Tytuł: Gołąb i wąż
Autor:
Mahurin Shelby
Seria: Gołąb i wąż
Liczba stron:480,
Wydawnictwo:
We need YA
Okładka: miękka
SŁOWA KLUCZE: czarownica, łowca, średniowiecze, religia, polowanie na czarownice, kościół, zakazana miłość, tajemnice, młodzieżówka z elementami delikatnej erotyki
KRÓTKA FABUŁKA: czyli z czym to się je?
Louise uciekła przed dwoma laty z sabatu, wyrzekając się magii i
swoich mocy. Plan był prosty: schronić się w Cesarine i żyć z tego, co
będzie w stanie ukraść dzięki własnej przebiegłości i sprytowi. Ale tu, w
mieście ogarniętym strachem przed magią, wiedźmy takie jak Lou są
ścigane. I palone na stosach.
Reid Diggory, łowca czarownic na usługach Kościoła, kieruje się w
życiu jedną zasadą: wiedźmy muszą zginąć! Ścieżki Reida i Lou miały się
nigdy nie przeciąć, lecz niegodziwy rozkaz zmusza ich do niemożliwego –
małżeństwa.
Pradawna wojna wiedźm z Kościołem trwa, a najniebezpieczniejsi
wrogowie Lou szykują się, by zgotować jej los o wiele gorszy od stosu.
Niezdolna do ignorowania coraz potężniejszych uczuć i zmiany tego, kim
jest, Lou musi podjąć decyzję, która zaważy na jej przyszłości, i
odpowiedzieć sobie na pytanie… Czy miłość robi z nas głupców?
POD LUPĄ: Zacznę od wizualnej strony, czyli lupa w dłoń i do dzieła !
Książki są formatu A5. Każda z nich posiada skrzydełka, mapki na pierwszych stronach, które są czarno-białe. Jeśli chodzi o samą okładkę to jest ona matowa z elementami lakierowanymi, co dodaje całości trójwymiarowości i robi efekt WOW. To na co trzeba uważać to fakt, że można łatwo złamać grzbiet. Kolorystyka poszczególnych tomów prezentuje się tak: czarno- złota , czerwono-czarna i srebrno- złota. Na każdej okładce jest wąż tylko w innym kolorze i pozycji. Wije się w bukiecie, a tam ukryty jest owy ptak. Przy czarnej okładce niestety jest to wszystko mało widoczne, ale na pozostałych owe detale widać. Jeśli chodzi o środek to przy 1-2 kartki są grube beżowe, przy 3 niestety gramatura jest niższa, co powoduje że czcionka przebija i sama strona jest bardzo delikatna i można ją uszkodzić. Jeśli chodzi o czcionkę to jest ok, nie sprawia trudności i oczy się szybko nie męczą. W zależności od tomu mamy podział na 3 części lub 4. Każdy rozdział ma swój tytuł i podtytuł kto jest narratorem. W tej serii mamy bowiem perspektywę męsko-damską. Co podobało mi się, bowiem mamy spojrzenie na jakąś sytuację z dwóch odmiennych perspektyw. Całość wydania oceniam na: 5
OPINIA: Czyli jak ona smakuje ?
Cała trylogia leżała u mnie bardzo sługo nietknięta. Jakoś zniechęcała mnie cała ta szopka zachwytu nad tą serią i stwierdziłam, że wezmę na widelec tę trylogię, kiedy owe emocje trochę opadną, a czytelnicy troszeńkę o niej zapomną. Jednak co mnie zdziwiło, nadal wywołuje ona sprzeczne emocje w kręgu literackim. Jedni ją kochają, inni tylko delikatnie się uśmiechają mówiąc: dobre, ale nic po za tym. Dzięki wyzwaniu, o którym pisałam na fb zostałam jakoby przymuszona by sięgnąć po tę serię. Jakie ja mam co do niej odczucia? Czy też jestem w teamie zarumienionych i gorących steków, czy jednak jestem zimnymi nóżkami w galarecie? Jeśli jesteś ciekaw to weź sobie coś zimnego do picia, jedzenia, siadaj i słuchaj o czym Ci dziś opowiem.
Głównymi bohaterami są Lou i Reid. To za ich sprawą poznajemy owy świat, do którego zaprasza nas autorka. I tu już doznałam troszeczkę szoku, bo nie dostałam takich typowych postaci młodzieżowych, a jednak próbę zamiany ról. Co mam na myśli? Otóż mamy silną bohaterkę, pełną pasji, energii, życia. Lou jest głośna, momentami wręcz wyzywająca i szczera- w sensie co na języku to i w głowie. Co powoduje, że nie raz wpada w tarapaty. Nie jest typową jak na te czasy kobietą. Jest inteligentna i nie boi się chodzić w spodniach, co już jest herezją. Jest dorosłą bohaterką, z jakimś doświadczeniem. I według mnie zachowuje się idealnie jak na swój wiek i umiejętności. Lou to taka bohaterka o której można powiedzieć, że urodziła się w nie tych czasach co powinna.
Męski odpowiednik, czyli Reid powiem szczerze trochę mnie śmieszył. Myślę, że to ze względu na to, że przyzwyczaiłam się już do męskiego bohatera, jako tego silnego, pewnego siebie może i trochę władczego. Myślę, że wiesz o co mi chodzi, a tu dostajemy Reida. Mężczyznę, który pod skrzydłami kościoła walczy z herezją, co za tym idzie poluje na czarownice i pali je na stosie. I o ile ja już mam wyobrażenie tego bohatera ( ba nawet z ekranu kin) to jest ono z goła odmienne. No bo dostajemy trochę takiego fajtłapę pod względem uczuciowym. O ile w swoim fachu jest oczywiście niezastąpiony, silny, odważny oh i ah, tak w sytuacjach damsko męskich to kaleka. I nie będzie to spojlerem, jeśli powiem, że to właśnie Lou będzie go wprowadzać w świat łóżkowych zabaw. I tu już miałam obraz z historii, tak naszej znanej, kiedy to właśnie kurtyzany lub kobiety z haremu uczyły miłości małoletnich książąt owych przyjemności. Były to praktyki wielce znane i stosowane baardzooo długooo. Kobiety starsze- doświadczone uczyły młodych. I tu mamy podobnie. No ale nie powiedziałam Ci najważniejszego, co w ogólnie nie jest niczym ważnym w tej historii i śmiało mogę to napisać. Lou poprzez pewną sytuację zostaje żoną Reida ( dzieje się to już w 2-3 rozdziale) i o ile czekam na tę walkę zwaśnionych obozów, to jak dla mnie zbyt szybko dostaję ową miłość i akceptację owej sytuacji. Od samego początku bowiem dostajemy informacje, że ani Lou ani Reid nie chcą ślubu, nie chcą mieć takich realcji, KABUM nagle stają się małżonkami i po paru stronach dostaje od nich takie: ok, już niech będzie. Zero buntu, nie wiem jakiejś walki, zaprzeczenia dla owego stanu. Po prostu owe niesnaski idą w cień. Znaczy rozumiem, miłość zwycięży wszystko, ale do luja Pana mamy 3 tomy, więc spokojnie można dawkować czytelnikowi ową rozwijające się uczucie, a tak dostaje to co zawsze, spójrz w me piękne oczęta raz, dwa, trzy już jesteś przeze mnie zajęta.... Na plus mogę tylko powiedzieć, że Reid przechodzi przemianę. Zmienia się, a to za sprawą też pewnego odkrycia. To też wspaniale pokazuje, jak czas i doświadczenia potrafią nas ludzi zmienić. I to właściwie zaważyło na tym, że tego bohatera do końca nie skreśliłam .
Pobocznych bohaterów w tej serii mamy mnóstwo, dlatego ja skupię się na tych, którzy w jakiś sposób zapadli mi w pamięć.
Coco to przyjaciółka i wierna towarzyszka niedoli naszej Lou. Jest bardzo śmiałą kobietą i nie stroni od mężczyzn i zabaw. Swą odwagą i powiedzmy sobie szczerze oddaniem, zasługuje na miano najlepszej przyjaciółki. Nie strzela fochem, a wali prosto z pięści co jej się nie podoba, co uważa za głupie. Jednak chce szczęścia dla Lou dlatego na pewne rzeczy się zgadza, choć dostrzega ich absurd.
Beau syn króla. Jako książę uosabia wszystkie te cechy, których nie lubi się w takich lalusiach. Zapatrzony w siebie, jednak zbuntowany. Zna swoje mocne strony i nie waha się ich używać wobec płci przeciwnej. Ewidentnie coś czuje do Coco, jednak wypiera to. To właśnie on najczęściej wywoływał uśmiech na mej twarzy. Jego komentarze lub zachowanie było adekwatne do księcia, który znalazł się w takiej sytuacji. Momentami uważałam, że to on powinien być głównym bohaterem ze swym charakterkiem..
Ansel typowy nastolatek z burzą hormonów. Widać jego nieporadność, uczenie się pewnych zasad i dostosowywanie do świata, w którym musi żyć. Czuć u niego potrzebę przynależenia do jakieś grupy i bycia po prostu zauważonym. Nie raz wprowadza go to w kłopoty, ale takie właśnie są nastolatki w poszukiwaniu siebie, swojego celu i miejsca na ziemi. On również jest zachwycony Coco, więc tworzy się nam tu taki delikatny trójkąt miłosny, jednak jest on delikatny jak zapach limonki.
Najbardziej zagadkowe postaci, które się tu pojawiają, czyli takie szaraczki- nie wiadomo czy są dobrzy, czy źli. Arcybiskup Florian, Madame Labelle, Claud Deveraux zdecydowanie zasługują na osobne powieści. Ich historie są o niebo według mnie ciekawsze i to jak znaleźli się lub dotarli do takiego miejsca jakie zajmują w czasie trwania fabuły.
Jak sam/a widzisz, jeśli chodzi o kreację bohaterów nie mam nic autorce do zarzucenia. Każda postać jest inna, ciekawa i każdy w tej palecie barw znajdzie postać, którą polubi. Nie brak tu mocnych charakterów, jaki delikatnych. Wszystko jest tu idealnie wyważone. Jeśli ktoś oglądał serial ,, Nastoletni Wilkołak" to znajdzie tu pewne nawiązanie do legendy, która i tam została poruszona.
No dobra, co z tą fabułką? Jak Ci ją opowiedzieć, by nie zepsuć zabawy? Książka podejmuje motyw czarownic i pewnego okresu w naszych dziejach, gdzie inteligentne kobiety były brane za czarownice i wiadomo palone na stosie. To chyba najmroczniejsze czasy Kościoła, kiedy ten walczył z nauką i herezją, nawracając ludzi i prowadząc krucjaty. Autorka zabiera więc nas do Francji i nawiązuje do tamtych czasów. Oczywiście mamy tu do czynienia z prawdziwą magią, jak na fantastykę przystało. Nasza bohaterka więc musi ukrywać swoją tożsamość i stara się przeżyć na francuskich ulicach. Jeśli dobrze też rozkminiłam, bo mamy tutaj króla Augusta, to autorka odwołuje się do Filipa II Augusta. Też okres panowania idealnie wpasowuje się w czasy, w jakich dzieje się owa akcja. Nie wiem, jednak na sto procent, ale ja tak wykminiłam sobie. No więc nasza Lou dzięki temu, że wychodzi za mąż za Reida i chowa się w kościele w pewien sposób stara się przetrwać. Jednak Kościół to nie jedyny jej wróg, bowiem królowa czarownic, również szuka naszej bohaterki, bowiem ta jej coś ukradła... I tak to jest główna oś fabularna całej serii, jednak mamy owe poboczne opowiastki, które mnie bardziej przyciągały i interesowały, jak np polowanie na bękarty króla, które są mordowane. Kto za tym stoi? I dlaczego morduje niewinne dzieci? Wędrowny cyrk, który ma wiele ciekawych osobliwości w swoim taborze. Motyw egzorcyzmów i opętania. Jak widzisz, bardziej byłam zachwycona tymi mniej istotnymi, aczkolwiek według mnie bardziej przyciągały i sprawiały, że nie umiałam się oderwać od lektury. Wiadomo ta seria nastawiona jest na romans, podroż i przygody. Są tu również intrygi, zdrady i sekrety, no i oczywiście pełno istot fantastycznych. Świat wykreowany jest świetny, choć mnie najbardziej zachwycił ten podwodny. Patrząc obiektywnie na tę serię w całości mogę powiedzieć jedno, to dobra trylogia. Może mnie nie zachwyciła, nie wyrwała z kapci i nie potarmosiła serduszka, ale zdecydowanie zostanie na mojej półce. Jakbym miała ją ocenić wiesz tak jak w szkole to dla mnie takie 4+ na 6. Porwała mnie ta historia, ale nie na tyle bym miała w najbliższym czasie po niej kaca.
CZY WARTO SCHRUPAĆ?- czyli podsumowanie :
Trylogia ,, Gołąb i wąż" to ciekawa historia. Smakowała jak ośmiornica grillowana z czosnkiem i skropiona cytryną. Podchodziłam do niej z lekką obawą, a zarazem zainteresowaniem. Z jednej strony poczułam ową ciekawość smaku ośmiornicy, do której muszę porównać całą fabułę. Byłam zachwycona podjętym tematem tej serii i owych doznań, jakie mi zapewniła. Z drugiej odrzucały mnie takie wady jak owa miłość, która zbyt szybko się wykluła i przewidywalność w niektórych scenach, czy rozwiązaniach. I tu mogę odnieść się do złego przyrządzenia owej ośmiornicy, która źle ugotowana, czy za krótko grillowana smakuje jak guma. Jednak co do reszty zdecydowanie wszystko było w punkt. Owym czosnkiem, ziołami i cytryną sa bohaterowie. Jest ich tu bardzo dużo, jednak każdy z nich wnosi do całości dania coś nowego i to mi się podobało. Zdecydowanie wszystko jest tu wyliczone tak, aby współgrało ze sobą. I rozumiem owy zachwyt młodych czytelników, którzy wywielbiają tą serię pod niebiosa. Ja pozostaję na ziemi i powiem tak, warto ją schrupać gdyż zdecydowanie podoba mi się motyw polowania Kościoła na czarownice, nawiązania do historii. Różnorodność charakterów w wykreowanych postaciach to kolejne plusy. Pewne rzeczy, a właściwie sprawy były do przewidzenia, ale to już moje małe czepialstwo. Motywy takie jak przyjaźń, podróż i zaczerpnięte legendy z wierzeń były dobrze wplecione i poprowadzone. Delikatne nuty czosnku czyli ostrości dodawały sceny erotyczne, których trochę tu jest, jednak i one były zjadliwe i w żaden sposób mnie nie zgorszyły. Ogólnie wciągnęła mnie ta historia i dobrze się przy niej bawiłam. Może nie wywołała u mnie skrajnych emocji, jak to potrafią niektóre powieści we mnie wywołać, ale było smacznie. Jak na fantastykę młodzieżową, nie odczuwałam różnicy wiekowej, nie miałam tego poczucia eee za stara jestem na takie bajki. Dlatego jeśli tak jak ja jakimś cudem jeszcze nie czytałaś/łeś tej serii, a lubisz motyw polowań na czarownice, hate to love ( aczkolwiek w moich oczach nie udany) to śmiało czytaj.
KOMU POLECAM? Osobom, które lubią fantastykę młodzieżową, czarownice, magię, romans, przygody.
P.S Wiem trochę zamilkłam, ale właśnie nie chciałam rozbijać tej serii na 3 osobne recenzje, bo za dużo byłoby spoljerów, a tego nikt nie lubi.