia. Pokazuje, że nie zależnie od tego w jakiej kulturze czy tradycjach się wychowujemy, wszyscy dążymy do tych samych celów. Nie inaczej jest z naszą główną bohaterką. Tak jak każda kobieta, chce kochać, być kochaną, założyć rodzinę. Jednak jak daleko my kobiety jesteśmy się w stanie posunąć by osiągnąć swój cel?  Do jakich jesteśmy rzeczy zdolne, kiedy to dowiadujemy się, że osoba którą kochamy nas zdradza? Czy rodzimi się ze złem, które  kiełkuje w nas od narodzin, by potem ujawnić się w całej swej okazałości? A może po prostu pojawia się nagle i potem znika? 

Książka ta to istne gąszcze filozoficznych rozważań ukrytych pod lekkością historii opowiadanej przez Kya. W dodatku mamy mnóstwo ciekawostek ze świata przyrody. I o ile całość to niezły misz masz gatunkowy jak widzisz, to wszystko pięknie scala się w jedną genialną powieść. Nie dziwię się więc, że ma taką wielką ilość fanów. Pochłonęłam ją w godzinę więc świadczy to o tym, że jest bardzo wciągająca i potrafi trzymać w napięciu.

 

 CZY WARTO SCHRUPAĆ?- czyli podsumowanie : 

 ,, Gdzie śpiewają raki" to zdecydowanie zupa z raków. Niby coś na pierwszy rzut oka zwyczajnego, jednak całe bogactwo smakowe dopiero odkryjemy po jej skosztowaniu. Bulionem z rosołu, czyli podstawą są dla mnie bohaterowie. Niby niczym tak szczególnym się nie wyróżniali. Powiem że przygotowani według przepisu. To co mnie osobiście zaskoczyło, to fakt że nie polubiłam lub nie zżyłam się z żadną postacią na tyle, abym utożsamiała się z nią lub stwierdziła, że w życiu codziennym poszłabym z nią lub z nim na kawę. Zasmażką z mąki i masła były dla mnie owe ciekawostki ze świata przyrody. Serio momentami czułam się jakbym oglądała jakiś dokument. I przyznaję wiele faktów po raz pierwszy dowiedziałam się tutaj z książki. To zdecydowanie na ogromny plus. Cebulą, koprem, przyprawami i śmietaną były owe sądownicze, śledcze sprawy. Ukazywały bowiem brutalną prawdę pracy służb, które czasem nie wykonują należycie swej pracy poprzez pośpiech, teorie lub niechęć. Nie raz prawdziwe sprawy kryminalne, czy związane z zaginięciem ludzi sprowadza się do owych zaniedbań lub przeoczeń. Tu w tej powieści mamy taką namiastkę tego, co niestety zdarza się czasem na prawdę przy tego typu sprawach. Podobał mi się przedstawiony proces, gdyż czytelnik czuje się jak taki ławnik, który słucha, obserwuje i podejmuje decyzję: za, czy przeciw. Ostatnim elementem, który przyznaję zachwycił mnie najbardziej to te rozważania psychologiczno-filozoficzne. Może nie ma ich tu dużo, ale jak się pojawiają to zagnieżdżają się w człowieku na dłużej. Mimo przeczytania i de facto skoczeniu tej książki nadal we mnie siedzą pewne spostrzeżenia, przemyślenia nie tylko samej bohaterki, ale i postaci pobocznych. Czy warto zatem ja schrupać? Zdecydowanie tak. To bardzo piękna, mądra, trzymająca do samego końca w napięciu historia, której zakończenie jest faktycznie nieprzewidywalne.

 KOMU POLECAM? Dorosłym, wszystkim czytelnikom.

czwartek, 25 sierpnia 2022

Tylko przetrwaj noc-czyli przejażdżka z adrenaliną






Tytuł: Tylko przetrwaj noc

Autor:  Sager Riley

Liczba stron: 364 

Wydawnictwo: Mova

Okładka:  miękka

SŁOWA KLUCZE: rozmowa, trasa, Morderstwo, sekrety, przyjaźńp

 

 KRÓTKA FABUŁKA: czyli z czym to się je?

Dziewczyna. Morderca. Samochód.
 
Listopad 1991 roku. George W. Bush jest prezydentem, w radiu leci Nirvana, a Charlie Jordan jedzie w samochodzie mężczyzny, który najprawdopodobniej jest seryjnym mordercą.
 
Nie znali się wcześniej. Po prostu oboje zmierzali w stronę Ohio. Widocznie on też miał powód, by opuścić uniwersytet w połowie semestru.
 
Po drodze rozmawiają, ostrożnie unikając dominującego w wiadomościach tematu – Kampusowego Zabójcy. Coraz bardziej zaniepokojona Charlie ma wątpliwości. W Joshu jest coś podejrzanego… Kiedy mkną pustą autostradą w środku nocy, pasażerka zaczyna podejrzewać, że podróżuje razem z mordercą z kampusu.
 
A to znaczy, że może skończyć jako jego następna ofiara.

 

POD LUPĄ: Zacznę od wizualnej strony, czyli lupa w dłoń i do dzieła !

 Książka jest standardowego wymiaru A5. Posiada skrzydełka. Okładka jest bardzo miziasta, przez co niestety zostawia odciski palców. Matowa utrzymana w kolorystyce granatu, czerni i żółtego przedstawia drogę i w oddali reflektory auta. Napisy są lakierowane i wypukłe co nadaje trójwymiarowość okładce. Wyklejka w środku jest przepiękna. Przedstawia niebo nocą. Kartki są bardzo cieniutkie, że przebija druk. Czcionka jest przyjemna dla oka. Całość podzielona jest na godziny jazdy, a nie rozdziały. Wydanie oceniam na: 4+



OPINIA: Czyli jak ona smakuje ?

Nie wiem, czy też tak masz, ale są tacy autorzy, których książki mogę brać w ciemno,bo wiem że i tak będę się przy niej dobrze bawić, lub dostarczy mi odpowiednich wrażeń. Tak właśnie mam z książkami tego autora. To już moje trzecie z nim spotkanie i nie mam pojęcia jak się tym razem to wszystko skończy, jednak jednego jestem pewna- będzie smakowicie. Co tym razem dostałam horror, thriller, czy kryminał? Jeśli jesteś ciekaw/a tak jak ja to weź sobie coś do picia, jedzenia, siadaj i słuchaj co mam Ci dziś do opowiedzenia.

W tej powieści mamy tylko trójkę bohaterów, no ok czwórkę. Z ich opisem muszę postarać się, aby za dużo nie zdradzić, bo uwierz mi można tu co nieco za dużo powiedzieć.

Główną bohaterką jest więc Charlie. Poznajemy ją z jej własnych opowiadań, zwierzeń. Jest dziewczyną zafiksowaną na filmy. Dlatego też zaczęła studiować kierunek związany z jej pasją. Dziewczyna określa siebie jako dziwną. Taką co to stoi i podpiera ściany, obserwując otoczenie. Z  jednej strony chce brać udział w szaleństwie parkietowym, z drugiej widzi absurdalność owych zachowań i fakt, że to nie jej styl bycia. Ma jedyną przyjaciółkę Maddy, która jak wiemy w chwili naszej fabuły nie żyje od 2 miesięcy. Nasza bohaterka jest wstrząśnięta jej śmiercią. Gdyż dziewczyna zostaje zabita na kampusie i tyle ile mogę Ci powiedzieć, Charlie czuje się winna jej śmierci. Dlaczego?  Te wydarzenie powoduje, że chce jak najszybciej opuścić kampus. Z racji tego, że sa to czasy, kiedy jeżdżenie autostopem, lub zabieranie się z nieznajomymi było czymś normalnym i powszechnym, dziewczyna korzysta właśnie z takiej okazji. To właśnie w czasie owej podróży dowiadujemy się, że na uniwersytecie grasuje ,, kampusowy zabójca" ( z historii wiemy, że termin seryjny morderca został użyty dopiero przy Tedzie Bundy gdy powiązano go z licznymi sprawami) a Maddy, była jedną z jego ostatnich ofiar.  Dziewczyna z tego powodu ma pewne zaburzenia psychiczne ( nie zdradzę jakie) dlatego mimo iż z własnej woli wsiadła do auta nieznajomego, to ma nieodparte wrażenie, że jedzenie z zabójcą Maddi, a ona jest jego kolejnym celem. Jednak, czy na pewno tak jest?

Robby to chłopak naszej głównej bohaterki. Mało o nim wiemy. Dostajemy tylko szczątki informacji jak został chłopakiem Charlie, jak wygląda. W drugiej połowie książki jest go troszkę więcej. Wyrusza bowiem on na pomoc swojej dziewczynie gdy dowiaduje się, że ta ma problemy. 

No i mamy Bunię, czyli babcię Maddy, która za wszelką cenę chce dowiedzieć się kto zabił jej ukochaną wnuczkę? A to wie tylko jedna osoba... 

Josh to mężczyzna, który ze względu na chorobę ojca musi porzucić pracę na kampusie i wrócić do domu. Szuka osoby, która dorzuci się do paliwa, bowiem trasa jest daleka. Fart chce, że spotyka dziewczynę, która jedzie w tym samym kierunku co on. Tak zaczyna się podróż tych dwojga nieznanych sobie osób. Josh jednak ma pewne tajemnice. Czy boi się powiedzieć prawdę, ze względu na fakt, że dziewczyna z którą jedzie jest chora psychicznie? Czy może widzi w tym okazję by dać upust swoim mrocznym pragnieniom?

Kto z nich jest mordercą, a kto ofiarą?



