czwartek, 26 sierpnia 2021

To, czego pragniesz- czyli nauczycielskie perypetie

 

 

 


 

 

 

Tytuł:To, czego pragniesz

Autor:  Katherine Center

Liczba stron:409

Wydawnictwo: Muza

Okładka:  miękka

SŁOWA KLUCZE:miłość, szkoła, nauczycielskie życie, obyczaj, codzienność, humor

 

 

KRÓTKA FABUŁKA: czyli z czym to się je?

 

Samantha Casey jest młodą, pogodną kobietą. Pracuje jako szkolna bibliotekarka i kocha swoją pracę. Uwielbia wszystkich uczniów i nauczycieli, których traktuje jak swoją rodzinę. W przeszłości była jednak zupełnie inną osobą.

Duncan Carpenter jest nowym dyrektorem w jej szkole. Dla niego w życiu najważniejsza jest dyscyplina i przestrzeganie zasad. Duncan wie, że życie to nie przelewki, a niebezpieczeństwo zawsze czyha tuż za rogiem. W przeszłości był jednak zupełnie inną osobą.

Znają się z poprzedniej szkoły. Lata temu Sam szaleńczo kochała się w Duncanie. Była jednak niedostrzegalna ­– i to nie tylko dla niego. Dla wszystkich. Nawet dla samej siebie. Sam porzuciła dawne życie, znalazła nową szkołę i rozpoczęła wszystko od nowa.

Kiedy Duncan zostaje zatrudniony jako nowy dyrektor w szkole, w której bezpieczną przystań znalazła Sam, młoda bibliotekarka jest pełna obaw.

Wkrótce jednak okazuje się, że uroczy Duncan, jakiego znała, jest teraz nudnym, surowym służbistą, który za cel wziął sobie zwiększenie poziomu bezpieczeństwa w szkole, nie zważając zupełnie na to, że jego działania mogą zniszczyć lokalną sielankę.

Czy Sam i Duncan podejmą ryzyko i poddadzą się rodzącemu się między nimi uczuciu?

 

POD LUPĄ: Zacznę od wizualnej strony, czyli lupa w dłoń i do dzieła !

 Książka jest standardowego formatu A5. Z racji, że posiadam egzemplarz recenzencki na pewno będzie się on znacznie różnić od oficjalnego. Okłada jest matowa i utrzymana w pastelowych kolorach. Para ze zdjęcia jest uśmiechnięta i idą sobie  objęci nad jakimś jeziorem. Ogólnie czuć bardzo wakacyjny, lekki klimat. W środku mamy bardzo przyjemną czcionkę, a strony są koloru beżowego. Rozdziały są ponumerowane. Nie ma tu jakiś dodatków, a szkoda. 



OPINIA: Czyli jak ona smakuje ?

Pomalutku wakacje zbliżają się ku końcowi. Dlatego pomyślałam, że ten tytuł łączy w sobie i wakacje i szkołę.Przyznaję, że byłam bardzo ciekawa tej powieści. Jako nauczycielka, zastanawiałam się, jak autorka przedstawi nasze zmagania w pracy. Czy uda się jej wyłapać nasz humor, codzienność i problemy z jakimi zmagamy się dzień w dzień, a o których głośno się nie mówi- no bo nie wypada. Jak więc smakuje i czy tak wygląda nasze nauczycielskie życie? Jeśli Cię zaciekawiłam to weź sobie coś do picia, jedzenia, siadaj i słuchaj co mam Ci do opowiedzenia.


Główną bohaterką jest Samantha, która jest szkolną bibliotekarką. Jest bardzo ciepłą, rodziną i bardzo towarzyską osobą. Jej relacje z innymi pracownikami, czy uczniami są bardzo silne. Każdy darzy ją ogromną sympatią. Jest bardzo oddana swej pracy i poświęca jej nie tylko prywatne pieniądze, ale i czas. Jest tak pochłonięta ową misją, że nie ma czasu na jakieś relacje damsko- męskie. Kiedy więc zostaje wybrany nowy, młody dyrektor... wiadomo już na jakie tory zejdzie ta powieść.

Duncan słynie z tego, że potrafi każdą szkołę wyprowadzić ze wszystkich dołków. Jest on służbistą, profesjonalistą, który nie czuje potrzeby by spoufalać się z pracownikami. Uważa, że nie musi się liczyć ze zdaniem innych. Zaczyna więc wprowadzać swój ład i porządek, nie zwracając na specyfikację owej placówki. I tak zaczyna się owa wojna, w której to Duncan i Sam toczą boje nie tylko o szkołę, ale i uczucie, które między nimi się rodzi.



