niedziela, 30 kwietnia 2023

Korona. Fenomen najpotężniejszej monarchii- czyli za co kochamy Windsorów? Przedpremierowa recenzja.

 

 

 


 

Tytuł:  Korona.Fenomen najpotężniejszej monarchii

Autor:  Wioletta Wilk-Turska

Liczba stron:350

Wydawnictwo: Luna

Okładka:  miękka

SŁOWA KLUCZE: historia, biografia, życie od podszewki, ciekawostki, monarchia

 

 KRÓTKA FABUŁKA: czyli z czym to się je?

 Monarchia brytyjska to moja pasja! Mogłabym godzinami opowiadać o tym, dlaczego królowa lub król panuje, a nie rządzi, dlaczego co roku otwiera parlament, jadąc na tę uroczystość karetą zaprzężoną w konie i dlaczego Brytyjczycy wciąż kochają swoją monarchię, mimo iż członkowie rodziny królewskiej nieraz postępowali w sposób niegodny swojej pozycji społecznej.


Ta książka to próba odpowiedzenia na pytanie, dlaczego to właśnie monarchia brytyjska tak fascynuje ludzi na całym świecie. Przeżywamy śluby i narodziny dzieci w rodzinie królewskiej, śledzimy rozwój konfliktu między księciem Harrym a jego bratem i ojcem.


Korona jest najważniejszym symbolem monarchii brytyjskiej, znakiem narodowym i widocznym świadectwem chrześcijańskich korzeni. I jeszcze czymś więcej. Pomostem między dawnymi czasami i współczesnością. Jak długo korona mocno trzyma się na królewskiej głowie, historia będzie toczyć się dalej, a my będziemy ją śledzić z zapartym tchem.

 

 

POD LUPĄ: Zacznę od wizualnej strony, czyli lupa w dłoń i do dzieła !

 Książka jest formatu B2. Miękka, matowa okładka. Posiada skrzydełka i cudowną wyklejkę w kolorze czerwonym z małymi koronami. Na froncie mamy zdjęcie królowej Elżbiety II i Karola III obecnego króla. Kolorowe, lakierowane napisy dodają efektu 3d. W środku mamy gruby gramaturowo papier, beżowy z bardzo przyjemną czcionką. Rozdziały są zatytułowane i ponumerowane. W środku mamy czarno-białe zdjęcia lub obrazy, które dodają mowie pisanej autentyczności lub potwierdzenia danego faktu. Książka jest bardzo giętka więc nie ma problemu przy otwieraniu stron. Całość wydania oceniam na : 5



OPINIA: Czyli jak ona smakuje ?

Jak wiesz uwielbiam książki, które w pewien sposób przybliżają mi historię lub anegdotki związane z brytyjską monarchią. Nie uważam się za jakiegoś eksperta, żeby nie było, ale fascynuje mnie ich życie i średniowieczne tradycje, które mimo tak zcyfryzowanego i zmechanizowanego świata przetrwały do dziś. Czy ta pozycja w porównaniu do innych pozycji związanych z Windsorami wypada dobrze? Czy może jest to kolejny chwyt marketingowy ze względu na ostatnie wydarzenia, jakie miały miejsce? Jeśli Cię zaciekawiłam to weź sobie coś do picia, jedzenia, siadaj i słuchaj co mam Ci dziś do opowiedzenia.

 Tu nie ma fabułki, a narratorka przybliża nam zasady, etykietkę jaka panuje na dworze. Zaczyna snuć swą opowieść dość przewrotnie, bo od śmierci Elżbiety. Ona jest jakby takim punktem, który łączy wszystkie wątki, jakie zostały poruszone w tym reportażu. Podoba mi się język, jakim jest napisany, prosty, przyjemny, a przy tym bardzo konkretny. Zdjęcia są idealnie zsynchronizowane z treścią, dzięki czemu mamy np zdjęcie sukni ślubnej kiedy autorka pisze o ciekawostkach jej projektowania.



Kolejną rzeczą, która mnie ujęła w tej książce to próba przybliżenia nam zasad i surowej etykiety. To właśnie przez nią wybuchło wiele skandali, bowiem były tuszowane pewne odstępy od owych reguł lub drobne konflikty wyolbrzymione ze względu na jakieś przepisy. Nie dziwi więc fakt, że wielu Windsorów się buntowało, nawet sama Elżbieta, choć mimo to starała się jak najbardziej przestrzegać ich solennie. Ze względu na przedawnienie pewnych wydarzeń lub osoby, które miały do czynienia z owymi plotkami nie żyją, dziś można głośno i śmiało mówić o wielu sprawach. Autorka więc parę niuansami mnie bardzo zaskoczyła, bo o nich nie wiedziałam. Jak wspomniałam wspaniale swoje argumenty popiera historią Anglii.

Kolejny aspekt tego reportażu, który bardzo mnie ujął to fakt umiejętnego opisywania wydarzeń. Czytelnik ma wrażenie jakby sam był uczestnikiem owych sytuacji i brał bierny w nich udział jako obserwator. Pani Violetta ma na prawdę wyśmienite umiejętności bajdurzenia, dzięki czemu czujemy emocje, jakie towarzyszyły Elżbiecie i jej rodzinie. Potrafimy wczuć się w jej sytuację i poniekąd zrozumieć jej postępowanie, surowość, czy  przywiązanie do tradycji.

 Całość jest utrzymana w bardzo obiektywnym tonie. Dzięki czemu sami możemy wyrobić sobie opinię na dany temat. Czuć, że autorka pasjonuje się dworem Windsorów i ma ogromną wiedzę na temat ich życia i rutyny. Byłam w stanie uwierzyć we wszystko co napisała Pani Violetta. Raczy czytelników sekretami, o których nie przeczytacie nigdzie indziej.

 CZY WARTO SCHRUPAĆ?- czyli podsumowanie : 

 ,, Korona. Fenomen najpotężniejszej monarchii" to książka, która smakuje jak ulubiony dżem królowej czyli pomarańczowy. Jak jak on ten reportaż wnosi wiele świeżości i ciekawostek, o których nigdzie indziej nie czytałam i nie słyszałam. Pyszny słodko-kwaśny smak to zdecydowanie wszystkie tradycje, które nie jednokrotnie przysporzyły monarchii wiele afer. Zasady, które dziś nie mają racji bytu, a tak bardzo ukochane przez wielu. Słoneczny energiczny kolor to zdecydowanie sam kunszt pisarski. Czuć lekkość, a przy tym pewność słów popartą wieloma przykładami z historii. Kawałkami pomarańczy są zdecydowanie ciekawostki, których tu wiele. Nareszcie odkrywamy sekretne tajniki przekazywania sobie poprzez gesty, czy słowa poleceń Elżbiety. Wiele zasad ona sama na przestrzeni swojego panowania wprowadziła, o czym też nie miałam świadomości. Czy warto ją schrupać? Według mnie ten reportaż jest fenomenalny, czyta się go niczym najlepszy dokument. Potrafi wciągnąć do swojego świata i sprawić,że czujesz się jak gość lub dawny krewny, który wszystko ogląda z boku. To co ważne, nie powiela wiele faktów z innych podobnych pozycji co jest ogromnym plusem.