No, dobra co z tą fabułką? Powiem Ci, że mimo tego iż wszystko dzieje się w aucie i to nie byle jakim, a  Grand  am. Powiem tyle czuję inspirację do zabójstw Bundy'ego z 1974 kiedy to właśnie działał na uniwersytecie Olympii.Uprowadzenie, zabójstwo.. do dziś przecież nie odnaleziono ciała jednej z dziewczyn, która udawała się na koncert... Wiele rzeczy tu znajdziesz podobnych do tych jego działań. I chyba to odkrycie jeszcze bardziej mnie nakręciło, wkręciło. Czuć napięcie jakie jest między tą dwójką. Każde ich kłamstwo, wyznanie, czy gesty, sprawiały, że aż cała byłam napięta. Owy lęk towarzyszył mi podczas całej tej podróży. Riley potrafi ze zwykłego dialogu zrobić taki wulkan emocji, że czytelnik zaczyna podważać każde słowo, obawiać się co zaraz się stanie. Siedziałam jak na szpilkach podgryzając z nerwów słone paluszki i wyczekując kulminacji. Powiem Ci że tu jest taki zwrot akcji, że ja krzyknęłam,, noo Nie! " 

Historia ta porusza także bardzo wrażliwy temat depresji i żałoby. Ukazując bolesną prawdę radzenia sobie z utratą ukochanej osoby. Myślę że nie da się pogodzić ze śmiercią w jakiś,, łagodny sposób". Powieść tą przedstawia jedną z najbardziej nam znanych i doświadczanych przez nas samych etapów. Bólu, cierpienia i popadania właśnie w takie wspomnienia o osobie, która odeszła, obwinianie się o rzeczy które się powiedziało lub nie zrobiło...  Dodatkowo autor prowadzi z czytelnikiem ową zabawę w berka, czy jesteś w stanie za pomocą gestów, słów rozpoznać złoczyńce. Uwierz mi nigdy nie odgadniesz :p

 

 CZY WARTO SCHRUPAĆ?- czyli podsumowanie : 

Tę książkę mogę porównać do czekoladowego puddingu chia.  Ową masą  z mleka i gorzkiej czekolady jest dla mnie owy wątek psychologiczny, a właściwie parę. Nie o wszystkich napisałam bowiem nie chcę psuć zabawy z odkrywania tej powieści. Na pewno mamy tu do czynienia z żałobą i depresją. Jednak autor polemizuje z czytelnikiem na temat: jak rozpoznać mordercę? Czy jesteśmy w stanie szybko przeanalizować, czy można tej osobie zaufać? Ziarnami chia, które zagęszczają nam masę w formę puddingu to zdecydowanie klimat. O matko to jest to za co kocham tego autora. Ktoś powie, no jak można zbudować napięcie w aucie i to między dwójką bohaterów, którzy sobie gawędzą? Uwierz mi da się i to jak! Ja po prostu całą książkę czytałam w takim napięciu, strachu co się wydarzy? Co okaże się prawdą w sieci tych licznych kłamstw. No matululu... Dawno się tak świetnie nie bawiłam pod względem właśnie takiego wyczekiwania na finał. Zmielonymi truskawkami z cukrem, które nadadzą trochę kwasowości temu deserowi to bohaterowie. No ich kreacja jest wybitna. Tu nie ma niewinnych. Tu każdy ma coś na sumieniu i to chyba dodaje całości owej tajemniczości, a zwrot akcji w tej historii wyrywa kapcie z nóg. Ja straciłam poduszkę z pod głowy, bo nie wierzyłam w taki obrót sprawy. To o czymś świadczy. Czy warto schrupać tę powieść? Zdecydowanie tak. Ta powieść ma w sobie wszystko to co powinien mieć znakomity thriller-kryminał. Tu wszystko ze sobą idealnie współgra, a już nawiązania do znanego nam seryjnego mordercy, które tu wyłapałam to już było jak dodanie na koniec listek mięty do wykończenia tego deseru.

 

 KOMU POLECAM? Fanom gatunku thrillera, kryminału, którzy szukają historii oryginalnej, która wyrywa kapcie z nóg.

środa, 17 sierpnia 2022

Switched- czyli jak to być w czyimś ciele?

 

 

 


 

 

 

Tytuł: Switched

Autor:  Shiki Kawabata

Liczba stron: 200 ( każdy tom) 

Wydawnictwo: Waneko

Okładka:  miękka

SŁOWA KLUCZE: depresja, samobójstwo, nietolerancja, przemoc, miłość, przyjaźń, tajemnicę, młodzież, życie szkolne 

 

 KRÓTKA FABUŁKA: czyli z czym to się je?

 Ayumi Kohinata, to wysportowana, piękna i popularna dziewczyna. Do tego zakochana po uszy w chłopaku z którym zaczyna dopiero chodzić. Jednak pewnego dnia w drodze na randkę ze swoim ukochanym odbiera telefon, który zmieni jej życie. Nagle pojawia się ciemność, a po niej pobudka w szpitalu w ciele kogoś innego. Odkrywa bowiem, że jest teraz w ciele klasowej brzyduli, odrzutka społecznego. I tylko Kaga jej przyjaciel odkrywa brutalną prawdę, stojąc u jej boku. Czy Ayumi odzyska swoje ciało? Czy owa zamiana zmieni coś w jej życiu? 

 

POD LUPĄ: Zacznę od wizualnej strony, czyli lupa w dłoń i do dzieła !

 Manga jest formatu mniejszego niż A5, myślę że to takie pomiędzy A5 - A6 Pod obwolutą,która jest matowa i w dotyku bardzo miła mamy pastelowe kolory, ale bez dodatkowych obrazków. Jest gładka.  Jeśli chodzi o strony to są lekko śliskie, białe.  Tekst w dymkach jest bardzo czytelny, co mnie osobiście ucieszyło.  Co do kreski to hmm powiem tak mam ładniejsze,  ale ta z drugiej strony ujęła mnie detalami.  Mam na myśli  mimika twarzy, uwzględnienie różnorodności pod względem cech charakterystycznych dla danej postaci.  Podoba mi się  także spójność obwolut. Razem tworzą całość, choć przyznaję, brakuje mi tu czwartej, najważniejszej postaci,  ale ok.  Brakowało mi tu kolorowych stron jako dodatek. Mangi jako że są klejone i ja kupiłam je od innej osoby uważam, że dają radę, wszystko ładnie się trzyma. Całość wydania mang oceniam na: 4+




OPINIA: Czyli jak ona smakuje ?

 Udaje mi się trafiać na świetnie mangi pod względem psychologicznym.  Motyw zamiany ciał był mi znany z filmowych ekranizacji.  Mama z córką,  ojciec z synem,  czy wariacje czasowe.  Chyba do dziś uwielbiam film,, dziś 13 jutro 30" Dlatego pomysł zamiany brzyduli z pięknością wydał mi się serio oryginalny i postanowiłam sprawdzić, jak ta mangusia smakuje? Jeśli jesteś ciekaw/a to weź sobie coś do picia, jedzenia,  siadaj i słuchaj co mam Ci dziś do opowiedzenia. 

Główną bohaterką jest Ayumi.  Dziewczyna jest piękna, dobra i co za tym idzie popularna w klasie.  Właśnie zaczęła chodzić z najprzystojniejszym chłopakiem ze szkoły.  Wiemy jak to z pierwszą miłością jest.  Wszystko jest piękne, tęczowe, idealne. Kiedy to w czasie ich pierwszej randki ( która się  niestety nie odbywa)  Ayumi dostaje telefon.  Dzwoni do niej Umine, mówiąc, że zaraz skoczy z budynku.  Tak,  to dzieje się  na 4 stronie mangi więc nic nie spojleruje.  Kiedy dziewczyna skacze- popełniając samobójstwo dochodzi do dziwnego zdarzenia. Umine nie umiera,  a przejmuje ciało Ayumi.  Jak?  Tego nie zdradzę :p  Naszą bohaterka jest przerażona. Może nie tym, że randka jej nie wyszła, ale że ma ciało innej osoby.  Kim jest Umine, dziewczyna, która ukradła ciało Ayumi? 

Umine to dziewczyna,  z którą wiele z nas będzie się  utożsamiać.  Outsiderka, brzydka z dużą nadwagą nie ma szans na przebicie w klasie. Jako ofiara klasowych drwin, wytykania palcami staje się zamknięta w sobie, nieufna. Jednak jak każda młoda dziewczyna marzy nie tylko o przyjaźni ale i o miłości.  Zdaje sobie sprawę, że w świecie gdzie liczy się wygląd, nie ma szans. Dlatego zaczyna mieć jak chyba każdy z nas pewne marzenie, by być kimś innym.  Chcę być tą popularną, pięknością z klasy, której wszystko przychodzi z łatwością. Kiedy znajduje taką szansę bez wahania postanawia skorzystać z tej okazji. 

Kaga i Shiro to chłopacy, którzy będą pomagać dziewczynom, w całej tej sytuacji.  Bardzo polubiłam Kagę, który jako przyjaciel Ayumi, kocha ją skrycie,  a w ciele Umine dostrzega jeszcze więcej pięknych zalet dziewczyny.  Shiro to bardzo szara postać, jako chłopak Ayumi ( tak ten z którym jej randka się nie udała)  zaczyna się od niej oddalać. Dlaczego?  Ogólnie będzie tu czworokąt miłosny więc tyle tylko zdradzę.


 

No dobra, co z tą fabułką?  Powiem Ci, że przede wszystkim jest bardzo wciągająca i mądra.  Porusza wiele tematów psychologicznych takich jak depresja, samobójstwo i to co może być ich czynnikiem. To co mi się najbardziej podobało to fakt, że powrót do własnego ciała jest niemożliwy.  I teraz Ayumi musi nauczyć się żyć w ciele kogoś tak bardzo znienawidzonego przez resztę szkoły. Jak poradzić sobie w sytuacji, kiedy byłeś liderem, a teraz jesteś ostatni,  a w dodatku osamotniony?  Razem z tą bohaterką wchodzimy do mrocznego świata Umine i zaczynamy rozumieć tak absurdalne i nie do przyjęcia postępowanie dziewczyny. Ta historia poruszała moje serce bardzo mocno.  Ukazuje brutalną prawdę naszego systemu : jesteś inny, nie pasujesz do nas.  Jeśli nie jesteś piękny, nie masz odpowiedniego wymiaru, jesteś brzydki musisz się dostosować. Zrób operację plastyczną, schudnij -  dopasuj się do reszty. Jeśli nie to wypad.  Przerażające prawda?  

