piątek, 26 marca 2021

Ukochany wróg- czyżby syndrom Sztokholmski?

 

 

 


 

 

 

Tytuł:Ukochany wróg

Autor:  Kristen Callihan

Liczba stron:446

Wydawnictwo: Muza

Okładka:  miękka

SŁOWA KLUCZE:romans, ofiara przemocy szkolnej, stalking, psychologia, rodzinne problemy

 

 

KRÓTKA FABUŁKA: czyli z czym to się je?

 Od wrogów do kochanków

Pełna emocji opowieść o poznawaniu się na nowo, walce z uprzedzeniami i akceptowaniu własnych, skrywanych przez lata uczuć

On, Macon Saint, jest bogatym, seksownym aktorem, który został gwiazdą dzięki roli w popularnym serialu. Ona, Delilah Baker, jest szefową kuchni świetnie prosperującej firmy cateringowej. Znają się od dzieciństwa i od tamtego czasu łączy ich niechęć, rywalizacja, pogarda i nienawiść - w każdym razie to właśnie czuje Delilah do Macona. A Macon?... Czyżby on miał inne zdanie na temat ich relacji? Może zawsze potajemnie ją podziwiał? Tak czy inaczej, on był najprzystojniejszym chłopakiem w szkole, a ona niepozorną dziewczyną o umyśle ostrym jak brzytwa i jeszcze ostrzejszym języku. Prócz wrogich uczuć w czasach szkolnych łączyło ich jeszcze jedno – jej siostra Samantha, która przez całe liceum była dziewczyną znienawidzonego Sainta. Z chwilą, gdy on zrywa z Sam na balu na zakończenie szkoły, znika z życia sióstr Baker na długie dziesięć lat.

I pojawia się równie nagle, jak zniknął – poszukuje Sam, która podstępem została jego asystentką, ukradła mu cenny zegarek i wyjechała. Po nieudanych poszukiwaniach siostry Delilah postanawia odpracować u Macona pieniądze, które stracił. Czy Macon zgodzi się na jej propozycję naprawienia nie swoich błędów? Czy dziewczyna zdecyduje się na dwuznaczną propozycję zamieszkania w jego rezydencji?

POD LUPĄ: Zacznę od wizualnej strony, czyli lupa w dłoń i do dzieła !

Książka jest standardowego wymiaru A5. Jej okładka jest matowa i miziasta i z twardszej tektury jest wykonana. Posiada skrzydełka, a jej wklejka jest koloru czerwonego. Całość utrzymana jest w kolorystyce czerni, pomarańczu, żółci i brązu. Na okładce mamy parę i trochę golizny mężczyzny w formie klaty. Od razu mówię, że nie jest to erotyk więc nie mam pojęcia czemu taka okładka... W środku mamy bardzo cieńkie strony, że czcionka przebija na drugą stronę, więc uważaj, bo szybko można je potargać lub zagiąć.  Rozdziały podzielone są na dwójkę bohaterów oraz pierwsze 3 rozdziały to są tzw przed, a cała reszta po. Czcionka jest przyjemna dla oka, strony są koloru beżowego. Na końcu mamy bardzo oryginalny dodatek czyli Menu. Całość wydania oceniam na:4+



OPINIA: Czyli jak ona smakuje ?

O tym, że ja uwielbiam motyw od nienawiści do miłości to już Ci mówiłam wielokrotnie. Dlatego nie czytając opisu, od razu zabrałam się za pałaszowanie tej pozycji. I choć przeczytałam już wiele podobnych książek o tej tematyce, to czy jeszcze coś może mnie zaskoczyć ? Jeśli Cię zaciekawiłam to weź sobie coś do picia, jedzenia, siadaj i słuchaj co mam Ci do opowiedzenia.

Głównymi bohaterami są Macon Saint i Delilah Baker. Zacznę od dziewczyny.  Delilah nie miała łatwego życia. Idealna piękna siostra, która jest w tym samym wieku, potrafi sprawić, że młody człowiek traci poczucie wartości. Czuje się tym gorszym, mniej udanym, brzydkim i co tu dużo kryć staje się ofiarą szkolnych korytarzy. Jednak dziewczyna jest przy tym wszystkim bardzo inteligentna i walczy słowem ze swymi oprawcami. Aczkolwiek powiedzmy sobie szczerze, będąc ofiarą żartów i licznych zaczepek nie tylko słownych, człowiek zatraca swe poczucie wartości i odbija się to wszystko na jego psychice. Dziewczyna jednak daje sobie radę ze wszystkim. Jednak piętno owych zdarzeń jest z nią przez cały czas. Jako znakomita kucharka, bryluje w kuchni, serwując wymyśle dania. Jej ambicja i upartość sprawiają, że dochodzi w swej karierze bardzo wysoko. Jednak przez swą siostrę musi z nich zrezygnować i naprawić całą sytuację. W szczególności, że to na nią teraz spada odpowiedzialność, bowiem znika ona bez śladu. I tak staje u progu swojego najgorszego oprawcy ze szkoły i musi u niego pracować. Czy Delilah będzie umiała przebaczyć i zapomnieć stare urazy?

Macon to przystojny mężczyzna, który przez życie idzie lekko. Od zawsze sławny, od zawsze przystojny, nie ma problemu z zaskarbianiem sobie serc wszystkich. Dlatego wszystkich dziwi, czemu tak podle traktuje Delilah? To on jest prowodyrem wszystkich najgorszych numerów wobec dziewczyny i najgorszych tekstów. To właśnie on zamienia jej życie szkolne w piekło.  Dlaczego? Odpowiedź znajdujemy wiele lat później i wszystkie jego kłamstwa, które stanowiły całość jego osoby. I chyba dlatego też stał się najlepszym aktorem, bowiem swej pierwsze sceny grał w życiu codziennym. Kiedy więc na jego progu zjawia się jego ofiara ze szkolnych lat, by rozwiązać problem, który narobiła jego była dziewczyna, a siostra Deli, zaczyna robić się bardzo ciekawie. Czy można zakochać się we swym wrogu?

Powiem Ci, że kreacja tej dwójki zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. Mamy tutaj bardzo dogłębne analizy psychologiczne. Wiemy z jakimi traumami zmagają się bohaterowie i co ich ukształtowało na takich ludzi, jakimi są obecnie.  Napisałam w nagłówku o syndromie Sztokholmskim, bowiem wydaje mi się, że właśnie taki miała nasza bohaterka.  Wybaczenie drugiej osobie, która nas skrzywdziła jest ciężkie, ale ważne. Jednak w momencie ,, wybielania" takiej osoby jest według mnie już nie na miejscu. W pewnym momencie właśnie to robi Delilah, jakby godzi się z tym, że była ofiarą i zaczyna bronić Macona. I tak czytelnik dowiaduje się, czemu mężczyzna był agresywny wobec naszej bohaterki. I z jednej strony powiem z mojego doświadczenia zawodowego, agresja u młodzieży ZAWSZE wiąże się z problemami domowymi. Agresja zawsze rodzi agresję, w szczególności, jeśli takie osoby doświadczyły tylko jej, jest to dla nich w pewien sposób, a zarazem coś normalnego by tak reagować. Przytulenie, czy oznaka sympatii dla takich przypadków jest oznaką słabości. Jednak nie należy takich zachować aprobować typu ,, ojej rozumiem czemu uderzyłeś kolegę". Trzeba takim osobom na nowo pokazać wartości i nauczyć ich radzenia sobie z emocjami, które buzują. Macon sobie z nimi nie radził, jednak to go nie usprawiedliwia. Także książka w genialny sposób przedstawiła dwie strony barykady oprawcę i ofiarę i ich wewnętrzne zmagania z demonami. Jednak ten mały zgrzyt po stronie Deli mnie razi.