No dobra co z tą fabułką? Całość oparta jest na życiu szkolnym nauczycieli. Na tym jak wygląda zarządzanie, funkcjonowanie placówką. I przyznaję, jest bardzo bliska prawdy. Ukazuję prawdę, jak to nauczyciele z PASJĄ ( bo wiemy, że nie każdy ją ma) oddaje się do reszty nie tylko dzieciakom, ale i pracy. To jak nie mamy czasu na własne przyjemności, czy że kupujemy ze swoich pieniędzy materiały dydaktyczne- jest prawdą. Niestety, szkoła -czytaj dyrektor nie wszystko sponsoruje, bowiem ma inne wydatki. A żeby lekcja była ciekawa, owy nauczyciel po godzinach siedzi i planuje, dostosowuje wiedzę do danej klasy. Dlatego owa samotność Sami, nie dziwi. Kiedy kobieta ma mieć czas na randkowanie, czy życie prywatne. Ok ma weekendy, ale pamiętajmy, że w poniedziałek już trzeba się przygotować. I tak wygląda owa szara rzeczywistość nauczyciela. Kolejną sprawą, która zostaje tu poruszona to nowy dyrektor. To jak chce się wykazać, coś zmienić, dostosować do własnej wizji. Autorka genialnie pokazuje jego rolę, nieufność i powolne budowanie wzajemnych relacji. Dodatkowo mamy tutaj bardzo dużo elementów humorystycznych tzw sytuacyjnych, czy dialogowych, które mogą być z życia wzięte ze szkolnych korytarzy. Ogólnie jestem bardzo pozytywnie zaskoczona tą powieścią. Przeczytałam ją bardzo szybko, a śmiechu było bardzo dużo, jak przy jakimś kabarecie.

CZY WARTO SCHRUPAĆ?- czyli podsumowanie :

 Jedyne do czego mogę porównać tę powieść to do szkolnej kanapki. Chlebem tostowym są bohaterowie. Są dobrze wykreowani, ale jeśli mieli by się czymś konkretnym wyróżnić na tle innych powieść, to cóż nie znajduję takowej cechy. Są po prostu dobrą podstawą dla reszty. Żółtym serem, jak dla mnie jest ukazanie w sposób bardzo realistyczny funkcjonowania szkoły. Pracę jaką wkładają nauczyciele, pracownicy fizyczni, które umykają nam lub po prostu nie mają o nich pojęcia. Szynką są dla mnie ukazane tutaj wartości o których zapominamy na co dzień. Są nimi radość, przyjaźń, rodzina i miłość. W wirze pracy, ciągłego gonienia za pieniędzmi zatracamy się w świecie konsumpcjonizmu, gubiąc przy tym to co najcenniejsze. Autorka w znakomity sposób ukazała ową prawdę. I na koniec duża dawka ketchupu, czyli humoru, który nie raz wywołał u mnie atak głośnego śmiechu. Sytuacje, czy dialogi ewidentnie wyjęte zostały z naszych szkolnych korytarzy. Czy warto ją schrupać? Jak dla mnie tak. Jest lekka, przyjemna, a przy tym z dużą dawką humoru. Znajdziesz tu również szczyptę wartości, które potrafią skłonić do refleksji. Jak dla mnie, jest to idealna lektura, na zakończenie wakacji, a przywitanie nowego rok szkolnego.

 

KOMU POLECAM? Wszystkim

 

Za egzemplarz i bardzo mile spędzony czas dziękuję:

 


 

 

sobota, 21 sierpnia 2021

Magia porwania- czyli o problemach nastolatków i dorastaniu

 

 

 


 

 

 

Tytuł:Magia porwania

Autor:  Magdalena Madoń

Liczba stron:200

Wydawnictwo: Alternatywne

Okładka:  miękka

SŁOWA KLUCZE:nastolatki, problemy, znęcanie, wyobcowanie, magia, przyjaźń, podróż

 

 

KRÓTKA FABUŁKA: czyli z czym to się je?

 Czternastoletnia Karina Mruczek boryka się ze standardowymi problemami młodzieńczego wieku. Koledzy za nią nie przepadają, w nauce osiąga przeciętne wyniki, a zapracowani rodzice nie zawsze ją rozumieją.Przełomem może okazać się konkurs z biologii, przy okazji którego główna bohaterka odkrywa, czym jest prawdziwa przyjaźń.Gdy wszystko zdaje się w końcu układać, wypadek przerywa dobrą passę w życiu dziewczyny. Potem rzeczywistość staje się jeszcze bardziej tajemnicza... Karina zostaje uprowadzona do niesamowitej i mrocznej krainy.


„Magia porwania” to historia o dorastaniu, o trudnościach, jakie mogą spotkać każdego młodego człowieka, połączona z klasyczną opowieścią fantasy, gdzie magia jest wszechobecna. Każdy ze światów – magiczny czy nie – ma swoje zalety i wady, a uczenie się życia i wzrastanie do dorosłości nigdzie nie jest łatwe. Tę książkę powinien przeczytać każdy nastolatek.

 

POD LUPĄ: Zacznę od wizualnej strony, czyli lupa w dłoń i do dzieła !

 Książka jest formatu A5 ale węższa. Nie posiada skrzydełek, a jej lakierowana okładka jest wykonana z twardszej tektury. Utrzymana jest w kolorystyce czerni i fioletu. Na okładce widzimy dłonie, które trzymają kwiat, co jest bardzo symboliczne i można dwojako to interpretować. Grafika jak najbardziej nawiązuje do treści. W środku mamy beżowe, grube kartki. Czcionka jest bardzo przyjemna dla oka. Rozdziały są ponumerowane oraz posiadają swoje odrębne tytuły. Na samym końcu mamy spis treści.  Zabrakło mi tutaj jakiś dodatków typu mapa, albo ilustracje, które jeszcze bardziej pozwoliłby czytelnikowi wejść do świata pełnego magii. Całość wydania oceniam na: 5-



OPINIA: Czyli jak ona smakuje ?