Ayumi postanawia więc pokazać, że wygląd to nie wszystko....  Ileż razy dostała po twarzy od rzeczywistości za te jej optymistyczną myśl. Ta manga zwraca uwagę na fakt, że nie doceniamy tego co mamy, goniąc za ideałem, który jak dowie się sama Umine w perfekcyjnym ciele, nawet jeśli się go osiągnie nie gwarantuje tego co najważniejsze -  szczęścia, bowiem ideał to iluzja kłamstwa... 

 

 CZY WARTO SCHRUPAĆ?- czyli podsumowanie : 

 Manga,, Switched " poruszyła mnie jak dawno żadna inna historia. Dotykała momentami mojej duszy w sposób niby prosty,  a jednak dosadny. Była jak Mohito,  które z jednej strony jest orzeźwiający napojem,  a z drugiej potrafi Cię kopnąć,  upoić i zamroczyć.  Tak właśnie było z tą mangusią.  Historia, która zapada w pamięć ze względu na poruszone problemy, które są tak aktualnie ( niestety), a przy tym bolesne. Depresja,  przemoc,  samobójstwo jako obraz beznadziejności, osamotnienia i niezrozumienia przez otoczenie. Tematyka mocna, ale przy tym piękna. Bohaterów kocha się całym sercem. Pełno tu emocji i tych negatywnych, jak i radosnych.  Podoba mi się również oryginalne podejście autorki do tego tematu zamiana ciał.  Konsekwencje tego czynu bowiem odbijają się na psychice bohaterów.  Ta manga nie kończy się, że brzydula staje się fizycznie pięknością,  a piękność nagle stwierdza ok kocham brzydotę.  Nie...  Tu mamy realny świat, bez upiększeń. Czy warto ją schrupać?  Według mnie tak!  Nie tylko młodzież, ale i dorosły czytelnik. Tu każdy odnajdzie pewną prawdę, która go dotknie. Ja jestem tą serią odurzona..  I to dosłownie. 

 KOMU POLECAM? Wszystkim, bez wyjątku... 

sobota, 13 sierpnia 2022

Dłoń Króla Słońca-czyli o chłopcu, który miał marzenie..

 

 


 

 

 

Tytuł:Dłoń Króla Słońca

Autor:  J. T Greathouse

Liczba stron: 496

Wydawnictwo: Fabryka słów

Okładka:  zintegrowana

SŁOWA KLUCZE: Azja, wierzenia, poszukiwanie własnego miejsca, magia, przyjaźń, walka że systemem, polityka

 

 

KRÓTKA FABUŁKA: czyli z czym to się je?

Kiedy wszyscy chcą, żebyś był spełnieniem ich oczekiwań, tym czego pragniesz najmocniej jest odnalezienie swojej drogi i życie według własnych zasad.

Nazywam się Wen Olcha. Nazywam się też Głupi Kundel.

Ojciec szykował dla mnie przyszłość w elitarnym gronie Sieneńczyków służących cesarzowi. Babcia, która sama porzuciła wszystko i dołączyła do nayeńskiego ruchu oporu, przygotowywała mnie do walki z cesarskim imperium. Matka, ślepa na okrucieństwo, chciała tylko tego, co bezpieczne i wygodne.

Mogłem spełniać cudze marzenia, mogłem walczyć wraz z jednymi albo przyłączyć się do drugich. Mogłem patrzeć, jak ich wojna pochłania kolejne ofiary. Ale nie mogłem przestać marzyć o magii. Wolnej, przerażającej, fascynującej, dającej moc i potęgę.

Przez całe życie zmagałem się z ograniczeniami na ścieżkach, które zostały wybrane za mnie. Opór był jedyną drogą ku wolności.

Ta historia może skończyć się na tysiąc sposobów – ja mam za nic je wszystkie.


POD LUPĄ: Zacznę od wizualnej strony, czyli lupa w dłoń i do dzieła !

 Książka jest formatu A5. Okładka jest zintegrowana, czyli taka pół twarda. Matowa, z elementami lakierowanymi. Utrzymana jest w kolorystyce niebieskości, bieli i czerni. Na froncie mamy dużą dłoń, z ornamentami w środku.  Wyklejka jest cudowna, w kolorze pomarańczu z czarno-białymi ilustracjami. Jeśli chodzi o strony to tutaj mam już uwagi. Po pierwsze kartki są gazetowe ( nawet pachną jak pewne gazety wydawane na literę F lub GW) więc są bardzo cieniutkie i ja już 2 strony przerwałam pierścionkiem ( nie pytaj, sama nie wiem jak) Druga sprawa brzegi są barwione na niebiesko z białymi rycinami żurawi. Może ja mam jakiś kijowy egzemplarz, ale kciuki od trzymana książki były zabarwione na niebiesko z owych brzegów i niestety wyciera się przez to kolor... Czcionka jest przejrzysta. Mamy tutaj 5 części, a każdy rozdział ma swój tytuł. Dodatkowo mamy parę na całą stronę ilustracji czarno-białych, a także parę małych obrazków przy rozdziałach.  Książka jest lekka. Na samym końcu jest spis treści. Całość wydania oceniam na: 5 byłaby 6,ale przez te niuanse straciła punkt w moich oczach. 



OPINIA: Czyli jak ona smakuje ?

Książka wylądowała w moim łowieckim koszyku że względu na wygląd. Tak, nie boję się tego napisać. I choć cena okładkowa ( ja dałam chyba za nią 35zł) zwala z nóg, to oczarowała mnie tymi brzegami, które już snują jakąś opowieść. Pomyślałam, nawet jak historia mi się nie spodoba, to na półce będzie się cudowne prezentować. Jak więc zatem po trochę rozczarowaniem pewnych niuansów z wydania, smakuje ta powieść? Jeśli Cię zainteresowałam to weź sobie coś do picia, jedzenia, siadaj i słuchaj co dziś mam Ci do opowiedzenia. 

Głównym bohaterem, a zarazem narratorem jest Wen Olcha. Poznajemy go jako chłopca, który dopiero co wkracza w życie. Z każdym rozdziałem mija parę lat, dzięki czemu towarzyszymy mu przez wszystkie etapy życia. Przyznam, że miałam co do niego sprzeczne uczucia. Jest tak nie oczywistą postacią. Nie da się przewidzieć, co w danej chwili zrobi. Podoba mi się przy tym ten jego młodzieńczy zapał, dziecięca naiwność i ambitność młodego dorosłego. Przy tym wszystkim nie brakuje mu licznych wad, co jak na główną postać to zabieg ten nie jest tak często spotykany. Chłopak ma dar, a właściwie moc. Jego ogromnym pragnieniem jest zgłębić wiedzę w tym zakresie, jednak przyszłość jaką proponuję mu babcia, czy rodzice nie są tymi drogami, którymi chciałby podążać. Rodzice proponują mu naukę, by został sługą cesarza i miał świetlaną przyszłość, a babcia chce, by ciągnął jej tradycje związane z ich pochodzeniem i wstąpił do,, ruchu oporu" tak to roboczo nazwę. Chłopak jest między młotem, a kowadłem. Jaka więc przyszłość go czeka? 

Jak to i w życiu bywa nasz bohater na swojej drodze spotyka wielu ludzi. Z jednymi nawiązuje nić przyjaźni. Inni uczą go nowych umiejętności, a jeszcze inni wprowadzają w świat polityki, filozofii i miłości. Nie będę tu wymieniać wszystkich pobocznych postaci, bowiem ich zadanie, czy rolą kończy się z uzyskaniem przez Olchę swego celu. 

No dobra co z tą fabułką? Po pierwsze i to jest ważne ona jest powolna i powolutku się rozkręca. Więcej tu opisów, przemyśleń niż samych dialogów. Historia ta opowiada o życiu Olchy. Mamy więc tutaj nie tylko elementy fantastyki, ale i przygody, podróży, ale i nauki magii. Magii, która ma swoją cenę. To mi się najbardziej podobało. Nie ma tu bezsensownego wymachiwania różdżką, ale wielka odpowiedzialność za swoje czary. Dlatego nikt tu nie używa jej dla swojej wygody, czy kaprysów tylko w słusznym celu. To historia drogi naszego życia, wyborów jakich dokonujemy i co się z tym wiąże. Niezdecydowanie, lęk przed nieznanym, błędy i problemy z jakimi musimy się zmagać to właśnie przedstawia ta powieść. I choć ja tak za fantastyką taką wiesz klasyczną aż tak nie przepadam, to ta mi przypadła do gustu. Może trafiłam z nią w odpowiednim momencie? Jednak poruszyła mnie w sposób taki filozoficzny. Dotykając takich sfer moralizatorskich, że odkładałam ją, na spokojnie żułam, trawiłam i wracałam do lektury.  Podoba mi się tu świat, który jest bardzo rozbudowany pod każdym względem. Mamy barwne opisy życia ludzi, systemu wierzeń, polityki. Nie brak tu zwrotów akcji, intryg i manipulacji. W tej powieści znajdziesz wszystko to co najlepsze. 



CZY WARTO SCHRUPAĆ?- czyli podsumowanie :

 Jak dla mnie ta powieść smakuje jak sernik borówkowy na zimno. Masą serowo-borówkową jest cały świat wykreowany od podstaw. Mamy tutaj przepiękną historię wierzeń i legend stworzoną od podstaw. Mamy system kastowy i politykę bardzo rozbudowaną. To co mi się najbardziej podobało to wyjaśnienie czytelnikowi zasady magii. W tym świecie wszystko ma swoją cenę, dlatego nie jest ona wykorzystywana na każdym kroku. Nie każdy ją posiada, a nawet jeśli musi być ona kontrolowana. Nie muszę mówić Ci, że zakochałam się w tej historii. Borówkami są dla mnie bohaterowie. Podoba mi się, że każda postać ma jakieś wady, cele do których dąży. Nie koniecznie może są one dobre, jednak czytelnik jest w stanie zrozumieć postępowanie danej osoby. Jeśli chodzi Olchę to uważam, że jest to bardzo złożony bohater i w jakim kierunku on podąża dowiemy się w następnych tomach. Galaretką jagodową są dla mnie wszystkie te filozoficzne mądrości, przypowieści, które towarzyszą naszemu chłopcu. Zachwycałam się nad każdą z nich lub ową mądrością wielokrotnie. Czy warto zatem ją schrupać? Według mnie jak najbardziej. Dla mnie może nie była odkryciem roku, ale zdecydowanie dawno nie czytałam czegoś tak wspaniałego. Jeśli lubisz fantastykę to śmiało bierz w łapki tę powieść, bo wiem, że spodoba się wszystkim fanom tego gatunku. 

