niedziela, 29 marca 2020

ZŁODZIEJASZKI









Tytuł:Złodziejaszki
Autor:  Katherine Rundell
Ilość stron:350
Wydawnictwo: Poradnia K
Okładka:  miękka
SŁOWA KLUCZE: rodzina, przyjaźń, rabunek, relacja dziadka z wnuczką, miłość, przygoda


KRÓTKA FABUŁKA: czyli z czym to się je?

 Vita Marlowe potrafi celnie rzucać. Nauczył ją tego ukochany dziadek. Dziewczynka wyrusza przez ocean do Nowego Jorku, gdzie okazuje się, że dziadek został wyrzucony ze swojego domu i oszukany przez naciągacza Victora Sorrotore. Lata 20. to czas wspaniałych przyjęć i diamentów we włosach kobiet w pięknych sukniach, ale też prohibicji i gangsterów ‒ Sorrotore ma powiązania z mafią.

Dziadek traci chęć do życia. Vita jest załamana, bo dotąd nigdy się nie poddawał. Dziewczynka wie, że musi mu pomóc – potrzebuje tylko sprzymierzeńców z odpowiednimi umiejętnościami. W cyrku naprzeciwko mieszka dwóch chłopców ‒ Samuel jest akrobatą ćwiczącym na trapezie, a Arkadij potrafi oswajać zwierzęta. Vita poznaje też dziewczynę-kieszonkowca, Silk. To idealna szajka! Cała czwórka opracowuje plan, który Vita zapisuje w czerwonym notesie; staje się on najważniejszą rzeczą w jej życiu. Co planują złodziejaszki? Czy uda im się odzyskać dom dziadka? 

POD LUPĄ: Zacznę od wizualnej strony, czyli lupa w dłoń i do dzieła !

Książka jest standardowych wymiarów A5. Utrzymana jest w kolorystyce granatu, niebieskości, czerwieni oraz żółci. Pewne elementy nie tylko są lakierowane, ale i odstające ( napisy, księżyc ) co dodaje okładce trójwymiarowości. Pozostała część jest matowa i przyjemna w dotyku. Nie zostawia odcisków palców. Książka nie posiada skrzydełek, jednak nadrabia ona wspaniałymi, średniej wielkości, czarno- białymi ilustracjami, które okraszają każdy nowy rozdział. Czcionka jest duża i przyjemna dla oka. Całość wydania oceniam na: 5



OPINIA: Książka ,,Złodziejaszki" to już 3 pozycja Katherine wydana w Polsce. Jak już jesteś ze mną dłużej to wiesz, że ja pokochałam warsztat autorki i to w jak genialny sposób przemyca wartości i mądrości w swoich jakże uniwersalnych książkach, które są nie tylko dla dzieci. Jak więc było tym razem? Czy zostałam wchłonięta niczym jabłko przez ciasto ? Jeśli Cię zainteresowałam to weź coś do picia, jedzenia, siadaj i słuchaj.

Główną bohaterką jest Vita, która wraz z mamą za ostatnie pieniądze jadą by pomóc dziadkowi w trudnej sytuacji. Jak na dziewczynkę rzucam 12-13 letnią Vita jest bardzo dojrzała. Boi się o swoją rodzinę i ich obecną sytuację w jakiej się znaleźli. Dlatego też kierowana owymi dobrymi pobudkami postanawia zrobić coś złego. Chce wykraść rodzinną biżuterię, która obecnie jest w rękach jakby nie patrząc biznesowego złodzieja. Bowiem tak jak pisałam wyżej Sorrotore to tzw typ z pod ciemnej latarni. Bardzo szybko polubiłam Vitę za tę jej niezłomność, ambitność, a przede wszystkim lojalność. Kiedy dziadek oraz jej mama jakby godzą się z zaistniałą sytuacją, wręcz popadają w depresję, ona jedna chce coś zrobić. Nie boi się więc znaleźć osób, które pomogą jej w owej akcji. Jeśli czytałaś ,, Szóstkę wron" to ona jest takim Kazem, tyle że młodszym wydaniem. Jest bardzo charyzmatyczna, a co za tym idzie bardzo ciekawa.

