Cześć Czytelniku!
Dziś zapraszam Cię na wyjątkowe spotkanie z nietuzinkową
osobą, której książki są tak samo kreatywne, jak ona sama – Evanna Shamrock.
Normalnie w tym momencie powinnam wstawić (a raczej wkleić) jakąś notkę o
autorce ze źródeł, do których Ty masz dostęp. Tylko po co powielać to samo?
Pragnę, byś poznał autorkę serii „Signum Sanguinem” poprzez naszą rozmowę.
Niech na obecną chwilę wystarczy Ci zdjęcie, przedstawiające autorkę (za
które, Evanno, bardzo Ci dziękuję). Więc
usiądź, Czytelniku, wygodnie i delektuj się tym cudownym i szalonym jak My
spotkaniem.
zdjęcia autorstwa: Evanny Shamrock
(UWAGA! Wywiad zawiera spoilery z serii „Signum Sanguinem”).
Witaj Evanno, bardzo mi miło gościć Cię u siebie. Cieszę
się , że zgodziłaś się na tę rozmowę. Proszę, herbata dla Ciebie, dla mnie
kawa. To co, jesteś gotowa na moją cukierkową lawinę pytań?
Jeśli
herbata będzie jaśminowa, może jakoś to udźwignę (śmiech).
Czułam, że to nie będzie łatwo, dlatego się przygotowałam. Proszę herbata jaśminowa, a dla mnie kawa. Teraz możemy zaczynać :)
1. Skąd zrodził się pomysł na serię
Signum Sanguinem ? Czy od razu wiedziałaś o czym chcesz pisać?
Wiele razy odpowiadałam na pytanie, skąd wziął się pomysł
na serię, więc może teraz ugryzę je z innej strony – nie zaczynam czegoś robić,
jeśli nie wiem, po co to robię. Mojej działalności zawsze przyświeca jakiś cel,
to nie musi mieć nic wielkiego, po prostu cenię sobie celowość działań.
Chciałam napisać coś, co być może zmieni postrzeganie świata przez niektóre
osoby, przynajmniej przez te, które są już po lekturze mojej powieści. Jeśli
ktoś pamięta ją przez jakiś czas, jest to dla mnie znak: moje działanie ma
sens.
Pięknie to ujęłaś. Szczerze, chciałam pominąć te pytanie, jednak
pomyślałam sobie, a może ktoś po raz pierwszy przeczyta naszą rozmowę, (wiesz,
że Cię jeszcze nie zna), a to powielę to nudne pytanie, które chyba należy do
grupy pytań drażliwych dla autorów? Masz jakieś pytania, które jeszcze Cię irytują i nie
chcesz na nie odpowiadać?
Cóż... Zobaczymy (śmiech).
2.
Jesteś młodą
pisarką, a na swoim koncie masz już 4 pozycje, 20 czerwca bowiem miała swą
premierę książka ,,Naznaczeni”, a piątą ciągle tworzysz na swoim blogu i wiem,
że pracujesz jeszcze nad czymś zupełnie nowym. Gdybyś miała dać jakąś malutką
radę dla początkujących pisarzy, co to by było ?
Grafika autorstwa: Evanny Shamrock
Nie są to rady, a przemyślenia, moje osobiste wnioski – być
może komuś pomogą. Podzielę je na kilka mniejszych segmentów, jeśli pozwolisz:
1. Nic na siłę. Jest różnica pomiędzy pisarstwem, prawdziwą
pasją, a grafomanią, by wypluć jak najwięcej stron, bo książka musi być
widoczna na półce (gdy fabuła nie klei się, bohaterowie są płascy lub akcja
jest przeciągana – to dla mnie stos kartek, nie książka).
2. Celowość pisania. Gdy zaczynałam pisać, robiłam to dla
siebie, by popracować nad warsztatem. To się nie zmieniło, teraz jednak piszę
głównie dla ludzi, dając im szansę na poznanie mojego wewnętrznego świata na
kartach powieści.
3. Konsultacje pomysłów z innymi. Dobrze jest wysłuchać
czyichś opinii, lecz tworzyć książkę według tego, co się wymyśliło samemu.
Niech opinie lub upodobania innych nie wpływają na to, co macie w głowach
(gdybym ja tak robiła, „Signum” w ogóle by nie powstało, a przynajmniej nie w
takiej formie, w jakiej jest znane dzisiaj).
4. Brak ideałów. To, co podoba się jednej osobie,
niekoniecznie przypadnie do gustu innej. Czasem należy przełknąć dumę, przyjąć
konstruktywną (!) krytykę i pracować dalej.
5. Książka też potrzebuje czasu. Warto poczekać,
doszlifować fabułę, przemyśleć pewne sprawy, lecz nie czekać do końca świata :)
No to, kochani, Evanna podała Wam jak na tacy indyka. 5 kroków, jeśli
je zastosujesz to może w przyszłości będziemy czytać Twoje książki.
Bardzo Ci kochana dziękuję za te cenne rady. Przejdźmy teraz dalej.
3.
Co czułaś,
kiedy po raz pierwszy wzięłaś do ręki swoją pierwszą wydaną książkę?
Szczerze? To było kilka lat temu, więc ciężko mi odtworzyć
emocje. Nie przeżywałam tego jakoś specjalnie, wróciłam wtedy ze szkoły, a na
wieść o przybyłej pocztą książce zareagowałam „to świetnie” i usiadłam do pracy
domowej.
Serio? Do zadania domowego, kiedy obok leży Twoja książka, dziecko, nad którym
długo pracowałaś ?
Poważnie! Sama widzisz, co jest dla mnie ważniejsze – najpierw obowiązki,
później przyjemności (śmiech). Dopiero kilka dni później, na pierwszym
spotkaniu autorskim, odczułam, co to naprawdę znaczy. Osiągnęłam coś, co
chciałam osiągnąć! Czułam się dumna, nadal się tak czuję.
4.
Jak wygląda
Twoja praca twórcza ? Masz jakieś
swoje nawyki pisarskie? Wiesz, że np. zawsze piszesz tylko zielonym
długopisem.
Jest coś, co zawsze towarzyszy mi przy pisaniu: muzyka. Bez
niej nigdzie się nie ruszam. Słuchanie jej niemal bez przerwy to już nawyk,
haha. A co do pisania, potrafię pisać wszędzie, zazwyczaj zapisuję pomysł
wtedy, gdy przyjdzie mi on do głowy (papier toaletowy jeszcze się nie zdarzył,
chusteczki – owszem). Pierwsze książki pisałam piórem w zeszytach w kratkę,
teraz jest mi obojętne, czym i na czym piszę – ważne, by pomysł mi nigdzie nie
uciekł.
Wiesz, nie mów hop, bo może jeszcze kiedyś coś naskrobiesz na papierze
toaletowym. Ooo…albo na rolce naszkicujesz (śmiech). Wena nie zna dnia i
godziny, jak Cię dopadnie, to wiesz… Podziwiam, że przy muzyce tworzysz, ja jak
pisze recenzje, to musze mieć ciszę, inaczej ciężko jest mi zebrać myśli i ująć
w słowa emocje, które kłębią się we mnie podczas czytania fragmentu.
Ja z kolei nie
umiem pisać w ciszy. Co jest zabawne, bo wszyscy myślą, że introwertycy muszą
mieć ciszę, by pracować. Nieprawda. Każdy introwertyk jest inny. Ja muszę się
odciąć od reszty świata, a robię to tylko z pomocą muzyki. Irytowałyby mnie
może inne hałasy, czyjeś głosy – a już na pewno czyjaś obecność. Nie umiem się
skupić przy kimś, chyba że ten ktoś się na mnie nie patrzy. I nie chodzi wokół
mnie, patrząc mi przez ramię. Albo w ogóle jest w innym pomieszczeniu (śmiech).
Przykład? Podczas pierwszego spotkania autorskiego powiedziałam Klaudii, że nie
idę na salę, bo „tam są ludzie”. Minęło trochę czasu, nim się przemogłam.
Trochę mnie to kosztowało, ale było warto!
5.
W
Twojej najnowszej książce, „Naznaczeni”, skupiłaś się na dokładniejszym
przedstawieniu bohaterów. Mamy tutaj do czynienia z ogromnym wachlarzem różnych
osobowości i temperamentów. Czy bohaterowie są wzorowani na prawdziwych
osobach, czy to wytwory Twej bogatej wyobraźni ? Pomijam oczywiście Jojo i
Kamila, bo o nich możemy się dowiedzieć czegoś więcej z posłowia :)
Grafika autorstwa: Evanny Shamrock
Zabrzmię teraz jak narcyz, ale bohaterowie są wzorowani
albo na mnie (Jojo i Kamil), albo na tym, co podoba mi się w ludziach. Eliasz
jest altruistą, człowiekiem idei, działaczem społecznym. Oliver to moja wizja
psychologa idealnego, cichego bohatera (gdy tworzyłam jego postać, wymyśliłam,
że będzie walczył o doktorat, co zmusi mnie do pracy nad sobą). Maks to
geniusz, a ja uwielbiam inteligentnych ludzi. Aggie natomiast jest dziewczyną
pełną werwy, świadomą siebie – to chciałabym widzieć w kobietach, by były silne
i niezależne.
Sam widzisz, Czytelniku, że nie kłamałam, mówiąc o
różnorodności, ale będąc przy tym pytaniu, muszę Cię, Evanno, spytać o jeszcze
jedno…
6.
Który z
bohaterów sprawił Ci największy problem przy tworzeniu i nie chciał
współpracować?
Czy to pytanie o Eliasza? (śmiech).
Oczywiście, że tak! To luj nad lujami i niemyty pulok (płacze ze śmiechu).
