niedziela, 25 lutego 2024

Dwór Koszmarów- czyli istna Sodoma i Gomora..

 

 

 

 


 

Tytuł: Dwór Koszmarów

Autor:  Adrianna Senger

Liczba stron:323

Wydawnictwo:  Novae res

Okładka:  miękka

SŁOWA KLUCZE: fantastyka, mocne sceny, miłość, walka, przyjaźń.

 

 KRÓTKA FABUŁKA: czyli z czym to się je?

 

 Kiedyś mówili jej, że z Królestwa Mroku nie ma ucieczki.
Dziś musi stanąć do walki o swoją wolność.

Cyntia, ojczyzna Kiry, pogrąża się w coraz dotkliwszej biedzie. Osierocona dziewczyna, nieposiadająca środków na swoje utrzymanie, zostaje sprzedana przez ciotkę nieznajomemu mężczyźnie. Trafia do Królestwa Mroku, miejsca zamieszkałego przez krwiożercze wampiry, strzygi, sukkuby i najplugawsze bestie. Zamknięta w małym pokoju, skazana na zachcianki brutalnego władcy, zaczyna pogrążać się w rozpaczy.

Jedyną nadzieją dla Kiry na odzyskanie wolności jest magiczny sztylet, który niespodziewanie trafia w jej ręce. Oddana pod opiekę Ronanowi, pierwszemu oficerowi króla, każdego dnia snuje wizje ucieczki ze swojego więzienia. Napędza ją tęsknota za najlepszym przyjacielem Xavierem, myśl o wyzwoleniu i żądza zemsty. Ale by plan dziewczyny się powiódł, najpierw musi nauczyć się odróżniać przyjaciół od wrogów. W mrocznym labiryncie lęku i podszeptów zdrady łatwo o pomyłkę…

 

POD LUPĄ: Zacznę od wizualnej strony, czyli lupa w dłoń i do dzieła !

 Książka standardowego wymiary a5. Posiada skrzydełka, brak wyklejki. Okładka ma ciekawą matową , szorstką fakturę. Zachowana w minimalistycznym stylu czerni, czerwieni i granatu. Przedstawia zamek w mroku, co idealnie wpasowuje się w treść książki. Kartki są grubej gramatury, dzięki czemuj czcionka nie przebija oraz jeśli ktoś chce podkreślać cytaty. Czcionka przyjemna dla oka, a same kartki są w beżowym ocienieniu. Rozdziały sa ponumerowane. Brak mapy świata, a szkoda lub innych dodatków. Całość oceniam na: 4



OPINIA: Czyli jak ona smakuje ?

Coś mnie do tej książki przyciągało? Zapytasz co? Nie mam pojęcia, czy to za sprawą bardzo intrygującej okładki, a może chęć spróbowania ,, starego/ nowego" smaku? Czasami mamy na coś ochotę znienacka i tak było z tym tytułem. Nie nastawiałam się na nic i wyruszyłam w tę smakową podróż..Jak smakowała? Jeśli Cię zaciekawiłam to weź sobie coś do jedzenia, picia, siadaj i słuchaj co mam Ci dziś do opowiedzenia.

 Główną bohaterką jest Kira. Dorasta ona w bardzo toksycznej rodzinie. Ciotka się nad nią znęca, a jest jej jedyną rodziną i opcją by przetrwać w świecie, po którym chodzą wampiry, elfy i inne postacie z mitologii. Pewnego dnia zostaje ona sprzedana do tak zwanego Dworu Koszmarów, który to uchodzi za ten najbardziej niebezpieczny, brutalny i zły. Dziewczyna ma świadomość, że została sprzedana, by na niej jej właściciele mogli spełnić swoje najmroczniejsze fantazje. Wie że idzie na rzeź.  Jednak jak się okaże znajdzie w tym świecie sojusznika, który pomoże jej przetrwać w tym świecie.

Ronan to mężczyzna, który całe życie służył wiernie swojemu królowi/ przyjacielowi. Jednak widząc jak ten się zmienia, chce go obalić. Sam nie jest może bohaterem w 100% dobry, ale widać, że stara się skończyć z przeszłością i coś zmienić. Kiedy na jego drodze staje Kira, widzi w niej promyk nadziei na ową zmianę. Sam zaczyna coś do dziewczyny czuć, jednak jego emocje nie są uzewnętrzniane do końca, więc czytelnik może sobie tylko podopowiadać.



NO DOBRA, CO Z TĄ FABUŁKĄ? Po pierwsze jest ona szybka. Tutaj nie ma chwili w której coś by się nie działo. Sama historia jest skierowana do starszego czytelnika  +18 gdyż mamy tutaj do czynienia z gwałtem, okaleczaniem, próbą samobójczą, co było opisane dość szczegółowo. Co zasługuje na plus nie ma tu miłości, która gra pierwsze skrzypce, a przetrwanie w tym chorym miejscu. Podobał mi się sposób w jaki została poprowadzona relacja między bohaterami. Nie mam się do czego pod tym względem czego doczepić. Jednak minusa dam za rozbudowany świat. W sensie, wiemy, że są jakieś królestwa, które na początku autorka nam opisuje i czym się dane z nich charakteryzuje, jednak jako czytelnik nie mamy możliwości ich poznać w pełni. Każda bowiem akcja dzieje się w zamkniętych pomieszczeniach domów, pałaców. Jak mamy wzmiankę o jakiejś postaci fantastycznej to kończy się to ,, stoi tam strzyga.. całuje chopa..noo bo ona ma umiejętność tita tita.. więc poszłam dalej".. No trochę tego mało, szkoda że nie wchodziły one w interakcje z naszą bohaterką. Jednak sama fabuła powiem szczerze mnie wciągnęła. Może nie jest to jakieś wybitne arcydzieło, ale bawiłam się świetnie i trzymałam za naszą bohaterkę kciuki.

 

 CZY WARTO SCHRUPAĆ?- czyli podsumowanie : 

 ,, Dwór Koszmarów" to zdecydowanie pieróg ze serem i szpinakiem. Owym cieniutkim ciastem jest dla mnie sam świat przedstawiony. Za mało jak dla mnie był on rozbudowany, a akcje działy się w zamkniętych pomieszczeniach.  Jest to jak dla mnie jedyny minus ale konkretny jeśli chodzi o tę powieść. Serem są dla mnie bohaterowie. Dobrze wykreowani, różni i wyróżniający się jakąś konkretną cechą.  Jak dla mnie tzw złol bardzo dobrze wykreowany, stąd w opisie nie wspominam o nim, żeby nie popsuć zabawy.. Szpinakiem była dla mnie fabuła. Trochę szybka, nie ma na nudy. Jednak jak dla mnie można by było pewne wątki jeszcze rozbudować, ale to moja opinia. W ogólnym rozrachunku podobała mi się i bawiłam się przy niej dobrze. Czy warto ją schrupać? Jak najbardziej, może nie jest to książka, która zmieni wasze postrzeganie na świat, albo oszalejecie na jej punkcie. Jest dobra, miło spędzicie z nią czas.