 

KOMU POLECAM? Osobom, które lubią taką fantastykę konkretną. Z rozbudowanym światem, wierzeniami i polityką. 


 

 

 

poniedziałek, 1 sierpnia 2022

Skrzydła i kości-czyli kryminał o wsi

 

 

 

 


 

 

Tytuł:Skrzydła i kości

Autor:  Joanna Pawłusiów

Liczba stron: 326

Wydawnictwo: Kobiece

Okładka:  miękka

SŁOWA KLUCZE:morderstwo, wieś, okruchy życia

 

 

KRÓTKA FABUŁKA: czyli z czym to się je?

 Masz tylko dwie możliwości. Możesz stąd uciec albo możesz tutaj umrzeć.

Przeprowadzka do Malumic miała być dla rodziny Bocheńskich nowym startem. Ich przeszłość roztrzaskała się w drobny mak, kiedy z powodu córki – Kingi, musieli uciekać.

Mieszkańcy z umiarkowanym entuzjazmem przyjmują nowych sąsiadów. W samej rodzinie również nie dzieje się najlepiej. Na dodatek uroda Kingi zwraca uwagę miejscowego chuligana i kilku innych osób.

Kiedy w noc po corocznym festynie chłopak zostaje znaleziony martwy, a Kinga zapada się pod ziemię, Malumice ożywają.

Nie każdy wierzy w niewinność dziewczyny. Nie każdy chce, aby została odnaleziona.

 

POD LUPĄ: Zacznę od wizualnej strony, czyli lupa w dłoń i do dzieła !

Książka jest formatu  A5 ze zamszową okładką , która nie zostawia odcisków palców.  Utrzymana w kolorystyce szarości, niebieskości, z przybitym do drzewa wróblem,co już na samym początku wzbudza w czytelniku refleksje oraz smutek.  Brak tu skrzydełek, a owy wróbel jest lakierowany co nadaje trójwymiarowości okładce. W środku mamy strony beżowe i grubsze gramaturowo, a czcionka bardzo przyjemna dla oka. Rozdziały są ponumerowane. Cała książka podzielona jest na 4 części a każda w środku ma ilustrację czarno-białą na całą stronę. Brak spisu treści.  Całość wydania oceniam na: 5



OPINIA: Czyli jak ona smakuje ?

Dawno nie sięgnęłam po kryminał, czy thriller, więc jako że w moim stosie znalazłam tę powieść, która o dziwo nie została jeszcze przeze mnie skonsumowana to postanowiłam to jak najszybciej nadrobić.  Okładka, jak i opis bardzo mnie przyciągnęły do siebie. Czy zatem warto po ten tytuł sięgnąć? Jeśli Cię zaciekawiłam to weź sobie coś do picia, jedzenia, siadaj i słuchaj co dziś mam Ci do opowiedzenia.

Wieś, taka typowo polska. Małe miasteczko, rodzinne sklepiki. Każdy z każdym się zna. Cisza, spokój. Ludzie wcześniej wstają by oporządzić swoje pola, obory, by potem na targu sprzedawać swoje zbiory. Nikt się nie spieszy, no bo i po co? Czas upływa tu błogo. Do czasu kiedy pojawia się rodzina Bocheńskich. Małżeństwo z jakąś przeszłością, nastolatką i małą dziewczynką na karku, zaburzają owy spokój i błogi raj. Mają jakąś tajemnice, czemu się nagle wprowadzili do wsi...

Jeśli chodzi o bohaterów jest ich tu mnóstwo. Momentami gubiłam się kto kim jest, a tego nie lubię. Główną postacią powiedzmy, że jest Kinga Bocheńska. Nastolatka przysparza wszystkim problemów.Jest takim wrzodem na tyłku i każdy ma motyw by się pozbyć dziewczyny. Kiedy w tajemniczych okolicznościach znika, a na miejscu gdzie była widziana po raz ostatni znajdują zwłoki chłopaka pada pytanie: co tu się stało? Czy to dziewczyna zabiła, a teraz się ukrywa? Ogólnie dziewczyna jest taką postacią, której nie da się lubić. I choć powinnam się jako czytelnik przejąć jej losem, to powiem Ci było mi obojętnie, jak zakończy się jej historia.

W ogóle z tą książką mam taki problem, że nikogo nie polubiłam z bohaterów. I cały czas myślałam, co mi w tej powieści nie pasuje? I wiesz co? Brak śledczego, który poprowadził by tę sprawę. Wszystko rozwiązuje się za pomocą plotek wiejskich. Ten temu powiedział co widział, ten temu co wiedział i tak po nitce do kłębuszka czytelnik dochodzi do finału. I z jednej strony pomyślisz: ej Daria, co się czepiasz, to oryginalne. Możliwe, ale mnie totalnie nie przekonało, ani porwało.



No dobra co z tą fabułką? Normalnie nie mam pojęcia, jak o niej opowiedzieć, nic nie zdradzając. Może podejdę tak ogólnikowo. Ścigamy bowiem mordercę chłopaka i szukamy Kingi. Rozwiązanie totalne mi się nie podobało. Lubię kiedy mamy jakiś motyw, nie wiem morderca się wypowiada, by poznać bliżej jego psychikę. Tu wszystko dzieje się w mojej opinii bez sensu. To znaczy jak dla mnie wyjaśnienie dlaczego i co się stało jest takie, jak to się czasem mówi by kogoś zbyć: bo tak i już. 

Może i jestem surowa w swojej ocenie, ale naprawdę trochę się naczytałam książek w tym gatunku i wiem jak potrafią czytelnika trzymać w napięciu, wciągnąć do owej sprawy, że razem z bohaterem zaczynamy szukać złoczyńce lub z całych sił kibicujemy aby go złapano. Tu nie miałam takich odczuć, czego bardzo żałuję. Więcej tu szczerze mówiąc obyczaju niż kryminału.

CZY WARTO SCHRUPAĆ?- czyli podsumowanie :

 ,, Skrzydła i kości"  to powieść, która może się spodobać osobom, które nie za bardzo lubią kryminał, a może chcą zacząć czytać. Książka pokazuje za to życie na wsi. I myślę, że autorka uchwyciła pewne zachowania w punkt. Życie, codzienność i problemy, tak odmienne od naszych mieszczańskich. Myślałam z czym porównać tę powieść i doszłam do wniosku, że to taki serek homogenizowany. W smaku dobry, ale niczym się szczególnym nie wyróżnia. I tu jest właśnie tak z tą historią. Pod względem stylistycznym, językowym, czy różnorodności bohaterów jest ok. Po prostu mi brakowało w tym wszystkim jakiegoś charyzmatycznego detektywna, konkretnego złoczyńcy z motywem. Gdyby były te dwa elementy, myślę że mogłabym zachwycać się tą powieścią, a tak mogę powiedzieć, było zjadliwe. Mnogość wprowadzonych postaci ( oni wszyscy rozwiązują sprawę jakby) mnie dekoncentrowała, bo nie umiałam zapamiętać kto z kim, co robi? Jednak pamiętaj to moje odczucia. Powieść momentami trzyma w napięciu,jednak szybko ono znika. Całość czyta się szybko, jednak ja nie zostałam porwana. Czy warto zatem ją schrupać? Według mnie jest wiele innych lepszych kryminałów, jednak jeśli lubisz obyczaje to śmiało możesz sięgnąć po ten tytuł. Jak dla mnie ta książka właśnie tym gatunkiem jest, gdyż mało tu elementów stricte śledczych.

 

KOMU POLECAM?Osobom, które lubią obyczaj z domieszką kryminału.

 

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu:



 

 

 

czwartek, 28 lipca 2022

Gołąb i wąż- czyli od nienawiści do miłości...

 

 

 

 


 

 

Tytuł: Gołąb i wąż

Autor:   Mahurin Shelby

Seria:  Gołąb i wąż

Liczba stron:480,

Wydawnictwo: We need YA

Okładka:  miękka

SŁOWA KLUCZE: czarownica, łowca, średniowiecze, religia, polowanie na czarownice, kościół, zakazana miłość, tajemnice, młodzieżówka z elementami delikatnej erotyki

 

 

KRÓTKA FABUŁKA: czyli z czym to się je?

 

Louise uciekła przed dwoma laty z sabatu, wyrzekając się magii i swoich mocy. Plan był prosty: schronić się w Cesarine i żyć z tego, co będzie w stanie ukraść dzięki własnej przebiegłości i sprytowi. Ale tu, w mieście ogarniętym strachem przed magią, wiedźmy takie jak Lou są ścigane. I palone na stosach.

Reid Diggory, łowca czarownic na usługach Kościoła, kieruje się w życiu jedną zasadą: wiedźmy muszą zginąć! Ścieżki Reida i Lou miały się nigdy nie przeciąć, lecz niegodziwy rozkaz zmusza ich do niemożliwego – małżeństwa.

Pradawna wojna wiedźm z Kościołem trwa, a najniebezpieczniejsi wrogowie Lou szykują się, by zgotować jej los o wiele gorszy od stosu. Niezdolna do ignorowania coraz potężniejszych uczuć i zmiany tego, kim jest, Lou musi podjąć decyzję, która zaważy na jej przyszłości, i odpowiedzieć sobie na pytanie… Czy miłość robi z nas głupców?

POD LUPĄ: Zacznę od wizualnej strony, czyli lupa w dłoń i do dzieła !