Arkadij i Samuel należą do trupy cyrkowej. To bardzo uzdolnione chłopaki, których jedynym marzeniem jest osiąść gdzieś na stałe. Jednak nie jest to możliwe, bowiem cyrk jeździ po całym świecie. Zazdroszczą naszej bohaterce tej stateczności i powtarzalności. I choć są zahartowani i widzieli wiele cudów to marzą właśnie o takiej rutynie i miejscu, które będzie ich ,, domem".  Chłopcy pokazują naszej bohaterce nie tylko siłę rodziny, ale też współpracy, dzięki której niemożliwe staje się możliwe.

Książka nie wiem czemu, ale przypominała mi momentami film, który bardzo lubię ,, Ocean's eleven" Tam też zebrała się szajka tylko po to by wykraść cenny łup. Każdy był dobry w czymś, a razem tworzyli idealną drużynę złodziejaszków. Tutaj jest podobnie tylko, że mamy do czynienia z dzieciakami. I muszę przyznać, jak na książkę dla młodzieży, czy dzieci to jest na prawdę świetna. Akcja goni akcję, a przygody naszej szajki nie pozwalają się nam oderwać choćby na chwilę od lektury. Dodatkowo autorka ukradkiem rzuca czytelnikowi pytanie: czy istnieje coś takiego jak kradzież z dobrych pobudek? No właśnie, trudne pytanie, a zarazem jakież ciekawe. W końcu kradzież to kradzież, nie  należy tego pochwalać. Jednak jeśli prześledzimy intencje naszej bohaterki to dochodzimy do stwierdzenia, że jeśli jest to ich własność rodowa, to czy w ogóle można nazwać to kradzieżą? To tak jakbyś zostawił misia u babci, po czym włamał się pod jej nieobecność do domu i go zabrał. Druga sprawa, czy obrabowanie złodzieja jest złe? No właśnie.



Drugą ciekawą sprawą poruszoną w książce jest życie na ulicy dzieci. Silk od małego musi radzić sobie sama. Jeśli chce przetrwać, musi okradać innych. Bycie zdaną tylko na siebie nie tylko uczy jej samodzielności, organizacji, ale powoduje, że człowiek traci wiarę w drugiego człowieka. Jest się nieufnym, nieczułym i momentami samolubnym. Dzięki Vicie, dziewczyna odkrywa uroki nie tylko przyjaźni, ale też ciepła rodzinnego. Ta bohaterka jest bardzo kontrowersyjna, bowiem jest złodziejką. Jednak kiedy poznajemy jej historię okazuje się, że tylko dzięki kradzieży może przeżyć. I choć nie boi sie pracy, bo pracuje jako kelnerka, te pieniądze jej niestety nie wystarczają. I znowu mamy powrót do poprzedniego pytania: czy kradzież może być dokonana z dobrych intencji?

Jak widzisz książka ta w genialny sposób skłania czytelnika do dyskusji na tematy dość poważne i kontrowersyjne. Praca dzieci i ich życie na ulicy oraz kradzież. Ja jestem nią oczarowania pod każdym względem. To mój taki mini torcik czekoladowy do kawy.


CZY WARTO SCHRUPAĆ?- czyli podsumowanie :

