Tytuł: Miłość szuka właściciela
Autor: Abby Jimenez
Liczba stron:466
Wydawnictwo: Muza
Okładka: miękka
SŁOWA KLUCZE:miłość, muzyka, żałoba, pies
KRÓTKA FABUŁKA: czyli z czym to się je?
Dwa lata po tragicznej śmierci narzeczonego Sloan Monroe nadal nie
potrafi przywrócić swojego życia do normalności. Pewnego dnia spotyka
jednak wesołego psiaka, którego oczy mówią „zabierz mnie do domu”, i od
tego momentu wszystko się zmienia. Z futrzanym przyjacielem u boku jest
jej łatwiej wziąć się w garść i wreszcie otrząsnąć z marazmu. Po kilku
tygodniach kontaktuje się z nią właściciel, który wcześniej nie
odpowiadał na wiadomości i nie odbierał telefonów. Okazuje się, że to
muzyk, który wyjechał do Australii na trasę koncertową. Chciałby
odzyskać swojego pupila.
Sloan polubiła Tuckera i nie ma zamiaru się z nim rozstawać. Dręczą ją
jednak wyrzuty sumienia: a co jeśli Jason naprawdę kocha swojego psa?
Zaczyna się wymiana SMS-ów, a potem długie rozmowy telefoniczne. Sloan
czuje, że Jason nie jest jej obojętny: to naprawdę miły, przystojny i
zabawny facet. Co się stanie, kiedy w końcu spotkają się twarzą w twarz?
Niestety kariera muzyczna Jasona szybko się rozwija i czeka go kolejne
tournée. W takich okolicznościach nie łatwo budować nowy związek. Czy
Sloan przeżyje kolejną emocjonalną katastrofę?
POD LUPĄ: Zacznę od wizualnej strony, czyli lupa w dłoń i do dzieła !
Książka jest standardowego formatu A5. Z racji, że posiadam egzemplarz recenzencki na pewno będzie się on znacznie różnić od oficjalnego. Okłada jest matowa i utrzymana w pastelowych kolorach. Para ze zdjęcia jest uśmiechnięta i idą plażą. Ogólnie czuć bardzo wakacyjny, lekki klimat. W środku mamy bardzo przyjemną czcionkę, a strony są koloru beżowego. Rozdziały są ponumerowane, podzielone na dwójkę bohaterów. To co mi się dodatkowo spodobało to fakt, że każdy rozdział miał swoją piosenkę, w sensie do niej przypisany. W tyle książki mamy całą playlistę piosenek, wykorzystanych przez autorkę.
OPINIA: Czyli jak ona smakuje ?
Do tej książki podeszłam z ogromną nadzieją, że czymś mnie zaskoczy. Miałam nadzieję, że w jakiś sposób złamie owy złoty, sztampowy szablon powieści obyczajowo- romantycznych. Jak było? Czy się zawiodłam, czy może świetnie bawiłam? Czy warto ją schrupać i co najważniejsze.. jak smakuje? Jeśli Cię zaciekawiłam, to weź sobie coś do picia, jedzenia, siadaj i słuchaj co mam Ci dziś do opowiedzenia.
Głównymi bohaterami tej powieści są Sloan i Jason. Kobietę poznajemy podczas jej rutynowego dnia. Wiemy, że przeżywa jakąś traumę, bowiem nawet mówienie z obcymi osobami typu w sklepie, przychodzi jej z trudnością. Owego dnia pod jej auto wyskakuje pies, który tak jak pojawił się nagle tak jej życie od teraz wywróci się do góry nogami. Sloan, bardzo przejmuje się stanem psiaka więc postanawia się nim zaopiekować. Widać, że kobieta kocha zwierzęta i robi wszystko by umilić pupilowi czas, jaki musi z nią spędzić do póki właściciel się po niego nie zgłosi. I tak widzimy cudowną relację psa z dziewczyną, która musi się przełamać i np wychodzić na spacer, częściej odwiedzać sklep, czy odwiedzać weterynarza. Owy piesek zaczyna być takim ratownikiem Sloan i w pewnym momecnie czytelnik ma wrażenie, że to on uratował życie naszej bohaterki, a nie na odwrót. Ten fragment powieści, chyba najbardziej mnie rozczulił i wzruszył, bowiem autorka ukazała cudowną więź człowieka ze zwierzęciem i miłość, jaka między nimi się zrodziła.
Znaczy spokojnie, to nie żadna zoofilia, zaraz pojawi się najbardziej schematyczny ze wszystkich powieści ŁON. Znaczy Jason. Seksowny muzyk, któremu żadna się nie oprze. Sławny wokalista itp itd..Oczywiście kiedy tylko zgłasza się po swojego psa ( a jest w trasie) zaczyna korespondować z naszą bohaterką. I tu pada pytanie: czy można zakochać się w kimś tylko pisząc? Oczywiście, ze tak. Oboje zaczynają wyobrażać sobie, jak wyglądają. I tu bohaterka znowu nie zawiodła mnie pod tym kontem, mamy bowiem do czynienia z parą IDEALNĄ. Piękną, wysportowaną, z żadnymi wadami... no chyba, że psychicznymi, ale to do tego jeszcze dojdę. Schemat spójrz w moje oczy= miłość od pierwszego zamrugania jest. I se myślę, no to teraz będzie BAJLANDOOO... No i tu doznałam zimnego prysznica. Nie ma UNGA BUNGA, nie będzie Pani pieliła ogródeczka, dla gościa. Nie, nie, nie. Nie wbije Pan łopaty w tę ziemię... Dlaczego? No i poznajemy bardziej w tym momencie naszą bohaterkę. Dlaczego mimo miłości do Jasona nie chce się z nim związać, być dotykana itd. Znaczy buzi buzi, jest ok, ale nic więcej. I tak dochodzimy do drugiego momentu w tej książce, który chwycił mnie za serduszko. Czy jeżeli, kochało się kiedyś bardzo mocno, a ta osoba zmarła tragicznie, czy da się jeszcze raz poczuć te same silne uczucie? Tak... ten element psychologii sprawił, że z zaciekawieniem śledziłam następne etapy ,, żałoby" Sloan i tego jak sobie z nimi radzi. Ewidentnie dziewczyna boi się rekacji społeczeństwa, rodziny, a z drugiej strony poczucie zdrady osoby nieżyjącej.... Owa walka psychiczna bohaterki, jest świetnie przedstawiona.
No dobra, co z tą fabułką? Jak widzisz niestety pojawiają się tutaj schematy, ale zdecydowanym plusem według mnie jest ukazanie relacji właściciela i psa, oraz przepięknie ukazana walka o odnalezienie nie tylko szczęścia, ale otworzenia poranionego serca ponownie na miłość. Ta powieść jest lekka, szybko się ją czyta, jednak ma takie momenty, że ściśnie mocniej za serce, a owe schematy idą w zapomnienie.
CZY WARTO SCHRUPAĆ?- czyli podsumowanie :
Ta książka to zdecydowanie jagodzianka. Owym drożdżowo- pączkowym ciastem jest fabuła. Wiadomo czego możemy się po niej spodziewać. Miłości, idealnych bohaterów pod względem wizualnym i dążenia do jedynego celu, którym jest bycie razem. Owym jagodowym nadzieniem jak dla mnie są tutaj dwa elementy, które sprawiają, że ta książka nabiera owego ciekawego smaku. Po pierwsze to ukazanie wspaniałej relacji pies i człowiek, która rozczuliła mnie na maksa i wywołała moje wspomnienia z moją ukochaną sunią. Po drugie problem żałoby i pogodzenia się z faktem, że nasza ukochana osoba już nie jest cząstką naszej przyszłości. Jak na nowo ułożyć sobie życie i czy da się pokochać ponownie? Ciężki temat, ale autorka według mnie oczywiście poradziła sobie z nim znakomicie, ukazując bolesną prawdę. I na koniec polewa lukrowa, najsłodsza, czyli nasi bohaterowie. Powiem Ci, że jak już mam wybierać, kogo polubiłam to wybrałabym psa... No dobra, a tak na serio to chyba Sloan. Gdyż w tej całej swojej idealności walczy o siebie i swój los. Jak wspomniałam niestety nie unikniemy tutaj schematyczności, jednak powieść ta posiada owe wyżej wymienione dwa elementy, które sprawiły, że poszły one w niepamięć i uważam że warto ją schrupać w szczególności teraz w wakacje lub jeśli szukamy czegoś lekkiego, ale mądrego. Podoba mi się, że autorka nie bała się sięgnąć po problem, który niestety dotknie każdego z nas, bowiem na tej ziemi nikt wiecznie nie zostanie. Najboleśniejsze pożegnanie to właśnie te z ukochaną osobą, która zostawia nas tutaj samych po wielu latach wspólnej drogi...
KOMU POLECAM? Osobom, które lubią romanse obyczajowe, ale z elementami psychologii i realnymi problemami.
Za egzemplarz i miłe spędzony czas dziękuję:
Raczej nie sięgam po tego typu książki, ale wiem komu mogę ją polecić.
OdpowiedzUsuńJasne rozumiem. To super prezent dla kobiet w każdym wieku :)
UsuńMam zamiar znaleźć czas na lekturę tej książki.
OdpowiedzUsuńAguś spodoba Ci się na bank. To Twoje klimaty :)
UsuńNie są to moje ulubione klimaty, ale jeżeli taka książka przypadkiem trafia w moje ręce to czytam, oczywiście, przecież odrobina schematu jeszcze nikomu nie zaszkodziła, a pies jest wielkim atutem.
OdpowiedzUsuńTak, właśnie ta relacja człowiek- pies bardzo mnie rozczuliła. Dawno nie czytałam takiej książki, gdzie tak pięknie byłaby ona opisana :)
UsuńTwoja książka to jagodzianka, a u mnie na blogu prawdziwa jagodzianka, pięknie się złożyło ;)))
OdpowiedzUsuńTytuł zapisany i chętnie po nią sięgnę :)
Pozdrawiam ciepło, Agness:)
Tworzymy niezły duet dziś :) A książka powinna Ci się spodobać
UsuńSłodkie okładki mnie odstraszają, ale jagodzianki lubię.
OdpowiedzUsuńBardzo fajna recenzja i chętnie przeczytam.
Kocham psy.
Irena- Hooltaye w podróży
No, przyznaję, że mam już przesyt tych,, zdjęć" jako forma okładki. Jakby nie można było postawić na minimalizm. No ale to nie jest zależne od nas. Jak kochasz psy to musisz po tę powieść sięgnąć i to konieczne :)
UsuńI okładka i fabuła nie dla mnie. Szkoda mi czasu. Z tego wszystkiego wybieram jagodzianki.
OdpowiedzUsuńRozumiem kochana. Zdaję sobie sprawę, że nie każdy lubi ten rodzaj literatury :)
UsuńMam tą książkę i ciągle czeka na swoją kolej. Nie do końca przepadam za romansidłami ale może się skusze :) może okaże się jednak ta super :)
OdpowiedzUsuńCzytaj, bo jest na prawdę bardzo ciekawa i lekka. Do tego porusza bardzo ważny temat, który potrafi skłonić do refleksji :)
UsuńDobra recenzja potrafi skusić do przeczytania książki nawet analfabetę.
OdpowiedzUsuńŻe śmiechu oblałam się się kawą. Kochana dziękuję za tak genialny komentarz. Kocham ❤️😂😘
UsuńSzkoda, że jednak pojawiają się tu schematy. Chociaż lubię jagodzianki, to tej nie schrupię ;)
OdpowiedzUsuńNiestety się pojawiają. Nie będę tego zatajać, bo nie na tym polega recenzja. Trzeba być szczerym. Jednak jak pisałam poszły w zapomnienie gdy autorka skupiła się na elemencie psychologicznym :)
UsuńNie przepadam za romansami obyczajowymi, chyba że właśnie przeżywam leniwe popołudnie z książką na kocyku plażowym czy nad hotelowym basenem, wtedy to co innego bo włącza mi się tryb - chillout”. Co jednak przemawia za tą książką, to na pewno ten wątek psychologiczny. Każdy człowiek ma w sobie takie małe lęki o zdrowie i życie ukochanej osoby i zastanawia się jak wyglądałby świat i życie bez niej, tutaj pewnie można lekko dotknąć tych myśli. Jak zawsze recenzja u Ciebie pierwsza klasa.
OdpowiedzUsuńP.S lubię jagodzianki :)
Właśnie dla tego motywu warto po nią sięgnąć. Autorka ukazuje bowiem prawdę, jakie emocje buzują w osobach, które straciły ukochaną osobę i jak ciężko,, wraca się " do społecznego życia, kiedy my nadal cierpimy...
UsuńJagodzianka powiadasz? Trochę martwią mnie te schematy, ale chyba się skuszę.
OdpowiedzUsuńSpokojnie, według mnie one w ogóle nie przeszkadzają w odbiorze :)
UsuńBardzo chętnie ją przeczytam, teraz potrzebuję spokoju wiec coś lekkiego mi się przyda. Bardzo interesuje mnie opisany w niej wątek miłości do psa.
OdpowiedzUsuńKochana, dla tego wątku warto ją przeczytać, bo ukazuje ona jak wiele potrafią zwierzaki dla nas zrobić...
UsuńKusisz, kusisz i chyba nakusisz :D Lubię takie lekkie książki, szczególnie w wakacje ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie, w szczególności jeśli historia jest na prawdę wspaniała :) Bardzo dziękuję za odwiedziny i wpadaj częściej <3
OdpowiedzUsuńjak czytam słowo - jagodzianka, to od razu leci mi ślinka.
OdpowiedzUsuń