P.S Postanowiłam wypróbować jak dla mnie nowe ,, zaznaczanie" w książkach ważnych dla mnie elementów. Zazwyczaj używam tylko znaczników, i staram się je dopasować do okładki. Teraz dodałam jeszcze zakreślenia, czyli zaznaczanie ich na stronie. I powiem tak- spodobało mi się, ale muszę poszukać dobrych zakreślaczy, bo ten był kiepski ;/ Wyszłam ze strefy komfortu z tym zakreślaczem i na tym levelu po przestanę... 

 KOMU POLECAM? Osobą które lubią takie mroczniejsze historie i fantastykę w jednym.


Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu :



sobota, 17 lutego 2024

Złote blizny- czyli historia o pięknych popękanych sercach.

 

 

 


 

 

 

Tytuł: Złote blizny

Autor:  Anna Dąbrowska

Liczba stron: 403

Wydawnictwo: Amare

Okładka:  miękka

SŁOWA KLUCZE: trauma, próba samobójcza, lęki, terapia, psychologia, depresja, żałoba, miłość

 

 KRÓTKA FABUŁKA: czyli z czym to się je?

 

 Milion dolarów za śmierć: czy to dobra cena? Znany na całym świecie frontman zespołu MacRock - Tyler Lewis - oferuje taką stawkę za pomoc w odejściu z tego świata. Niestety, nikt nie bierze jego słów na poważnie. Nikt prócz japońskiej terapeutki Yua, która zmienia świat poprzez kintsugi, czyli sztukę sklejania życia. Kobieta w sprytny sposób namawia wokalistę na terapię, w której ma uczestniczyć razem z wybraną przez nią osobą. 


Abigail Morrison to kobieta, która w tragicznym wypadku samochodowym straciła dwie najbliższe osoby. Żałoba przysłoniła wszystkie jej marzenia i plany, a jednak Abby wciąż wierzy, że kiedyś uda jej się nauczyć żyć z bolesnymi wspomnieniami. To właśnie ona zostaje drugim uczestnikiem tajemniczej terapii. 


Co się wydarzy, gdy spotkają się ze sobą dwie roztrzaskane na milion kawałków dusze?

 

POD LUPĄ: Zacznę od wizualnej strony, czyli lupa w dłoń i do dzieła !

 Książka jest standardowego wymiaru A5. Posiada skrzydełka. Okładka jest matowa,ale nie pozostawia odcisków palców. Utrzymana w minimalistycznej formie. Mamy granat, biel,szarość i złoto-co nawiązuje do japońskiej porcelany, co idealnie nawiązuje do treści książki. W środku brak kolorowej wyklejki.Kartki są beżowe. Rozdziały podzielone na 2 bohaterów, a czcionka przyjemna dla oka. Całość wydania oceniam na: 4+




OPINIA: Czyli jak ona smakuje ?

 Ta książka przyciągnęła mnie do siebie, jak manes swoją tematyką. Dawno nie czytałam historii o jakiś konkretnych problemach z którymi dorośli ludzie sobie nie radzą tak mocno, że potrzebują terapii. Szybko zaczęłam się w nią wgryzać, więc jak ona smakuje? Weź sobie coś do picia, jedzenia i słuchaj co mam Ci dziś do opowiedzenia.

Mamy tutaj dwójkę głównych bohaterów Abigail i Taylora, którzy w pewnym momencie swojego życia stracili sens do życia, radości, a każdy kolejny dzień jest dla nich walką i piekłem. Abby w wyniku wypadku straciła ukochanego i ojca, dlatego od tego momentu ma lęki związane ze samochodami. Natomiast Taylor jako słynny muzyk, przeżył katastrofę lotniczną z której to tylko on przeżył z licznymi operacjami, bliznami. Nienawidzi swojego ,, nowego" ciała, stroni od ludzi. Pragnie umrzeć, dlatego zrobi wszystko.. by dopiąć swego.

I tak na scenę wchodzi ona.. Yua terapeutka, która stosując nietypowe metody, stara się pomóc naszym bohaterą, jednak czy ma ona jakieś własne pobudki? Wszak w życiu bohaterów pojawia się z nikąd a to już wzbudza pewne obawy i lęki..

NO, DOBRA CO Z TĄ FABUŁKĄ? Powiem Ci tak, wciąga od samego początku. To co mi się najbardziej spodobało to fakt, że nie pędzi na twarz..tylko powolutku nam opowiada o życiu tych zbolałych serc. Wyjaśnia, dlaczego bohater reaguje tak, a nie inaczej? Dlaczego ktoś inny boi się tego, czy tamtego. Bardzo dużo jest tu elementów psychologicznych takich wyjętych z naszego życia porad, dla problemów z którymi borykamy się na co dzień. Na kolejny plus zasługuje fakt, że tu nic nie znika za pomocą magii, nagłej miłości, czy jednym słowie.. nie tutaj na prawdę widzimy walkę naszych postaci z ich własnymi stanami, traumami. Co pokazuje też, że zawsze już do końca życia będą musieli podejmować walkę i szukać tych pozytywnych, maleńkich bodźców, które sprawią, że będzie im się chciało żyć i powrócić do społeczeństwa.. Oczarowała mnie swą realistyczną brutalnością i wspaniałym ukazaniem czytelnikom, którzy może są w podobnej sytuacji..jak poradzić sobie z depresją i traumą.Według mnie bardzo ważna książka!!

 

 CZY WARTO SCHRUPAĆ?- czyli podsumowanie : 

 ,, Złote blizny" to książka, która smakiem przypomina mi danie  słodko-kwaśne Sunomomo z ogórka.  Owym sosem są nasi bohaterzy czyli Abby i Taylor. Z jednej strony bardzo doświadczeni przez życie boją się na nowo otworzyć na szczęście, tkwią w swoich poranionych ciałach i duszach, nie dopuszczając do siebie nadziei i piękna świata. Są jak potłuczona porcelana, no której w lekturze są porównani, która za sprawą kindsugi nabierają nie tylko piękności i unikatowości , ale i wartości, bowiem trzeba wiele poświęcenia i czasu, by z kawałków różnej ceramiki posklejać je i nadać odpowiednią formę.  Ogórkiem, dla mnie była terapia ukazana w książce, o której już powyżej trochę napisałam, ale i sama osoba Yue. Nie słyszałam o takim leczeniu, więc tym bardziej z zachwytem czytałam o tej metodzie. Porównywanie problemów Taylora i Abby do owych kawałków ceramiki było dla mnie czymś niby prostym, ale jakim efektownym. Podobało mi się, jak autorka realnie podeszła do tematu depresji, traumy i innych zaburzeń. Według mnie oddała genialnie specyfikę, emocje i zachowania osób, które zmagają się z chorobami umysłu i duszy.  Sezamem były dla mnie natomiast wszystkie te elementy psychologiczno- romansowe, czyli jak dwoje skrzywdzonych ludzi stara się obudzić swoje serce do miłości. Ukazując przy tym ogromną walkę z samym sobą. Czy warto zatem schrupować tę powieść? Zdecydowanie tak. Jest ona przede wszystkim piękna, prawdziwa, a przede wszystkim refleksyjna. Pokazuje czytelnikowi, że należy najpiękniejsi jesteśmy nie jako idealna biała porcelana, ale jako kubki, które są posklejane, zarysowane, pomalowane na nowo- wtedy jesteśmy najpiękniejszymi, unikatowymi wersjami siebie.


 KOMU POLECAM? Osobom, które uwielbiają mądre romanse z elementem psychologii, nostalgii i bardzo realistyczne.


Recenzja powstała przy współpracy z wydawnictem:




wtorek, 6 lutego 2024

Belladonna, czyli o truciźnie pięknej jak kobieta

 

 

 


 

 

Tytuł: Belladonna

Autor: Adalyn Grace

Liczba stron:378

Wydawnictwo: Uroboros

Okładka:  miękka

SŁOWA KLUCZE: fantastyka, miłość, tajemnica, życie elit, dawne czasy, śmierć, zbrodnia.

 

 KRÓTKA FABUŁKA: czyli z czym to się je?

 

 Signa Farrow ma typowe dla dziewiętnastolatki marzenia. Chce nosić piękne suknie, chodzić na bale i dobrze wyjść za mąż. Jednak jej przeznaczeniem okazuje się coś zupełnie innego, coś, od czego całe życie próbowała uciekać.

Osierocona w dzieciństwie, trafia pod opiekę różnych osób, które są bardziej zainteresowane jej spadkiem niż nią samą. Jej kolejny dom to Thorn Grove, dwór zamożnych krewnych. Patriarcha rodu jest pogrążony w żałobie po zmarłej żonie, jego synowie walczą zaciekle o majątek, a córka, Blythe, cierpi na tajemniczą i zdaje się śmiertelną chorobę. To właśnie w tym miejscu Signa odkryje swoją prawdziwą naturę. I dowie się, dlaczego Śmierć jest tak blisko…

 

POD LUPĄ: Zacznę od wizualnej strony, czyli lupa w dłoń i do dzieła !

 Książka jest standardowych wymiarów A5. Sama okładka przykuwa uwagę. Mamy bowiem połowę twarzy kobiety wśród kwiatów belladonny, czyli trującej rośliny  Całość jest matowa, prócz liter oraz roślin, które są lakierowane, co nadaje trójwymiarowości. Niestety choć miła w dotyku pozostawia odciski palców na sobie. W środku mamy cudowną wyklejkę przedstawiającą pewną scenę, która jest utrzymana w cudownej fuksjowej tonacji  Kartki są koloru beżowego, a ich boki są zabarwione na kolor fuksji, co nadal nawiązuje do owej trującej rośliny. Czcionka mała, mimo to przyjemna dla oka. Rozdziały są ponumerowane, a pod każdym z nich jest szary ornament.Całość wydania oceniam na:5



OPINIA: Czyli jak ona smakuje ?

 Książka nie wiem dlaczego ale zaintrygowała mnie z dwóch powodów. Po pierwsze świetny tytuł, po drugie nigdzie nie potrafiłam jej dostać stacjonarnie. To sprawiło, że tym bardziej moja ciekawość się zmorzyła i musiałam koniecznie dorwać ją w swe ręce. Nie jest o niej głośno.. co tym bardziej skłoniło mnie do napisania o niej kilku słów. Dlaczego trudno ją zdobyć fizycznie i czemu jest o niej względnie cicho? Jeśli Cię zaintrygowałam to weź sobie coś do jedzenia, picia, siadaj i słuchaj co mam Ci dziś do opowiedzenia...

Główną bohaterką jest Signa, dziewczyna która jak na nastolatkę bywa jest ciekawa świata, pragnie mieć przyjaciół i jak na prawdziwą damę przystaje ma marzenie. Być może dla nas kobiet śmieszne, ale w tamtych czasach było ono jak najbardziej normalne. Mianowicie mieć dworek i kochającego męża. Jej celem więc jest zdobycie faceta. Jednak sądząc po opisach nasza bohaterka mimo prezencji bardzo dobrej..wzbudza wobec strach. Dlaczego? Mówi się bowiem na salonach, a jak wiemy plotki są szybsze niż serwowana kawa.. iż jeśli zaprosisz Signe do siebie ( bo nie wspomniałam, że ona sierota i szuka domu) to ktoś umrze.  I tak dziewczyna niczym tułacz chodzi od domu do domu, pozostawiając po sobie tylko żałobę i śmierć.Jednak jej los się odmienia, kiedy to trafia do domu Thorn Grove, tam bowiem weźmie udział w śmiertelnej grze o o majątek. Ktoś bowiem eliminuje  spadkobierców, a w rozwiązaniu tej sprawy może pomóc Signa. Jakby tego było mało, bohaterka rozmawia z duchami i samą śmiercią, co jak dla mnie jest to dość intrygujący zabieg.

Śmierć to bohater. który nie ukrywam gra pierwsze skrzypce, jak dla mnie w tej powieści.  Jest wybitnie wykreowany. Zły, a jednak pomaga. Przynoszący samotność, ból i cierpienie, a jednak seksownie tajemniczy. Niczym diabeł będzie kusił naszą bohaterkę, pytanie czy ulegnie istocie z cienia, czy może człowiekowi z krwi i kości? 

Poboczni bohaterowie robią genialną robotę. Każdy na swój sposób jest inny i intrygujący, co powoduje, że fabuła po ludzku się klei i przyciąga nas do siebie.

 NO, DOBRA CO Z TĄ FABUŁKĄ?  Przyznaję, że zostałam wciągnięta do tego brudnego, mrocznego miejsca i nie potrafiłam się oderwać od książki. Elementy zagadki, intryg i ukazanie zepsucia w dawnych czasach, zawsze będzie mnie do siebie przyciągać. Momentami bardzo przewidywalna, i fakt główna bohaterka jest infantylna, jednak patrząc na jej wiek, według mnie zachowuje się adekwatnie do swoich lat. Taka niewinna, pełna marzeń, a z drugiej strony odważna. No bo nie czarujmy się, ale zmieniając co chwilę dom,  być ciągle na ustach innych, trzeba mieć też niezłą psychikę. Sam romans owszem walczy o naszą atencję razem z ową zagadką myślę jednak że jest to w miarę wyważone.

 CZY WARTO SCHRUPAĆ?- czyli podsumowanie : 

 ,, Belladonna" to w moich oczach takie jagodowe mochi. Z jednej strony jest historią trochę mroczną, która ciągnie nas do siebie, jak owa galaretka. Z drugiej ukazuje słodkie zauroczenie w mężczyźnie, który jest niebezpieczny i być może zwodzi damy po to by osiągnąć swoje prywatne cele. Owa intryga i tajemnica rodziny jest bardzo ciekawa, więc nie będę kłamać, ale mnie wciągnęła. Samą książkę czyta się szybko, lekko, bo i język nie jest tutaj jakiś poetycki. Jeśli chodzi o bohaterów to zdecydowanie moje serce skradła Śmierć, gdyż jej kreacja na kartach powieści, jak dla mnie to mistrzostwo i właśnie dla niej sięgnę po kolejny tom. Czy warto schrupać tę powieść? Jak najbardziej, być może nie jest to książka wybitna, umówmy się, jednak przyciąga swym klimatem, bohaterem i myślę genialną intrygą, której finał będzie w drugim tomie...