 Książki są formatu A5. Każda z nich posiada skrzydełka, mapki na pierwszych stronach, które są czarno-białe. Jeśli chodzi o samą okładkę to jest ona matowa z elementami lakierowanymi, co dodaje całości trójwymiarowości i robi efekt WOW. To na co trzeba uważać to fakt, że można łatwo złamać grzbiet. Kolorystyka poszczególnych tomów prezentuje się tak: czarno- złota , czerwono-czarna i srebrno- złota. Na każdej okładce jest wąż tylko w innym kolorze i pozycji. Wije się w bukiecie, a tam ukryty jest owy ptak. Przy czarnej okładce niestety jest to wszystko mało widoczne, ale na pozostałych owe detale widać. Jeśli chodzi o środek to przy 1-2 kartki są grube beżowe, przy 3 niestety gramatura jest niższa, co powoduje że czcionka przebija i sama strona jest bardzo delikatna i można ją uszkodzić. Jeśli chodzi o czcionkę to jest ok, nie sprawia trudności i oczy się szybko nie męczą. W zależności od tomu mamy podział na 3 części lub 4. Każdy rozdział ma swój tytuł i podtytuł kto jest narratorem. W tej serii mamy bowiem perspektywę męsko-damską. Co podobało mi się, bowiem mamy spojrzenie na jakąś sytuację z dwóch odmiennych perspektyw.  Całość wydania oceniam na: 5



OPINIA: Czyli jak ona smakuje ?

Cała trylogia leżała u mnie bardzo sługo nietknięta. Jakoś zniechęcała mnie cała ta szopka zachwytu nad tą serią i stwierdziłam, że wezmę na widelec tę trylogię, kiedy owe emocje trochę opadną, a czytelnicy troszeńkę o niej zapomną. Jednak co mnie zdziwiło, nadal wywołuje ona sprzeczne emocje w kręgu literackim. Jedni ją kochają, inni tylko delikatnie się uśmiechają mówiąc: dobre, ale nic po za tym. Dzięki wyzwaniu, o którym pisałam na fb zostałam jakoby przymuszona by sięgnąć po tę serię. Jakie ja mam co do niej odczucia? Czy też jestem w teamie zarumienionych i gorących steków, czy jednak jestem zimnymi nóżkami w galarecie? Jeśli jesteś ciekaw to weź sobie coś zimnego do picia, jedzenia, siadaj i słuchaj o czym Ci dziś opowiem.

Głównymi bohaterami są Lou i Reid. To za ich sprawą poznajemy owy świat, do którego zaprasza nas autorka. I tu już doznałam troszeczkę szoku, bo nie dostałam takich typowych postaci młodzieżowych, a jednak próbę zamiany ról. Co mam na myśli? Otóż mamy silną bohaterkę, pełną pasji, energii,  życia. Lou jest głośna, momentami wręcz wyzywająca i szczera- w sensie co na języku to i w głowie. Co powoduje, że nie raz wpada w tarapaty. Nie jest typową jak na te czasy kobietą. Jest inteligentna i nie boi się chodzić w spodniach, co już jest herezją. Jest dorosłą bohaterką, z jakimś doświadczeniem. I według mnie zachowuje się idealnie jak na swój wiek i umiejętności.  Lou to taka bohaterka o której można powiedzieć, że urodziła się w nie tych czasach co powinna. 

Męski odpowiednik, czyli Reid powiem szczerze trochę mnie śmieszył. Myślę, że to ze względu na to, że przyzwyczaiłam się już do męskiego bohatera, jako tego silnego, pewnego siebie może i trochę władczego. Myślę, że wiesz o co mi chodzi, a tu dostajemy Reida. Mężczyznę, który pod skrzydłami kościoła walczy z herezją, co za tym idzie poluje na czarownice i pali je na stosie. I o ile ja już mam wyobrażenie tego bohatera ( ba nawet z ekranu kin) to jest ono z goła odmienne. No bo dostajemy trochę takiego fajtłapę pod względem uczuciowym. O ile w swoim fachu jest oczywiście niezastąpiony, silny, odważny oh i ah, tak w sytuacjach damsko męskich to kaleka. I nie będzie to spojlerem, jeśli powiem, że to właśnie Lou będzie go wprowadzać w świat łóżkowych zabaw. I tu już miałam obraz z historii, tak naszej znanej, kiedy to właśnie kurtyzany lub kobiety z haremu uczyły miłości małoletnich książąt owych przyjemności. Były to praktyki wielce znane i stosowane baardzooo długooo. Kobiety starsze- doświadczone uczyły młodych. I tu mamy podobnie.  No ale nie powiedziałam Ci najważniejszego, co w ogólnie nie jest niczym ważnym w tej historii i śmiało mogę to napisać. Lou poprzez pewną sytuację zostaje żoną Reida ( dzieje się to już w 2-3 rozdziale) i o ile czekam na tę walkę zwaśnionych obozów, to jak dla mnie zbyt szybko dostaję ową miłość i akceptację owej sytuacji. Od samego początku bowiem dostajemy informacje, że ani Lou ani Reid nie chcą ślubu, nie chcą mieć takich realcji, KABUM nagle stają się małżonkami i po paru stronach dostaje od nich takie: ok, już niech będzie. Zero buntu, nie wiem jakiejś walki, zaprzeczenia dla owego stanu. Po prostu owe niesnaski idą w cień. Znaczy rozumiem, miłość zwycięży wszystko, ale do luja Pana mamy 3 tomy, więc spokojnie można dawkować czytelnikowi ową rozwijające się uczucie, a tak dostaje to co zawsze, spójrz w me piękne oczęta raz, dwa, trzy już jesteś przeze mnie zajęta.... Na plus mogę tylko powiedzieć, że Reid przechodzi przemianę. Zmienia się, a to za sprawą też pewnego odkrycia. To też wspaniale pokazuje, jak czas i doświadczenia potrafią nas ludzi zmienić. I to właściwie zaważyło na tym, że tego bohatera do końca nie skreśliłam . 

Pobocznych bohaterów w tej serii mamy mnóstwo, dlatego ja skupię się na tych, którzy w jakiś sposób zapadli mi w pamięć.

Coco to przyjaciółka i wierna towarzyszka niedoli naszej Lou. Jest bardzo śmiałą kobietą i nie stroni od mężczyzn i zabaw. Swą odwagą i powiedzmy sobie szczerze oddaniem, zasługuje na miano najlepszej przyjaciółki. Nie strzela fochem, a wali prosto z pięści co jej się nie podoba, co uważa za głupie. Jednak chce szczęścia dla Lou dlatego na pewne rzeczy się zgadza, choć dostrzega ich absurd.

Beau syn króla. Jako książę uosabia wszystkie te cechy, których nie lubi się w takich lalusiach. Zapatrzony w siebie, jednak zbuntowany. Zna swoje mocne strony i nie waha się ich używać wobec płci przeciwnej. Ewidentnie coś czuje do Coco, jednak wypiera to. To właśnie on najczęściej wywoływał uśmiech na mej twarzy. Jego komentarze lub zachowanie było adekwatne do księcia, który znalazł się w takiej sytuacji. Momentami uważałam, że to on powinien być głównym bohaterem ze swym charakterkiem..

Ansel typowy nastolatek z burzą hormonów. Widać jego nieporadność, uczenie się pewnych zasad i dostosowywanie do świata, w którym musi żyć. Czuć u niego potrzebę przynależenia do jakieś grupy i bycia po prostu zauważonym. Nie raz wprowadza go to w kłopoty, ale takie właśnie są nastolatki w poszukiwaniu siebie, swojego celu i miejsca na ziemi. On również jest zachwycony Coco, więc tworzy się nam tu taki delikatny trójkąt miłosny, jednak jest on delikatny jak zapach limonki.

Najbardziej zagadkowe postaci, które się tu pojawiają, czyli takie szaraczki- nie wiadomo czy są dobrzy, czy źli. Arcybiskup Florian, Madame Labelle, Claud Deveraux zdecydowanie zasługują na osobne powieści. Ich historie są o niebo według mnie ciekawsze i to jak znaleźli się lub dotarli do takiego miejsca jakie zajmują w czasie trwania fabuły. 

Jak sam/a widzisz, jeśli chodzi o kreację bohaterów nie mam nic autorce do zarzucenia. Każda postać jest inna, ciekawa i każdy w tej palecie barw znajdzie postać, którą polubi. Nie brak tu mocnych charakterów, jaki delikatnych. Wszystko jest tu idealnie wyważone. Jeśli ktoś oglądał serial ,, Nastoletni Wilkołak" to znajdzie tu pewne nawiązanie do legendy, która i tam została poruszona.



No dobra, co z tą fabułką? Jak Ci ją opowiedzieć, by nie zepsuć zabawy? Książka podejmuje motyw czarownic i pewnego okresu w naszych dziejach, gdzie inteligentne kobiety były brane za czarownice i wiadomo palone na stosie. To chyba najmroczniejsze czasy Kościoła, kiedy ten walczył z nauką i herezją, nawracając ludzi i prowadząc krucjaty. Autorka zabiera więc nas do Francji i nawiązuje do tamtych czasów. Oczywiście mamy tu do czynienia z prawdziwą magią, jak na fantastykę przystało. Nasza bohaterka więc musi ukrywać swoją tożsamość i stara się przeżyć na francuskich ulicach. Jeśli dobrze też rozkminiłam, bo mamy tutaj króla Augusta, to autorka odwołuje się do Filipa II Augusta. Też okres panowania idealnie wpasowuje się w czasy, w jakich dzieje się owa akcja. Nie wiem, jednak na sto procent, ale ja tak wykminiłam sobie. No więc nasza Lou dzięki temu, że wychodzi za mąż za Reida i chowa się w kościele w pewien sposób stara się przetrwać. Jednak Kościół to nie jedyny jej wróg, bowiem królowa czarownic, również szuka naszej bohaterki, bowiem ta jej coś ukradła... I tak to jest główna oś fabularna całej serii, jednak mamy owe poboczne opowiastki, które mnie bardziej przyciągały i interesowały, jak np polowanie na bękarty króla, które są mordowane. Kto za tym stoi? I dlaczego morduje niewinne dzieci? Wędrowny cyrk, który ma wiele ciekawych osobliwości w swoim  taborze. Motyw egzorcyzmów i opętania. Jak widzisz, bardziej byłam zachwycona tymi mniej istotnymi, aczkolwiek według mnie bardziej przyciągały i sprawiały, że nie umiałam się oderwać od lektury. Wiadomo ta seria nastawiona jest na romans, podroż i przygody. Są tu również intrygi, zdrady i sekrety, no i oczywiście pełno istot fantastycznych. Świat wykreowany jest świetny, choć mnie najbardziej zachwycił ten podwodny.  Patrząc obiektywnie na tę serię w całości mogę powiedzieć jedno, to dobra trylogia. Może mnie nie zachwyciła, nie wyrwała z kapci i nie potarmosiła serduszka, ale zdecydowanie zostanie na mojej półce. Jakbym miała ją ocenić wiesz tak jak w szkole to dla mnie takie 4+ na 6. Porwała mnie ta historia, ale nie na tyle bym miała w najbliższym czasie po niej kaca.

CZY WARTO SCHRUPAĆ?- czyli podsumowanie :

 Trylogia ,, Gołąb i wąż" to ciekawa historia. Smakowała jak ośmiornica grillowana z czosnkiem i skropiona cytryną. Podchodziłam do niej z lekką obawą, a zarazem zainteresowaniem. Z jednej strony poczułam ową ciekawość smaku ośmiornicy, do której muszę porównać całą fabułę. Byłam zachwycona podjętym tematem tej serii i owych doznań, jakie mi zapewniła. Z drugiej odrzucały mnie takie wady jak owa miłość, która zbyt szybko się wykluła i przewidywalność w niektórych scenach, czy rozwiązaniach. I tu mogę odnieść się do złego przyrządzenia owej ośmiornicy, która źle ugotowana, czy za krótko grillowana smakuje jak guma. Jednak co do reszty zdecydowanie wszystko było w punkt. Owym czosnkiem, ziołami i cytryną sa bohaterowie. Jest ich tu bardzo dużo, jednak każdy z nich wnosi do całości dania coś nowego i to mi się podobało. Zdecydowanie wszystko jest tu wyliczone tak, aby współgrało ze sobą. I rozumiem owy zachwyt młodych czytelników, którzy wywielbiają tą serię pod niebiosa. Ja pozostaję na ziemi i powiem tak, warto ją schrupać gdyż zdecydowanie podoba mi się motyw polowania Kościoła na czarownice, nawiązania do historii. Różnorodność charakterów w wykreowanych postaciach to kolejne plusy. Pewne rzeczy, a właściwie sprawy były do przewidzenia, ale to już moje małe czepialstwo. Motywy takie jak przyjaźń, podróż i zaczerpnięte legendy z wierzeń były dobrze wplecione i poprowadzone. Delikatne nuty czosnku czyli ostrości dodawały sceny erotyczne, których trochę tu jest, jednak i one były zjadliwe i w żaden sposób mnie nie zgorszyły. Ogólnie wciągnęła mnie ta historia i dobrze się przy niej bawiłam. Może nie wywołała u mnie skrajnych emocji, jak to potrafią niektóre powieści we mnie wywołać, ale było smacznie. Jak na fantastykę młodzieżową, nie odczuwałam różnicy wiekowej, nie miałam tego poczucia eee za stara jestem na takie bajki. Dlatego jeśli tak jak ja jakimś cudem jeszcze nie czytałaś/łeś tej serii, a lubisz motyw polowań na czarownice, hate to love ( aczkolwiek w moich oczach nie udany) to śmiało czytaj.

 

KOMU POLECAM? Osobom, które lubią fantastykę młodzieżową, czarownice, magię, romans, przygody.

 

P.S Wiem trochę zamilkłam, ale właśnie nie chciałam rozbijać tej serii na 3 osobne recenzje, bo za dużo byłoby spoljerów, a tego nikt nie lubi. 

 

czwartek, 14 lipca 2022

Lockwood. Szepcząca czaszka- czyli o czym mówią zmarli?

 

 

 


 

 

Tytuł:Lockwood. Szepcząca czaszka

Autor:  Jonathan Stroud

Liczba stron:360

Wydawnictwo: Poradnia K

Okładka:  miękka

SŁOWA KLUCZE:detektyw, śledztwo, młodzież, humor, duchy, przyjaźń, przygoda, tajemnice

 

KRÓTKA FABUŁKA: czyli z czym to się je?

 Kontynuacja przygód nietypowej agencji detektywistycznej tropiącej zjawiska paranormalne. Z jak straszną sprawą przyjdzie zmierzyć się głównym bohaterom?

 Agenci biura "Lockwood i Spółka" zostają zobowiązani do odnalezienia przedmiotu, nim jego zaginięcie przyniesie najgroźniejsze skutki i doprowadzi do śmierci kolejnych osób. W tym samym czasie na ich drodze staje znienawidzona agencja Fittes, która również próbuje odzyskać tajemniczy obiekt. Czy detektywi Anthony'ego Lockwooda jako pierwsi rozwiążą zagadkę? Czy uda im się ocalić następne ofiary, zanim będzie za późno? Jaką rolę odegra w tym wszystkim Szepcząca Czaszka?

POD LUPĄ: Zacznę od wizualnej strony, czyli lupa w dłoń i do dzieła !

 Książka jest standardowych wymiarów A5. Posiada grubszą okładkę u mnie matową. Mamy także skrzydełka.Utrzymana jest w kolorystyce czerni, czerwieni, szarości oraz bieli. Na froncie stoi młody mężczyzna, który wyglądem przypomina wiktoriańską epokę. W tle widać czaszkę. Napisy są lakierowane, co nadaje taki efekt trójwymiarowości.Sama okładka ma już świetny, mroczny klimat. W środku mamy beżowe, grubsze strony i bardzo przyjemną czcionkę. Całość podzielona jest na 6 rozdziałów, które mają swoje tytuły.Podrozdziały są ponumerowane. Na samym końcu mamy słowniczek nazwany Glosariuszem, co według mnie jest świetnym zabiegiem, gdyż można poczuć się jak taki właśnie uczeń lub stażysta, który przyucza się do zawodu bycia Łowcą duchów. Całość wydania oceniam na: 5



OPINIA: Czyli jak ona smakuje ?

Kiedy nie tak jeszcze dawno recenzowałam pierwszy tom przygód Lockwooda, już wtedy poczułam niesamowitą energię tej powieści. Kiedy więc pojawił się na rynku drugi tom, bez wahania postanowiłam sprawdzić, czy nadal otrzymam to co przy pierwszej części, czyli takiego Sherlocka, który zajmuje się paranormalnymi zleceniami. Czy nadal jestem pod urokiem tego młodzieńca? Jeśli jesteś ciekaw to weź sobie coś do picia, jedzenia, siadaj i słuchaj co mam Ci dziś do opowiedzenia.

Zabieram Cię więc w podróż do Londynu. Nie, nie takiego nudnego. Do miasta może i współczesnego, ale opanowanego przez paranormalne zjawiska. Dzisiejszą recenzję zacznę nietypowo, bo przecież o bohaterach pisałam już przy pierwszym tomie, więc dzisiaj tylko delikatnie o nich wspomnę. Dziś pragnę skupić się na innych elementach tej serii, bo już widzę, że autor z każdym tomem co raz bardziej je dopieszcza, doprowadzając do perfekcji.

Zacznijmy od miejsca akcji. Londyn.. głośny, tłoczny, brudny i przede wszystkim zawsze zabiegany. W tym całym harmidrze ludzie nie zwracają uwagi zbytnio na ,, paranormalne" zjawiska. Pewnie to kolejny prank, lub sztuczka, którą wrzucimy do sieci. Jednak, co by było, gdyby duchy naprawdę chodziły po świecie? Gdyby tęskniły za swym życiem? chciały dokończyć sprawy, których nie zdążyły załatwić? A może chciałyby się zemścić? Między starymi kamienicami więc się pałętają, czasem na czyimś podwórku zrobią psikusa. Jednak w dzień nie wypada za bardzo szaleć, jednak nocą to co innego. Skrzypiące schody, tłukące się talerze, lewitujące przedmioty i te szepty... kogo wezwać? Ghostbusters !!!! Niech latają po mieszkaniu z odkurzaczami... ale spokojnie ich era poszła w niepamięć kiedy to pojawiła się Agencja Lockwooda. Ci co prawda nie mają odkurzacza, a rapiery, ale wydaje mi się, że owe zjawy uwielbiają takie archaiczne klimaty. Ta niepozorna instytucja działa w Londynie od bardzo dawna i nie jedną rodzinę wybawiła od problemu, oczywiście zachowując wszystko w ścisłej tajemnicy. No, bo kto chciałby się chwalić, że miał namolnego gościa z zaświatów, który prawie nie zabrał Cię ze sobą? Więc reputacja owej Agencji jest sławna, jednak nie jest to jedyna instytucja, bowiem Lockwood posiada konkurencję i to równie z ciekawą historią na koncie.Kiedy więc brudny Londyn zapada w sen i powoli uspokaja się, nasi bohaterowie wkraczają do mrocznego, pełnego emocji miasta, by walczyć z niewidzialnym złem.

Klimat tej powieści jest przede wszystkim mroczny. Nie jest to horror, ale lekki dreszczyk potrafi wywołać. Czuć momentami ciężkość danej sceny, jednak ta zaraz zostaje zrównoważona jakimś humorem sytuacyjnym lub słownym, bo to czego nie można odmówić tej serii to właśnie owej komediowości. Jakbym miała ją do czegoś porównać to zdecydowanie do humoru Ricka Riordana. W tym tomie mamy do czynienia z cmentarzem, wisielcami i tak pojawia się znowu gadająca czaszka, ale nie chcę za dużo Ci zdradzić. Woń więc ziemi i zgnilizny unosi się w tym tomie. Stare pomieszczenia, jakieś zatęchłe miejsca i dziwne miejsca spotkań to zdecydowanie idealne określenie tego co tu się dzieje. Otulająca Cię dodatkowo pajęczyna sprawi, że nie tak prędko uwolnisz się od tej historii. 




Jak do tej pory nie ma tu na razie motywu romansu między bohaterami, aczkolwiek ja już wyczuwam delikatną woń wanilii unoszącej się między pewnymi postaciami. Na pewno mamy tutaj do czynienia z paczką przyjaciół, która bardzo dobrze czuje się w swoim towarzystwie i mogą na siebie polegać w każdej możliwej sytuacji. Ich humor jest adekwatny do dzisiejszych czasów, więc ja parę razy śmiechłam, czytając o owych przygodach. Mamy więc tu nastawienie na więzi, przyjaźń, zaufanie.

Jeśli chodzi o kreację bohaterów to o ile cały czas byłam team Lockwood no bo czuć tu nawiązania do Sherlocka, Herculesa, tak w tym tomie chyba poprzez owe żarty, a i może coś innego poczułam sympatie do George'a. Momentami widziałam w nim siebie. Mówiłam sobie yhym, ja na tym miejscu powiedziałabym, czy rozbiłabym tak jak on. I to chyba jeszcze bardziej sprawiło, że tę książkę czytałam z naprawdę ogromną frajdą. I tak wiem, że może to nie jest mój target wiekowy, ale co z tego?  Jeśli chodzi o samą Lucy to tutaj też jest dobrze, ale mnie osobiście nie zachwyca tak bardzo, jak chłopaki. Może to znowu kwestia wieku lub gustu czytelniczego. To co mogę podkreślić to fakt, że każda postać jest inna, ma różną konsystencję, zapach, co sprawia, że każdy polubi w tej serii kogoś innego lub tak jak ja poczuje jakąś więź ...

CZY WARTO SCHRUPAĆ?- czyli podsumowanie :

 ,, Szepcząca czaszka" to bardzo smakowita kontynuacja serii o duchach i ich łowcach. Mogłabym tę część porównać to wędzonej różyczki łososiowej ze słodką papryką. Z jednej strony mamy znany smak wędzonego łososia, czyli motyw duchów, polowań na nie, zagadek detektywistycznych, a z drugiej owe przełamanie smakowe, jakie daje nam słodka papryka. Co jest ową słodką papryką? Według mnie wszystkie wymienione wyżej elementy, które tworzą naprawdę znakomitą fabułę. Czyli mroczny klimat, miejsce akcji, które nawiązuje do kultowych powieści. Humor oraz bohaterowie, którzy nadają owy świeży posmak do czegoś co już znamy. Bohaterowie potrafią skraść serce, a sama historia wciągnie Cię do reszty. Czy trzeba czegoś więcej? Myślę, że też motyw ,, łowców duchów" choć wydawało by się, na początku iż nie jest to nic odkrywcze, to w tym wykonaniu jest genialne. Nie mam się do czego przyczepić, a na siłę nie będę szukała wad,bo i po co? Według mnie warto schrupać drugi tom, bo to świetna kontynuacja, która może i starszego czytelnika nie przestraszy, ale na młodszym z pewnością wywoła ciary na całym ciele.

 

KOMU POLECAM?Osobom, które uwielbiają motyw duchów, młodzieżówki, sprawy paranormalne.

 

Za egzemplarz i jak zawsze mile spędzony czas z książką dziękuję:


 

 

 

piątek, 8 lipca 2022

Herezja miłości- czyli moje spotkanie z mangą, czy udane?

 

 

 

 


 

 

 

Tytuł:Herezja Miłości +18

Autor:  EnaMoriyama

Liczba stron: ok. 165 str jeden tom

Wydawnictwo: Waneko

Okładka:  miękka

SŁOWA KLUCZE:demon,  pedofilia, miłość, anioł, walka dobra ze złem

 

 

KRÓTKA FABUŁKA: czyli z czym to się je?

Zmysłowa opowieść o kobiecie i demonie. Osierocona Yoshino znajduje w antykwariacie księgę, za pomocą której przywołuje Beliala. Ów demon proponuje jej prosty układ – w zamian za comiesięczne spełnianie jej życzeń dziewczyna będzie musiała do końca życia płacić mu określoną cenę…  


POD LUPĄ: Zacznę od wizualnej strony, czyli lupa w dłoń i do dzieła !

 Manga jest formatu A6 czyli trochę mniejsza niż normalny zeszyt.Posiada obwolutę lakierowaną. Pod obwolutą mamy miękką okładkę utrzymaną w kolorystyce bieli i tam mamy jakby fragment strony z mangi. Okładka jest utrzymana w kolorystyce czerni, szarości, brązów. Od samego patrzenia czuć już ten klimat taki troszkę mroczny, ciężki. W środku mamy grubszy papier. Rysunki są czarno-białe. Jeśli chodzi o kreskę, znawczynią nie jestem, ale mi przypadła do gustu. Jedyny minus, jaki znalazłam to bardzo mała czcionka. Czasami musiałam wytężać wzrok, by przeczytać dumek/ chmurkę. Kartki są klejone i bałam się rozszerzać kartki w obawie przed rozklejeniem. Dlatego też wydanie to ocenię na takie: 4 - / +3



OPINIA: Czyli jak ona smakuje ?

Gdyby ktoś powiedział, że będę czytać mangę i w dodatku poryczę się na niej totalnie, zużywając co najmniej 4 chusteczki to bym go wyśmiała. Jednak tak właśnie się stało. Zaczęło się niewinnie od seriali koreańskich, a wiesz jak to jest , niektóre z nich są na podstawie właśnie mang i tak wpadłam do tego świata. Na ,, Herezję miłości" natrafiłam przypadkiem i stwierdziłam skoro ma tylko 3 tomy to mogę spróbować. Jak ona smakuje? Jeśli jesteś ciekaw to weź sobie coś do picia, jedzenia, siadaj i słuchaj co mam Ci dziś do opowiedzenia o mandze?

Główną bohaterką jest Yoshino. Nie ma ona łatwego życia. Jako dziecko została osierocona, a jej opiekunowie, to nie będzie spojler to pedofile.Dziewczynka nie potrafi znaleźć pomocy u nikogo. I choć zmienia rodziny, jak rękawiczki owy problem wciąż się pojawia. Dlatego niewiele myśląc zwraca się o pomoc do demona. I tak jej życie diametralnie się zmienia. Nareszcie ma dom i opiekuna, co prawda z piekła rodem, ale mimo to prowadzi normalne i takie jak powinno wyglądać jej życie. Niczego jej nie brakuje, prócz oczywiście miłości, ale do tego zaraz dojdziemy.Wyrasta na mądrą dziewczynę. Jednak przeszłość zostawiła na niej pięto. W mężczyznach widzi tylko oprawców lub osoby, które traktują ją jako obiekt seksualny, a nie żonę, czy matkę. Dlatego też Yoshino nie potrafi znaleźć sobie chłopaka. I choć ma 19 lat jeszcze do nikogo jej serce nie zabiło. 

Belial to upadły anioł, teraz na usługach szatana jawi się on jako tak sukub. Czerpie energię z kontaktu fizycznego. To właśnie on odpowiada na wezwanie dziewczynki, która prosi go o pomoc. Belial widzi w tym dla siebie szansę, by być zawsze ,, zaspokojonym". Jednak co sam się dziwi, zaczyna odczuwać wobec Yoshino uczucia, o których wiele wieków temu zapomniał, a mianowicie odpowiedzialność, chęć chronienia tej bezbronnej istotki. Zaczyna czuć się jak jej ojciec i też tak ją traktuje. Kiedy jednak dziewczyna jest już dorosła, zaczyna rościć sobie ową zapłatę, czyli delikatnie mówiąc igraszki łóżkowe. Jednak i tu zaczyna się pojawiać bariera, bowiem Belial nie ,, wykorzystuje" jej tak jak inne kobiety. Za sprawą dziewczyny bowiem, budzi się w nim anioł, o którym już dawno zapomniał, że nim był. Czuje wobec Yoshino coś zakazanego, coś co demon nie może odczuwać i nie jest to pożądanie, a miłość. Jednak, czy zwykła śmiertelniczka, może pokochać demona?



I chyba na tym poprzestanę, bo to jest manga. Za chwilę okaże się, że całość zdradzę. Powiem tak, dawno nie czytałam tak wzruszającej historii. Na początku miałam trudność z przestawieniem się czytania, z prawa do lewa, góra i dół. Jednak po chwili już szło mi to ,, naturalnie". Manga ta jest zaznaczona jako +18 ponieważ mamy tu trochę negliżu, a przede wszystkim historia ta opowiada o traumie ofiary molestowania seksualnego i porusza tematykę pedofilii. Bardzo mocne, ciężkie i realistyczne. Jestem oczarowana, co chyba czuć w mojej recenzji. Manga może i skupia się na seksualności i ukazuje ją jako pierwotną potrzebę, dopełnienie miłości, ale też nie boi się podkreślić iż ma ono także mroczną stronę. Same uczucie, które powolutku rozkwita między bohaterami rodzi się w bólu i cierpieniu, bo przecież każdy ma prawo do miłości, nawet jeśli jest ona jednostronna, zakazana lub nieakceptowalna przez społeczeństwo. Właśnie takie sprawy porusza ta historia. Serioo, trzeci tom zakończyłam becząc tak, jakby mi ktoś na pustyni wypił ostatnią butelkę wody...

CZY WARTO SCHRUPAĆ?- czyli podsumowanie :

,, Herezja miłości" to moje odkrycie i przełamanie się co do mang. Mogę ją porównać tylko do jednego. Do sosu majonezowo- limonkowego, którego ostatnio miałam szansę spróbować. W połączeniu z mięsem daje totalnie świeży i lekki posmak. Tak też jest z tą historią. Otworzyła przede mną nowy rodzaj czytania i czerpania z niego nie tylko radość ( o jaką bym się sama nigdy niespodziewała) ale i parę mądrości. Bohaterowie potrafią skraść serce. Moje oczywiście, że pożarł Belial, a sama powieść skłoniła do wielu przemyśleń. Na pewno będę do niej wracać wielokrotne, bo jest piękna w swej brzydocie.... Chyba nie muszę Ci już więcej pisać, dlaczego warto ją schrupać. Te małe książeczki dostarczyły mi tyle skrajnych emocji, co nie jeden grubasek nie potrafi ze mnie tyle wycisnąć...

 

KOMU POLECAM?Wiadomo +18 ze względu na mocne momentami sceny. Osobą, które szukają czegoś innego, mądrego, psychologicznego.

 

P.S Tak zamówiłam jeszcze kilka tytułów, a co trzeba iść za ciosem. Mam nadzieję, że okażą się równie dobre co ta.

 

 

poniedziałek, 4 lipca 2022

Elżbieta II.Ostatnia taka królowa- czyli przekleństwo, czy może błogosławieństwo?

 

 

 


 

 

 

Tytuł:Elżbieta II.Ostatnia taka królowa

Autor:  Marek Rybarczyk

Liczba stron:330

Wydawnictwo: Muza

Okładka:  miękka

SŁOWA KLUCZE:królowa, tajemnice, biografia, życie codzienne, problemy

 

 

KRÓTKA FABUŁKA: czyli z czym to się je?

 Kiedy w 1952 roku jako młodziutka kobieta wstępowała na tron, dała umęczonym wojną Brytyjczykom iskierkę nadziei, że znów będą wielkim narodem. I rzeczywiście tak się stało. Tak narodził się mit Elżbiety II, dla której zawsze liczyła się przede wszystkim jej „Firma”, a życiową dewizą stały się słowa: „Nigdy się nie poddawaj!”.

Jak naprawdę wygląda życie królowej i jej monarchii? Co sprawia, że fascynuje nie tylko Brytyjczyków, a jej losy śledzi niemal cały świat? Co przez wszystkie lata jej panowania działo się za kulisami teatru Windsorów? Czym kieruje się w swoich decyzjach ostatnia prawdziwa monarchini Zachodu? Co ją motywuje? Czemu temat abdykacji jest dla niej tak trudny?

 To próba pewnego rysopisu psychologicznego i politycznego królowej zmierzająca do ukazania choćby niektórych cech złożonego charakteru Elżbiety II na tle dziejów jej monarchii. To w końcu dążenie do zrozumienia tej postaci, symbolu historycznej ciągłości Zachodu, władczyni, która z żelazną wolą broni monarchii i tradycyjnych wartości.

 

POD LUPĄ: Zacznę od wizualnej strony, czyli lupa w dłoń i do dzieła !

 Książka wydana jest w standardowym formacie A5. Posiada skrzydełka, spis treści na końcu, bibliografię oraz mnóstwo cudownych zdjęć. Okładka jest matowo miziasta, co sprawia, że szybko się brudzi, uwidaczniając odciski palców i nie tylko. Utrzymana jest w kolorystyce czerni i złota. Na froncie widzimy zdjęcie  królowej Elżbiety II oraz jej męża Filipa.  Kartki są beżowe i gramaturowo grubsze. Dzięki temu, zdjęcia są bardziej realistycznie, a jest ich tutaj mnóstwo, czarno-białych, czy kolorowych. Rozdziały są ponumerowane i posiadają swoje tytuły, natomiast podrozdziały są wyłuszczone na czerwono i posiadają swoje odrębne tytuły. Na końcu mamy bibliografię, oraz złote ozdobne ornamenty przy głównych tytułach co dodatkowo ozdabia całe wydanie. Wklejka jest czarna. Brakuje mi twardej oprawy i byłoby idealnie, ale i tak jest nieźle. Czcionka jest bardzo przejrzysta i nie sprawia problemu przy czytaniu. Całość wydania oceniam na: 5



OPINIA: Czyli jak ona smakuje ?

Jak już wiesz uwielbiam historie o królowych i monarchiach. Dlatego ostatnia taka dynastia, która jeszcze istnieje wzbudza we mnie najwięcej ciekawości. Jak sobie radzi w dzisiejszym świecie? Czy to jeszcze jest dynastia, a może celebryci? Czy są monarchią, a może firmą, która nie źle prosperuje, zarabiając na swoich gadżetach, wizerunkach i medialnym show? Na te pytania i nie tylko stara się odpowiedzieć Pan Marek. Bierze więc pod lupę najukochańszą przez Brytyjczyków monarchinię i stara się ją ukazać nam bez lukru i cukru pudru. Jak wygląda ona bez owych upiększeń? Jeśli jesteś ciekaw to weź sobie coś do picia, jedzenia, siadaj i słuchaj co mam Ci dziś do opowiedzenia.

Muszę przyznać, że już na samym początku spodobała mi się forma tej biografii. Ma ona bowiem charakter gawędziarski, czym Pan Marek już na tym wstępie mnie kupił. I przyznaje im dalej wgryzałam się w tę książkę tym bardziej byłam zachwycona tym co dostałam. Język potoczny, jak i mnóstwo zdjęć dodatkowo sprawiały, że nie męczyłam się z tą pozycją, a chłonęłam ją niczym lód w upalny dzień. 

Chyba nie zaskoczę Cię, jeśli powiem, że główną bohaterką jest Elżbieta II. Autor postanawia więc prześledzić jej życie ukazując jej życie jako surowe mięso. Bez panierki, przypraw i ulepszaczy. Poznajemy więc królową jako dziecko, nastolatkę, młodą kobietę i osobę sędziwą. Prawda jest taka, że Elżbieta stała się już taką legendą i ciężko jest znaleźć prawdę wśród tylu wyidealizowanych i wyolbrzymionych opowiastkach. Myślę, że nigdy nam się nie uda poznać jej tak 100%, jednak ta pozycja podjęła właśnie próbę przesiania ,, fikcji od prawdy". I przyznaję wyłania się z niej obraz dziewczynki przede wszystkim bardzo samotnej i nie boję się tego napisać - nie kochanej. Mam na myśli fakt, że miłość rodzicielska była spychana na dalszy plan. Najważniejsza była polityka, władza i wizerunek. Wszystkie zdjęcia rodzinne powiedzmy sobie szczerze są jedną wielką ustawką, pod piękną scenerię. Surowość i jałowość owego wychowania na pewno odcisnęły swoje piętno. O czym wiemy choćby z relacji Karola, czy wnuków Elżbiety, że ta jest oszczędna w czułości. Nie zaskoczę Cię pisząc, że owe wzory bycia rodzicem, czerpiemy z naśladowania zachowań naszych rodziców. Więc tu już mamy delikatny zarys tego jak wyglądały jej relacje.

Kolejne życie ukazane w książce to Elżbieta II nastolatka uwięziona przez wojnę. Zakochana platonicznie w Filipie, z którym spędziła jeden dzień, a już zaczyna snuć swą przyszłość między bombami i niepewnością.  I wiesz właśnie ten okres nastolatki i młodej kobiety najbardziej odarł ją w moich oczach z tej całej ,, szopki" ukazując ją jako dziewczynę i kobietę taką jak my. Pełną nadziei, miłości, odwagi i takiej pasji.  To co mnie najbardziej chyba tak zasmuciło w całej tej biografii to owa samotność naszej bohaterki.  Zakochana w mężczyźnie, który powiedzmy sobie szczerze nie kochał jej tak mocno, jak ona jego, przymyka uwagi na jego wyskoki. I choć zamknięta w swych komnatach, sama, nadal marzy i wyczekuje swego lubego, wyglądając z okien swej sypialni.



Etykieta, zasady, tradycje i powiedzmy sobie szczerze firma nazywana ,, Monarchą" zaczynają zabijać w Elżbiecie to wszystko co sprawiało, że przykuwała uwagę niczym magnes. W wieku średnim stała się maszyną, która produkuje różnego rodzaju występy medialne, prezentując nieskazitelny wizerunek swej rodziny. Jak wiemy pęknie on ukazując royalsów jako rozpieszczonych zboczuszków, którzy bawią się w najlepsze. Pewne ikony takie jak Diana zmyją makijaż ułudy ukazując prawdę, która skrywała się pod kilogramami fałszywego fluidu. Nagle dostrzeżemy w nich ludzi z problemami nie tylko psychicznymi, ale i na tle seksualnym. Chęć bycia niezauważonym to marzenie każdego z Windsorów, nawet samej królowej. Ona jako jedyna przez całe swoje życie starała się godnie reprezentować koronę i myślę, że jej się to udało.

Elżbieta jako starsza Pani jawi się na kartach biografii jako strażnik cnót i wizerunku. Robi wszystko, aby wszelkie skandale zatuszować lub jeśli jest już tak źle jak z księciem Andrzejem to odpalić najcięższe działa i wyciągnąć konsekwencje. Odciąć się od występów Harrego i Meghan. Tak by naród był zadowolony. Moje tytułowe pytanie znajduje w tym reportażu odpowiedź. Choć na zewnątrz wszystko wygląda niczym błogosławiony raj, pełen luksusów i wygód, to jest to przeklęte życie pod bacznym okiem świata. Każda porażka to kolejny upadek i walka o przetrwanie. Prawdziwe uczucia tłumione są pod pięknie skrojonymi sukniami, czy kostiumami. I z ręką na sercu powiem, że wolę te moje życie szaraczka usłane szczęśliwymi wspomnieniami, niż być sławną z pod fałszywą maską ułudy.

CZY WARTO SCHRUPAĆ?- czyli podsumowanie :

 ,, Elżbieta II. Ostatnia królowa" to zdecydowanie galaretka na bogato. Owocami z dodatkiem orzechów są wszystkie te ciekawostki i skandale opisane przez Pana Marka. Jest ich mnóstwo i przyznaje dużo nowych rzeczy się z tej publikacji dowiedziałam, o których nie przeczytamy w internecie. Galaretką tu już sam wybierz sobie sam/a jest sama królowa i jej życie. Niby nie było tam nic odkrywczego, a jednak autor zaskoczył mnie pewnymi perspektywami. Pod względem emocji, psychologii i problemów z jakimi musiała się borykać Elżbieta. Bitą śmietaną są zdecydowanie zdjęcia, które idealnie wpasowywały się do treści omawianych zagadnień. Równocześnie ukazując ową rodzinę jako zwyczajną, choć ciężko nam to sobie wyobrazić. Posypką kakaową jest dla mnie sam styl pisania. Ma charakter gawędziarski, co ewidentnie pomagało mi w zagłębianiu się w owe życie królowej, ale dodatkowo wciągało i nie męczyło.  Czy warto zatem schrupać ten reportaż? Według mnie jak najbardziej. Potrafi wciągnąć od pierwszych stron, przy tym odzierając royalsów z ich fikcyjnych wizerunków, jakimi nas raczą. Jeśli lubisz klimaty dworskie to zdecydowanie jest to pozycja dla Ciebie.

 

KOMU POLECAM? Osobom, które lubują się w  biografiach, dworskich klimatach i reportażach.

 

Za egzemplarz i bardzo mile spędzony czas dziękuję wydawnictwu: