Tytuł: Zagubione dziedzictwo
Autor: Zbigniew Fietkiewicz
Ilość stron: 200
Wydawnictwo: WasPos
Okładka: miękka
SŁOWA KLUCZE: misja, podróże kosmiczne, zdrada, przyjaźń, akcja, przyszłość
KRÓTKA FABUŁKA: czyli z czym to się je?
Książka opowiadająca losy dwójki bohaterów – młodego pirata-przemytnika i profesora instytutu poważnej uczelni. Razem zostają wysłani przez lokalne siły specjalne kolonii na misję odzyskania wraku statku, który został odkryty na wrogim terytorium. Kosmiczna przygoda szybko się komplikuje, gdy bohaterowie wpadają w kolejne kłopoty i nim osiągną swój cel, mają już całkiem spore doświadczenie, a ich przyjaźń jest silniejsza niż zwykle. Jednak pomimo starań i poświęceń, za horyzontem czekają złe i mityczne siły, które poddają ich próbie i starają się urzeczywistnić swoje własne, niecne plany…
POD LUPĄ: Zacznę od wizualnej strony, czyli lupa w dłoń i do dzieła !
Książka jest standardowego wymiaru A5. Miękka, matowa okładka nie zostawia odcisków palców, bez skrzydełek utrzymana jest w kolorystyce czerni, brązu, pomarańczu. Widok z lotu ptaka na miasto jest bardzo piękny i refleksyjny. W środku kartki są koloru beżowego, a czcionka bardzo przyjemna dla oka. Rozdziały są ponumerowane, a pod każdym jest tzw zapis, który jakby wprowadza czytelnika do akcji. Na końcu mamy spis treści. Całość wydania oceniam na : 5
OPINIA: Książka ,, Zagubione dziedzictwo” to zdecydowane gatunek literacki Sci-fi , na którym często czuję się niepewnie. Wynika to z tego, że rzadko po niego sięgam i przyznam szczerze, czasami nie mam pojęcia jak ugryźć tego bajgla ? Jak było tym razem ? Czy udało mi się dobrać do tego bajgla, czy może gdzieś podczas prób wgryzienia pogubiłam zęby ?
Zacznę już standardowo od przedstawienia Ci bohaterów. Mamy ich tylko 2 i kilka pobocznych postaci, co np. dla mnie jest plusem, bo nie lubię, kiedy autor zalewa mnie imionami i postaciami, które powodują u mnie zawrót głowy.
Isaac to dla mnie taka podróbka Hana Solo z kultowej już serii Star Wars. Przemierza on bowiem swym statkiem galaktykę, parając się jakimiś drobnymi usługami. Kiedy więc siły zbrojne wysyłają go na bardzo ważną misję, której celem jest wrak statku na wrogim terytorium, mężczyzna z jednej strony jest dumny, a z drugiej przerażony odpowiedzialnością jaka na niego spływa. Dodatkowo jego towarzyszem zostaje słynny profesor Gilbert ( nie myl go z TYM Gilbertem od Ani z Zielonego Wzgórza) , który uważany jest za najmądrzejszego człowieka. Chyba Isaac nigdy nie przypuszczał, że właśnie z tym facetem połączy go prawdziwa przyjaźń, bo choć pochodzą z dwóch różnych światów to łączy ich wiele.
Profesor Gilbert najmądrzejszy człowiek jakiego znała galaktyka, nie ma pojęcia, że jego głównym celem jest zbadanie tajemniczego statku. Myśli, że leci na wykład by podzielić się z innymi swą wiedzą. Gilbert od samego początku mnie zaskakiwał, bowiem odbiega on swym zachowaniem i osobowością od stereotypowego naukowca. Sympatyczny, wesoły wręcz rozrywkowy szybko zyskuje sympatię swego towarzysza podróży. W sytuacjach krytycznych wykazuje się hartem ducha, zdeterminowaniem, stanowczością i siłą.
Z tej dwójki muszę przyznać, że me serce skradł właśnie profesorek. O ile byłam pewna z początku , że będzie nią Isaac to w momencie pojawienia się Gilberta wszystko się zmieniło. Ten szalony naukowiec, z którym można przysłowiowo ,, konie kraść” bardzo szybko dostosowywał się do sytuacji, w której się znalazł. Przygody naszego Hanka znaczy Isaaca bledły przy profesorku, który totalnie zrywa z wizerunkiem mądrali. Wzbudza sympatię i powoduje, że czytelnik mu kibicuje w jego przygodach.
Co do fabuły to muszę przyznać, że nie należy ona od najłatwiejszych. Mam tu na myśli fakt, że nie od razu wciągnie Cię do swego świata. Akcja bowiem początkowo płynie wolno, jednak z każdą kolejną stroną nabiera pędu i się rozkręca. W momencie wylądowania bohaterów na wrogim terytorium, akcja według mnie oczywiście, nabiera rumieńców i właśnie od tego momentu poczułam się wciągnięta do przygód tej dwójki osobliwców. Czy były momenty zaskoczenia? Tak jednak jak wspomniałam, trzeba na nie troszeczkę poczekać. Na szczęście zęby mam całe i wszystkie więc degustacja obyła się bez jakiś ubytków czy dramatów.
CZY WARTO SCHRUPAĆ ? - podsumowanie:
Książka ,, Zagubione dziedzictwo” należy do gatunku literackiego, który dla mnie jest niczym jajko niespodzianka. Nigdy nie wiem co znajdę w środku i czy trafi w mój gust ? Bowiem nie każde Sci- fi mnie porywa i sprawia, że zachwycam się jej elementami. Ta pozycja muszę przyznać jest dobra. Posiada takie mocne strony jak fantastyczna kreacja bohaterów, w szczególności profesora Gilberta, który odbiega od typowego naukowca, nawiązania do kultowej serii Star Wars typu podróże w czasoprzestrzeni, czy postać Isaaca, która bardzo przypomina Hana Solo. Jednak posiada ona również minusy. Największym dla mnie była akcja, która spowolniona na samym początku nie zachęcała mnie do dalszego kosztowania. Aczkolwiek później nabiera rumieńców i pędzi niczym mikrofalówka rozgrzewając czytelnika do granic możliwości. Kolejnym moim zarzutem jest nie rozwinięcie pewnych bardzo ciekawych osobowości lub spłaszczenie pewnych sytuacji , czy rozwiązań do granic możliwości i dziwne zakończenie ( oczywiście dla mnie). Język mimo naukowych wstawek jest lekki i przyjemny. Nie ma tu trudnego nazewnictwa czy naukowych rozprawek. Podsumowując ta książka jest dobra, jednak mnie osobiście nie zachwyciła. Myślę jednak, że fani tego gatunku powinni dać jej szansę i ją schrupać, bo jak wspomniałam ja nie jestem koneserem tego gatunku lecz lubię od czasu do czasu sięgnąć po niego dla własnej rozrywki i przyznam się szczerze do zmienienia troszkę mojego czytelniczego menu, by nie zrobiło się zbyt nudno i przewidywalnie. Dlatego zachęcam do jej skosztowania w szczególności fanów Star Wars i poddania jej własnym kubkom smakowym. Moje postawiły werdykt, że nie jest źle, ale mogło być lepiej ot takie średnie danie.
KOMU POLECAM? Fanom Star Wars, Sci-fi lub czytelnikom, którzy pragną zacząć swoją przygodę z tym gatunkiem.
💖Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu 💖 :