Dawno żadnej książce  nie patronowałam. Jednak ta sprawiła, że chcę ją wziąć pod swe skrzydła z dwóch względów. Po pierwsze jest ona skierowana do nastolatków i zwraca uwagę na problemy z jakimi mierzą się dzisiejsze dzieciaki. Po drugie pod ową lekkością skrywa w sobie wiele mądrości i psychologii. Dlaczego warto ją schrupać? Jeśli jesteś ciekaw to weź sobie coś do picia, jedzenia, siadaj i słuchaj co mam Ci dziś do opowiedzenia.

Cała historia nie jest długa, dlatego też ja nie będę się zbytnio rozpisywać, by przypadkiem nie zdradzić za wiele z fabuły. Postaram się przekonać Ciebie do tej książki zwięźle i na temat. Mamy główną bohaterkę Karinę ( tak, mnie też z początku te imię kojarzyło się z tymi wszystkimi memami i żartami) , która jako 14 latka jest według mnie bardzo dojrzałą dziewczyną. To co rzuca się czytelnikowi na samym początku to jej samotność. I choć nie jest sierotką, bowiem ma rodziców, w świecie gdzie wszyscy gonią za pieniądzem, dobrobytem i życiem na średnim poziomie, nasza bohaterka mało spędza czas z rodzicami. I ok, wiemy jak jest, jednak tutaj autorka ukazuje owy brak czasu na jakieś wspólne spędzanie czasu. Rodzice nie do końca interesują się dziewczyną. Nie znają jej zainteresowań, czy problemów z jakimi na co dzień musi się borykać. A to z czym musi zmierzyć się Karina to przede wszystkim znęcanie się psychiczne przez jej rówieśników i odrzucenie. Dziewczyna nie ma w szkole żadnej przyjaznej osoby, z którą mogłaby spędzać wolny czas. Dodatkowo poświęca się nauce, jednak jej mama to tzw krytyczny rodzic, który tylko widzi wady u córki. Stąd dziewczyna ma niską samoocenę. I kiedy wydawać by się mogło, że już gorzej być nie może, to nasza bohaterka zostaje porwana, wydawać by się nam mogło do krainy marzeń i snów. Pełnej magii i mitologicznych stworzeń. Jednak i to jest złudzeniem, bowiem owy świat utkany jest niczym z koszmarów i horrorów.  Jak poradzi sobie w tym świecie? I czy odkryje w sobie siłę?



No dobra co z tą fabułką? Bardzo podoba mi się w książce owy nacisk na psychologiczne elementy wyżej wymienione. Cała historia opiera się na problemach z jakimi mają do czynienia młodzi ludzie. Bohaterka musi znaleźć wyjście z owej sytuacji. Oczywiście występuje potem magia oraz mitologiczne stworzenia, jednak jak się okazuje nie są one dobre. Każdy na swój sposób chce dziewczynę wykorzystać do swoich celów. Ta powieść pokazuje, że nie ma sytuacji bez wyjścia, a trudne sytuacje nas tylko hartują i uczą nowych doświadczeń. Często wychodzimy po traumatycznych wydarzeniach silniejsi i mądrzejsi. Tak jest i tu. Obraz dorastania jest tu bardzo realistycznie ukazany. Realia szkolne, ale i relacje rodzic- dziecko. Ten ,, trudny wiek" pokazuje, że w młodym umyśle kłębią się różne emocje, które my dorośli nazywamy wyolbrzymieniem. Zapominając, że sami zmagaliśmy się z podobnymi problemami. Mama Kariny chce upodobnić córkę do siebie. Wymaga ona od niej wysokich ocen, cennych przyjaźni i ciekawych zainteresowań. Pragnie by jej rodzina wpisała się w owy kanon ,, idealnej rodziny". Kiedy dziewczyna nie potrafi sprostać owym wymaganiom owa frustracja bierze w górę. Owe chwalenie się sukcesami naszych pociech jest jakoby trendem, które ma pokazać, jakimi to wspaniałymi rodzicami jesteśmy, którzy nie popełniają błędów. I choć książka jest kierowana typowo dla młodzieży, która odnajdzie w Karinie swój obraz oraz problemy z jakimi się sami mierzą, to dla mnie jako dorosłego, który pracuje z nastolatkami, pokazało tzw drugą stronę medalu. Dlatego uważam że książka ta nada się także dla rodziców. Bowiem pod osłoną fantastyki skrywa się bardzo realistyczny obraz psychiczny współczesnego nastolatka.

CZY WARTO SCHRUPAĆ?- czyli podsumowanie :

 Tę powieść pragnę porównać do maślanej bułki z rodzynkami.  Kojarzy mi się ona z moim dzieciństwem, beztroską, ale i wkraczaniem w dorosłość. Kiedy to zaczynamy twardo stąpać po ziemi, zapominając już o dziecięcych fantazjach. Owym słodkim smakiem bułki jest dla mnie owa kraina, do której trafia nasza bohaterka. Stworzenia z baśni nagle ożywają i wydawać by się mogło, że trafiamy do krainy marzeń. Jednak w tym wypadku pod osłoną owej słodyczy, kryje się owa chrupkość kruszonki, którą są problemy i zło z jakim styka się Karina. Rodzynkami są dla mnie elementy psychologicznie, które zostały poruszone w tej książce. Mianowicie samotność, odrzucenie, szukanie własnego miejsca i to co najważniejsze przyjaźni. Drożdżami są dla mnie elementy realistyczne, czyli społeczne i rodzinne. Autorka zwraca bowiem uwagę na rzeczy, z którymi borykają się dzisiejsi nastolatkowie tzn brak wspólnego czasu z rodzicami, relacje, które opierają się na internetowych znajomościach, wymagający rodzice, którzy pragną być ,, modni i idealni jako rodzina". Dodajmy do tego jeszcze emocje, które buzują w tym młodym ciele. Wrażliwość, niepewność i chęć zaimponowania innym. I choć książka posiada wady tj mało rozbudowany świat fantastyczny, to nie przeszkadzało mi to ze względu na to, że dominujący smak maślanej bułki, czyli realistyczne problemy i psychologia na wysokim poziomie. Cieszę, że mogłam objąć ją swym patronatem, bo to na prawdę bardzo wartościowa i mądra powieść nie tylko dla nastolatków, ale i ich rodziców.

 

KOMU POLECAM? Rodzicom i nastolatkom

 

Za egzemplarz, patronat i mile spędzony czas dziękuję:

 

 


 

wtorek, 17 sierpnia 2021

Alanna- Pierwsza przygoda. Pieśń lwicy-czyli o walce ze stereotypami

 

 


 

 

 

Tytuł:Alanna- Pierwsza przygoda. Pieśń lwicy

Autor:  Tamora Pierce

Liczba stron:261

Wydawnictwo: Poradnia K

Okładka:  miękka

SŁOWA KLUCZE:średniowiecze, rycerze, magia, przygoda, walka o swe marzenia

 

 

KRÓTKA FABUŁKA: czyli z czym to się je?

 Alanna z Trebondu najbardziej pragnie zostać rycerzem w królestwie Tortall. Znajduje na to sposób – zamienia się rolami ze swoim bratem-bliźniakiem, Thomem. Przebrana za chłopca, zaczyna szkolenie na pazia w pałacu króla Roalda. Odkrywa jednak, że droga do rycerstwa nie jest łatwa. Alanna musi opanować władanie bronią, sztuki walki i magię, ale też nauczyć się ogłady, powściągnąć swój temperament i nawet zapanować nad własnym sercem.

Tak się zaczyna jej pierwsza przygoda - pełna czarodziejstwa i walk, awantur  i intryg, zła i dobra. Czy jej marzenia się spełnią i stanie się legendą?


POD LUPĄ: Zacznę od wizualnej strony, czyli lupa w dłoń i do dzieła !

Książka jest standardowego formatu A5. Okładka jest matowa i wykonana jest z grubszej tektury. Utrzymana jest w kolorystyce czerni, niebieskości oraz złota. Owa obramówka, przypomina obraz, który wisi gdzieś w pałacu, który przedstawia łucznika. Brak tu skrzydełek. W środku mamy spis treści. Rozdziały są ponumerowane, a pod każdym jest cudowny ornament, który dodaje całości owy klimat średniowieczny. Kartki są grubsze, w kolorze beżu, a czcionka bardzo przyjemna dla oka. Brakowało mi tutaj mapy, do owego świata. Jednak tak, nie mam się do czego przyczepić. Całość oceniam na 5-



OPINIA: Czyli jak ona smakuje ?

Po tę książkę chwyciłam z lekką obawą. Dlaczego? Powieść ta powstała w 1983 r i na jej podstawie inspirację czerpały takie pisarki jak Holly Black, Sarah J. Maas, które szturmem opanowały nasz rynek i podbiły serca czytelników. Powieść ta więc ma już swoje lata i zastanawiałam się, czy zdoła porwać współczesnych czytelników, którzy mają już jakieś wymagania co do literatury. Wiele powieści niestety się zestarzało i już tak nie zachwycają jak kiedyś. Jak więc było z tą powieścią? Jak smakuje? Jeśli Cię zaciekawiłam to weź sobie coś do picia, jedzenia, siadaj i słuchaj co mam Ci dziś do opowiedzenia.

Główną bohaterką tej historii jest Alanna. Poznajemy ją jako 8 latkę, której marzeniem jest zostać rycerzem. Oczywiście są to mrzonki, bowiem wiadomo, że jej los jest z góry przesądzony jako kobiety. Albo będzie damą, która będzie towarzyszką jakiejś księżnej lub zostanie matką. Jednak w dniu w którym ojciec postanawia wysłać ją do klasztoru, by uczyć się owych manier itd, wraz ze swym bliźniakiem postanawiają zamienić się miejscami. Okazuje się bowiem, że Thom również ma inne marzenia. Nie chce być rycerzem, a woli zostać kapłanem lub magiem. Dlatego dzieci bez jakiegoś namysłu zamieniają się miejscami, by spełniać swoje marzenia. Jednak rzeczywistość okazuje się być zbyt brutalna, a ich marzenia zostają wystawione na próbę. 



O ile o zmaganiach Alanny, znaczy potem Alana wiemy wiele, to postać jej brata, jest totalnie pominięta. Otrzymujemy jakieś zdawkowe informacje, jak chłopak radzi sobie w żeńskiej szkole dla kapłanek. Musiało być mu bardzo trudno. Zastanawiałam się również, czy już wtedy bohaterka nieświadomie przemyciła ową trans seksualność do literatury. Nasza bohaterka głośno mówi, że nienawidzi własnego ciała. Jest chłopczycą, która swymi umiejętnościami zawstydza nie jednego mężczyznę. Bardzo szybko przekonuje się na własnej skórze, jak ciężko zostać wojownikiem. Kosztuje ją to wiele poświęceń, wysiłków fizycznych i ogromnej manipulacji otoczeniem, by nie zorientowali się, że jest dziewczyną.  Jej upartość, hardość, otwartość bardzo szybko stają się jej atutami do zdobycia przyjaciół, a także by piąć się po szczeblach kariery. Jednak nasza kobieca natura jest jedyna w swoim rodzaju i nie da się jej oszukać. Zatem, czy Alanna spełni swoje marzenie?

No dobra co z tą fabułką?  To co mnie zachwyciło w tej powieści to przede wszystkim klimat średniowiecznych zamków oraz kodeksu rycerskiego. Widać, że autorka spędziła wiele czasu by zapoznać się z historią, tradycjami i kodeksami, jakimi w tamtych czasach posługiwali się ludzie. W 100% oddała w swej książce atmosferę tamtych lat i zwyczajów.  Owa chęć Alanny by zerwać z tradycją jest owym krzykiem buntu. I zdaje sobie sprawę na liczny opór ze strony społeczeństwa. To co mnie zaskoczyło i było troszkę nierealne to fakt, że każdy jej pomagał. W sensie ok, jest bardzo sympatyczną osobą, która pokazała nie raz, że jest lepsza od mężczyzn, jednak wiesz no sam fakt, że weszła do męskiego życia. Nikt nie burzy się, jakby to było coś normalnego typu phi co tydzień jakaś dziewczyna przebrana przychodzi do nas na nauki na rycerza. O ile w baśni/ bajce o Mulan jest owe oburzenie, ba wyrzucenie jej z korpusu, tak tu nic takiego się nie dzieje. To jedyna wada jaką zaobserwowałam w tej powieści. Mamy też tutaj drugie nawiązanie do mitu o Arturze i jego mieczu, ale nie chcę zdradzić za wiele. Oczywiście mamy tutaj magię, ale powiem Ci, że ujawnia się delikatnie, w sensie racjonalnie da się to wszystko wytłumaczyć. I tak pomyślałam, czy to nie jest nawiązanie właśnie do tzw polowania na czarownice. Ktoś mądry to pewnie ze szatanem się pokłada. Także książka łączy w sobie bardzo wiele ciekawych elementów, co sprawia, że całość wypada smakowicie.

CZY WARTO SCHRUPAĆ?- czyli podsumowanie :

 Tę książkę pragnę porównać do rurki z kremem.  Dlatego, że w prostocie tkwi siła i tutaj jest podobnie. Chrupkim wafelkowatym rulonem jest dla mnie kreacja bohaterki. Myślę, że wielu młodych ludzi odnajdzie w niej siebie. Poszukiwanie własnego miejsca, czy owa seksualność są teraz tematami, na które rozmawiamy z młodzieżą. Alanna pokazuje, jak ona sama w ciele kobiety się źle czuje i nie potrafi zaakceptować swej natury. Robi więc wszystko by ją ,, zniszczyć". Do tego mamy walkę o marzenia, bunt przeciwko roli jaką społeczeństwo na niej wymusza. To co najważniejsze- da się ją lubić i bardzo szybko czytelnik zaczyna jej kibicować w jej podróży. Owym kremem śmietankowo- budyniowym sa dla mnie poruszone w tej powieści liczne kwestie nie tylko psychologiczne, o których wyżej wspomniałam, ale i ukazanie życia w średniowiecznym miasteczku. Wiesz tej zależności od wyżej postawionych. Dodatkowo bardzo podobało mi się ukazanie wszystkich szczebli, aby dojść do najwyższego, czyli by zostać pasowanym na rycerza. Ukazanie owego trudu i faktu, że nie każdy się nadawał. I choć książka ma już 40 lat, a raczej owa historia to przyznaję jest bardzo wciągająca. Nie poczułam owej różnicy pisarskiej. Gdybym nie wiedziała to pomyślałabym, że jest tworem współczesnym. Warto ją schrupać, bowiem ukazuje w przepiękny sposób życie średniowiecznych rycerzy, dam, lordów, czy książąt oraz ową politykę. Z całą pewnością sięgnę po kolejny tom jeśli się ukaże.

 

KOMU POLECAM?Osobom, które lubią powieści młodzieżowe oparte na średniowiecznych zwyczajach i tradycjach.

 

Za egzemplarz dziękuję  wydawnictwu :




 

środa, 11 sierpnia 2021

Miłość szuka właściciela- czyli o miłości, która miała się nie narodzić...

 

 

 


 

 

Tytuł: Miłość szuka właściciela

Autor:  Abby Jimenez

Liczba stron:466

Wydawnictwo: Muza

Okładka:  miękka

SŁOWA KLUCZE:miłość, muzyka, żałoba, pies

 

 

KRÓTKA FABUŁKA: czyli z czym to się je?