 KOMU POLECAM? Osobom, które uwielbiają lekką fantastykę z elementem romansu i mroku. Dla tych, którzy uwielbiają genialnych nieoczywistych bohaterów.

środa, 29 listopada 2023

One of my enemy- czyli pokochać wroga..

 

 

 


 

 

Tytuł: One of my enemy

Autor:  Olivie Blake

Liczba stron:504

Wydawnictwo: znak

Okładka: twarda

SŁOWA KLUCZE: mafia, magia, skłócone rodziny, zdrada, miłość, nienawiść

 

 KRÓTKA FABUŁKA: czyli z czym to się je?

 Dwanaście lat pokoju, dwa zwaśnione wiedźmie rody i kradzież, za którą Masza Antonowa nie może nie ukarać winowajcy. Nawet jeśli złodziejem okazał się Dimitrij, jej pierwsza wielka miłość. Postąpić inaczej oznaczałoby zawieść matkę, a na to Masza, idealna spadkobierczyni, nigdy sobie nie pozwoli. Wszystko po to, by jej najmłodsza siostra Sasza mogła być, kim chce.

Sasza wplątuje się jednak w niebezpieczny romans, serce Maszy nie jest tak nieczułe, jak jej się wydawało, zaś przeszłość ich matki kładzie się cieniem na życiu sióstr. Rozlew krwi jest nieunikniony. Pytanie brzmi: czyjej?

 

 

POD LUPĄ: Zacznę od wizualnej strony, czyli lupa w dłoń i do dzieła !

Książka posiada dwa wydania. W miękkiej oprawie, czerwone z czarną różą w tle. I te, które ja upolowałam, czyli wydanie specjalne/ ekskluzywne twarda oprawa. Utrzymana w czarno, szaro, czerwonych kolorach. Przepiękne ornamenty i dwa małe portrety. Starszej pary i młodszej.  Brzegi stron są zabarwione na bordo z wybitymi emblematami róży czarnej i czerwonego... no właśnie tu mam problem z określeniem serca na liściach? gołębia, który trzyma głowę? lwa?.. nie wiem. W środku mamy cudowną wyklejkę z owym portretem utrzymaną w czerwonym kolorze, tak jakby wisiał na ścianie. W środku mamy cytaty z Romea i Julii, cudowne ilustracje czarno-białe i liczne ornamenty. Kartki są przyjemne w dotyku w kolorze beżu. Grube, czcionka nie przebija na następną stronę, a sam tekst czytelny i przyjemny dla oka. Całość wydania oceniam na 6 ( brakowało mi jeszcze tasiemki, ale to już czepianie)



OPINIA: Czyli jak ona smakuje ?

 Gdy byłam młodsza nie ukrywam straszne fascynowałam się klasycznymi, tragicznymi historiami miłosnymi. ,,Tristan i Izolda" , czy ,, Romeo i Julia" dotykały bowiem tematu miłości zakazane, nieszczęśliwej i trudnej. Pełnej wyrzeczeń, czy poświęceń. Z czasem mój entuzjazm mijał wraz z wiekiem..Fascynacja opadała, a przychodziła mądrość, która widziała całkiem inne rozwiązania dla tych historii.  Kiedy więc na rynku pojawił się reteling ,, Romea i Julii" i to taki, który serio opowiada tę historię na nowo.. bardziej współcześnie, niż tylko  nawiązuje do motywu ,, skłóconych rodzin", czy miłości między wrogami. Musiałam sprawdzić , jak wypada ta historia. No więc stwierdziłam, że skoro z mojej kieszeni.. jak to ostatnio bywa , kupuję to wezmę tę ,, bogatszą" wersję. Jak smakowała? Czy płakałam za utraconymi pieniędzmi i czasem? No to weź sobie coś do picia, jedzenia, siadaj i słuchaj co mam Ci dziś do opowiedzenia...

Autorka na wstępie opisuje każdego z bohaterów, co bardzo mi się podobało, bowiem od razu zaczynamy z wiedzą, kto jest kim? Jakie ich łączą koneksje lub więzi. 

Baba Jaga to kobieta fame fatal.. matrona, która rządzi swoim biznesem. Kobieta sukcesu, czarownica, która ma 7 córek i każda posiada jakiś dar. Kiedyś pokłóciła się z Kościejem/ Łazarzem i od tego momentu walczą o wpływy..

Kościej/ Łazarz nieśmiertelny, który handluje magicznymi przedmiotami za odpowiednią cenę. Ma 3 synów, każdy jest czarodziejem i włada jakąś mocą. Nienawidzi Baby Jagi, bo... tu nie zdradzę

I teraz przejdę do pary, którą ja pokochałam od początku...

Masza/ Marija pierwsza córka  Baby Jagi. Jej następczyni. Zimna, stanowcza, uparta, piękna...ma męża Stasa. Plotka głosi, że straciła serce, dlatego nie potrafi kochać swego męża ( nadmienię, że ta postać poniekąd przypominała mi Annę Kareninię) tak mocno. 

Dymitr pierwszy syn Kościeja, jego spadkobierca. Przystojny, silny, to on wzbudza wszelki autorytet wśród wszystkich. Kiedyś coś łączyło go z jedną z córek Baby Jagi, jednak rodzina, interesy i inne sprawy ich rozdzieliły.

Sasza/ Anastazja- najmłodsza z córek Antonow.. zakochuje się w Lwie, co jest zakazane, bowiem, czy można kochać wroga?

Lew- najmłodszy z braci. Miał rozkochać w sobie najmłodszą z córek Antonow i zdobyć ich sekrety, aby zniszczyć tę rodzinę. Nikt nie przypuszczał, że Sasza skradnie jego serce szybciej niż on odkryje tajemnice rodzinne sióstr.

Roman- Postać środkowego brata, który pała czystą zemstą i honorem rodzinnym. Jest w stanie zapłacić każdą cenę by pozbyć się rodziny Antonow z miasta. Szalony, inteligentny i cwany z mistrzowską celnością eliminuje graczy..



 No dobra, co z tą fabułką?  Nie muszę chyba opisywać ,, Romea i Juli" o co tam chodziło, bo chyba każdy zna tę tragiczną historię. Ta książka to wspaniały reteling, który przenosi tę historię na współczesne czasy z odrobiną magii w tle.. Jestem zachwycona tą powieścią.. słów mi brakuje, bowiem boję się, że zdradzę za dużo. Są tu dwie pary.. tacy młodzi dorośli i nastolatkowie...każda z nich ukazuje inną miłość, problemy i rozterki. Jednak to co według mnie jest największym plusem tej książki to owy mroczny klimat. Tutaj na każdym kroku obawiamy się , co będzie dalej z bohaterami? Jak autorka rozwiąże ten i kolejny problem? Cały główny motyw ,, zemsta" jest genialnie poprowadzony, pełno tu zwrotów akcji, intryg, spisków, że czytelnik nie może narzekać na nudę. Dużo tu też takich przemyśleń psychologicznych, które pokazują nam jak bardzo związani jesteśmy z rodziną, jaki wpływ ma ona na nas?  oraz fakt, że każdy z nas pragnie miłości i do niej dąży...nawet za cenę życia.

 CZY WARTO SCHRUPAĆ?- czyli podsumowanie : 

 ,, One of my enemy" to smaczna przekąska jaką są ,, panierowane pieczarki" Ową znanym smakiem pieczarki jest sama historia, która jest retelingiem, czyli na nowo opowiedzianą historią ,, Romea i Juli". Moim zdaniem w genialny sposób autorka odświeżyła ten klasyk. Ową chrupiącą panierką są dla mnie bohaterowie, którzy zostali bardzo dobrze wykreowani. Każdy ma swoje cele, pobudki, a także charakter. Trochę blado wypadają siostry naszych dwóch bohaterek, ale one robią za tło.. to znaczy miały zadanie do wykonania i nara..Pełno tu szarych postaci, nie ma 100% złej, czy dobrej, co bardzo mi przypadło do gustu. Owe motywy, które wcześniej wspomniałam mogą być owym sosem, dodatkiem do tego dania, które w zupełności całość dopełnia. Jeszcze nigdy zemsta nie była tak ostra, a miłość tak ciepła i lepka niczym serowy sos, którym można się zajadać naokrągło. Czy zatem warto tę pozycję schrupać? Zdecydowanie. Jest to książka, która spodoba się czytelnikom trochę starszym niż nastolatką, bowiem porusza momentami nuty filozoficzne, są sceny erotico-romantico, które niekoniecznie są odpowiednie dla młodszych nastolatków.

 KOMU POLECAM? Fanom retelingów, romansów z nutą fantastyki, ale z nutą, wielbicieli klasyków i motywu enemy to lovers.

niedziela, 15 października 2023

Morderstwo w świątecznym ekspresie- czyli idealna wymówka wyjaśniająca nasze spóźnienie na wigilię rodzinną..

 

 

 

 


 

Tytuł: Morderstwo w świątecznym ekspresie

Autor:  Alesandra Benedict

Liczba stron: 350

Wydawnictwo: kobiece

Okładka:  miękka

SŁOWA KLUCZE: morderstwo, pociąg, święta, morderstwo w zamkniętym pomieszczeniu, inspiracja Agatą CH, gwałt, trauma, rodzicielstwo. 

 

 KRÓTKA FABUŁKA: czyli z czym to się je?

 

Osiemnaścioro pasażerów. Siedem stacji. Jeden zabójca.

W środku unieruchomionego w środku zimowej zawieruchy pociągu skrywa się morderca.  
Czy uda się rozwikłać zagadkę zanim będzie za późno? Wszyscy na pokład! Świąteczny ekspres rusza…

Na stacji kolejowej w Londynie, spotyka się osiemnastu pasażerów. Ruszają w podróż pociągiem sypialnym do Fort William w Szkocji. Nie wszyscy jednak dotrą do celu…

Kiedy pociąg wykoleja się pośrodku pustkowia, w jednym z przedziałów dochodzi o morderstwa. Teraz każdy z pasażerów jest podejrzany. I każdy ma coś do ukrycia.  

Kiedy za oknem szaleje śnieżyca morderca przemierza kolejne przedziały pociągu, wybierając swoje kolejne ofiary.

Czy byłej detektyw Roz Parker uda się znaleźć zabójcę, zanim ten znowu zaatakuje?

 

 

POD LUPĄ: Zacznę od wizualnej strony, czyli lupa w dłoń i do dzieła !

 Książka jest formatu  A5 ze zamszową okładką , która nie zostawia odcisków palców.  Utrzymana w kolorystyce zieleni, czerwieni oraz bieli.  Na okładce mamy mały czerwony pociąg, jemiołę, śnieżynki, co cudownie oddaje świąteczny klimat. Wyklejka to jest to co urzeka czytelnika zaraz po otwaciu, mamy cudowne pociągi jeżdżące po torach.W środku mamy strony beżowe, cieńsze, ale nie przebijające tekstu na drugą stronę, a czcionka bardzo przyjemna dla oka. Rozdziały są ponumerowane. W książce autorka zamieściła parę zagadek dla czytelnika, które może sam rozwiązać. Na samym końcu mamy przepis, quiz świąteczny, co była dla mnie dodatkową gratką. Całość wydania oceniam na:5



OPINIA: Czyli jak ona smakuje ?

 Nie wiem, czy zauważyłaś/łeś, że już atakują nas świętami... Nie ma jeszcze zniczy, ale Mikołaje, bombki, choinki już nas witają w sklepach. Wydawnictwa zaczynają również wprowadzać nas w klimat zimowego świątecznego szaleństwa. Dlatego dziś zapraszam Cię na wycieczkę pociągiem, który okazuje się być morderczy..który z pasażerów dojedzie na wigilię? Jeśli jesteś ciekaw/a tak jak ja, to weź sobie coś ciepłego do picia, jedzenia, siadaj i słuchaj co mam Ci dziś do opowiedzenia...

Już na pierwszych stronach powieści poznajemy Meg, kobietę influenserkę ( nie mam pojęcia, czy dobrze napisałam, ale olać nazwę) Znana jest z tego, że prowadzi swój kanał i opowiada o swoim życiu, ogólnie istnieje w mas mediach społecznościowych. Jadąc pociągiem kłóci się ze swym ukochanym, o czym bardzo szybko trąbią media, dzięki pasażerom-fanom, którzy bardzo zręcznie nagłaśniają o całej aferze. Poznajemy więc cienie owej sławy. Meg w urządzeniach uchodzi za idealną osobę, która ma wszystko to czego można zazdrości młodej dziewczynie. Przystojnego mężczyznę, który ją kocha, sławę, pieniądze itd Jednak rzeczywistość jest całkiem inna niż jej internetowa bajka.

Drugą ważną postacią jest Roz, emerytowana policjantka śledcza, która jedzie pociągiem, do swej córki, która rodzi. Od samego początku wiemy, że jest on ciężki, a relacje kobiet nie są idealne. Dodatkowo Roz walczy ze swymi demonami przeszłości. Kiedy więc dochodzi do morderstw w pociągu, musi zakasać wysoko rękawy i znaleźć seryjnego mordercę lub morderców, którzy spotkali się w jednym wagonie by dokonać osobistych wendet. 

Nie będę przedstawiać innych bohaterów, gdyż nie uniknęłabym spojlerów do fabuły i rozwiązania zagadki... 