 KOMU POLECAM? Osobom, które uwielbiają reportaże, biografie, interesują się historią i Windsorami.

 

Za możliwość schrupania tej pozycji dziękuję wydawnictwu:



sobota, 29 kwietnia 2023

To nie może się udać, czyli obyczajowa bajka

 

 

 


 

 

Tytuł: To nie może się udać

Autor:  Abby Jimenez

Liczba stron:446

Wydawnictwo: Muza

Okładka:  miękka

SŁOWA KLUCZE: okruchy życia, element bajki, znęcanie psychiczne, miłość, różnice społeczne

 

 KRÓTKA FABUŁKA: czyli z czym to się je?

Życie Alexis Montgomery zostaje wywrócone do góry nogami z powodu pewnego zwariowanego zakładu, pysznej kanapki z grillowanym serem i małej kózki w piżamce. A tak naprawdę z powodu Daniela Granta, niemożliwie seksownego i wyluzowanego stolarza, młodszego od niej o dziesięć lat i będącego całkowitym przeciwieństwem wielkomiejskiej elegantki, jaką jest Alexis. Wydawałoby się, że wszystko ich dzieli, a jednak chemia między nimi jest niezaprzeczalna.

Bogaci i wpływowi rodzice chcieliby, żeby Alexis zgodnie z rodzinną tradycją została światowej sławy chirurgiem. Ale ona wcale nie pragnie sławy. Wystarcza jej praca lekarki na oddziale urazowym. A każda chwila spędzona z Danielem i społecznością małego miasteczka, w którym on mieszka, uświadamia Alexis, co jest naprawdę ważne w życiu. Jeśli jednak ich związek stanie się czymś więcej niż przelotnym romansem, młoda lekarka będzie musiała odrzucić rodzinne dziedzictwo.

Alexis uważa za niemożliwe wprowadzenie Daniela do swojego świata, ale też nie potrafi wyrzec się szczęścia, które on jej daje. Czy mimo tylu różnic uda im się stworzyć trwały związek?

 

 

POD LUPĄ: Zacznę od wizualnej strony, czyli lupa w dłoń i do dzieła !

  Książka standardowego wymiaru A5 . Okładka twardsza, matowa. Pewne elementy jak  litery, czy postacie na froncie są lakierowane, co nadaje trójwymiarowości. Utrzymana w zimnej, wręcz nocnej kolorystyce chabru, niebieskości, żółci, pomarańczu i czerni. Przedstawia parę kobietę i mężczyznę, którzy stoją na granicy między wsia,a miastem morzem i wpatrują się w siebie. Bardzo przepiękna i nostalgiczna okładka. Wyklejka jest żółta, brak jakichkolwiek motywów. Jeśli chodzi o strony to są one beżowe, bardzo cieniutkie, czcionka mała, ale czytelna. Rozdziały są podzielone ze względu na bohaterów, dzięki czemu mamy perspektywę z dwóch stron. Na końcu mamy przepis od bohatera na naleśniki, pytania autorki dla czytelników i fragment jej wywiadu. Całość wydania oceniam na 4+



OPINIA: Czyli jak ona smakuje ?

 Do obyczajówki lub komedii romantycznej muszę mieć odpowiednią chwilę, czas lub po prostu ochotę. Zwykle ich przewidywalność lub cukierkowość dość szybko mnie nudzą lub wywołują wiadomo jaki odruch. Jak było z tą pozycją? Jeśli Cię zaciekawiłam to weź sobie coś do picia, jedzenia, siadaj i słuchaj co mam Ci dziś do opowiedzenia.

Głównymi bohaterami tej powieści są Alexis Montgomery ( czy tylko ja miałam skojarzenie z Dynastą, jeśli chodzi o imię?) i Daniel Grand. Kobieta ma 37 lat i w życiu wiodła życie księżniczki. Powiedziałabym kobieta sukcesu. Ma wszystko to o czym każda kobieta marzy. Jednak jej świat bardzo szybko zostaje zburzony, a świat dowiaduje się, że wybitna lekarka, dziedziczka  majątku została zdradzona przez swojego wieloletniego partnera ,, Księciunia" tak sobie go nazwę. I to co jest najbardziej bolesne to fakt, że całe środowisko Alexis staje murem za mężczyzną. Mimo tego, że kobieta zaczyna mówić co działo się w środku ich zamku ( znaczy willi). To co mnie poruszyło to fakt, że nikt jej nie wierzy lub nie chcą znać prawdziwego oblicza Księciunia. I tak zaczyna się walka naszej bohaterki o godność ale i prawdę, która jest często niewygodna.

Daniel to 27 latek, który jest ideałem mężczyzny i jest sam. I ma psa. I kozę. I jest burmistrzem, który pracuje charytatywnie. I ma złą matkę. I nie ma pieniędzy ale ma super sprzęt. Stolarski np. I zakochuje się w Alexis  i nie przeszkadza mu, ze jest 10 lat starsza i ma kasę. Znaczy o kasie nie wie.  I ma zasady, którymi się kieruje w życiu. I zrobi wszystko by być z naszą bohaterką, mimo tylu różnic, które ich dzielą.. Normalnie rycerz na kozie z psem... 

No dobra co z tą fabułką? Nie jest jakaś odkrywacza, ale przyznaję wciąga jak pyszny koktajl z owoców. Chłopak ze wsi, City girl i tu już mamy pierwsze stereotypowe podejście. Niby że są tacy do tyłu ze wszystkim.Dzielą ich różnice społeczne, ona bogata, on bogaty ale nie bierze kasy.. w sensie ma nazwisko rodowe.. Jednak różnica wieku.. chyba raz jest wspomniana, czy się dogadają, ale przyznam, że pod tym względem mogła autorka trochę to rozbudować owe rozterki. 



To co zasługuje na medal to kreacja miasteczka Wakan. Jest wyjęta niczym z jakiejś baśni. Dzieją się tu troszkę magiczne rzeczy, które spokojnie można wyjaśnić pod względem naukowym, dlatego nie jest to fantastyka.Jednak podkreślenie zalet małej mieściny widać gołym okiem. Przyjaźni ludzie, biedni ale oddadzą wszystko co mają, pomocni i bardzo sympatyczni. Czuć owe ciepło wydobywające się z tego  naturalnego miejsca. W opozycji mamy współczesne, zimne miasto, gdzie ludzie wpatrzeni w smartfony nawet nie wiedzą kto obok nich mieszaka.