Książka ,, Złodziejaszki" to bardzo refleksyjna książka, która pod fasadą lekkości, akcji i młodych bohaterów niczym muszla, skrywa w swoim środku cudowny skarb. Ową perłą są modrości, które spotkasz w tej powieści. Ja już parokrotnie podkreślałam przy innych książkach tej autorki, że jest ona mistrzynią w pisaniu takich uniwersalnych historii, które nie tylko zachwycą młodszych czytelników, ale i starszych. Z wypiekami na twarzy kibicowałam im w ich napadzie, trzymając kciuki za te nietuzinkowe dzieciaki. Walka z mafią i własnymi słabościami tylko dodawała ostrości tej przygodzie. I choć jak wspomniałam jest lekka, to przekazuje przepiękne wartości jakim są relacje wnucząt z dziadkami, siła rodziny, przyjaźni, a co najważniejsze jak cenna jest lojalność. Pytanie ukryte w powieści, które odczytają dorośli: Czy kradzież może być dobra?  jest idealnym momentem na dyskusję lub właśnie refleksję. Właśnie to uwielbiam w książkach Rundell, że potrafi wywrócić Twoje poglądy do góry nogami jak naleśnik na patelni. Ja jestem jak zwykle zachwycona i zauważyłam pewną tendencję autorki, że z każdą kolejną książką sięga po co raz trudniejsze tematy, co świadczy tylko o ciągłym doskonaleniu swojego warsztatu pisarskiego. Podsumowując więc uważam, że warto schrupać tę pozycję, bo to taki mini torcik, który zachwyca i powoduje sytość umysłową na parę godzin z rozkminianiem pewnych wartości lub stwierdzeń.


KOMU POLECAM?Wszystkim

❤️Za egzemplarz i bardzo miłe spędzony czas dziękuję wydawnictwu❤️ :




wtorek, 24 marca 2020

DOGGERLAND. PODSTĘP








Tytuł: Doggerland. Podstęp
Autor:  Maria Adolfsson
Ilość stron:479
Wydawnictwo: W.A.B
Okładka:  miękka
SŁOWA KLUCZE: morderstwo, przeszłość, kryminał, wyspa


KRÓTKA FABUŁKA: czyli z czym to się je?

 Doggerland to fikcyjna grupa wysp na Morzu Północnym między Wielką Brytanią a Skandynawią, spośród których trzy największe to Heimö, Noorö i Frisel. Archipelag wydaje się oazą spokoju. Następnego dnia po Oistrze, lokalnym festiwalu ostrygowym, który przyciąga wielu turystów, spokój ten zostaje jednak zachwiany. Komisarz Karen Eiken Hornby już wie, że poprzednia noc była błędem. Kac gigant po festiwalu ostrygowym oraz pobudka w hotelowym pokoju u boku swojego szefa są tego najlepszym dowodem. Gdy w domowym zaciszu próbuje odespać szaleństwa poprzedniej nocy, ze snu wybudza ją telefon. Jako komisarz ma poprowadzić śledztwo w sprawie brutalnego morderstwa, do którego doszło na jednej z wysp. Sytuacja komplikuje się, gdy ofiarą okazuje się Susanne Smeed, była żona szefa wydziału, z którym Karen spędziła noc. Brak motywu i śladów mordercy na miejscu zbrodni sprawia, że śledztwo utyka w martwym punkcie. Okazuje się też, że Susanne wcale nie była duszą towarzystwa i najmilszą na świecie osobą.
Czy klucz do rozwiązania zagadki może tkwić w przeszłości i losach niewielkiej hipisowskiej komuny, do której należeli rodzice ofiary? Jedna pomyłka może kosztować kolejne życie.




POD LUPĄ: Zacznę od wizualnej strony, czyli lupa w dłoń i do dzieła !

Posiadam egzemplarz recenzencki więc może się on znacznie różnić od finalnego.

Książka jest formatu A5, bardzo miła w dotyku. Mój egzemplarz zostawia odciski palców, nie wiem jak to będzie wyglądać we finałowej wersji i okładka się rozwarstwiła na wierzchołkach. Utrzymana w bardzo ponurej kolorystyce, zieleni, szarości oraz czerni. Samotne domki wzbudzają lęk, i niepewność. Mnie osobiście troszkę drażni ten wielgaśny nad nimi napis, ale to moje odczucia. Nie posiadam skrzydełek, ale mogą one się pojawić. Rozdziały są ponumerowane, przy niektórych jest podtytuł, w którym to zaznaczone jest kiedy to fabuła cofa się w czasie.  Nie ma tu żadnych spisów treści, przypisów.. ja mój egzemplarz oceniam na:  4