Wiesz doskonale, że dziada od samego początku nie znosiłam. Pamiętasz naszą
pierwszą rozmowę? Jak Ci powiedziałam, że nie przepadam za Eliaszem, ale dam mu
jeszcze szansę w następnym tomie? Słuchaj, Czytelniku, Evanna była tak zaskoczona,
tym faktem (Ci co przeczytali „Naznaczonych” już wiedzą, czemu ) - ja normalnie
wtedy zaspojlerowałam „Naznaczonych”, których ona dopiero pisała (śmiech). No to zdania nie zmieniłam, więc
tak: jako chyba nieliczna nienawidziłam Eliasza od samiuśkiego początku. Jednak
coś czuję, że to nie on Ci przysporzył O DZIWO problemów?
„Niemyty pulok” nie sprawiał mi problemów w
pierwszych częściach (aż nadeszła pora pisania „Naznaczonych”, wtedy mnie
denerwował, ponieważ w dzieciństwie był paskudnym dzieckiem). Początkowo miałam
też problem z Aggie i Maksem, nie do końca wiedziałam, jakie jest ich miejsce w
mojej historii – być może to wyjaśnia, czemu jest ich tak mało w „Mroku” czy
„Świetle”. Wynika to z faktu, że w pierwotnej wersji powieści oboje odgrywali zupełnie
inne role. Przykładowo, Aggie była zahukaną dziewczyną, którą Eliasz
wyprowadził z dołka (na końcu zostali parą), a Maks był bohaterem
trzecioplanowym. Gdy zmieniła się koncepcja, zmieniły się też ich role, cała
fabuła została wywrócona do góry nogami.
Grafika autorstwa: Evanny Shamrock
Serio? Zaskoczyłaś mnie. Jednak cieszę się, ze koncepcja się zmieniła, bo
dzięki temu wyniosłaś te serię na wyższy level. Wiesz to jak przedstawiłaś
Aggie jako taką ,,sympatyczną feministkę” i Maksa jako ,,nerda
informatycznego”, że tak zacytuje sama siebie, powoduje, że wielu Czytelników
może utożsamić się z jakimś konkretnym bohaterem, a przypominam mamy ich aż 6.
Skoro o
utożsamianiu się mowa, pora na anegdotę. Jest pewien człowiek, który utożsamiał
się z Jojo – do czasu, gdy pojawił się prequel. Po przeczytaniu „Genezy”
Czytelnik ten zmienił zdanie, bo wiesz, okazało się, że Jojo jest... INNY.
Dlatego chłopak uznał, że od tej pory jego ulubionym bohaterem będzie Aniela,
matka Jojo. Myślałam, że zejdę ze śmiechu, kiedy to usłyszałam. Przecież Jojo
się nie zmienił! W pierwszym i drugim tomie nadal jest tym samym człowiekiem,
co z tego, że nieheteronormatywnym? A jednak... Ludzie potrafią być wybiórczy.
7.
Gdybyś miała
opisać swoją serię 3 słowami to jakimi ?
Nietypowa. Wymagająca. Emocjonalna.
8.
To chyba nie
tajemnica, że Evanna Shamrock to Twój pseudonim pisarski. Dlaczego nie piszesz
pod prawdziwym imieniem i nazwiskiem i
czy podzielisz się z nami genezą powstania tak kreatywnego pseudonimu ?
Evanna może oznaczać „małego wojownika” w języku gaelickim
(chociaż jest wiele tłumaczeń tego imienia). Shamrock to irlandzka koniczyna, a
ja od kilku lat mam bzika na punkcie Irlandii i jej kultury, muzyki i tradycji.
(Wszystko za sprawą Euro 2012, gdy Irlandczycy przyjechali do Polski, okazali
się tak ciepłymi ludźmi, że od razu ich polubiłam). Pod prawdziwym nazwiskiem
nie piszę dlatego, że chciałam odciąć siebie od osoby, którą widzą fani na
spotkaniach autorskich. W dzisiejszych czasach wiele ludzi ma problem z
odróżnieniem rzeczywistości od wykreowanego świata, wolałam tego uniknąć. Plus,
Evanna Shamrock jest tylko jedna. To jak własna marka!
To prawda. Pozwolę sobie dodać, że pseudonim, pod którym piszesz, jest tak
unikatowy, że samo to powinno skłonić czytelników, choćby z ciekawości do
przeczytania Twojej serii. Bowiem łączy w sobie tyle różnych gatunków, że
dogodzi każdemu wybrednemu koneserowi literatury.
9.
Czy oprócz
pisania masz jakieś inne hobby ?
Szkicowanie. Gdy byłam młodsza, rysowałam wiele komiksów z
bohaterami ulubionych seriali czy filmów, wciąż trzymam je w pokoju. Jestem
autorem ilustracji we własnych książkach, ta praca również jest wymagająca,
więc muszę co jakiś czas do tego wracać, bym nie zapomniała, jak się trzyma
rysik (śmiech).
Ty to w ogóle jesteś kobietą o wielu talentach…
Dziękuję! Talentami trzeba się dzielić, więc... Dałam światu to, co mogłam dać.
10.
Gdybyś miała
zamieszkać w filmie to w jakim ? (Podaj tytuł i dlaczego w nim?)
Obejrzałam już tyle filmów, że ciężko jest mi wybrać.
Tytułem nie rzucę, ale chyba taki, w którym w miarę spokojnie się żyje. Na
świecie jest już wystarczająco dużo stresu...
11.
Do której ze
swoich książek masz sentyment i jest Twoją ulubioną częścią ?
„Geneza”, do niej zawsze będę wracać. Pisałam ją, gdy
przechodziłam bardzo ciężki okres w swoim życiu i pewną część emocji wlałam na
jej karty. Oczywiście zaraz obok stawiam „Naznaczonych”. Te książki są dla mnie
tak samo ważne, stanowią część całości. „Geneza” kojarzy mi się z wewnętrzną
walką (historia Jojo), a „Naznaczeni” z finalną akceptacją tego, kim się jest
(historia Kamila).
Zdjęcie autorstwa: Evanny Shamrock
Oj tak, ja też uwielbiam ,, Genezę” teraz dołączyli do niej
,,Naznaczeni”. Choć różnią się klimatem, obie są takimi wiśniami na torcie.
Napakowane psychologią, emocjonalnością, złotymi myślami i refleksją.
„Geneza” jest
dla mnie jak noc. „Naznaczeni” to książka, w której powoli nastał dla mnie (i
bohaterów) dzień. Obie są napakowane tym, co sama przeżywałam (oczywiście z
drobnymi wyjątkami). Może dlatego są tak żywe. Nie wiem, jak wyobrażają je
sobie ludzie, ale dla mnie są czymś w rodzaju pamiętnika, wewnętrznej polemiki.
12.
Co robisz gdy
masz tzw ,, blokadę weny” by się jej pozbyć ?
Do niczego się nie zmuszam. Blokada weny jest dla mnie jak
próba przypomnienia sobie czegoś, o czym się zapomniało – jeśli robisz to na
siłę, nic ci się nie przypomni. Jeśli przestaniesz o tym myśleć, pomysł sam
pojawi się w twojej głowie.
13.
Do jakiej
baśni wrzuciłabyś Kamila i Jojo by byli w niej głównymi bohaterami ?
Jojo byłby głównym bohaterem baśni „Złodziej nad złodzieje”
braci Grimm, czyli najgenialniejszym złodziejem, jakiego mógłby widzieć Hrabia.
Kamila z kolei widziałabym w baśni „Dziadek i wnuczek” (też braci Grimm),
oczywiście w roli inteligentnego wnuczka. Jeśli nie czytaliście tych opowieści,
z całego serca polecam się z nimi zapoznać – podejrzewam, że to właśnie na
podstawie drugiej powstała sztuka teatralna, „Drewniany talerz”.
Ja w którejś recenzji porównałam Jojo do Aladyna. Złodziejaszek z
Agrabahu zakochuje się w księciu Kamilu, który co noc gra na skrzypcach,
otulając swą muzyką miasto do snu z pałacowego balkonu. Jednak musze
przyznać, jak zwykle Twoja oryginalność
zaskakuje i faktycznie widzę ich w baśniach, które przytoczyłaś, idealnie.
Daryl, coś ty najlepszego zrobiła! Właśnie zachęciłaś mnie do stworzenia tak
zwanego „alternative universe”! Łap arta, którego stworzyłam i słuchaj tego...
Grafika autorstwa: Evanny Shamrock
Jakby obok Jojo pojawiły się te dziewczyny, co przy Aladynie w jednej scenie,
to byłoby takie: „Let's get one thing straight – I'm not” (śmiech).
A gdyby zobaczył Kamila (albo Camille'a, bo jego imię można zapisywać dwojako,
w końcu ma matkę Francuzkę), pomyślałby zdecydowanie: „Sign me up for this!”.
Kamil ma owczarka niemieckiego, Rafa, więc równie dobrze mógłby mieć tygrysa, a
co! Tymczasem dziadek Brus byłby sułtanem! I później bum, nagłe spotkanie
złodzieja i księcia. Noc, obserwowanie tych samych gwiazd... No i wiadomo, jak
to by się skończyło. Uwielbiam wrzucać bohaterów w wiry innych światów. Dla
Ciebie pewnie Eliasz byłby Dżafarem, bo wiesz, władza i pieniądze (śmiech).
Może jego art też narysuję, kto wie, haha!
14.
W Twoich
książkach bohaterowie mają niecodziennie umiejętności do walki ze pradawnym
złem. Czy Tobie przydarzyło się coś nadprzyrodzonego, czego do dziś nie
potrafisz wyjaśnić?
Przytoczę jedną z takich sytuacji. Gdy
miałam 7 lat, lunatykowałam. Uciekałam przed czymś i chciałam skoczyć z
balkonu, na którym nie było jeszcze zabezpieczenia. Moja mama w ostatniej
chwili złapała mnie i uratowała przed upadkiem. Do dziś nie potrafi wyjaśnić,
czemu za mną poszła, ale sądzi, że kierował nią anioł. Tę historię przeniosłam
na karty „Genezy”.
Co za historia. Aż mam gęsią skórę, jak mi to opowiadasz. Jak widać, w
serii SS jest opisanych wiele wydarzeń z Twojego życia, ale nie będziemy o tym mówić
teraz. Ciekawskich zachęcam do przeczytania książek.
Jestem ciekawa,
kto pozgaduje, co jest fikcją, a co prawdą, bo to doprawdy cienka granica w tym
świecie obłędu, jakim jest uniwersum „Signum Sanguinem”...
15. Gdybyś miała
możliwość napisania w duecie z innym autorem kolejną powieść... Kogo byś
wybrała i jaki gatunek literacki razem byście stworzyli ?
Jest wielu autorów, których lubię, a możliwość napisania
czegoś z Rickiem Riordanem albo Nealem Shustermanem byłaby niezwykła. Wtedy to
byłaby fantastyka. Ciekawie byłoby też napisać coś razem z Becky Albertalli,
jej styl pisania mnie zauroczył. Nie poszłabym jednak w stronę komedii
romantycznych, to byłoby coś poważniejszego, jednak nadal lekkostrawnego.
No… brałabym Waszą książkę w ciemno. Taki duet, jak Wasz, spowodował by
tylko jedno: ,,czytelniczy pożar”. Byłaby moc, czuję to w moich oczach .
16.
W swoich książkach zamieściłaś motyw LGBT,
który ostatnio jest dość modny w literaturze. Czy łatwiej jest pisać o
związkach heteroseksualnych, czy homoseksualnych?
W 99% masz w „Signum...” ludzi heteroseksualnych, a nawet
wątek miłosny między dwójką innych Naznaczonych, dziewczyną i chłopakiem.
Uważam jednak, że ludzi kocha się ze względu na to, kim są. Dla mnie liczą się
inteligencja, osobowość i charakter, a nie orientacja seksualna. Nieważne, czy
napiszę o związku dwóch chłopaków, dwóch dziewczyn, czy dziewczyny i chłopaka:
chodzi o to, by ludzie się dogadywali, rozumieli, wspierali się. Tak powinna
wyglądać miłość. Sama wiesz, że wątek LGBT nie stanowi w moich powieściach
trzonu, rozgrywa się w tle. Widzisz (jeśli chcesz widzieć...), że bohaterom
zaczyna na sobie zależeć, że się rozumieją, ale nadal stawiają dobro misji nad
własnym dobrem. Śmieszne jest to, że nie wszyscy odczytali relację Jojo i Kamila
jako romantyczną, chociaż od początku miała iść w tę stronę. Zawsze będą mnie
bawić komentarze Czytelników, którzy „nie spodziewali się”, że ci dwaj chłopcy
mieli się ku sobie – a przecież wszystkie znaki na niebie i ziemi o tym mówiły.
Czasem wystarczy przypatrzeć się, jak bohaterowie zachowują się względem
siebie, co myślą i mówią, jak na siebie reagują. Drobne niuanse naprawdę
potrafią wskazać odpowiedź, chociaż... Niektórzy i tak pozostaną ślepi, więc
tylko pisanie wprost mogłoby uratować bohaterów (i moje nerwy xD). To pewnie
zasługa „standardu heteronormatywności”. Widzisz dziewczynę i chłopaka, którzy
się kłócą? „Ci na pewno będą parą, kto się czubi, ten się lubi”. Widzisz dwóch
chłopaków, którzy oddaliby dla siebie życie? „Najlepsi kumple”. Można by tak
wymieniać bez końca. To przykre i śmieszne zarazem, ale cóż... Właśnie dlatego
postanowiłam przełamać standardy i skopać stereotypy. I przyznam szczerze, że
bardzo mi się to spodobało.
Grafika autorstwa: Evanny Shamrock
Powiem Ci, że mi też podoba się jak łamiesz reguły i stereotypy w swojej
twórczości. Mnie już troszkę zaczyna się odbijać tym motywem literackim
,,przyjaciel gej”. Jakby w każdej książce i filmie musi pojawić się ten
fragment. Jednak mało jest takich wartościowych książek, (choć powoli się to
zmienia), z których młody człowiek, jak
i dorosły, wyniesie jakąś naukę.
Gdy pisałam „Signum Sanguinem”, marzyło mi się, by ludzie patrzeli na Jojo i
Kamila jak na bratnie dusze (soulmates). Nie chciałam opisywać jakichś
wielkich scen pomiędzy nimi. A mogłam! I tu rzucę ci kolejnym kąskiem
zmienionej fabuły – pod koniec „Światła”, gdy Kamil wyniósł Jojo z ruin zamku
Perduella i chłopak spytał go: „Zależy ci na moim nędznym życiu?”, Kamil miał
go pocałować, by udowodnić mu, że tak jest. Nie zrobił tego. Dlaczego? Ponieważ
jest człowiekiem, który rozumie Jojo najlepiej ze wszystkich Naznaczonych i
wiedział, że to mogłoby chłopaka skrzywdzić. Jojo pierwszy polubił Kamila, ale
bał się stracić kolejną osobę, którą mógłby pokochać, więc zamienił miłość w
nienawiść, by oszukać swojego demona, Stracha. Jednym słowem, potrzebował
czasu, by wyleczyć swoje rany, by pokonać lęk, a Kamil to uszanował (jakby nie
patrzeć, znał myśli Jojo, chciał go ocalić od samego początku, dlatego tak
dziwnie się przy nim zachowywał). Prawdziwą relację Kamila i Jojo zaczęłam
opisywać dopiero w „Symbiozie”, piątym tomie serii „Signum...”, gdy chłopcy
uporali się już z misją Naznaczonych (pokonując swoje demony). Ich związek
odzwierciedla to, co cenię w miłości – wspólne rozmowy, pomaganie sobie,
wspieranie się w dobrych i złych chwilach życia. Reszta jest tylko dodatkiem.
Moja korektorka, Julia, zwróciła mi uwagę, że ci dwaj pocałowali się dopiero
po 4 tomach i 56 rozdziałach (śmiech). To się nazywa „slow burn”. (Na
marginesie: Jojo zakochał się w chłopaku, to fakt. Jednak do niczego między
nimi nie doszło, dopóki nie zbudowana została więź emocjonalna. Oto kolejny
wątek, który wsadziłam do powieści – demiseksualizm protagonisty. Brzmi
egzotycznie? To kolejny powód, by się czegoś nauczyć o „odmieńcach”).
17. Pozostańmy jeszcze chwilkę przy tym temacie.
Czy według Ciebie jest potrzeba, aby pisać takie książki, poruszające ogólnie
problematykę (ukrywania swego prawdziwego Ja, szykanowania itd.) i
przybliżające nam życie osób LGBT ?
Sama sporo wiem o ukrywaniu swojego prawdziwego Ja
(odzwierciedlają to rozterki Kamila w „Naznaczonych”), więc... TAK. Uważam
jednak, że seksualność bohaterów nie powinna stanowić fundamentu fabuły, tak
samo jak seksualność człowieka nie powinna stanowić o jego życiu, o tym, jak
jest postrzegany. Tymczasem w Polsce (pewnie nie tylko tu) obraz ludzi LGBT
jest kreowany na podstawie stereotypów, uprzedzeń, plotek, etykiet i skandali.
Szykanowanie i ostracyzm biorą się z niewiedzy i tego, że tłum nie myśli
racjonalnie. Zacytuję tutaj Tylera Glenna, wokalisty Neon Trees, który w jednej
ze swoich piosenek śpiewa: „Nienawidzisz tego, czego nie rozumiesz”. W pełni
się z nim zgadzam. (Mała dygresja: Jego album „Excommunication” jest dla mnie
soundtrackiem do historii Kamila – ponieważ dotyczy porzucenia chorej
religijności dla prawdziwej wiary i własnego szczęścia. Mnie samej ta płyta
towarzyszyła podczas pewnego przełomu w życiu). Tak czy owak... Uważam, że
nawet jeśli takie powieści nie zmienią całego świata, być może dotrą do garści
ludzi, a ci zmienią swoje postrzeganie rzeczywistości. Kto wie.
Myślę, że już powolutku się zmienia postrzeganie naszego
społeczeństwa. Właśnie dzięki mądrej literaturze oraz filmom.
18. Czy według Ciebie sława przeszkadza,
czy ułatwia życie?
Odpowiem tak, jak student psychologii: to zależy. Mnie
wielka sława by przeszkadzała, nawet jeśli chciałabym być szerzej znana, gdzieś
trzeba postawić granicę. Nie ma co ukrywać, że po całym dniu spotkań z ludźmi
jestem zwyczajnie zmęczona psychicznie (i fizycznie), a co tu dopiero mówić o
spotkaniach autorskich.
19.
Kiedy pojawia
się sława, razem z nią przychodzą Hejterzy. Jak sobie z nimi radzisz i
negatywnymi opiniami ?
Przyjmuję konstruktywną krytykę i wartościowe spostrzeżenia
(takie jakie podsuwała mi korektorka „Światła”, „Genezy” i „Naznaczonych”,
czyli Julia Ł.). Szanuję takie opinie, które mnie czegoś uczą, nie takie, które
mówią „nie podoba mi się, bo nie” lub są wymyślone na poczekaniu ze zwykłej,
chorej zazdrości.
Jest też takie stwierdzenie, z którym miałam okazje się zapoznać,
oglądając przypadkowy filmik na Youtube, pod którym właśnie było mnóstwo
hejtów, wiesz, chyba z tysiąc, że „osoba publiczna musi liczyć się z krytyką, a
nie każdy hejt jest zły”. ABSURDALNY komentarz, który utkwił mi w głowie.
Trzeba pamiętać, że każdy z nas jest TYLKO człowiekiem. Nieważne, czy jest
bardziej „rozpoznawalny” czy mniej. Nie należy ranić innych tylko, dlatego że zawiść rozsadza mi d… , bo on ma się lepiej od nas, to dowalmy
mu, jaki to on nie jest, żeby mu za
dobrze nie było.
Tak, ludzie
robią to z zazdrości i dlatego, że nie umieją się postawić na czyimś miejscu.
Wiem, że istnieje wolność słowa, ale... Szanujmy się nawzajem, tak będzie o
wiele lepiej.
20.
Najśmieszniejsza
rzecz , jaka przytrafiła Ci się w związku z promocją książek to...
Myśl pewnej czytelniczki, że Kamil uśmiechnie się dzięki
dziewczynie/kobiecie. To było na pierwszym spotkaniu autorskim, musiałam wodzić
ludzi za nos, chociaż znałam zakończenie, to było niezwykle zabawne.
21.
Czy okładki
serii SS są Twoim spełnieniem marzeń, a
może byś w nich coś zmieniła, wiesz patrząc na nie z perspektywy czasu?
Jedynie pierwotna wersja „Mroku” mi się nie podobała, bo
Jojo nie miał noża kuchennego, a militarny. Do dzisiaj śmiejemy się z
przyjaciółką, że mógłby nim obierać ziemniaki. Natomiast okładki stworzone
przez Klaudię S. (od „Mrok: Revamped” aż po „Symbiozę”) są IDEALNE. Nie
mam nic do dodania, uwielbiam jej koncepcje.
Muszę Ci powiedzieć, ze moim faworytem okładkowym była ,,Geneza”, jednak
kiedy otrzymałam egzemplarz ,,Naznaczonych” to przepadłam w zachwycie. Jeśli
jeszcze nie widziałeś tej okładki, to koniecznie musisz to nadrobić, kochany
Czytelniku. Ja mam jak wiesz ,,Światło” w tej pierwotnej wersji i ona mi burzy
ten ciąg fantastycznych, klimatycznych okładek, więc jeśli miałabym wytypować
najsłabsze ogniwo to była by właśnie ta okładka. Aczkolwiek, co uważam za
ogromny plus, boki serii są utrzymane w jednolitej szacie, co na półce
prezentuje się fenomenalnie.
Klaudia już
stworzyła nową okładkę dla „Światła”. Sądzę, że pojawi się, gdy będę robiła
dodruk. Mnie okładki „Genezy” i „Naznaczonych” podobają się najbardziej, są jak
noc i dzień, ogień i woda. Chcesz moją teorię spiskową? Na „Genezie” widać
Jojo, a na „Naznaczonych” – Kamila.
22.
Otrzymujesz
propozycję zekranizowania swojej serii, co byś wolała, aby powstało na jej
podstawie: serial, czy film ?
Serial. To nie musiałyby być całe sezony, ale sądzę, że w
mojej książce dzieje się tyle, że można by spokojnie rozłożyć to na kilka
godzin akcji. Ewentualnie widzę ekranizację „Genezy”, moim zdaniem ta powieść
ma potencjał, by stać się dobrym thrillerem.
Serial o SS to byłaby petarda ! Jeszcze np. zrobiony przez Netflixa.
Z ust mi to wyjęłaś!
Ale wiesz, chciałabym, żeby to była kreskówka. Przyzwyczaiłam się do animacji.
Chociaż w sumie... Nie pogardziłabym aktorami, gdyby dobrali jakichś podobnych.
23.
Wyobraź
sobie, że zły czarnoksiężnik zamienił Cię w zwierzę. Kim jesteś i dlaczego
właśnie takim , a nie innym zwierzęciem ?
Samotny wilk, który chociaż przebywa w stadzie, nie jest
jego częścią w pełni, istota po przejściach emocjonalnych, ostrożna. Lubię
ludzi, chociaż na dłuższą metę ich towarzystwo mnie męczy, pewnie z powodu
wysokiego introwertyzmu (to, że wychodzę do ludzi i uczestniczę w spotkaniach
autorskich, wcale nie znaczy, że jestem ekstrawertykiem, co udowodniłam nie
raz). W większości przypadków jestem zbyt poważna i chwilami za bardzo
ironiczna, więc... Trochę się z tym identyfikuję.
24.
Dostajesz
możliwość zabicia 3 głównych bohaterów z dowolnej książki, kogo usuwasz?
Jeszcze nikt podczas lektury mnie tak nie zdenerwował, by
go zabijać (może nie czytałam aż tak złych książek?), więc nie odpowiem na to
pytanie.
Naprawdę ? U mnie by się znalazło parę postaci np. słynna Anastasia
Steele z ,,Pięćdziesiąt twarzy Greya”.
Widzisz, dlatego
nie chciałam poruszać tego tematu (śmiech).
25. Gdybyś miała
nowym czytelnikom doradzić , jak czytać Twoją serię? Czy zacząć swoją
przygodę od ,,Genezy” , czy lepiej od
„Mroku”?
Jeśli ktoś jest niecierpliwi i chce od razu wiedzieć, o co
chodzi w fabule, niech zaczyna od „Genezy”, jednak musi się przygotować na
wielki spoiler dotyczący głównego bohatera i jego przeszłości. Jeśli ktoś nie
lubi spoilerów, niech zacznie od „Mroku”, ale musi być gotowy na fabularny
chaos, bo poprawa w moim stylu pisania jest widoczna dopiero w „Świetle”, co
nie dziwi, skoro „Mrok” zaczęłam pisać w wieku 16-17 lat.
Ja jak wiesz zaczęłam czytać od
,,Genezy” i uważam, że to był strzał w 10, szczególnie, że zakończenie jest tak
emocjonalne, że zostawiasz Czytelnika z takim pytaniem ,,I co teraz?”. W
,,Mroku”, nawet jeśli ktoś zarzuca mu chaos, to ja tam uważam , że książka
idealnie odzwierciedla emocje i wewnętrzne bitwy, jakie towarzyszą bohaterowi
po tych tragicznych wydarzeniach, jakie go spotkały w ,,Genezie”.
Też tak sądzę.
Jojo był bardzo zagubiony po śmierci przyjaciół, bliskich, których kochał nad
życie i których mu odebrano... Musiał znaleźć swoje miejsce w świecie, kogoś,
kto pokocha go takim, jakim jest. Jeśli znalazł, to jakim kosztem? „Mrok” to
ukazuje. Zresztą... Cała seria to niezwykła historia, tyle powiem.
26. Jaka jest
Evanna Shamrock na co dzień?
Hmmm... Raczej spokojna, chyba że coś ją wyjątkowo
zdenerwuje, wtedy mówi to co myśli. Cięta, szczególnie jak usłyszy lub zobaczy
totalną głupotę. Tolerancyjna, bo nawet jeśli zobaczy głupotę, stara się
zrozumieć jej przyczynę. Zasłuchana w ulubionej muzyce. Zagubiona we własnej
rzeczywistości i czasem wracająca do świata normalnych ludzi. Ale tylko czasem,
bo większość czasu myślę o fabule do nowych książek (śmiech).
27.
Na koniec muszę zadać Ci to pytanie: Jaką
książkę ostatnio upolowałaś i dlaczego? Bo promocja, bo okładka , a może, bo
wołała „weź mnie ze sobą!”?
„Krew Olimpu” Ricka Riordana oraz pierwszą część serii
„Apollo: Boskie próby”. Książki przeczytałam już dawno, ale dopiero teraz
postanowiłam je zdobyć i uzupełnić osobistą kolekcję. Autor dokonał pewnego
przełomu. Wołała mnie postać Nico di Angelo, z którą zżyłam się od razu, gdy chłopak
pojawił się na kartach powieści. Wiadomość o tym, że wreszcie może być uznany za szczęśliwego
(wpływ na to miał też Will Solace, haha), sprawiła, że twórczość wujka Riordana
znalazła wyjątkowe miejsce na mojej półce.
Muszę Ci powiedzieć, że też uwielbiam twórczość Ricka Riordana. I choć
teoretycznie przeznaczona jest dla młodszego czytelnika, to bawię się przy niej
świetnie, mimo tego, że nastolatką już nie jestem. Na koniec, powiem Ci, że gdybym
ja miała powiedzieć, do jakiego bohatera literackiego bym Cię porównała, to byłby właśnie Nico di
Angelo. Tajemniczy, odważny z własnym stylem. Podąża swoją drogą, nie
oglądając się za siebie. Swą niecodziennością przyciąga jak magnes, by na końcu
znaleźć swe miejsce u boku ukochanej osoby. I tego właśnie Ci życzę.
Wiesz... Sądzę,
że identyfikujemy się z tymi, których uważamy za podobnych do siebie, więc
możesz mieć rację z tym porównaniem do Nico. Czerń, metalowe i rockowe zespoły,
ostrza (mój świr na punkcie noży)... Ale kto by pomyślał, że inni też mogą to
dostrzec? Ekstra! Swoją drogą, chłopak mdleje, podróżując przez cienie, ja
dostaję choroby lokomocyjnej na długich i krętych trasach (śmiech).
Teraz tylko, tak jak on, odnajdę swoje słońce. A może to ono odnajdzie mnie? ;)
Bardzo Ci dziękuję za poświęcony mi czas i tak wspaniałą
rozmowę :* Były, łzy, radość, zmęczenie, strach, smutek i
zaskoczenie. Mam nadzieję Evanno, że miło spędziłaś ze mną ten czas (ciekawe,
kto jeszcze by przetrwał taką lawinę pytań?).
Drogi czytelniku,
Mam nadzieję, że
wytrwałeś z nami do końca. I choć zasypałam Evanne pytaniami, niczym ciasto
cukierkową posypką to i tak nie jestem w stanie ukazać Ci jak barwną,
kreatywną, ciekawą, a przede wszystkim sympatyczną osobą jest Evanna Shamrock.
To tak jakby nadgryźć pączka, niedostając się do nadzienia, bo jeszcze dużo kęsów
dzieli Cię od tego. Moja rada dla Ciebie
jest taka: Czytaj książki Evanny, odwiedzaj jej bloga, a w nich (jeśli dobrze
się wczytasz), odnajdziesz autorkę i w nich może poznasz ją jeszcze lepiej.
Udanych
książkowych łowów Ci życzę,
Papierowa Łowczyni
* Wszystkie zdjęcia i grafiki zostały przesłane przez autorkę, która jest ich twórczynią i wyraziła zgodę na ich publikację na potrzeby wywiadu.