 

 CZY WARTO SCHRUPAĆ?- czyli podsumowanie : 

 ,, To nie może się udać" muszę porównać do naleśnika, gdyż sam bohater na koniec książki podaje nam czytelnikom przepis na jego specjał kulinarny. Tak między nami, bardzo spodobał mi się ten zabieg. Przypomina mi mangowe zagrywki autorów, którzy też chętnie na skrzydełkach lub posłowiu lubią dzielić się swoimi przepisami, tak aby czytelnik mógł poczuć jeszcze bardziej ten świat wykreowany, przygotowując sobie owe danie w zaciszu swojej kuchni. No więc ciastem naleśnikowym  z ekstraktem wanilii i migdału są nasi główni bohaterowie. Może nie wyróżniają się oni nazbyt i są momentami bardzo stereotypowi, jednak bardzo szybko czujemy do nich sympatię co jak dla mnie jest na ogromny plus. Powiedziałabym ot taki zwyczajny, klasyczny naleśnik. Owocami są dla mnie elementy bajki. Nie jest tego dużo, ba wręcz trzeba je wyłapać, jednak dodają one tego smaku i sprawiają, że ta historia nabiera takich rumieńców. Bitą śmietaną, a właściwie kleksem na zawiniętym już naleśniku jest przedstawiony problem znęcania się psychicznego. Autorka w genialny sposób ukazuje obraz takich kobiet i z czym na co dzień się mierzą. Sosem czekoladowym, lub kawałkami czekolady było dla mnie same miasto, a właściwie jego kreacja. Te miejsce jest wyciągnięte z najlepszej animacji disneya lub bajki, które słuchałam z dzieciństwa. Miałam ochotę stać się mieszkanką tego miasteczka i żyć razem z ich mieszkańcami w takiej błogiej, przyjaznej atmosferze. Oczywiście, że nie było tam aż tak cukierkowo, ale owe motywy tradycyjne zostały tam zakorzenione solidnie. Czy zatem warto schrupać tę książkę? Zdecydowanie tak! Ja bawiłam się przy niej genialnie. Chyba w odpowiednimi momencie się za nią zabrałam, bo mam w planach jeszcze do niej wrócić..

 KOMU POLECAM? Osobom które lubią komedie romantyczne, obyczaj

P.S Ewidentnie się starzeję.. dlaczego? Ponieważ wybrzydzam w książkach. Mało która potrafi mnie zaciekawić lub wywołać rumieńce.. dochodzę do wniosku, że albo wszystkie są pisane na jedno kopyto lub gdzieś to już czytałam.. i tak starość u mnie zawitała...a może za dużo czytam? Nieeee...

 

Za możliwość konsumpcji tej  książki, bardzo dziękuje wydawnictwu:




środa, 12 kwietnia 2023

Kiedy wierzyliśmy w syreny- czyli opowieść o dorastaniu... PRZEDPREMIEROWA RECENZJA

 

 

 


 

 

Tytuł: Kiedy wierzyliśmy w syreny

Autor:  Barbara O'Neal

Liczba stron:413

Wydawnictwo: Muza

Okładka:  miękka

SŁOWA KLUCZE: rodzina, tajemnica, zagadka,  okruchy życia

 

 KRÓTKA FABUŁKA: czyli z czym to się je?

 

Josie Bianci zginęła kilkanaście lat temu podczas ataku terrorystycznego. Odeszła na zawsze. Tak przynajmniej myślała jej siostra, Kit. Jednak wystarczyło kilka sekund, by wywrócić świat Kit do góry nogami. 

Kiedy w telewizji transmitowano relację na żywo z pożaru klubu w Auckland, podobieństwo jednej z kobiet do Josie było niewiarygodne. Kit zalała fala emocji – żalu, poczucia straty i niezrozumienia. Jednak najsilniejszy okazał się gniew i determinacja, aby odnaleźć siostrę, od tylu lat żyjącą w kłamstwie. 

Kit rozpoczyna swoją podróż do Nowej Zelandii od wspomnień z przeszłości: dni spędzonych na plaży z Josie i traumatycznego dzieciństwa, które prześladowało siostry w dorosłym życiu.

Jeśli ponownie miałyby się zjednoczyć, muszą wyjawić dawno pogrzebane tajemnice i zmierzyć się z druzgocącą prawdą, która zbyt długo oddzielała je od siebie. Bo czasem, aby odzyskać spokój i zdrowe relacje, trzeba najpierw wszystko stracić – Kit i Josie dobitnie się o tym przekonają.

 

POD LUPĄ: Zacznę od wizualnej strony, czyli lupa w dłoń i do dzieła !

 Książka standardowego wymiaru A5 . Okładka twardsza, matowa, miziasta. Pewne elementy jak np liście są lakierowane, co nadaje trójwymiarowości. Utrzymana w ciepłej kolorystyce żółci, pomarańczu, czerwieni i czerni. Przedstawia dwie kobiety, które stoją nad morzem i wpatrują się w dal. Bardzo przepiękna i nostalgiczna okładka. Wyklejka jest granatowa nadal z motywem roślinnym. Jeśli chodzi o strony to są one beżowe, bardzo cieniutkie, czcionka mała, ale czytelna. Rozdziały są podzielone ze względu na bohaterki. Całość wydania oceniam na 4+



OPINIA: Czyli jak ona smakuje ?

 Kiedy otrzymałam ten tytuł do recenzji nie mogłam się oprzeć i postanowiłam od razu wgryźć się w fabułę. Nie ukrywam, że ostatnio zostałam pochłonięta przez mangii i tamtejsze fenomenalne historie. Jednak ta książka skusiła mnie.. czym? Sama nie wiem, czasem tak mam, że mam po prostu na jakiś gatunek ogromną ochotę, a dawnoo nie czytałam literatury pięknej. Więc czy warto sięgnąć po ten tytuł w szczególności, że cena okładkowa trochę przeraża? Jeśli Cię zaciekawiłam to weź sobie coś do picia, jedzenia, siadaj i słuchaj co mam Ci do opowiedzenia.

Ta historia jest bardzo kobieca. Mamy bowiem dwie bohaterki, siostry i z ich perspektyw poznajemy całą historię. 

Josie Bianci zaginęła w wyniku ataku terrorystycznego na pociąg. Kit, nigdy już nie potrafiła pozbierać się po tej tragedii, w szczególności, że była bardzo zżyta ze swoją starszą siostrą. Jako lekarka postanowiła właśnie pomagać osobom właśnie po takich ,, trudnych" wypadkach. Pewnego dnia w telewizji podczas relacji widzi kobietę, która wygląda jak jej zaginiona siostra. Czy to aby na pewo ona? Kit nie wiele myśląc wsiada w samolot i postanawia dowiedzieć się prawdy.

Mari to szczęśliwa żona, matka dwójki dzieci. Kiedy jej córka pada ofiarą przemocy słownej w szkole, jej przeszłość i demony zaczynają się odzywać. Jej dziwny dom, chłopak, który został przygarnięty przez jej rodziców i młodsza siostra. Marii zabiera więc nas do swej ciemnej, zimnej i brudnej przeszłości..

Co łączy Kat i Marii? Czy jest ową zaginioną Josie? Powiem Ci tak, trudno było mi polubić którąś z kobiet. Były mi one obojętne, jednak ich historie na prawdę mnie wciągnęły i zabrały do swych światów. Autorka, bardzo realistycznie namalowała portret kobiet. Z traumami, z marzeniami, czy doświadczeniem życiowym. Pokazuje nam, że słowo ,, Kobieta" i nasza siła  wewnętrzna są wyjątkowe. To co mnie ujęło, to fakt owych sekretów rodzinnych. Im głębiej schodzimy tym więcej widzimy owych brudnych spraw, które mogły spowodować owe kryzysy i wpłynęły na decyzje, które choć drastyczne były uzasadnione.



Podoba mi się również owe balansowanie między przeszłością, a teraźniejszością. Jest ono bardzo naturalne. Wywołują owe wspomnienia na pozór banalne rzeczy, jednak w naszym życiu jest podobnie. Jakiś, zapach, smak, zdjęcie mogą przenieść nas do przeszłości, do tych cudownych, błogich chwil, jak i tych o których wolelibyśmy nie pamiętać.

