poniedziałek, 1 sierpnia 2022

Skrzydła i kości-czyli kryminał o wsi

 

 

 

 


 

 

Tytuł:Skrzydła i kości

Autor:  Joanna Pawłusiów

Liczba stron: 326

Wydawnictwo: Kobiece

Okładka:  miękka

SŁOWA KLUCZE:morderstwo, wieś, okruchy życia

 

 

KRÓTKA FABUŁKA: czyli z czym to się je?

 Masz tylko dwie możliwości. Możesz stąd uciec albo możesz tutaj umrzeć.

Przeprowadzka do Malumic miała być dla rodziny Bocheńskich nowym startem. Ich przeszłość roztrzaskała się w drobny mak, kiedy z powodu córki – Kingi, musieli uciekać.

Mieszkańcy z umiarkowanym entuzjazmem przyjmują nowych sąsiadów. W samej rodzinie również nie dzieje się najlepiej. Na dodatek uroda Kingi zwraca uwagę miejscowego chuligana i kilku innych osób.

Kiedy w noc po corocznym festynie chłopak zostaje znaleziony martwy, a Kinga zapada się pod ziemię, Malumice ożywają.

Nie każdy wierzy w niewinność dziewczyny. Nie każdy chce, aby została odnaleziona.

 

POD LUPĄ: Zacznę od wizualnej strony, czyli lupa w dłoń i do dzieła !

Książka jest formatu  A5 ze zamszową okładką , która nie zostawia odcisków palców.  Utrzymana w kolorystyce szarości, niebieskości, z przybitym do drzewa wróblem,co już na samym początku wzbudza w czytelniku refleksje oraz smutek.  Brak tu skrzydełek, a owy wróbel jest lakierowany co nadaje trójwymiarowości okładce. W środku mamy strony beżowe i grubsze gramaturowo, a czcionka bardzo przyjemna dla oka. Rozdziały są ponumerowane. Cała książka podzielona jest na 4 części a każda w środku ma ilustrację czarno-białą na całą stronę. Brak spisu treści.  Całość wydania oceniam na: 5



OPINIA: Czyli jak ona smakuje ?

Dawno nie sięgnęłam po kryminał, czy thriller, więc jako że w moim stosie znalazłam tę powieść, która o dziwo nie została jeszcze przeze mnie skonsumowana to postanowiłam to jak najszybciej nadrobić.  Okładka, jak i opis bardzo mnie przyciągnęły do siebie. Czy zatem warto po ten tytuł sięgnąć? Jeśli Cię zaciekawiłam to weź sobie coś do picia, jedzenia, siadaj i słuchaj co dziś mam Ci do opowiedzenia.

Wieś, taka typowo polska. Małe miasteczko, rodzinne sklepiki. Każdy z każdym się zna. Cisza, spokój. Ludzie wcześniej wstają by oporządzić swoje pola, obory, by potem na targu sprzedawać swoje zbiory. Nikt się nie spieszy, no bo i po co? Czas upływa tu błogo. Do czasu kiedy pojawia się rodzina Bocheńskich. Małżeństwo z jakąś przeszłością, nastolatką i małą dziewczynką na karku, zaburzają owy spokój i błogi raj. Mają jakąś tajemnice, czemu się nagle wprowadzili do wsi...

Jeśli chodzi o bohaterów jest ich tu mnóstwo. Momentami gubiłam się kto kim jest, a tego nie lubię. Główną postacią powiedzmy, że jest Kinga Bocheńska. Nastolatka przysparza wszystkim problemów.Jest takim wrzodem na tyłku i każdy ma motyw by się pozbyć dziewczyny. Kiedy w tajemniczych okolicznościach znika, a na miejscu gdzie była widziana po raz ostatni znajdują zwłoki chłopaka pada pytanie: co tu się stało? Czy to dziewczyna zabiła, a teraz się ukrywa? Ogólnie dziewczyna jest taką postacią, której nie da się lubić. I choć powinnam się jako czytelnik przejąć jej losem, to powiem Ci było mi obojętnie, jak zakończy się jej historia.

W ogóle z tą książką mam taki problem, że nikogo nie polubiłam z bohaterów. I cały czas myślałam, co mi w tej powieści nie pasuje? I wiesz co? Brak śledczego, który poprowadził by tę sprawę. Wszystko rozwiązuje się za pomocą plotek wiejskich. Ten temu powiedział co widział, ten temu co wiedział i tak po nitce do kłębuszka czytelnik dochodzi do finału. I z jednej strony pomyślisz: ej Daria, co się czepiasz, to oryginalne. Możliwe, ale mnie totalnie nie przekonało, ani porwało.



No dobra co z tą fabułką? Normalnie nie mam pojęcia, jak o niej opowiedzieć, nic nie zdradzając. Może podejdę tak ogólnikowo. Ścigamy bowiem mordercę chłopaka i szukamy Kingi. Rozwiązanie totalne mi się nie podobało. Lubię kiedy mamy jakiś motyw, nie wiem morderca się wypowiada, by poznać bliżej jego psychikę. Tu wszystko dzieje się w mojej opinii bez sensu. To znaczy jak dla mnie wyjaśnienie dlaczego i co się stało jest takie, jak to się czasem mówi by kogoś zbyć: bo tak i już. 

Może i jestem surowa w swojej ocenie, ale naprawdę trochę się naczytałam książek w tym gatunku i wiem jak potrafią czytelnika trzymać w napięciu, wciągnąć do owej sprawy, że razem z bohaterem zaczynamy szukać złoczyńce lub z całych sił kibicujemy aby go złapano. Tu nie miałam takich odczuć, czego bardzo żałuję. Więcej tu szczerze mówiąc obyczaju niż kryminału.

CZY WARTO SCHRUPAĆ?- czyli podsumowanie :

 ,, Skrzydła i kości"  to powieść, która może się spodobać osobom, które nie za bardzo lubią kryminał, a może chcą zacząć czytać. Książka pokazuje za to życie na wsi. I myślę, że autorka uchwyciła pewne zachowania w punkt. Życie, codzienność i problemy, tak odmienne od naszych mieszczańskich. Myślałam z czym porównać tę powieść i doszłam do wniosku, że to taki serek homogenizowany. W smaku dobry, ale niczym się szczególnym nie wyróżnia. I tu jest właśnie tak z tą historią. Pod względem stylistycznym, językowym, czy różnorodności bohaterów jest ok. Po prostu mi brakowało w tym wszystkim jakiegoś charyzmatycznego detektywna, konkretnego złoczyńcy z motywem. Gdyby były te dwa elementy, myślę że mogłabym zachwycać się tą powieścią, a tak mogę powiedzieć, było zjadliwe. Mnogość wprowadzonych postaci ( oni wszyscy rozwiązują sprawę jakby) mnie dekoncentrowała, bo nie umiałam zapamiętać kto z kim, co robi? Jednak pamiętaj to moje odczucia. Powieść momentami trzyma w napięciu,jednak szybko ono znika. Całość czyta się szybko, jednak ja nie zostałam porwana. Czy warto zatem ją schrupać? Według mnie jest wiele innych lepszych kryminałów, jednak jeśli lubisz obyczaje to śmiało możesz sięgnąć po ten tytuł. Jak dla mnie ta książka właśnie tym gatunkiem jest, gdyż mało tu elementów stricte śledczych.

 

KOMU POLECAM?Osobom, które lubią obyczaj z domieszką kryminału.

 

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu:



 

 

 

12 komentarzy:

  1. Ja na pewno sięgnę po tę książkę. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spodoba Ci się Aguś. To zdecydowanie książka w Twoim guście czytelniczym :)

      Usuń
  2. Ja raczej nie sięgnę. Jakoś ostatnio dużo bardziej mam ochotę np. na fantastykę czy literaturę piękną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też ostatnio gustuje w fantastyce, ale muszę sobie robić ,, przerywniki" żeby usiąść z otwartym umysłem do kolejnej przygody. Inaczej odczuwam ,, podobieństwa", schematy i już się tak świetnie nie bawię :(

      Usuń
  3. Brak śledzczego to rzeczywiście ciekawy zabieg fabularny. Nie mówię nie tej książce.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja akurat do kryminałów często podchodzę jak pies do jeża i motyw braku detektywa nawet mi się podoba. To sprawia, że dałbym tej książce szansę, oczywiście istnieje opcja, że też nie zauważę w niej niczego szczególnego :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam tak samo :) Trudno jest mi powiedzieć. Mi osobiście brakowało tej konkretnej osoby, która by to wszystko zbierała w całość. Brak poszlak, czy zagadek.. Jednak zabieg oryginalny tego tej książce nie ujmuje

      Usuń
  5. Czytałam :) Jest naprawdę bardzo dobra. Do ostatniej strony trzyma w napięciu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz to cieszę się że Tobie przypadła do gustu ;)

      Usuń
  6. no nie wiem.. jakoś okładka mnie już odrzuca :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, no powiem Ci, że okładka na żywo jest bardzo klimatyczna. Szkoda, że środek mnie tak nie wciągnął.. Liczyłam na lepszą zabawę.

      Usuń