No dobra, a co z fabułką?  To co jest najważniejsze, to nie jest erotyk. Wiem okładka może zmylić, ale uwierz mi , to romans psychologiczny, który pokazuje nam rodzącą się miłość w bólu i cierpieniu. Kolejna rzecz, która mi się podoba, że owe uczucie, które się między bohaterami rodzi jest powolne i bardzo realistyczne. Ich wzajemna niechęć nie znika niczym bańka mydlana, tylko ciągle się tli niczym dym i daje im o sobie znać. Cała historia jest bardzo wciągająca, a perypetie, czy dialogi między postaciami są albo śmieszne, albo wzruszające. I choć jest to lekturka lekka, to skłania do refleksji na temat przemocy szkolnej i domowej. O tym jak czuje się ofiara i często jak długo musi walczyć z traumą po takich wydarzeniach. Nie mówiąc już o psychice,która jest pokiereszowana w szczególności jeśli dotyka ona osoby tak młode i w momencie dorastania, gdzie jak wiemy jest to okres bardzo emocjonalny, wrażliwy i buńczuczny. Innym problemem ukazanym w tej książce jest stalking, który również  ukazuje ,, chorobliwą" fascynację drugim człowiekiem. Jednak nie chcę tutaj zdradzić za dużo, ale powiem Ci, że i ten wątek prezentuje się znakomicie pod względem psychologicznym.Mnie ta książka porwała i bawiłam się przy niej znakomicie, a tego mi ostatnio potrzeba.  Książek jako rozrywka, która ma mnie wyrwać z tej szarej rzeczywistości.

CZY WARTO SCHRUPAĆ?- czyli podsumowanie :

 ,, Ukochany wróg" to zdecydowanie ptyś z nadzieniem jagodowo- śmietanowym. Samym ciastem ptysiowym jest jak dla mnie fabuła. Mamy typową relację od nienawiści do miłości, która przewija się w literaturze romansowej bardzo często. Mamy więc niechęć, dialogi, które wywołują uśmiech na twarzy, liczne sprzeczki, czy sytuacje które mają nas wzruszyć i przyspieszyć bicie serca. Tak, zdecydowanie wszystkie te elementy tutaj znajdziesz. Śmietanowym nadzieniem delikatnym i rozpływającym się w ustach są bohaterowie. Podoba mi się, że autorka uwypukliła wady swych postaci do tego stopnia, że są oni bardzo realistyczni nie tylko pod względem zachowania ale i życia. Mamy przeciętną dziewczynę i przystojnego chłopaka, jednak to z czym się mierzą na co dzień jest bardzo bliskie nam czytelnikom. Jagodowym dżemem, który ma zrównoważyć ową słodycz jest problem, jaki porusza autora, czyli przemoc szkolna i domowa. Ukazanie jej z perspektywy oprawcy jak i ofiary według mnie zasługuje na ukłon w stronę autorki. Przedstawiła bowiem wszystkie aspekty psychologiczne jakie pojawią się przy tego typu sprawach, dając zarazem rozwiązanie, jak można sobie poradzić w takich sytuacjach. I pod tym względem, książka ta urosła w moich oczach. Owszem, znalazłam wadę w tej książce, a mianowicie, uważam że Delilah to przypadek syndromu Sztokholmskiego pod wieloma względami i dlatego nie rozumiałam pewnych jej późniejszych ,, stwierdzeń" , ale to taka tylko moja osobista delikatna uwaga.Innym problemem poruszonym w tej historii jest stalking. Jednak tu się nie rozpiszę, bo zdradziłabym zbyt wiele. Powiem tylko tyle, że jest równie świetnie przedstawiony pod kątem psychologicznym jak powyższy problem. Ukazuje bowiem chorobliwą fascynację i niezdrową miłość platoniczną względem drugiej osoby, która zawsze prowadzi do jakiejś katastrofy. Wiem że pojawia się dużo podobnych powieści z tym motywem hate to love, przemocą itd ale ten mimo wszystko wybija się na wyższy poziom. Czy warto zatem ją schrupać? Zdecydowanie tak. Jest świetną odskocznią, rozrywką, która potrafi oderwać człowieka od codzienności, a przy tym jest mądra. Według mnie jest pozycją, której warto przyjrzeć się bliżej.

 

KOMU POLECAM?  Osobą, które szukają czegoś lekkiego, ale mądrego. Lubią romanse bez erotycznych opisów.

 

Za egzemplarz i  miło spędzony czas  dziękuję :




 

 

 

25 komentarzy:

  1. Też uwielbiam motyw od nienawiści do miłości, ale ostatnio coraz rzadziej trafiam na książki, które dobrze taką relację opisują. I też patrząc na okładkę myślałam, że to typowy erotyk!

    OdpowiedzUsuń
  2. Pomimo zachęcające recenzji nie planuję jej czytać.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  3. Skowo to nie jest tylko typowy romans, to być może kiedyś się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Patrząc na okładkę rzeczywiście myślałam, że to erotyk, ale skoro tak nie jest to chętnie saym szansę tej książce. Zapowiada się ciekawie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapowiada się ciekawie :D
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo zachęcająca recenzja, będę miała na uwadze tę książkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapowiada się całkiem intrygująco :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie jest to książka dla mnie ;/

    OdpowiedzUsuń
  9. Romans psychologiczny powiadasz... to może być coś naprawdę ciekawego. Pobrałam już na czytnik:)
    Pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem bardzo ciekawa Twojej opinii, będę na nią czekać :)

      Usuń
  10. O i takiej książki właśnie szukałam. Zapisuje tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  11. Szczerze to raczej nie sięgnę ^^ nie ciągnie mnie do tego typu opowieści choć nie przeczę twoja recenzja zachęca :)

    OdpowiedzUsuń
  12. I to tak, dla mnie to i tak i nie. Nie lunie tego typu książek, ale wydawnictwo dobre, romanse mnie denerwują, ale dobry romans potrafi być niezły, książki z takimi okładkami omijam szerokim łukiem i tak dalej, ale skoro nie jest zła, to kto wie?

    OdpowiedzUsuń
  13. Ciekawa powieść, wydaje się mimo wszystko życiowa i pouczająca. I myślę, że tego typu historie się zdarzają codziennie

    OdpowiedzUsuń
  14. Romans psychologiczny, czasami lubię poczytać takie książki.
    Tytuł zapisany w kajecie i do kupienia.
    Twoja recenzja jak zawsze wnikliwa i bardzo zachęcająca.
    Irena - Hooltaye w podróży

    OdpowiedzUsuń
  15. Jeśli to romans bez erotyki za to z elementami psychologii jak syndrom sztokholmski to myśle ze chętnie po nią sięgnę. Bardzo dobra recenzja.

    OdpowiedzUsuń
  16. I mnie kreci motyw od nienawiści go miłości, lubię tego typu książki byle nie było identycznie jak w Greyu 🙈 po tej książce boję się sięgnąć po romanse...

    OdpowiedzUsuń
  17. Wydaje mi się, że to książka dla mnie. Ostatnio (czyli od parunastu miesięcy...) nie mam ani czasu, ani siły na ambitne lektury. Taki odstresowywacz to coś dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Ptyś mnie przekonał. Zwłaszcza tym nadzieniem :P A serio, to na bank bym się na maksa wkręciła. Dzięki za polecajkę!

    OdpowiedzUsuń
  19. Bardzo ciekawa recenzja. Ostatnio mam mało czasu na czytanie, ale może właśnie takiej chwili dla siebie potrzebuję. Tytuł zapisuję.

    OdpowiedzUsuń
  20. Twoja recenzja jak zwykle wnikliwa. Widać, że bardzo rzetelnie do tego podchodzisz. Ptyś mnie zachęca, ale jakoś czytanie tej historii już średnio. Może kiedyś dla zabicia czasu...

    OdpowiedzUsuń