Problemy jakie zostały poruszone w tej książce są na prawdę mocne i nawiązujące do obecnych czasów. Mam na myśli o samotności, dążeniu do zrealizowania swoich marzeń, zatracając przy tym  pewne wartości, które w naszym życiu są ważne. Historia ta porusza również wątek bardziej drastyczny jak zaniedbanie i patologiczne zachowanie rodziców, jak i molestowanie dziecka.  To wszystko w dorosłym życiu owych kobiet będzie się odbijało nie tylko na ich relacjach z innymi ludźmi, ale i postrzeganie świata. I choć fabuła jest powolna to mi to absolutnie nie przeszkadzało, bowiem dała mi o wiele więcej refleksji niż się po niej spodziewałam...

 

 CZY WARTO SCHRUPAĆ?- czyli podsumowanie : 

 ,, Kiedy wierzyliśmy w syreny" to książka, która zwraca uwagę na bardzo ważny aspekt. Mianowicie, że nasze dzieciństwo to jakie było, określa w przyszłości nas jako dorosłych i przyszłych rodziców. Ta powieść to zdecydowanie  makaron z cukrem i twarogiem. Nie ma chyba osoby, która nie zna tego dania z dzieciństwa. Owym makaronem czyli podstawą są bohaterowie. Podoba mi się w ich kreacji, że są bardzo realistyczni. Mają wady, a ich problemy z jakimi muszą się mierzyć są tzw naszymi codziennymi trudami dnia. Nie zapałałam może sympatią do żadnej z kobiet, ale to dla tego że nie utożsamiłam się z nimi. Jednak w żadnym razie nie jest to wada. Serem są owe problemy i tajemnice, które wychodzą na wierzch. Bolesne, refleksyjne ukazujące ludzkie tragedie. Tytuł jest bardzo filozoficzny bowiem zwraca uwagę na cały aspekt tej powieści. Mianowicie ukazuje pewną prawdę iż dzieci wierzą w każdą bajkę opowiedzianą przez dorosłych. Kiedy same stają się dorosłe rozumieją że owe bajki to fikcja, która miała na celu ukryć szary, brudny świat. Owa beztroska, wiara w niemożliwe jest piękna, ale i krucha. Cukrem był dla mnie cały klimat tej powieści. Niby spokojny, powolutki ale bardzo nasycony emocjonalnie.  Czy warto schrupać tę powieść? Zdecydowanie tak. Mi bardzo przypadła do gustu i wprawiła mnie w zadumę nie raz.  Byłam oczarowana nie tylko historią ale i tym jak autorka potrafiła bawić się uczuciami czytelnika.

 KOMU POLECAM? Fanom literatury pięknej

wtorek, 17 stycznia 2023

Złe miejsce- czyli o znalezieniu sobie domu

 

 


 

 

 

Tytuł: Złe miejsce

Autor:  Tomasz Tomaszewski

Liczba stron:393

Wydawnictwo: Novae res

Okładka:  miękka

SŁOWA KLUCZE: thriller, okruchy życia, rodzina,

 

 KRÓTKA FABUŁKA: czyli z czym to się je?

 Kiedy jawa miesza się z koszmarem, trudno odróżnić prawdę od fikcji.

Para po przejściach, Sebastian i Weronika, postanawia ratować swoje małżeństwo. Niemal 200-letni, wiejski dom w Chorwacji ma być dla nich idealną scenerią do romantycznych wyznań i zbliżeń. Zachwyceni swoją wakacyjną posiadłością, nie zauważają, że wioska sprawia wrażenie zupełnie opuszczonej.

Następnego dnia Sebastian, wracając z zakupów, spotyka kilkunastoletnią dziewczynkę i proponuje, że ją podwiezie. Współpasażerka opowiada mu historię przeklętej wioski, ostrzegając przed zbliżaniem się do ruin. Sebastian nie zamierza wierzyć w lokalne legendy, a jednak wkrótce zaczyna odczuwać niepokój, słyszy przerażające dźwięki, jest pewny, że nocami ktoś pojawia się w ich domu. Tymczasem jego żona nic nie zauważa, a relacje między małżonkami stają się coraz bardziej napięte… Czy to możliwe, że tylko jedno z nich potrafi dostrzec to, co nie powinno istnieć? A może oboje padli ofiarami doskonale zaplanowanej intrygi?

 

 

POD LUPĄ: Zacznę od wizualnej strony, czyli lupa w dłoń i do dzieła !

 Książka jest standardowego formatu A5, jednak jest trochę węższa. Utrzymana w kolorystyce szarości oraz czerni, nadaje taki mroczny klimat. Na froncie widzimy dom, który napawa nas grozą. Okładka jest wykonana z grubszej tektury i posiada skrzydełka. Brak wyklejek, czy jakiś ozdobników. Kartki są grubsze, beżowe. Czcionka mała, ale w miarę czytelna. Rozdziały są ponumerowane, a także posiadają tytuły. Całość wydania oceniam na: 4



OPINIA: Czyli jak ona smakuje ?

 Po tę książkę sięgnęłam, bo poczułam potrzebę spróbowania czegoś innego. Ostatnio siedzę ciągle w mangach lub fantastyce, wiec stwierdziłam, że ten tytuł może wnieść coś świeżego do mojego czytelniczego życia. Czy zatem warto sięgnąć po ,, Złe miejsce" ? Czy potrafi wciągnąć i zrzucić kapcie z nóg? jeśli Cię zaciekawiłam to weź sobie coś do picia, jedzenia, siadaj i słuchaj co mam Ci dziś do opowiedzenia.

Głównym bohaterem tej powieści jest Sebastian, który jak to osoba w średnim wieku, postanawia poprawić relacje ze swoją rodziną. Znamy to z autopsji, zapracowani na co dzień często mijamy się z drugą połówką lub brakuje nam czasu lub pieniędzy by tak jak za młodu poszaleć, czy spędzić romantycznie chwile z ukochaną osobą. Nasz bohater postanawia spędzić wakacje w Chorwacji, dlatego wynajmuje dom, w bardzo klimatycznym, odosobnionym miejscu. Zdawać by się mogło, że przepięknie okolice do wypoczynku, zbliżenia się do siebie. Jednak nigdy nie jest aż tak pięknie. Otóż dowiaduje się on, że miejsce w którym postanowił się odprężyć, czerpać ile się da z pięknych widoków, jest przez mieszkańców okolicy, czyli wioski uznawane za przeklęte. I tak zaczynają się przygody Sebastiana. Ocierają się o one wydawać bu się mogło o fantazję pomieszaną z wiejską legendą, jednak pamiętaj- nic w tej histori nie jest takie oczywiste.

Weronika- to żona i oddana matka. Pewne wydarzenie spowodowało, że oddaliła się od Sebastiana. Do tego jego zdrada, boleśnie ją zraniła. Postanawia więc zemścić się na nim na owym wyjeździe. Jednak kiedy sprawy wymykają się kobiecie spod kontroli i ta zaczyna delikatnie mówiąc panikować. Weronika to osoba, która chce sprawiać pozory idealnego małżeństwa, jednak ból i cierpienie jakie odczuwa na co dzień blokuje ją mentalnie.

No dobra co z tą fabułką? Muszę przyznać, że na samym początku poczułam się nieźle wkręcona w tę historię. Dostałam świetną legendę, i delikatny horror. Momentami przypominała mi inną książkę, którą uwielbiam ,, Wróć, przed zmierzchem" i poczułam podobny klimat, brudu, mroku, tajemnicy. Jednak im dalej szłam to otrzymywałam wulgaryzmy, bezsensowne zachowywanie się bohaterów .. Pomyślałam sobie totalna porażka, jednak kiedy doszłam do momentu kiedy tę historię opowiada Weronika, stwierdziłam ok , to mi się znowu podoba. Nie wiem, czy wspominałam, ale tę historię poznajemy z 3 perspektyw. Sebastiana, Weroniki i Borjana. Ta książka zatem to takie ciasto ,, fale dunaju". Raz jest wysoko, świetnie, a raz nisko i nudno. Sama intryga jest genialna, podobała mi się i uważam ją za najmocniejszy punkt tej powieści. Najsłabsze to wulgaryzmy, które wysypują się tu jak cukier , szybko i w każdą inną stronę.  Sam klimat powieści jest dobry. Mamy zagadki, tajemnice, jakieś straszenie, duchy itd Jednak według mnie zbyt szybko czytelnik na tacy dostaje rozwiązanie, a cała historia biegnie dalej. Wolałabym na końcu dostać, że to było tak, a to to zmyślone.

 

 CZY WARTO SCHRUPAĆ?- czyli podsumowanie : 

 ,, Złe miejsce" to z pewnością dobra powieść. Porównałabym ją do ciasta ,, Fale dunaju". Biszkoptem są dla mnie bohaterowie. Nie wyróżniają się oni zbytnio, ani nie zachwycili mnie tak, że serce podskoczyło mi do gardła. Jeśli mam już kogoś wybrać, to Weronikę, bardzo złożona kobieca osobowość, która pokazuje naszą kobiecą siłę, zadziorność i inteligencję. Wiśniami nasączonymi wódką jak dla mnie są aspekty psychologiczne, bo mamy ich tu sporo. Po pierwsze ratowanie małżeństwa i wzbudzenie w sobie na nowo fascynacji i namiętności. Jest to trudne i wiele małżeństw po wielu latach wpada w taką rutynę codzienności. Problemy, praca , dzieci nie ułatwiają nam sprawy. Po drugie depresja i żałoba. jest tu ukazana z dwóch perspektyw, co daje nam pewien obraz, jak każdy z nas radzi sobie z taki traumatycznymi wydarzeniami. Czekoladowym ciastem są dla mnie elementy grozy jest ich mało, co za tym idzie niestety nie poczujemy dreszczy, a szkoda, bo zapowiadało się nieźle. Budyniem/ śmietaną  jest dla mnie uknuta cała intryga. Wyborna i według mnie najmocniejsza strona tej powieści. Polewa czekoladowa to język. Ubolewam nad jego gorzkością, jednak jest prosty co za tym idzie, książkę czyta się bardzo szybko. Wulgaryzmy to mój zarzut, jest ich tu stanowczo za dużo, ale to moje odczucia. Czy warto skusić się na tę powieść? Według mnie można śmiało próbować. Nie jest źle, jest dobrze. Może nie porwała mnie ta powieść aż tak, ale zła też nie była. Jak wspomniałam, jak ktoś uwielbia intrygi i tajemnice to z całą pewnością spodoba im się ten tytuł.

 KOMU POLECAM? Osobom, które lubią okruchy życia, intrygi.


Za egzemplarz z całego serduszka dziękuję:



poniedziałek, 31 października 2022

Enra z piekła rodem- czyli gdyby diabeł chodził po ziemi

 

 

 


 

Tytuł: Enra z piekła rodem

Autor:  Shimada Chie

Wydawnictwo: Waneko

Okładka:  miękka

SŁOWA KLUCZE: prawo, fantastyka, miłość, przemoc, przestępstwa, grzech, filozofia, komedia, shojo

 

 KRÓTKA FABUŁKA: czyli z czym to się je?

  Szesnastoletnia Komachi prowadzi szczęśliwe życie do momentu, gdy na jej drodze pojawia się Enra, jedno z dzieci Wielkiego Enmy, Pana Piekieł. Enra naznacza dziewczynę jako grzesznicę za zbrodnie, które ma popełnić w przyszłości. Czy Komachi zdoła udowodnić swoją niewinność i odwieść Enrę od zesłania jej w czeluści piekła?

 

POD LUPĄ: Zacznę od wizualnej strony, czyli lupa w dłoń i do dzieła !

Tomiki są wydawane w miękkiej oprawie z obwolutą. Są mniejszego wymiaru. Czcionka momentami w dymkach jest bardzo malutka co parę razy wywołało u mnie złość, bo musiałam więcej czasu spędzić nad rozszyfrowaniu - co tam pisze ( dialogi diablika) . Bardzo podobała mi się kreska. Jednak mogę się przyczepić do podobieństwa między bohaterami jeśli chodzi o rysunki. Mamy 1 stronę kolorową, dzięki której łatwiej jest nam wyobrazić sobie jak wyglądają bohaterowie w kolorze. Papier jest fajny, nic się nie ścierało, aczkolwiek zostawiłam parę śladów palców przy czarnych stronach. Całość oceniam na: 4+



OPINIA: Czyli jak ona smakuje ?

 Jako, ze mamy teraz taki okres, gdzie fajnie sobie poczytać książki z elementami dreszczowca lub horroru, ja postawiłam na mangę ,, Enra z piekła rodem". Ta 4 tomowa manga opowiada o życiu 16 letniej Komachi, która, jako córka prawników stoi na straży prawa. Każde przewinienie w szkole zgłasza, zwraca uwagę. Nigdy nie rozstaje się z kodeksem karnym. Sama jest wzorem cnót i moralności. Pewnego dnia na jej drodze staje Enra przystojny chłopak, który mówi jej, że jest najgorszą grzesznicą i ma 4 miejsce na liście złoczyńców. Skąd on to wie? Gdyż jest księciem piekieł i synem samego Enmy. 

Kim jest owy Enma? To według mitologii japońskiej sędzia, który decyduje jak ciężki był Twój grzech i wymierza sprawiedliwą karę, czyli piekło dla twych przewinień. Za kłamstwo odcina np język itd. Więc pod tym względem bardzo zaciekawiła mnie ta manga. Przyznam, że Enma nie występuje tutaj- szkoda.

Enra jako syn Enmy walczy o to by być jego następcą. By być godnym zajmowania tego stanowiska musi wykonać zadanie- pozbyć się grzeszników z listy, którą przygotował dla każdego ze swych dzieci. I tak zaczyna się taka walka o tron. Chłopak więc stępuje na ziemię do liceum, gdzie najwięcej jest grzeszników i stara się ich wyelminować. Kiedy więc trafia na nr 4, czyli naszą bohaterkę czuje,że wygraną ma w garści, jednak czy Komachi na prawdę popełni w przyszłości grzech? Czy to ona jest tą którą szuka Enra? Jeśli nawet tak, to jaki grzech może popełnić ,, Kodeksiara" ?

No i warto wspomnieć o diabliku Fan Fanie który potrafi wywołać uśmiech na twarzy czytelnika. Jako wierny sługa Enry nie raz swoim komentarzem potrafi rozładować jakąś sytuację lub właśnie przeszkodzić bohaterom. Niby postać poboczna, ale bardzo charakterystyczna, sympatyczna jednak przy tym groźna. 

No dobra co z tą fabułką? Po krótce trochę ją opowiedziałam, ale to co mi się  najbardziej podobało to przede wszystkim rozważanie na temat dobra i zła. Po drugie grzechy przedstawione w mandze są bardzo realistyczne i można utożsamić się z ich posiadaczami. Ta pozycja jest bardzo psychologiczna i mimo, iż występują tutaj diabliki, przemoc to historia ta ma głębokie przemyślenia. Nastawiłam się na coś lekkiego z nutą komedii i dreszczyku, a dostałam serio kawał bardzo refleksyjnej mangi. Podoba mi się również to iż bohaterowie swoją relacje nawiązują powoli. Bardzo wolno zaczynają ze sobą współpracować, a co dopiero ufać, co jest bardzo realistyczne. Ta seria jest z kategorii, zostanę z Tobą na dłużej, bo mam coś wartościowego w sobie, co nie pozwoli Ci o mnie tak szybko zapomnieć.

 

 CZY WARTO SCHRUPAĆ?- czyli podsumowanie : 

 Manga ,, Enra z piekła rodem" to bardzo smakowity popcorn. Z jednej strony bardzo lekki, szybko się czyta całość. Z drugiej strony owa chrupkość czyli temat piekła, grzechu, winy jest tutaj bardzo poważnie potraktowana. Owa słoność czyli psychologia oraz refleksja nadaje tej historii całkiem inny wymiar postrzegania dobra i zła.  I choć jest tu dużo humoru, czy to sytuacyjnego, czy słownego to i tak uważam, że tej serii bliżej do psychologii i okruchów życia niż komedii. Czy warto schrupać tę pozycję? Zdecydowanie tak. Dawno nie czytałam takiej historii, która w taki piękny, a zarazem lekki i mądry sposób przedstawiałaby dylematy egzystencjalne, z którymi borykamy się na co dzień.

 KOMU POLECAM? Osobom, które lubią niebanalne historie, które skłaniają do przemyśleń.

niedziela, 9 października 2022

Gdzie śpiewają raki- czyli zapraszam na zew natury

 

 

 


 

 

 

Tytuł: Gdzie śpiewają raki

Autor:  Delia Owens

Liczba stron: 416

Wydawnictwo: Świat Książki

Okładka:  miękka

SŁOWA KLUCZE: natura, literatura piękna, thriller, morderstwo, poezja, miłość, wyobcowanie, inność, nietolerancja, mała miejscowość, dochodzenie

 

 KRÓTKA FABUŁKA: czyli z czym to się je?

 

Jak długo jesteś w stanie chronić swoje serce?

Pogłoski o Dziewczynie z Bagien latami krążyły po Barkley Cove, sennym miasteczku u wybrzeży Karoliny Północnej. Dlatego pod koniec 1969 roku, gdy na  mokradłach znaleziono ciało przystojnego Chase’a Andrewsa, miejscowi zwrócili się przeciwko Kyi Clark, zwanej Dziewczyną z Bagien.

Lecz Kya nie jest taka, jak o niej szepczą. Wrażliwa i inteligentna, zdołała sama przetrwać wiele lat na bagnach, które nazywa domem, choć jej ciało tęskniło za dotykiem i miłością. Przyjaźni szukała u mew, a wiedzę czerpała z natury. Kiedy dzikie piękno dziewczyny intryguje dwóch młodych mężczyzn z miasteczka, Kya otwiera się na nowe doznania — i dzieją się rzeczy niewyobrażalne.

"Gdzie śpiewają raki" to wysmakowana oda do świata przyrody, wzruszająca fabuła o dojrzewaniu i zaskakująca relacja z procesu. Owens przypomina, że dzieciństwo nas kształtuje definitywnie i że wszyscy bez wyjątku podlegamy wspaniałym, lecz nieokiełznanym sekretnym siłom natury. Doskonała powieść dla czytelniczek książek Barbary Kingsolver i Karen Russell.

 

POD LUPĄ: Zacznę od wizualnej strony, czyli lupa w dłoń i do dzieła !

Książka jest standardowego formatu A5 . Ma matową okładkę, która nie zostawia odcisków palców. Ma skrzydełka. Utrzymana jest w kolorze takiej brzoskwini. W tle widać dziewczynę płynącą w łódce, między jakimiś krzakami, co już nawiązuje idealnie do całej powieści. W środku mamy beżowe bardzo cieniutkie strony. Niestety czcionka przebija na drugą stronę, co przeszkadzało mi trochę w czytaniu. Niestety drugie wydanie ( filmowe czarne z dziewczyną) ma ten sam problem. Rozdziały są ponumerowane i posiadają podtytuły. Mamy również mapkę czarno-białą. Całość wydania oceniam na: 4



OPINIA: Czyli jak ona smakuje ?

 Nie zamierzałam kupować tej książki. Wszyscy się nią tak zachwycali, do tego można zobaczyć film w kinie więc pomyślałam: nie będę wchodzić z moimi sztućcami do tej restauracji. Jednak koleżanka przekonała mnie do jej zakupu mówiąc: Daria, to Twoje klimaty.. musisz jej skosztować... zakończenie sprawi, że nie zaśniesz...Stwierdziłam, ok w najlepszym wypadku nabawię się bezsenności, w najgorszym utopię pieniądz... Jeśli ciekawi Cię jaka opcja wygrała to, weź sobie coś do picia, jedzenia, siadaj i słuchaj co mam Ci dziś do opowiedzenia.


Główną bohaterką i zarazem narratorką jest Kya. Na początku poznajemy ją jako dorosłą kobietę, która oskarżona zostaje o morderstwo. Potem zaczyna się żonglerka czasem, gdyż powiada nam o swoim dzieciństwie i tu mamy np jeden rozdział, a potem wracamy do teraźniejszości by obserwować przebieg sprawy. Od razu Ci powiem, nie polubiłam głównej bohaterki. Była dla mnie zbyt ekscentryczna w tym całym swoim jestestwie. To co mogę o niej powiedzieć to fakt, że wychowywała się sama na mokradłach. Była dziewczynką ciekawską, bystrą i inteligentną. Potrafiła zadbać o siebie. Jedyne co jej przeszkadzało to samotność. I tu muszę na chwilę zostać dłużej. Muszę oddać ukłon autorce za to w jak piękny i eteryczny wręcz sposób opisuje samotność. Coś co dotyka z czasem każdego z nas. Emocje, zapachy wszystko to powoduje, że owe uczucie jest wręcz namacalne. Byłam zachwycona i poruszona owymi opisami.  Wracając więc do naszej bohaterki mimo odczuwania owej samotności, nie specjalnie stara się to zmienić. Przykrość jaka spotkała ją w mieście w pewien sposób napiętnowała ją i wywołała traumę. Przyjaciółmi więc stają jej się zwierzęta. 

Z czasem w życiu Kya pojawiają się dwaj mężczyźni Chase i Tate. Jeden z nich umiera, drugi pomaga naszej bohaterce. Nie zdradzę Ci jeśli powiem, ze oboje są jej kochankami. Jeden jest delikatny, nieśmiały, a drugi odważny, energiczny. Oboje są przystojni, inteligentni.. Tyle o nich. 



No dobra co z tą fabułką? Całość opiera się na jednym kluczowym pytaniu: Czy Kya jest morderczynią, czy ofiarą nietolerancji? Nie bez przyczyny poznajemy całe jej życie od dzieciaka po dojrzałą kobietę. Powieść ta prowadzi taką z czytelnikiem debatę nad celem naszego istnienia. Pokazuje, że nie zależnie od tego w jakiej kulturze czy tradycjach się wychowujemy, wszyscy dążymy do tych samych celów. Nie inaczej jest z naszą główną bohaterką. Tak jak każda kobieta, chce kochać, być kochaną, założyć rodzinę. Jednak jak daleko my kobiety jesteśmy się w stanie posunąć by osiągnąć swój cel?  Do jakich jesteśmy rzeczy zdolne, kiedy to dowiadujemy się, że osoba którą kochamy nas zdradza? Czy rodzimi się ze złem, które  kiełkuje w nas od narodzin, by potem ujawnić się w całej swej okazałości? A może po prostu pojawia się nagle i potem znika? 

Książka ta to istne gąszcze filozoficznych rozważań ukrytych pod lekkością historii opowiadanej przez Kya. W dodatku mamy mnóstwo ciekawostek ze świata przyrody. I o ile całość to niezły misz masz gatunkowy jak widzisz, to wszystko pięknie scala się w jedną genialną powieść. Nie dziwię się więc, że ma taką wielką ilość fanów. Pochłonęłam ją w godzinę więc świadczy to o tym, że jest bardzo wciągająca i potrafi trzymać w napięciu.

 

 CZY WARTO SCHRUPAĆ?- czyli podsumowanie : 

 ,, Gdzie śpiewają raki" to zdecydowanie zupa z raków. Niby coś na pierwszy rzut oka zwyczajnego, jednak całe bogactwo smakowe dopiero odkryjemy po jej skosztowaniu. Bulionem z rosołu, czyli podstawą są dla mnie bohaterowie. Niby niczym tak szczególnym się nie wyróżniali. Powiem że przygotowani według przepisu. To co mnie osobiście zaskoczyło, to fakt że nie polubiłam lub nie zżyłam się z żadną postacią na tyle, abym utożsamiała się z nią lub stwierdziła, że w życiu codziennym poszłabym z nią lub z nim na kawę. Zasmażką z mąki i masła były dla mnie owe ciekawostki ze świata przyrody. Serio momentami czułam się jakbym oglądała jakiś dokument. I przyznaję wiele faktów po raz pierwszy dowiedziałam się tutaj z książki. To zdecydowanie na ogromny plus. Cebulą, koprem, przyprawami i śmietaną były owe sądownicze, śledcze sprawy. Ukazywały bowiem brutalną prawdę pracy służb, które czasem nie wykonują należycie swej pracy poprzez pośpiech, teorie lub niechęć. Nie raz prawdziwe sprawy kryminalne, czy związane z zaginięciem ludzi sprowadza się do owych zaniedbań lub przeoczeń. Tu w tej powieści mamy taką namiastkę tego, co niestety zdarza się czasem na prawdę przy tego typu sprawach. Podobał mi się przedstawiony proces, gdyż czytelnik czuje się jak taki ławnik, który słucha, obserwuje i podejmuje decyzję: za, czy przeciw. Ostatnim elementem, który przyznaję zachwycił mnie najbardziej to te rozważania psychologiczno-filozoficzne. Może nie ma ich tu dużo, ale jak się pojawiają to zagnieżdżają się w człowieku na dłużej. Mimo przeczytania i de facto skoczeniu tej książki nadal we mnie siedzą pewne spostrzeżenia, przemyślenia nie tylko samej bohaterki, ale i postaci pobocznych. Czy warto zatem ja schrupać? Zdecydowanie tak. To bardzo piękna, mądra, trzymająca do samego końca w napięciu historia, której zakończenie jest faktycznie nieprzewidywalne.

 KOMU POLECAM? Dorosłym, wszystkim czytelnikom.

czwartek, 25 sierpnia 2022

Tylko przetrwaj noc-czyli przejażdżka z adrenaliną






Tytuł: Tylko przetrwaj noc

Autor:  Sager Riley

Liczba stron: 364 

Wydawnictwo: Mova

Okładka:  miękka

SŁOWA KLUCZE: rozmowa, trasa, Morderstwo, sekrety, przyjaźńp

 

 KRÓTKA FABUŁKA: czyli z czym to się je?

Dziewczyna. Morderca. Samochód.
 
Listopad 1991 roku. George W. Bush jest prezydentem, w radiu leci Nirvana, a Charlie Jordan jedzie w samochodzie mężczyzny, który najprawdopodobniej jest seryjnym mordercą.
 
Nie znali się wcześniej. Po prostu oboje zmierzali w stronę Ohio. Widocznie on też miał powód, by opuścić uniwersytet w połowie semestru.
 
Po drodze rozmawiają, ostrożnie unikając dominującego w wiadomościach tematu – Kampusowego Zabójcy. Coraz bardziej zaniepokojona Charlie ma wątpliwości. W Joshu jest coś podejrzanego… Kiedy mkną pustą autostradą w środku nocy, pasażerka zaczyna podejrzewać, że podróżuje razem z mordercą z kampusu.
 
A to znaczy, że może skończyć jako jego następna ofiara.

 

POD LUPĄ: Zacznę od wizualnej strony, czyli lupa w dłoń i do dzieła !

 Książka jest standardowego wymiaru A5. Posiada skrzydełka. Okładka jest bardzo miziasta, przez co niestety zostawia odciski palców. Matowa utrzymana w kolorystyce granatu, czerni i żółtego przedstawia drogę i w oddali reflektory auta. Napisy są lakierowane i wypukłe co nadaje trójwymiarowość okładce. Wyklejka w środku jest przepiękna. Przedstawia niebo nocą. Kartki są bardzo cieniutkie, że przebija druk. Czcionka jest przyjemna dla oka. Całość podzielona jest na godziny jazdy, a nie rozdziały. Wydanie oceniam na: 4+



OPINIA: Czyli jak ona smakuje ?

Nie wiem, czy też tak masz, ale są tacy autorzy, których książki mogę brać w ciemno,bo wiem że i tak będę się przy niej dobrze bawić, lub dostarczy mi odpowiednich wrażeń. Tak właśnie mam z książkami tego autora. To już moje trzecie z nim spotkanie i nie mam pojęcia jak się tym razem to wszystko skończy, jednak jednego jestem pewna- będzie smakowicie. Co tym razem dostałam horror, thriller, czy kryminał? Jeśli jesteś ciekaw/a tak jak ja to weź sobie coś do picia, jedzenia, siadaj i słuchaj co mam Ci dziś do opowiedzenia.

W tej powieści mamy tylko trójkę bohaterów, no ok czwórkę. Z ich opisem muszę postarać się, aby za dużo nie zdradzić, bo uwierz mi można tu co nieco za dużo powiedzieć.

Główną bohaterką jest więc Charlie. Poznajemy ją z jej własnych opowiadań, zwierzeń. Jest dziewczyną zafiksowaną na filmy. Dlatego też zaczęła studiować kierunek związany z jej pasją. Dziewczyna określa siebie jako dziwną. Taką co to stoi i podpiera ściany, obserwując otoczenie. Z  jednej strony chce brać udział w szaleństwie parkietowym, z drugiej widzi absurdalność owych zachowań i fakt, że to nie jej styl bycia. Ma jedyną przyjaciółkę Maddy, która jak wiemy w chwili naszej fabuły nie żyje od 2 miesięcy. Nasza bohaterka jest wstrząśnięta jej śmiercią. Gdyż dziewczyna zostaje zabita na kampusie i tyle ile mogę Ci powiedzieć, Charlie czuje się winna jej śmierci. Dlaczego?  Te wydarzenie powoduje, że chce jak najszybciej opuścić kampus. Z racji tego, że sa to czasy, kiedy jeżdżenie autostopem, lub zabieranie się z nieznajomymi było czymś normalnym i powszechnym, dziewczyna korzysta właśnie z takiej okazji. To właśnie w czasie owej podróży dowiadujemy się, że na uniwersytecie grasuje ,, kampusowy zabójca" ( z historii wiemy, że termin seryjny morderca został użyty dopiero przy Tedzie Bundy gdy powiązano go z licznymi sprawami) a Maddy, była jedną z jego ostatnich ofiar.  Dziewczyna z tego powodu ma pewne zaburzenia psychiczne ( nie zdradzę jakie) dlatego mimo iż z własnej woli wsiadła do auta nieznajomego, to ma nieodparte wrażenie, że jedzenie z zabójcą Maddi, a ona jest jego kolejnym celem. Jednak, czy na pewno tak jest?

Robby to chłopak naszej głównej bohaterki. Mało o nim wiemy. Dostajemy tylko szczątki informacji jak został chłopakiem Charlie, jak wygląda. W drugiej połowie książki jest go troszkę więcej. Wyrusza bowiem on na pomoc swojej dziewczynie gdy dowiaduje się, że ta ma problemy. 

No i mamy Bunię, czyli babcię Maddy, która za wszelką cenę chce dowiedzieć się kto zabił jej ukochaną wnuczkę? A to wie tylko jedna osoba... 

Josh to mężczyzna, który ze względu na chorobę ojca musi porzucić pracę na kampusie i wrócić do domu. Szuka osoby, która dorzuci się do paliwa, bowiem trasa jest daleka. Fart chce, że spotyka dziewczynę, która jedzie w tym samym kierunku co on. Tak zaczyna się podróż tych dwojga nieznanych sobie osób. Josh jednak ma pewne tajemnice. Czy boi się powiedzieć prawdę, ze względu na fakt, że dziewczyna z którą jedzie jest chora psychicznie? Czy może widzi w tym okazję by dać upust swoim mrocznym pragnieniom?

Kto z nich jest mordercą, a kto ofiarą?



No, dobra co z tą fabułką? Powiem Ci, że mimo tego iż wszystko dzieje się w aucie i to nie byle jakim, a  Grand  am. Powiem tyle czuję inspirację do zabójstw Bundy'ego z 1974 kiedy to właśnie działał na uniwersytecie Olympii.Uprowadzenie, zabójstwo.. do dziś przecież nie odnaleziono ciała jednej z dziewczyn, która udawała się na koncert... Wiele rzeczy tu znajdziesz podobnych do tych jego działań. I chyba to odkrycie jeszcze bardziej mnie nakręciło, wkręciło. Czuć napięcie jakie jest między tą dwójką. Każde ich kłamstwo, wyznanie, czy gesty, sprawiały, że aż cała byłam napięta. Owy lęk towarzyszył mi podczas całej tej podróży. Riley potrafi ze zwykłego dialogu zrobić taki wulkan emocji, że czytelnik zaczyna podważać każde słowo, obawiać się co zaraz się stanie. Siedziałam jak na szpilkach podgryzając z nerwów słone paluszki i wyczekując kulminacji. Powiem Ci że tu jest taki zwrot akcji, że ja krzyknęłam,, noo Nie! " 

Historia ta porusza także bardzo wrażliwy temat depresji i żałoby. Ukazując bolesną prawdę radzenia sobie z utratą ukochanej osoby. Myślę że nie da się pogodzić ze śmiercią w jakiś,, łagodny sposób". Powieść tą przedstawia jedną z najbardziej nam znanych i doświadczanych przez nas samych etapów. Bólu, cierpienia i popadania właśnie w takie wspomnienia o osobie, która odeszła, obwinianie się o rzeczy które się powiedziało lub nie zrobiło...  Dodatkowo autor prowadzi z czytelnikiem ową zabawę w berka, czy jesteś w stanie za pomocą gestów, słów rozpoznać złoczyńce. Uwierz mi nigdy nie odgadniesz :p

 

 CZY WARTO SCHRUPAĆ?- czyli podsumowanie : 

Tę książkę mogę porównać do czekoladowego puddingu chia.  Ową masą  z mleka i gorzkiej czekolady jest dla mnie owy wątek psychologiczny, a właściwie parę. Nie o wszystkich napisałam bowiem nie chcę psuć zabawy z odkrywania tej powieści. Na pewno mamy tu do czynienia z żałobą i depresją. Jednak autor polemizuje z czytelnikiem na temat: jak rozpoznać mordercę? Czy jesteśmy w stanie szybko przeanalizować, czy można tej osobie zaufać? Ziarnami chia, które zagęszczają nam masę w formę puddingu to zdecydowanie klimat. O matko to jest to za co kocham tego autora. Ktoś powie, no jak można zbudować napięcie w aucie i to między dwójką bohaterów, którzy sobie gawędzą? Uwierz mi da się i to jak! Ja po prostu całą książkę czytałam w takim napięciu, strachu co się wydarzy? Co okaże się prawdą w sieci tych licznych kłamstw. No matululu... Dawno się tak świetnie nie bawiłam pod względem właśnie takiego wyczekiwania na finał. Zmielonymi truskawkami z cukrem, które nadadzą trochę kwasowości temu deserowi to bohaterowie. No ich kreacja jest wybitna. Tu nie ma niewinnych. Tu każdy ma coś na sumieniu i to chyba dodaje całości owej tajemniczości, a zwrot akcji w tej historii wyrywa kapcie z nóg. Ja straciłam poduszkę z pod głowy, bo nie wierzyłam w taki obrót sprawy. To o czymś świadczy. Czy warto schrupać tę powieść? Zdecydowanie tak. Ta powieść ma w sobie wszystko to co powinien mieć znakomity thriller-kryminał. Tu wszystko ze sobą idealnie współgra, a już nawiązania do znanego nam seryjnego mordercy, które tu wyłapałam to już było jak dodanie na koniec listek mięty do wykończenia tego deseru.

 

 KOMU POLECAM? Fanom gatunku thrillera, kryminału, którzy szukają historii oryginalnej, która wyrywa kapcie z nóg.