No dobra co z tą fabułą? Po pierwsze czuć tu dużą inspirację panią Agathą CH.  Mamy Wigilię, pociąg, wykolejenie i morderstwa. Wszystko dzieje się na przestrzeni 3 wagonów. Uwielbiam motyw morderstwa w jednym pomieszczeniu. Do tego morderca ma swoje rozdziały, w których zdradza czytelnikowi swoje motywy. Książka ta porusza bardzo ważny problem gwałtu. Uważam, że autorka w piękny sposób ukazała ofiary. Zwracając uwagę na ich zachowanie wobec mężczyzn, ale i aspekt psychiczny. Fabuła wciąga, zaskakuje i wprawia w zadumę. 

 

 CZY WARTO SCHRUPAĆ?- czyli podsumowanie : 

,, Morderstwo w świątecznym ekspresie" to zdecydowanie ulubiona potrawa głównej bohaterki, czyli tablet o smaku whisky z rodzynkami. Tabletem, czyli taką naszą polską krówką cukierkiem, jest sama fabuła. Niby klasyk, niby znany, a jednak potrafi wciągnąć i zachwycić. Powiedziałabym, że autorka postanowiła odświeżyć kultową powieść Agathy na obecne realia. Wyszło jej to znakomicie. Rodzynkami zdecydowanie są bohaterowie powieści. Każdy jest inny, każdy ma motyw by zabić, każdy walczy z innymi demonami. Smakiem whisky jest owy motyw, bardzo ważny i trudny, czy gwałt. Autorka w swej powieści ukazuje, jak takie traumatyczne wydarzenie odbija się na psychice kobiet. Pokazując różne sposoby radzenia sobie z tym bólem oraz jak to wpływa na dalsze życie. Coś pięknego i bardzo realistycznego udało się Pani Alexandrze przedstawić. Czy warto zatem schrupać tę powieść? Zdecydowanie tak. Bardzo mi smakowała i choć nawiązuje już do zimy, świąt to totalnie mi nie przeszkadzało to w czytaniu jej jesienią. Jeśli miałabym wskazać jakiś minus tej powieści to byłoby to, że za szybko śledźtwo się kończy. Natomiast tak, ta powieść ma same plusy pod każdym względem, więc nie pozostaje mi nic innego jak polecić tę powieść z całego serduszka. 

 KOMU POLECAM? Fanom Orient Expresu Pani Agathy, klasyki kryminału, morderstwa w zamkniętym pokoju. 

 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu:

 

 

niedziela, 8 października 2023

Nie sposób zapomnieć- ja zapomniałam..

 

 

 


 

 

 

Tytuł:  Nie sposób zapomnieć

Autor:  Imogen Clark

Liczba stron:413

Wydawnictwo:  Akurat

Okładka:  miękka

SŁOWA KLUCZE: przyjaźń, dorastanie, strata

 

 KRÓTKA FABUŁKA: czyli z czym to się je?

 Romany jest w ostatniej klasie szkoły średniej, kiedy umiera jej matka. Ostania wola Angie zaskakuje najbliższych. Przez kolejny rok wychowaniem nastolatki ma się zająć czworo przyjaciół kobiety. Troje z nich zna się ze studiów. Głównym opiekunem zostaje Tiger, zapalony podróżnik. Maggie, prawniczka i najbliższa przyjaciółka matki, powinna wspierać Romany w kwestiach prawnych i urzędowych. Rolą Leona, inżyniera, jest dbanie o rozwój kulturalny Romany. Hope, była modelka, ma wspierać Romany w kwestiach dotyczących relacji międzyludzkich.

Kiedy list z wolą zmarłej zostaje odczytany, wszyscy obecni w kancelarii prawnej są wstrząśnięci. Najbardziej oburzony jest Tiger, wolny duch, którego przeraża perspektywa zamknięcia na rok „w klatce“ z córką Angie. Pozostali także nie są zachwyceni obowiązkami, jakie na nich spadły, ale i tak najbardziej zaskoczona ze wszystkich wydaje się być Romany.

Czy ten niezwykły układ ma szansę zadziałać? Czego cała piątka dowie się o sobie, swojej przeszłości i o kobiecie, która ich połączyła?

 

 

POD LUPĄ: Zacznę od wizualnej strony, czyli lupa w dłoń i do dzieła !

 Książka standardowego formatu A5, ze skrzydełkami i zieloną wklejką. Sama okładka jest matowa z lakierowanymi napisami i  koniczyną. Wykonana z miększej tektury co powoduje, ze łatwo wygina się na wszystkie strony. Może zostawiać odciski palców. Utrzymana w kolorystyce mięty z białymi i turkusowymi elementami. Napisy na okładce są odstające  co dodaje jej takiej trójwymiarowości. Kartki są beżowe i bardzo cieniutkie, czcionka bardzo przyjemna dla oka, jednak poprzez słabą gramaturę stron druk przebija na drugą stronę. Rozdziały są ponumerowane, brak w środku jakiejś grafiki. Całość wydania oceniam na 4



OPINIA: Czyli jak ona smakuje ?

 Jako że jesień zagościła u nas już na dobre, to postanowiłam sięgnąć po jakiś nostalgiczny tytuł, który sprawi, że zatrzymam się na moment i podumam. Tytuł i opis mnie zaciekawiły więc postanowiłam sprawdzić, jak ona smakuje? Jeśli też jesteś ciekaw, to weź sobie coś do picia, jedzenia, siadaj i słuchaj co mam Ci dziś do opowiedzenia.

Głównymi bohaterkami powieści są matka i córka. Angie umiera, pozostawiając młodą Romanie samą. Bojąc się o jej przyszłość, pastowania oddać ją pod opiekę swoim przyjaciołom, by mieli nad nią pieczę w tym najgorszym dla niej czasie-czyli pogodzeniu się z jej utratą. I tak cofamy do przeszłości by ich poznać i zobaczyć jak to się wszystko- czyli przyjaźń zaczęła.

Maggie to kobieta rozważna, jako prawnik zawsze wszystko analizuje i nie działa pochopnie. Ma pomóc Romanie w kwestiach prawnych. Poznajemy ją jako osobę, która boi się zaszaleć. Można by powiedzieć, że jest synonimem osoby porządnej.

Leon- to mężczyzna, który ma zająć się stroną kulturową, czyli muzyką, książkami. Jest on bowiem wrażliwym człowiekiem, który poszukuje piękna.

Tiger- to lekkoduch, podróżnik, który żyje chwilą. Nie dość że ma zamieszkać z nastolatką to ma jej pokazać świat od tej strony podróżniczej. Jawi się nam jako osoba, która żyje tu i teraz. Niczym się nie przejmuje i żyje swoimi marzeniami.

Hope- najbardziej tajemnicza z całej czwórki. W odróżnieniu od nich ma 30 lat, a nie 50 i jej zadaniem jest zadbać o uczucia dziewczyny.


Czytając tę powieść ma się wrażenie, że to inspiracja trochę serialem ,, Friends". Cała bowiem fabuła ukazuje piękno tej wartości, jaką jest przyjaźń. Książka ta nie ma szybkiej akcji. Jest ona powolna i ukazuje fragment z życia bohaterów. Bardzo realistyczna, skłaniająca do refleksji nad życiem i tego dlaczego warto mieć obok siebie ludzi, z którymi można nie tylko spędzić miło czas, ale przeżywać przygody, dzielić się troskami i mieć kogoś blisko siebie.  Nie wyrwała mnie ta powieść z kapci, jednak doceniam to co stara się przekazać. Powieść podejmuje bowiem również próbę ukazania, jak poradzić sobie ze śmiercią najbliższej osoby? Co według mnie jest ważnym aspektem i dobrze, że ukazują się takie książki na rynku.  Nie umiałam utożsamić się z bohaterami, a sama jak już wyżej napisałam niedynamiczna fabuła momentami mnie nużyła. Myślałam, że będę płakać, nie wiem kontemplować tę historię, poczuję jakąś symbiozę...nic z tych rzeczy się nie wydarzyło. Być może to nie ten czas na taką historię lub po prostu mnie nie porwała, bo nie wpisała się w mój gust czytelniczy. Zawsze jestem szczera w moim odczuciach  i nie będę się rozwodzić nad jej pięknem, skoro go nie poczułam. Nie mniej jednak, wiem, że spodoba się czytelnikom ze względu na jej uniwersalność i tematykę.

 

 CZY WARTO SCHRUPAĆ?- czyli podsumowanie : 

 ,, Nie sposób zapomnieć" to historia, którą mogę porównać do krówki ciągutki. Z jednej strony tradycyjny smak, przypomina o tym co w życiu jest ważne; przyjaźń, rodzina, miłość, a z drugiej myślisz ile jeszcze będzie się kleić do Twoich zębów? Moim dużym minusem do tej powieści jest brak dłuższych dialogów, wciągająca fabuła, która sprawia, że nie umiesz się od niej oderwać, bo coś się dzieje. Tutaj jest stabilnie, płasko i powolnie. Kolejny zarzut z mojej strony to za mało jest Romany. Nie poznałam jej za dobrze. Myślałam że to z jej perspektywy poznamy bohaterów. Niestety tak nie jest. Ta powieść może porwać czytelników i im się spodobać, ale mnie nie udało się nią zachwycić. Czy warto ją schrupać? Myślę, że można dać jej szansę i samemu się przekonać.

 KOMU POLECAM? osobom które uwielbiają obyczajówki, książki z morałem.


Za możliwość przeczytania książki dziękuje wydawnictwu:


niedziela, 6 sierpnia 2023

Umowa na miłość- czy można wynająć miłość? recenzja przedpremierowa

 

 

 

 

 


Tytuł: Umowa na miłość

Autorka:  Falon Ballard

Liczba stron:377

Wydawnictwo: muza

Okładka:  miękka

SŁOWA KLUCZE: współlokatorzy, zasady, miłość, przeciwieństwa,obyczaj, romans, grumpy/sunshine

 

 KRÓTKA FABUŁKA: czyli z czym to się je?

 Kiedy awans kolejny raz przechodzi Sadie Green koło nosa, dziewczyna w złości mówi szefostwu o
kilka słów za dużo i w efekcie traci pracę. Rozżalona marzy tylko o tym, by odreagować. W powrocie
do równowagi psychicznej mogą jej pomóc: mocny drink i przygoda na jedną noc. Loguje się więc
na portalu randkowym i następnego dnia umawia ze swoim wybrankiem.


Jack Thomas na pierwszy rzut oka wydaje się nudnym i nieciekawym facetem. Sadie jest
rozczarowana. Jakby tego było mało, okazuje się, że on wcale nie przyszedł na randkę – ona
omyłkowo zalogowała się na portalu z nieruchomościami, a młody okularnik w podartych dżinsach
i starych conversach jest właścicielem kamienicy na Brooklynie. I nie szuka dziewczyny, lecz
lokatora.


Atrakcyjne warunki najmu i mało atrakcyjny właściciel. Sadie zależy, by zacząć życie od nowa i
spełnić marzenia o własnej firmie florystycznej, chętnie więc przyjmuje propozycję Jacka. Są
skrajnymi przeciwieństwami – ona jest radosna jak skowronek, a on to Pan Ponurak, ale kiedy
obecność Sadie przeobraża kamienicę z piaskowca w prawdziwy dom, zaczynają zdawać sobie
sprawę, że być może właśnie zawarli interes życia.

POD LUPĄ: Zacznę od wizualnej strony, czyli lupa w dłoń i do dzieła !

 Książka standardowego formatu A5, ze skrzydełkami i cudowną ostro żółtą wklejką. Sama okładka jest matowa z lakierowanymi napisami i  kwiatkami. Wykonana z miększej tektury co powoduje, ze łatwo wygina się na wszystkie strony. Może zostawiać odciski palców. Utrzymana w kolorystyce mięty z żółtymi i pomarańczowymi elementami.  są odstające na Napisy na okładce są odstające  co dodaje jej takiej trójwymiarowości. Kartki są beżowe i bardzo cieniutkie, czcionka bardzo przyjemna dla oka, jednak poprzez słabą gramaturę stron druk przebija na drugą stronę ( Być może to mój egzemplarz tak ma). Rozdziały są ponumerowane, a numeracja stron jest otoczona serduszkami. Całość wydania oceniam na: 5-



OPINIA: Czyli jak ona smakuje ?

W ten deszczowy czas, choć są wakacje, mam wrażenie jakby nastała jesień. Zapragnęłam  zatem przeczytać coś lekkiego, wakacyjnego, co wprawiło by mnie w ten radosny, lekki nastrój. Takie książki, które zbytnio nie angażują czytelnika do głębszych przemyśleń, czy wywołujących jakieś skrajne emocje. Postanowiłam więc sięgnąć po ,, Umowa na miłość". Wydaje się być lekka jak śmietankowe lody lub orzeźwiająca lemoniada z lodem.  Nie sięgam często po komedie romantyczne, bowiem nie każda mnie porywa do swego świata lub ich miłość jest zbyt nierealistyczna-idealna. Jednak coś mnie przyciąga do tego tytułu.. być może owy motyw, ,,grumpy/sunshine " , który jak się okazuje bardzo dobrze znam, jednak z tym określeniem spotykam się po raz pierwszy. Czy będzie zatem apetycznie i czy warto się na nią skusić  w te letnie deszczowe popołudnie? Jeśli Cię zaciekawiłam to weź sobie coś do picia, jedzenia, siadaj i słuchaj co mam Ci dziś do opowiedzenia.

 

Normalnie w tym miejscu zaczynam przedstawiać bohaterów, ale pomyślałam sobie, że może też po raz pierwszy słyszysz o motywie grumpy/ sunshine więc może napiszę szybciutko o co chodzi.  Jeden bohater jest gburowatym ponurakiem, a drugi słoneczkiem i duszą towarzystwa. Zestawienie dwóch przeciwieństw, których połączy miłość. Od razu mam przed oczami film ,, Zakochana Złośnica" Ona gburowata, on słoneczko.. ah od razu przed oczami mam aktora grającego Patricka... Inny przykład już książkowy ,, Duma i uprzedzenie" On gbur, ona słoneczko.. z baśni ,, Piękna i bestia". Chyba już wiesz o co chodzi z tym motywem więc mogę przejść do omawiania bohaterów.