 Dwa lata po tragicznej śmierci narzeczonego Sloan Monroe nadal nie potrafi przywrócić swojego życia do normalności. Pewnego dnia spotyka jednak wesołego psiaka, którego oczy mówią „zabierz mnie do domu”, i od tego momentu wszystko się zmienia. Z futrzanym przyjacielem u boku jest jej łatwiej wziąć się w garść i wreszcie otrząsnąć z marazmu. Po kilku tygodniach kontaktuje się z nią właściciel, który wcześniej nie odpowiadał na wiadomości i nie odbierał telefonów. Okazuje się, że to muzyk, który wyjechał do Australii na trasę koncertową. Chciałby odzyskać swojego pupila.

Sloan polubiła Tuckera i nie ma zamiaru się z nim rozstawać. Dręczą ją jednak wyrzuty sumienia: a co jeśli Jason naprawdę kocha swojego psa? Zaczyna się wymiana SMS-ów, a potem długie rozmowy telefoniczne. Sloan czuje, że Jason nie jest jej obojętny: to naprawdę miły, przystojny i zabawny facet. Co się stanie, kiedy w końcu spotkają się twarzą w twarz? Niestety kariera muzyczna Jasona szybko się rozwija i czeka go kolejne tournée. W takich okolicznościach nie łatwo budować nowy związek. Czy Sloan przeżyje kolejną emocjonalną katastrofę?

 

POD LUPĄ: Zacznę od wizualnej strony, czyli lupa w dłoń i do dzieła !

Książka jest standardowego formatu A5. Z racji, że posiadam egzemplarz recenzencki na pewno będzie się on znacznie różnić od oficjalnego. Okłada jest matowa i utrzymana w pastelowych kolorach. Para ze zdjęcia jest uśmiechnięta i idą plażą. Ogólnie czuć bardzo wakacyjny, lekki klimat. W środku mamy bardzo przyjemną czcionkę, a strony są koloru beżowego. Rozdziały są ponumerowane, podzielone na dwójkę bohaterów. To co mi się dodatkowo spodobało to fakt, że każdy rozdział miał swoją piosenkę, w sensie do niej przypisany. W tyle książki mamy całą playlistę piosenek, wykorzystanych przez autorkę. 



OPINIA: Czyli jak ona smakuje ?

Do tej książki podeszłam z ogromną nadzieją, że czymś mnie zaskoczy. Miałam nadzieję, że w jakiś sposób złamie owy złoty, sztampowy szablon powieści obyczajowo- romantycznych. Jak było? Czy się zawiodłam, czy może świetnie bawiłam? Czy warto ją schrupać i co najważniejsze.. jak smakuje? Jeśli Cię zaciekawiłam, to weź sobie coś do picia, jedzenia, siadaj i słuchaj co mam Ci dziś do opowiedzenia.

Głównymi bohaterami tej powieści są Sloan i Jason. Kobietę poznajemy podczas jej rutynowego dnia. Wiemy, że przeżywa jakąś traumę, bowiem nawet mówienie z obcymi osobami typu w sklepie, przychodzi jej z trudnością. Owego dnia pod jej auto wyskakuje pies, który tak jak pojawił się nagle tak jej życie od teraz wywróci się do góry nogami. Sloan, bardzo przejmuje się stanem psiaka więc postanawia się nim zaopiekować. Widać, że kobieta kocha zwierzęta i robi wszystko by umilić pupilowi czas, jaki musi z nią spędzić do póki właściciel się po niego nie zgłosi. I tak widzimy cudowną relację psa z dziewczyną, która musi się przełamać i np wychodzić na spacer, częściej odwiedzać sklep, czy odwiedzać weterynarza. Owy piesek zaczyna być takim ratownikiem Sloan i w pewnym momecnie czytelnik ma wrażenie, że to on uratował życie naszej bohaterki, a nie na odwrót. Ten fragment powieści, chyba najbardziej mnie rozczulił i wzruszył, bowiem autorka ukazała cudowną więź człowieka ze zwierzęciem i miłość, jaka między nimi się zrodziła.

Znaczy spokojnie, to nie żadna zoofilia, zaraz pojawi się najbardziej schematyczny ze wszystkich powieści ŁON. Znaczy Jason. Seksowny muzyk, któremu żadna się nie oprze. Sławny wokalista itp itd..Oczywiście kiedy tylko zgłasza się po swojego psa ( a jest w trasie) zaczyna korespondować z naszą bohaterką. I tu pada pytanie: czy można zakochać się w kimś tylko pisząc? Oczywiście, ze tak. Oboje zaczynają wyobrażać sobie, jak wyglądają. I tu bohaterka znowu nie zawiodła mnie pod tym kontem, mamy bowiem do czynienia z parą IDEALNĄ. Piękną, wysportowaną, z żadnymi wadami... no chyba, że psychicznymi, ale to do tego jeszcze dojdę. Schemat spójrz w moje oczy= miłość od pierwszego zamrugania jest. I se myślę, no to teraz będzie BAJLANDOOO... No i tu doznałam zimnego prysznica. Nie ma UNGA BUNGA, nie będzie Pani pieliła ogródeczka, dla gościa. Nie, nie, nie. Nie wbije Pan łopaty w tę ziemię... Dlaczego? No i poznajemy bardziej w tym momencie naszą bohaterkę. Dlaczego mimo miłości do Jasona nie chce się z nim związać, być dotykana itd. Znaczy buzi buzi, jest ok, ale nic więcej. I tak dochodzimy do drugiego momentu w tej książce, który chwycił mnie za serduszko. Czy jeżeli, kochało się kiedyś bardzo mocno, a ta osoba zmarła tragicznie, czy da się jeszcze raz poczuć te same silne uczucie?  Tak... ten element psychologii sprawił, że z zaciekawieniem śledziłam następne etapy ,, żałoby" Sloan i tego jak sobie z nimi radzi. Ewidentnie dziewczyna boi się rekacji społeczeństwa, rodziny, a z drugiej strony poczucie zdrady osoby nieżyjącej.... Owa walka psychiczna bohaterki, jest świetnie przedstawiona. 