OPINIA: Książka ,, Doggerland. Podstęp."  wzięłam w ciemno. Dlaczego? Bowiem kryminały szwedzkie właściwie ogólnie skandynawskie, są według mnie najlepsze jeśli chodzi o ten gatunek. I kiedyś właśnie moja koleżanka ( pracuje w bibliotece) wypowiedziała te zdanie: Daria zobaczysz, jak przeczytasz raz taki kryminał, to przepadniesz. Cóż i miała rację. To właśnie za jej sprawą, zaczęłam sięgać po skandynawskie kryminały i faktycznie przepadłam. Kończąc tę anegdotę, chyba już wiesz dlaczego wzięłam ją bez czytania i rozkminiana: czy warto? Wystarczyło jedno zdanie : ,, Najlepszy szwedzki kryminał ostatnich lat"  Czy jest to prawda? Zatem sprawdźmy ! Oczywiście nie zapomnij wziąć czegoś do picia i jedzenia..


Nasza wyprawa zaczyna się na jednej z wysp archipelagu Doggerland, którego na próżno szukać na prawdziwych mapach, bowiem jest fikcją literacką. Niemniej jednak czytelnik jest w stanie uwierzyć, że istnieje na prawdę, jest tak dobrze wykreowany. I przyznam, że nie chce się go tak szybko opuszczać. Autorce udało się w znakomity sposób oddać klimat nie tylko wysp, które spowija mgła, a ludności, która zajmuje się łowieniem ryb. Ta surowość, a zarazem prostota sprawia, że ludzie się tu znają, a turystów traktują jak chodzące złote kaczki, które znoszą im złote jaja. Kiedy więc dochodzi do brutalnego morderstwa na jednej z mieszkanek tej spokojnej i momentami zapomnianej wyspie, burzy się ich spokój, a zarazem ufność. Niepokój, kłamstwa, i taki mroczny, zimny klimat unosi się w trakcie czytania tej powieści. I tu już zostałam na wstępie kupiona. Przekonałaś mnie dziewczyno: biorę cały kubełek skrzydełek !


 Główną bohaterką, która prowadzi tę sprawę jest  Karen, która nie jest idealnym śledczym. Z każdym kolejnym małym krokiem zbliża się do rozwiązania tej tajemniczej zagadki w sposób czasem bardzo mozolny, choć z drugiej strony bardzo autentycznie. Jednak sama widać zmaga się z jakąś traumą. Wiemy tylko, że kiedyś miała rodzinę, a teraz samotnie żyje w miasteczku oddając się swej pracy. Widać, że jest kobietą dążącą do celu i nie poddaje się lekko. Czy ją polubiłam? Powiem Ci, że o dziwo  mam taki jakiś obojętny do niej stosunek. Może zmieni się to  w innej części, natomiast na pewno nie jest to bohaterka, do której czujesz sympatię już po paru stronach.

Pozostali poboczni bohaterowie są dobrze wykreowani, co do tego nie mam zarzutu. Są różnorodni, a każdy z nich ma swoje alibi, teorię co się mogło stać.



Co do samej fabuły muszę powiedzieć, że jest ciężko. Mam tu na myśli pewną monotonność, brak jakiś emocjonujących zwrotów akcji. Wszystko dzieje się tu w spowolnionym tempie i muszę przyznać w pewnym momencie miałam już dość.  Nic nie wnoszące do sprawy snucie się po ulicach, zadawanie pytań i zero jakiś poszlak. I nagle jakieś 200 stron zostało mi do końca i dostałam TO. Nagle ten pociąg ruszył z petardy, powodując, że gdybym miała sztuczną szczękę to wyrwało by mi ją z impetem razem z dziąsłami. Autorka genialnie mnie uśpiła, wymordowała, a potem strzeliła w pysk z ogona flądry. I o ile  byłam pewna, że wyleję pomyje na tę książkę, tak proszę, zostałam tak zaskoczona, że grzecznie odstawiam wiadro na bok, i nóżką przesuwam w kąt.  Nie mogę zdradzić Ci nic poza to. Mam nadzieję, że zakiełkowała w Tobie ciekawość i dasz się skusić na przeczytanie tej książki.

CZY WARTO SCHRUPAĆ?- czyli podsumowanie :

Książka ,, Doggerland. Podstęp" to powieść, która zaskoczyła mnie na samym końcu. I choć nieźle mnie wymęczyła tą stateczną, często monotonną akcją, która potrafi uśpić, nadrobiła wszystko na półmetku. Tej powieści nie czyta się szybko, mimo iż ma lekki język. Czytelnik zostaje zasypany tonami informacji, z których na początku nic nie wynika. Jednak to tylko pozory, owy podstęp autorki. Czy jest to zatem najlepszy kryminał skandynawski ostatnich lat? Według mnie nie, aczkolwiek jest smakowity. Dlaczego tak uważam ? ponieważ zabrakło mi tu trzymana czytelnika w napięciu, bohaterki, która nie jest tylko papierowa i niedostępna oraz wartkiej akcji. Jednak, jak wspomniałam książka mnie zaskoczyła i zauroczyła oddaniem klimatu tych małomiasteczkowych, skandynawskich miejscowości. Oddała rzeczywistą pracę śledczych, która właśnie tak wygląda, jest mozolnym wspinaniem się na szczyt góry. Dlatego mimo tych kilku minusów uważam, ,że i tak plasuje się dość wysoko. Nie jest to może jakieś arcydzieło, ale na pewno nie jest też jakimś czerstwym chlebem. Jest świetna, zaskakująca, bijąca na końcu po pysku. Śmiało można ją chrupać do woli.

KOMU POLECAM?   Osobom lubującym kryminały, thrillery i klimaty skandynawskie

❤️ Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu❤️ :




piątek, 20 marca 2020

ŚWIĘCI Z QUMRAN










Tytuł: Święci z Qumran
Autor:  Sławomir Dąbek
Ilość stron: 380
Wydawnictwo: Novae res
Okładka:  miękka
SŁOWA KLUCZE: historia, religia, filozofia, miłość, poszukiwanie własnego ja, podróż

 Tylko niestrudzeni odkryją prawdę o sobie.


KRÓTKA FABUŁKA: czyli z czym to się je?

 Młody Egipcjanin po tragicznych wydarzeniach w swoim rodzinnym domu ucieka wraz z macochą do Jeruzalem. Na jej prośbę zostaje przyjęty do elitarnego zakonu esseńczyków w Qumran, gdzie prowadzi pustelnicze życie. Jednak z upływem lat, dostrzegając coraz wyraźniej wynaturzenia i hipokryzję w łonie zakonu, przeżywa zwątpienie i duchowe rozdarcie. Kiedy na jego drodze staje „tajemniczy brat”, który przedstawia mu zupełnie nową wizję życia, opartą na nieznanej do tej pory etyce, chęć porzucenia wspólnoty gwałtownie w
nim narasta. Ponadto płomienne uczucie do uroczej i szlachetnej kobiety tylko umacnia go w swym wyborze. Wkrótce opuszcza klasztor, nie zdając sobie sprawy, że spędzone tam lata na zawsze położą się cieniem na jego życiu...

"Święci z Qumran" to pasjonująca opowieść, w której autor w oparciu o mało znane fakty stawia tezę, że wtajemniczenie Jezusa z Nazaretu do życiowej misji miało swój początek w osobliwym zakonie znad Morza Martwego. Ta pełna trudnych pytań i niejednoznacznych odpowiedzi historia opowiada o zaskakującej duchowej przemianie, która wydarzyła się w czasach kresu moralności i wyższości mamony nad cnotą – pod wieloma względami tak bardzo podobnymi do tych, w których żyjemy obecnie.

POD LUPĄ: Zacznę od wizualnej strony, czyli lupa w dłoń i do dzieła !

 Posiadam egzemplarz recenzencki więc może się on znacznie różnić od finalnego.

Książka jest standardowych wymiarów A5, posiada skrzydełka. Okładka jest miękka i utrzymana w kolorystyce żółci, brązów oraz szarości. Sam obraz na froncie jest tak klimatyczny, że nie umiałam oderwać od niego wzroku. Kartki są koloru beżowego, a czcionka niestety mała. Cytaty z Ewangelii mamy pisane kursywą. Rozdziały są ponumerowane oraz zatytułowane. Na końcu mamy spis treści, oraz na dole strony przypisy. Całość oceniam na razie na : 4+



OPINIA: Książka ,,  Święci z Qumran" przytuliła mnie na dłuższą chwilę i nie chciała wypuścić ze swych objęć.  Wyobraź bowiem sobie taką sytuację,  że idziesz sobie ulicą i nagle zaczepia Cię mężczyzna, rozmawiacie sobie o wierze, po czym kilka dni później okazuje się, że rozmawiałaś z Jezusem Chrystusem. Jak się mają więc znalezione księgi, a właściwie zwoje z Qumran do naszej wiary? I czy tam są zapisane nauki Chrystusa, które zostały z biegiem lat przeinaczone na własne potrzeby?  Jeśli Cię zainteresowałam to zapraszam usiądź wygodnie, weź sobie coś do picia oraz jedzenia i słuchaj.


Na początku powiem, że opiszę tylko głównego bohatera, bowiem każda występująca postać znana nam z Ewangelii typu Jan Chrzciciel, Szymon, jest jakoby osobą spotkaną na ulicy. W tej książce nie dowiesz się niczego o nich, jedynie razem z bohaterem będą rozmawiać o bardzo ciekawych tematach, które nie raz spowodowały, że musiałam odłożyć książkę i się zastanowić nad ową podjętą polemiką.

No więc naszym narratorem, a zarazem głównym bohaterem jest  młody Egipcjanin Mennepher. Wychowany na przyszłego kapłana, który w przyszłości będzie mumifikować zmarłych, zostaje w sposób brutalny wyrwany nie tylko ze swojego kraju, ale tradycji i wierzeń. Dla 13 latka musiał to być ogromny szok, gdyż nagle trafia do Jeruzalem, bardzo ortodoksyjnej społeczności i religii, która jest jak dla niego bardzo surowa i niezrozumiała. Zamknięty w zakonie musi nauczyć się od podstaw wszystkich żydowskich tradycji, kultury, a przede wszystkim religii. Co od samego początku bardzo mi przypadło do gustu to fakt, że mamy do czynienia z inteligentnym młodym człowiekiem, który chyba, jak każdy z nas zadaje proste lecz trudne pytania związane z Bogiem. Od początku widzi on naleciałości z innych wierzeń i nie omieszkuje zwracać uwagi braciom o owych odkryciach. Jednak ciekawość i zbytnie drążenie  tematu szybko przysparza naszemu bohaterowi problemów. Już jako dorosły człowiek, który wychowany w innej wierze, a zmuszony później do praktykowania Judaizmu zaczyna szukać prawdy. Chce znaleźć prawdziwego Boga i tak spotyka dziwnego młodego człowieka, który może być tylko troszkę starszy od niego i zaczyna mu opowiadać o swoim Bogu w sposób filozoficzny, a zarazem zrozumiały. Czytelnik od razu wie, ze ma do czynienia z Jezusem, bowiem w książce mamy cytowane słowa z Ewangelii. I tak nasz bohater szukając  odpowiedzi na nurtujące go pytania postanawia ponownie znaleźć owego mędrca, który w bardzo szybki sposób zjednuje sobie ludzi i zyskuje sławę.  Bardzo polubiłam Mennephera, bowiem jest bardzo podobny do nas. Całe życie szuka sensu istnienia, a jego ciekawość jest nienasycona.  Szuka odpowiedzi na pytania, które często są niejednoznaczne lub zbywane.




Zapytasz pewnie, a co sądzę o kreacji Jezusa?  Autor przedstawia go jako mężczyznę, który uczył się w tym samym zakonie co nasz bohater, dzięki czemu mógł zgłębić tajniki medytacji, oratorstwa i tłumaczenia pisma. To bardzo ciekawa teza, która mogłaby wyjaśnić nam, ba przybliżyć owe odkrycie rękopisów znalezionych w Qumrann, które jest bardzo kontrowersyjne, bowiem właśnie na takiej nauce mógł być wychowywany Chrystus. Oczywiście  są to tylko teorie, a każdy naukowiec ma swoje niepowtarzalne dowody na potwierdzenie tej tezy lub jej obalenie. Aczkolwiek spodobało mi się jak autor manipuluje odkryciami z Qumran by przekonać czytelnika do swojej opinii. To tylko świadczy o kunszcie literackim.

Dlaczego ją tak długo czytałam?  Bo jako wierząca osoba ale nie fanatyk religijny, momentami utożsamiałam się z głównym bohaterem. Do dziś każdy z nas ma takie pytania odnośnie naszej wiary, które zostały pozostawione bez odpowiedzi. Dlatego nie raz popadałam w refleksję nad przeczytaną filozoficzną odpowiedzią, która jest wyjaśnieniem niektórych cytatów z Ewangelii. Mocną stroną tej powieści są elementy historyczne. Tradycje, przedstawiona kultura, która mimo iż jest w jakiś sposób podobna, to i tak różni się detalami i to znacznymi od siebie.  Momentami czułam ten klimat tamtych czasów i walki miedzy religiami. Mogłam utożsamić się z bohaterem i jego problemami natury egzystencjalnej jak i po prostu życiowej.




CZY WARTO SCHRUPAĆ?- czyli podsumowanie :

Zdaję sobie sprawę, że książka ,, Święci z Qumran" jest pozycją kontrowersyjną.  Jednak mnie zachwyciła swoim klimatem, pięknie, a zarazem szczegółowo opisanymi tradycjami. Główny bohater jest bardzo realistyczny i można się z nim utożsamiać. To nie jest łatwa powieść historyczna, bowiem w swych filozoficznych i religijnych rozważaniach,  skłania czytelnika do różnorodnych refleksji, co uważam za ogromny plus. Owszem minusem może być monotonność, bowiem nie ma tu żadnych akcji zapierających dech w piersiach, a podróż mająca na celu odpowiedzieć nam na  nurtujące nas pytanie, które prowadzić może tylko do jednego: naszej przemiany duchowej. Jednak ta książka potrafi zaciekawić i wciągnąć. Cytaty z Ewangelii dodają tylko autentyczności, że ja jako czytelnik mogę uwierzyć, że takie coś mogło wydarzyć się na prawdę, bowiem postać Jezusa jest tak tajemnicza i nie odkryta, że każda najmniejsza o nim wzmianka wzbudza naszą ciekawość. To tak jakby ktoś wymyślił nowy smak lodów truskawkowych. Niby wszyscy wiemy jak one smakują jednak chęć wypróbowania tej nowej kombinacji jest silniejsza od nas samych.  Czy zatem warto schrupać tę powieść? Zdecydowanie tak, to wspaniała podróż do przeszłości , która stara się przybliżyć nam nauki, które zostały odkryte w Qumran i odnaleźć własne Ja.

KOMU POLECAM? Lubującym się w powieściach historycznych, lubiących filozoficzno- religijne rozważania oparte na nowych odkryciach.

P.S Jeśli kogoś zainteresowały zwoje z Qumran i ich odkrycie to zostawiam tutaj link do ciekawego artykułu :  https://dzienniknaukowy.pl/czlowiek/technologia-nasa-ujawnila-ukryte-teksty-na-zwojach-znad-morza-martwego

Za egzemplarz dziękuję serdecznie wydawnictwu :