 Główną bohaterką jest Sadie. Kobieta jest teoretycznie tą pozytywną i słoneczną osobą. Fakt przyznaję jest ona bardzo towarzyska, otwarta, szczera, jednak walczy ona z niskim samopoczuciem. Uważa że jest niemądra i tylko dzięki idealnemu wyglądowi, o który tak bardzo dba osiąga wszelkie sukcesy. Jednak kiedy zostaje wyrzuca z firmy ( chyba była księgową) musi na nowo przewartościować swoje życie. I tak orientuje się, że była pracoholikiem, a jej życie uciekało jej przez palce...Chyba każdy w swoim życiu ma taki etap, kiedy zdaje sobie sprawę z upływu czasu i go to przeraża.. No więc wracając do naszej bohaterki postanawia szybko się umówić na randkę, a że robi to w stanie nietrzeźwości okazuje się, że umówiła się na wynajem mieszkania, a nie randkę. Mimo tej wpadki, kamienica do której teoretycznie nasz młody mężczyzna szuka współlokatora ( szukał in dziewczyn tak mi się zdaje) jest tak idealna, że postanawia z tej oferty skorzystać. Między czasie nasza Sadie nie tylko poznaje bliżej Jacka, ale i odkrywa zapomnianą pasje.

Jack to typowy nerd, który kocha Marvela, DC, Władców Pierścieni. Jego relacje z innymi ludźmi są bardzo podstawowe. Mogę Ci tylko zdradzić tyle, że bohater w moich oczach cierpiał na głęboką depresję i stąd wynikało jego dziwne zachowanie. Jest to tylko moja indywidualna ocena, gdyż nigdzie w książce nie pada to wyrażenie. Wiemy na pewno, że Jack walczy z demonami przeszłości. Nie zgadzam się z twierdzeniem, że jest ponurakiem. Po prostu melancholijnie smutny i szuka owego światełka, które wydobędzie go z mroku. Bardzo mało wiemy o bohaterze, a wszystko czego się dowiadujemy to zasługa Sadie. To czego szuka ten mężczyzna to przede wszystkim bliskości drugiej osoby, rozmowy i zainteresowania. Według mnie jest tak zdesperowany, że jest w stanie ( tu już posługując się książką) zejść z ceny aż na tyle byle druga osoba się wprowadziła do niego. Miałam w pewnym momencie wrażenie, że chciał wynająć kogoś, aby ten go pokochał lub nauczył miłości, a ten po jakimś czasie sam zdecyduje, czy nadal umowa będzie aktualna, czy dostanie wypowiedzenie i do widzenia.



No dobra, co z tą fabułką? Jak na romans przystało wszystko kręci się wokół tej dwójki. Jednak to co najbardziej spodobało mi się we fabule to fakt, że nie ma tu miłości od pierwszego mrugnięcia. Bohaterowie nie spieszą się ze swą relacją. Chcą się lepiej poznać, czy zaprzyjaźnić. Oczywiście czuć między nimi chemię, ale oboje mają do przerobienia pewne psychologiczne aspekty, dlatego boją się związać z drugim człowiekiem na stałe. To wszystko sprawiało, że serio wierzyłam w ten romans, jest ona bardzo naturalny i prawdziwy. Bohaterowie nie są przesadnie wyidealizowani i mają swoje słabości.To z czym się totalnie nie zgadzam to motyw grumpy/ sunshine. Według mojej oceny nasza dwójka nie wpisuje się do nie go, ale wiesz.. może ja za stara jestem i się już nie znam.. Może melancholik to faktycznie gbur i ponurak, a osoba, która ma wiele przyjaciół jest taki promyczkiem... To co zasługuje jeszcze na uwagę i wspomnienie to humor dialogowo-przyczynowy. Parę razy serio parskłam śmiechem czytając tę historię, więc tak zdecydowanie przyniosła mi trochę rozrywki. To co jeszcze mogę zdradzić, a co bardzo chwyciło mnie za serce to nawiązania do mojej ukochanej baśni ,, Piękna i bestia". Nie będę Ci psuć zabawy z poszukiwania owych podobieństw, ale to też sprawiło, że książka poszła o 2 szczeble do góry, a historia jeszcze bardziej połaskotała moje serduszko.

 

 CZY WARTO SCHRUPAĆ?- czyli podsumowanie : 

 ,, Umowa na miłość" to genialna lektura na wakacje. Mogę porównać ją do lekkiego ciasta, które idealnie komponuje się do kawy, a mianowicie czekoladowo-budyniowego. Babkowym, czekoladowym ciastem jest dla mnie konstrukcja bohaterów. Nie są oni odkrywczy, jednak ich klasyczny smak, bardzo przypomina nas samych. Są realistyczni w swoich działaniach, a przede wszystkim w ich relacji, jaką my jako czytelnicy obserwujemy.  Budyniem są dla mnie owe wątki psychologiczne, których jest tu kilka, ale ze względu na to, że są one odkrywane przez samą Sadie, nie chcę za bardzo zagłębiać się w nie, byś i ty miała jakąś zabawę z ich odkrywania. Myślę, że jak rzucę hasłem depresja, niska samoocena to już delikatnie Cię naprowadzi. Jak dla mnie były one idealnie zbilansowane z ową czekoladową słodyczą, nadając całości fabuły ciekawą narrację. Jedyny minus to według mnie nie do końca dobrze zrealizowany motyw grampy/sunshine ale to moja opinia. Jednak wolałabym mocniejsze skrajności, czy przeciwieństwa ukazane, a tu w pewnym momencie nasi bohaterowie mają wiele cechy podobnych do siebie,  a nawet podobnie się zachowują. No nie o to chodzi w tym motywie. Jednak to co w moich oczach było takim cukrem pudrem, który wieńczy całe ciasto, były nawiązania do mojej ukochanej baśni ,, Piękna i Bestia". To sprawiło, ten może dla Ciebie mały detal, że ta książka zyskała wiele w moich oczach dodatkowo punktów. Czy zatem warto skosztować ten tytuł? Zdecydowanie tak. Oczywiście nie jest to książka, która wprawi Cię w nostalgię, ale zdecydowanie zapewni rozrywkę, zrelaksuje i sprawi, że miło spędzisz z nią czas. Jej lekkość, a zarazem komediowy charakter,sprawiają, że tę książkę z przyjemnością się czyta, a przede wszystkim wciąga i sprawia, że kibicujemy bohaterom w ich zmaganiach. Według mnie jest to zdecydowanie znakomita pozycja na uwieńczenie wakacji.

 KOMU POLECAM? Osobom, które uwielbiają lekkie historie o miłości, które są bardzo realistycznie ukazane z elementem psychologii w tle.

 

Za egzemplarz i możliwość schrupania dziękuję wydawnictwu: