Tytuł: To nie może się udać
Autor: Abby Jimenez
Liczba stron:446
Wydawnictwo: Muza
Okładka: miękka
SŁOWA KLUCZE: okruchy życia, element bajki, znęcanie psychiczne, miłość, różnice społeczne
KRÓTKA FABUŁKA: czyli z czym to się je?
Życie Alexis Montgomery zostaje wywrócone do góry nogami z powodu pewnego zwariowanego zakładu, pysznej kanapki z grillowanym serem i małej kózki w piżamce. A tak naprawdę z powodu Daniela Granta, niemożliwie seksownego i wyluzowanego stolarza, młodszego od niej o dziesięć lat i będącego całkowitym przeciwieństwem wielkomiejskiej elegantki, jaką jest Alexis. Wydawałoby się, że wszystko ich dzieli, a jednak chemia między nimi jest niezaprzeczalna.
Bogaci i wpływowi rodzice chcieliby, żeby Alexis zgodnie z rodzinną tradycją została światowej sławy chirurgiem. Ale ona wcale nie pragnie sławy. Wystarcza jej praca lekarki na oddziale urazowym. A każda chwila spędzona z Danielem i społecznością małego miasteczka, w którym on mieszka, uświadamia Alexis, co jest naprawdę ważne w życiu. Jeśli jednak ich związek stanie się czymś więcej niż przelotnym romansem, młoda lekarka będzie musiała odrzucić rodzinne dziedzictwo.
Alexis uważa za niemożliwe wprowadzenie Daniela do swojego świata, ale też nie potrafi wyrzec się szczęścia, które on jej daje. Czy mimo tylu różnic uda im się stworzyć trwały związek?
POD LUPĄ: Zacznę od wizualnej strony, czyli lupa w dłoń i do dzieła !
Książka standardowego wymiaru A5 . Okładka twardsza, matowa. Pewne elementy jak litery, czy postacie na froncie są lakierowane, co nadaje trójwymiarowości. Utrzymana w zimnej, wręcz nocnej kolorystyce chabru, niebieskości, żółci, pomarańczu i czerni. Przedstawia parę kobietę i mężczyznę, którzy stoją na granicy między wsia,a miastem morzem i wpatrują się w siebie. Bardzo przepiękna i nostalgiczna okładka. Wyklejka jest żółta, brak jakichkolwiek motywów. Jeśli chodzi o strony to są one beżowe, bardzo cieniutkie, czcionka mała, ale czytelna. Rozdziały są podzielone ze względu na bohaterów, dzięki czemu mamy perspektywę z dwóch stron. Na końcu mamy przepis od bohatera na naleśniki, pytania autorki dla czytelników i fragment jej wywiadu. Całość wydania oceniam na 4+
OPINIA: Czyli jak ona smakuje ?
Do obyczajówki lub komedii romantycznej muszę mieć odpowiednią chwilę, czas lub po prostu ochotę. Zwykle ich przewidywalność lub cukierkowość dość szybko mnie nudzą lub wywołują wiadomo jaki odruch. Jak było z tą pozycją? Jeśli Cię zaciekawiłam to weź sobie coś do picia, jedzenia, siadaj i słuchaj co mam Ci dziś do opowiedzenia.
Głównymi bohaterami tej powieści są Alexis Montgomery ( czy tylko ja miałam skojarzenie z Dynastą, jeśli chodzi o imię?) i Daniel Grand. Kobieta ma 37 lat i w życiu wiodła życie księżniczki. Powiedziałabym kobieta sukcesu. Ma wszystko to o czym każda kobieta marzy. Jednak jej świat bardzo szybko zostaje zburzony, a świat dowiaduje się, że wybitna lekarka, dziedziczka majątku została zdradzona przez swojego wieloletniego partnera ,, Księciunia" tak sobie go nazwę. I to co jest najbardziej bolesne to fakt, że całe środowisko Alexis staje murem za mężczyzną. Mimo tego, że kobieta zaczyna mówić co działo się w środku ich zamku ( znaczy willi). To co mnie poruszyło to fakt, że nikt jej nie wierzy lub nie chcą znać prawdziwego oblicza Księciunia. I tak zaczyna się walka naszej bohaterki o godność ale i prawdę, która jest często niewygodna.
Daniel to 27 latek, który jest ideałem mężczyzny i jest sam. I ma psa. I kozę. I jest burmistrzem, który pracuje charytatywnie. I ma złą matkę. I nie ma pieniędzy ale ma super sprzęt. Stolarski np. I zakochuje się w Alexis i nie przeszkadza mu, ze jest 10 lat starsza i ma kasę. Znaczy o kasie nie wie. I ma zasady, którymi się kieruje w życiu. I zrobi wszystko by być z naszą bohaterką, mimo tylu różnic, które ich dzielą.. Normalnie rycerz na kozie z psem...
No dobra co z tą fabułką? Nie jest jakaś odkrywacza, ale przyznaję wciąga jak pyszny koktajl z owoców. Chłopak ze wsi, City girl i tu już mamy pierwsze stereotypowe podejście. Niby że są tacy do tyłu ze wszystkim.Dzielą ich różnice społeczne, ona bogata, on bogaty ale nie bierze kasy.. w sensie ma nazwisko rodowe.. Jednak różnica wieku.. chyba raz jest wspomniana, czy się dogadają, ale przyznam, że pod tym względem mogła autorka trochę to rozbudować owe rozterki.
To co zasługuje na medal to kreacja miasteczka Wakan. Jest wyjęta niczym z jakiejś baśni. Dzieją się tu troszkę magiczne rzeczy, które spokojnie można wyjaśnić pod względem naukowym, dlatego nie jest to fantastyka.Jednak podkreślenie zalet małej mieściny widać gołym okiem. Przyjaźni ludzie, biedni ale oddadzą wszystko co mają, pomocni i bardzo sympatyczni. Czuć owe ciepło wydobywające się z tego naturalnego miejsca. W opozycji mamy współczesne, zimne miasto, gdzie ludzie wpatrzeni w smartfony nawet nie wiedzą kto obok nich mieszaka.
CZY WARTO SCHRUPAĆ?- czyli podsumowanie :
,, To nie może się udać" muszę porównać do naleśnika, gdyż sam bohater na koniec książki podaje nam czytelnikom przepis na jego specjał kulinarny. Tak między nami, bardzo spodobał mi się ten zabieg. Przypomina mi mangowe zagrywki autorów, którzy też chętnie na skrzydełkach lub posłowiu lubią dzielić się swoimi przepisami, tak aby czytelnik mógł poczuć jeszcze bardziej ten świat wykreowany, przygotowując sobie owe danie w zaciszu swojej kuchni. No więc ciastem naleśnikowym z ekstraktem wanilii i migdału są nasi główni bohaterowie. Może nie wyróżniają się oni nazbyt i są momentami bardzo stereotypowi, jednak bardzo szybko czujemy do nich sympatię co jak dla mnie jest na ogromny plus. Powiedziałabym ot taki zwyczajny, klasyczny naleśnik. Owocami są dla mnie elementy bajki. Nie jest tego dużo, ba wręcz trzeba je wyłapać, jednak dodają one tego smaku i sprawiają, że ta historia nabiera takich rumieńców. Bitą śmietaną, a właściwie kleksem na zawiniętym już naleśniku jest przedstawiony problem znęcania się psychicznego. Autorka w genialny sposób ukazuje obraz takich kobiet i z czym na co dzień się mierzą. Sosem czekoladowym, lub kawałkami czekolady było dla mnie same miasto, a właściwie jego kreacja. Te miejsce jest wyciągnięte z najlepszej animacji disneya lub bajki, które słuchałam z dzieciństwa. Miałam ochotę stać się mieszkanką tego miasteczka i żyć razem z ich mieszkańcami w takiej błogiej, przyjaznej atmosferze. Oczywiście, że nie było tam aż tak cukierkowo, ale owe motywy tradycyjne zostały tam zakorzenione solidnie. Czy zatem warto schrupać tę książkę? Zdecydowanie tak! Ja bawiłam się przy niej genialnie. Chyba w odpowiednimi momencie się za nią zabrałam, bo mam w planach jeszcze do niej wrócić..
KOMU POLECAM? Osobom które lubią komedie romantyczne, obyczaj
P.S Ewidentnie się starzeję.. dlaczego? Ponieważ wybrzydzam w książkach. Mało która potrafi mnie zaciekawić lub wywołać rumieńce.. dochodzę do wniosku, że albo wszystkie są pisane na jedno kopyto lub gdzieś to już czytałam.. i tak starość u mnie zawitała...a może za dużo czytam? Nieeee...
Za możliwość konsumpcji tej książki, bardzo dziękuje wydawnictwu:
Zajrzę do niej w wolnej chwili.
OdpowiedzUsuńPolecam, jest na prawdę bardzo fajną powieścią dla relaksacji
UsuńPremiera tej książek przypomniała mi, że miałam sprawdzić inne książki tej autorki. Myślę, że bardziej chodzi o liczbę przeczytanych książek niż starość 😉
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Być może ;) Co raz ciężej mi idzie znalezienie czegoś na prawdę oryginalnego. Większość to wtórne historie, które tylko różnią się miejscem lub imionami bohaterów..
UsuńJa od czasu do czasu lubię takie klimaty, więc może się skuszę.
OdpowiedzUsuńPolecam, bo warto :)
Usuń