No dobra, co z tą fabułką? Jak widzisz niestety pojawiają się tutaj schematy, ale zdecydowanym plusem według mnie jest ukazanie relacji właściciela i psa, oraz przepięknie ukazana walka o odnalezienie nie tylko szczęścia, ale otworzenia poranionego serca ponownie na miłość. Ta powieść jest lekka, szybko się ją czyta, jednak ma takie momenty, że ściśnie mocniej za serce, a owe schematy idą w zapomnienie.

CZY WARTO SCHRUPAĆ?- czyli podsumowanie : 

 Ta książka to zdecydowanie jagodzianka. Owym drożdżowo- pączkowym ciastem jest fabuła. Wiadomo czego możemy się po niej spodziewać. Miłości, idealnych bohaterów pod względem wizualnym i dążenia do jedynego celu, którym jest bycie razem. Owym jagodowym nadzieniem jak dla mnie są tutaj dwa elementy, które sprawiają, że ta książka nabiera owego ciekawego smaku. Po pierwsze to ukazanie wspaniałej relacji pies i człowiek, która rozczuliła mnie na maksa i wywołała moje wspomnienia z moją ukochaną sunią. Po drugie problem żałoby i pogodzenia się z faktem, że nasza ukochana osoba już nie jest cząstką naszej przyszłości. Jak na nowo ułożyć sobie życie i czy da się pokochać ponownie? Ciężki temat, ale autorka według mnie oczywiście poradziła sobie z nim znakomicie, ukazując bolesną prawdę. I na koniec polewa lukrowa, najsłodsza, czyli nasi bohaterowie. Powiem Ci, że jak już mam wybierać, kogo polubiłam to wybrałabym psa... No dobra, a tak na serio to chyba Sloan. Gdyż w tej całej swojej idealności walczy o siebie i swój los. Jak wspomniałam niestety nie unikniemy tutaj schematyczności, jednak powieść ta posiada owe wyżej wymienione dwa elementy, które sprawiły, że poszły one w niepamięć i uważam że warto ją schrupać w szczególności teraz w wakacje lub jeśli szukamy czegoś lekkiego, ale mądrego. Podoba mi się, że autorka nie bała się sięgnąć po problem, który niestety dotknie każdego z nas, bowiem na tej ziemi nikt wiecznie nie zostanie. Najboleśniejsze pożegnanie to właśnie te z ukochaną osobą, która zostawia nas tutaj samych po wielu latach wspólnej drogi... 

 

 

KOMU POLECAM? Osobom, które lubią romanse obyczajowe, ale z elementami psychologii i realnymi problemami. 

 

Za egzemplarz i miłe spędzony czas dziękuję:




 

poniedziałek, 2 sierpnia 2021

Zobacz, co zrobiłeś- kiedy rodzina jest wciągnięta w zbrodnie

 

 

 

 


 

 

Tytuł: Zobacz, co zrobiłeś 

Autor:  Matthew Farrell

Liczba stron:368

Wydawnictwo: Mova

Okładka:  miękka

SŁOWA KLUCZE: kryminał, tajemnica, zbrodnia, rodzina, choroba psychiczna

 

 

KRÓTKA FABUŁKA: czyli z czym to się je?

 Każdy jest podejrzany. Każdy może być zagrożeniem.

W takich chwilach wrogów trzyma się blisko, a rodzinę jeszcze bliżej. W obskurnym motelu w Filadelfii zostaje znalezione okaleczone ciało kobiety. Technik kryminalistyki Liam Dwyer zakłada, że będzie to kolejne „typowe” miejsce zbrodni. Ofiarą nie jest jednak przypadkowa dziewczyna. To Kerri, była kochanka Liama, którą niedawno porzucił, by ratować swoje małżeństwo. To nie jedyny problem mężczyzny. Nie pamięta on, gdzie był ani co zrobił w noc morderstwa, a wszystkie dowody wskazują na niego…

 

POD LUPĄ: Zacznę od wizualnej strony, czyli lupa w dłoń i do dzieła !

 Książka jest standardowego wymiaru A5. Jej okładka jest miziasta i matowa. Utrzymana jest w kolorystyce czerni, granatu oraz czerwieni. Żółty napis jest wypukły i lakierowany. Sam klimat zdjęcia już wywołuje dreszcze. Mamy opuszczony pokój, w którym walają się porozrzucane przedmioty, a tapeta się nie klei. Za oknem widzimy stojącego mężczyznę, który jakby skrada się, obserwuje całe te miejsce. Okładka jak najbardziej według mnie oddaje fabułę, z jaką mamy tutaj do czynienia. Książka ma oczywiście skrzydełka oraz cudowną wyklejkę, ale ją zostawię, jako niespodziankę dla tych, którzy się skuszą na tę powieść. W środku mamy rozdziały ponumerowane, czcionkę bardzo przyjemną dla oka, oraz kartki, które są koloru beżowego. Całość wydania oceniam więc na: 4+



OPINIA: Czyli jak ona smakuje ?

Zrobiłam sobie lekką przerwę od kryminałów, dlatego tym bardziej z ciekawością sięgnęłam po ten tytuł. Nie ukrywam, że do tego gatunku podchodzę jak chiński kucharz z tasakiem na rybę. Ciacham szybciej niż mrugam, wymagając perfekcji pod każdym względem.Czy ją otrzymałam? Jak smakuje? I co najważniejsze, czy warto się na nią skusić? Jeśli Cię zainteresowałam to weź sobie coś do picia, jedzenia, siadaj i słuchaj co mam Ci dziś do opowiedzenia.

Głównymi bohaterami są Sean i Liam Denwer. Oboje pracują w policji, przy sprawach kryminalnych. Pewnego dnia Liam jak co dzień zostaje wezwany na miejsce zbrodni. Tym razem jest ono bardzo brutalne. Okaleczone zwłoki, młodej kobiety są choćby współczesną wizytówką Kuby Rozpruwacza. I nasz bohater byłby bardzo dumny mogąc rozwiązać te sprawę, gdyby nie fakt, że ofiarą jest jego kochanka, a on miał bardzo mocny motyw by ją zabić. Dlatego też dzwoni do Seana, by ten pomógł mu zatuszować pewne elementy. I tak mój drogi Czytelniku, niczym mucha schwytana w pajęczynę, zaczynamy dostrzegać liczne powiązania i nici, które ową ofiarę jeszcze ciaśniej oplatają obaj bracia. Są oni przy tym wszystkim bardzo skryci i z premedytacją zaczynają kręcić i tuszować pewne rzeczy. Co muszę przyznać autorowi nie sposób od razu wskazać paluchem, który tak na prawdę jest bardziej winny i KTO jest mordercą? To co trzeba wspomnieć to fakt, że nie polubiłam żadnego z braci. Byli oni dla mnie zbyt ,, surowi" i nie przyjemni. To jak Liam traktował swoją żonę, było dla mnie już totalnym skreśleniem z listy ulubieńców. Kobieta ewidentnie robiła wszystko, by utrzymać ich związek, a ten miał to wszystko gdzieś daleko w nosie. Zastanawiałam się po co z nią był? Tylko męczył bidulkę i dawał jej złudne nadzieje na lepsze jutro. Sean natomiast to singiel, który nie umie znaleźć sobie partnerki. Dlaczego? Czyżby był taki wybredny? Odpowiedź możemy znaleźć w przeszłości, w pewnej tajemnicy, którą znają tylko bracia. Czy są zdolni do morderstwa? Tak. Czy zabili naszą ofiarię, a może są wrabiani przez kogoś, kto pragnie zemsty?



No dobra, co z tą fabułką?  To co mogę Ci zdradzić to fakt, ze powieść potrafi trzymać w napięciu do ostatniej strony. Jest nieprzewidywalna i potrafi wciągnąć do swej zagmatwanej historii.Sama zbrodnia, choć brutalna, przyznaje jest bardzo intrygująca. Aż ciśnie się na usta pytanie- dlaczego? Komu, co zrobiła ta kobieta, że została w taki sposób potraktowana? Dowody, co rusz wskazują na kogoś innego, choć mamy świadomość, że bracia nimi manipulują. Jaka okaże się prawda?  A co najgorsze, dlaczego wszyscy podejrzani są spowinowaceni z naszymi bohaterami? Nie wspomniałam o klimacie tej historii. Jest on zdecydowanie mroczny i pełen tajemnic. Autor potrafi zaskoczyć czytelnika, a to jest najważniejsze. Ta książka jest bardzo dobra, może nie wybitna w swym gatunku, ale smakowita :)

CZY WARTO SCHRUPAĆ?- czyli podsumowanie :

 Książkę ,, Zobacz, co zrobiłeś" mogę porównać do sushi. Płatem wodorostów nori, który to wszystko trzyma w całości jest zdecydowanie fabuła, która poniekąd opiera się na legendzie Kuby Rozpruwacza, a właściwe cała ta zbrodnia. Jest brutalna, pełna nienawiści i to właśnie ona jest najciekawszym na pierwszy rzut oka składnikiem. Ryżem białym są zdecydowanie bohaterowie. Może nie zapałałam do nich sympatią, ale trzeba przyznać, że są dobrze wykreowani. Potrafią w czytelniku wzbudzić skrajne emocje, a to najważniejsze. Dodatkami, czyli np łososiem są owe elementy zaskoczenia, których jest tu wiele. Sprawiając, że cała historia nie jest nudna i oklepana. I na sam wierzch to posypka z kawioru, czyli elementy psychologii, a wręcz choroby psychicznej. Może jest jej mało, ale kurczę jak już się pojawia to na bogato. Serio. Czy warto ją schrupać? Powiem tak, choć  nie jest to gruba powieść, a właśnie takim małym sushi to zdecydowanie jest bogata  w różne smaki. Potrafi zaciekawić i wciągnąć do swego świata. Mnie ona pozytywnie zaskoczyła. Chętnie przeczytam kolejną powieść tego autora.

 

KOMU POLECAM?Fanom kryminałów i thrillerów, którzy lubią mocniejsze zbrodnie.

 

Za egzemplarz i miłe zaskoczenie dziękuję wydawnictwu: