Tytuł: Świąteczna gorączka
Autor: Maja Damięcka
Ilość stron:295
Wydawnictwo: Niezwykłe
Okładka: miękka
SŁOWA KLUCZE: święta, miłość,przeszłość, nawiązanie do Opowieści wigilijnej, Grincha.
KRÓTKA FABUŁKA: czyli z czym to się je?
Tak gorących świąt jeszcze nie było!
Święta to czas, który każdy chce spędzić z najbliższą rodziną. Każdy, ale nie on. Mikołaj Dębski nienawidzi tego okresu w roku. Zazwyczaj spędza go z pierwszą lepszą długonogą blondynką, skupiając się na jednej konkretnej parze bombek.
Sara, seksowna pani doktor pracująca w szpitalu, który mężczyzna od lat sponsoruje, idealnie wpisuje się w jego wyobrażenie świątecznego prezentu. Dębski postanawia go sobie sprawić, by później długo i powoli rozpakowywać. Niestety szybko się okazuje, że pani doktor jakimś cudem jest odporna na jego urok.
Dębski zrobi wszystko, żeby Sara w końcu wylądowała w jego łóżku. Nie ma pojęcia, dlaczego nie zauważył jej wcześniej. Jednak to nie ma znaczenia. I tak będzie ją miał. Nie przeszkodzi mu nawet fakt, że wybranka początkowo okazuje mu wyraźną niechęć.
POD LUPĄ: Zacznę od wizualnej strony, czyli lupa w dłoń i do dzieła !
Książka jest standardowych wymiarów A5 i jest średniakiem jeśli chodzi o grubość. Okładka jest miękka i matowa jednak nie zostawia odcisków palców. Na froncie widzimy bardzo dobrze przypakowanego Mikołaja, który chwali się swoją klatą. Niby świątecznie utrzymane w kolorystyce czerwieni i bieli, a jednak mamy tutaj nutę pikanterii. Nie ma tutaj skrzydełek bocznych, jednak na końcu mamy playlistę, która pozwala nam za pomocą muzyki, jeszcze bardziej i mocniej poznać bohaterów. Kartki są koloru szarego, a rozdziały są podzielone na kobietę i mężczyznę, co daje nam szerszą perspektywę na całą historię. Wydanie więc oceniam na: 5
OPINIA: Książka ,, Świąteczna gorączka" wydała mi się idealną pozycją by wczuć się w klimat nadchodzących świąt. A kto jak nie właśnie Święty Mikołaj rozpoczyna tę cudowną magiczną aurę. Dlatego bardzo szybko zabrałam się za jej czytanie. Co o niej myślę? Czy poczułam gorączkę świąteczną? Jeśli jesteś ciekaw to weź coś ciepłego do picia, jedzenia, siadaj i słuchaj.
To nie jest skomplikowana historia i nie ma za wielu bohaterów więc od razu przejdę do jej omówienia. Mamy tutaj dwójkę głównych postaci. Sara to piękna pani doktor, która jako pediatra pracuje w szpitalu. Jest mądrą kobietą, która po ostatnim rozstaniu z mężczyzną, który wydawał się być jej ideałem na boczny tor, odłożyła randkowanie. Kiedy więc spotyka sponsora ich szpitala cóż traci do niego głowę. I tu nastąpiło moje rozczarowanie, bowiem z opisu czytamy, że mieliśmy mieć relację hate to love, a takowej nie ma. Bowiem, czy ,, udawanie" niedostępnej by po chwili oddać się w ręce przystojniaka to takowa relacja? Nie. Nasza Sara nie nienawidzi Mikołaja, po prostu się z nim droczy niczym kotka z myszką. I tu jest pierwszy minus tej powieści. Idźmy jednak dalej.
Mikołaj nasza druga kluczowa postać mimo mojej początkowej co do niej niechęci , zyskała w moich oczach w formie konsekwentności. Jesteś bubkiem, ok to się nie zmieniaj. I tak właśnie jest z tym mężczyzną. Podobało mi się, że Pani Maja zrobiła z niego taką mieszankę Ebenezera Scrooga i Grincha, który to nienawidzi świąt. I te połączenie zielonego z czerwienią na tym jakże świątecznym pierniku wyszło cudownie. Chyba właśnie dzięki tym nawiązaniom zmieniłam zdanie co do Mikołaja i po prostu go polubiłam. Czy jest pikantniejszą wersją Świętego Mikołaja? Zdecydowanie tak. Więc jeśli po tę książkę sięgnąć to tylko ze względu na tego bohatera.
Wspominałam na początku, że ta historia nie jest zawiła. Jest bardzo prosta, jak te wszystkie romantyczno- świąteczne filmy. O dziwo, mój narzeczony ( który rzadko sięga po książki) czytał ją razem ze mną. Nie raz śmiał się głośno z tekstów, jakie występują w tej powieści. Na moje pytanie: czy mu się podobała? stwierdził: że tak, dawno się tak nie ubawił czytając taką książkę. Od razu sprostuję może jego wypowiedź, ta książka nie jest komedią to taki erotyk świąteczny. I powiem szczerze, że gdybym sama ją czytała to pewnie parskłabym śmiechem może na 2-3 tekstach. Jednak spojrzenie męskie na powiedzmy sobie szczerze sceny łóżkowe jest genialne. Nie raz mój partner komentował w stylu : Kto takich tekstów używa? przecież to woła o: zlanie faceta po pysku. Fakt, każdy kto czytał erotyki wie, że takie bombeczki się pojawiają i mnie one już może tak nie dziwią, nie kolą niczym igły od choinki w tyłek, jak na samym początku przygody z taką literaturą. Dlatego reakcje mojej połówki podczas czytania mnie rozwalały i faktycznie w wielu momentach przyznawałam mu rację. Co do fabuły to mamy tutaj dwa główne cele: sprawienie by Mikołaj polubił święta i ten motyw bardzo mi się podobał oraz by tej parze udało się być razem. Mówiłam, że książka ta jest nieskomplikowana. Jednak dla mnie była idealna w szczególności, gdy się jest chorym i ma się gorączkę. Ta książka nie tylko poprawiła mi humor, ale udało się jej wprowadzić mnie w ten świąteczny klimat, a to najważniejsze i skłoniła mojego narzeczonego do czytania, a to już mogę spokojnie nazwać świątecznym cudem.
CZY WARTO SCHRUPAĆ?- czyli podsumowanie :
,, Świąteczna gorączka" to książka niezobowiązująca, lekka, która potrafi wprowadzić czytelnika w nastrój świąteczny. I choć sama historia jest taką pikantniejszą wersją to mimo wszystko bawiłam się przy niej świetnie. Owszem to nie jest jakieś arcydzieło, ale co Ci mogę zagwarantować to fakt, że przyjemnie się ją czyta i jest świetna dla zrelaksowania się. Nie myślisz tylko suniesz na sankach przez nią, czerpiąc radość. Język jest kolokwialny, a sama fabuła niezawiła. Co do kreacji bohaterów to uważam, że Mikołaj odwala tutaj całą robotę za wszystkich. I choćby dla jego postaci warto sięgnąć po tę pozycję. Owszem powieść ta posiada wady, ale w ogólnym rozrachunku wypada ok. Bawiłam się przy niej świetnie, a to najważniejsze. Czasem warto sięgnąć po coś bardzo lekkiego, co sprawi, że się zrelaksujemy lub właśnie będziemy czerpać radość z czytania. Takie odmóżdżanie dobrze robi. Narzeczy podpowiada, że: Jeśli lubisz ostry jak chili język i konkretne treści bez owijania w bawełnę to książka jest dla Ciebie.
KOMU POLECAM? Osobą, które szukają czegoś lekkiego w klimacie świątecznym.
💗Za egzemplarz i mile spędzony czas dziękuję wydawnictwu 💗:
Jaki słodki Pan ciastek :D Odnośnie samej książki to nie mam je jw planach.. nie wiem czy to się zmieni ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem, ale jakby przyszła Ci ochota poczytać o niegrzeczny Mikołaju to polecam ;)
UsuńCiastka znalazłam dziś na mojej biblioteczce, więc chyba byłam grzeczna ;)
Mikołaj Mikołajowi nie równy :)
UsuńOjej.. niewidzialny Mikołaj, pomocnicy? Skrzar? :D
Dokładnie ;) podobno ma mnie motywować do dalszej pracy recenzenckiej, bym podczas świąt nie zapomniała o Was ;)
UsuńTY nigdy nie zapomianasz :)
Usuń❤️🥰😘
UsuńWiem, komu ją polecę :)
OdpowiedzUsuńCieszę się niezmiernie 😉
UsuńNa razie nie planuje jej czytać. Nie wiem, może za jakiś czas zmienię zdanie.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Polecam, bo to bardzo ciekawa książka, a zarazem świąteczna propozycja
UsuńPan na okładce bardzo kuszący, ale sama książka już nie bardzo. 😊
OdpowiedzUsuńRozumiem, ale serio uważam, że warto po nią sięgnąć. Bardzo fajnie wprowadza w klimat świąteczny ukazując co tak na prawdę liczy się w tym okresie najbardziej...
UsuńKochana Dario,
OdpowiedzUsuńKsiążka mignęła mi gdzieś na social mediach, ale przyznam się bez bicia, że nie zwróciłam na niej szczególnej uwagi. Ale ja widać, niedobrze zrobiłam, a określenie, że sunie się przez nią jak na sankach sprawia, że mam jeszcze większa ochotę, aby po nią sięgnąć, nawet jeśli nie do końca jest w moim klimacie! Wydaje mi się, że ten okres przedświąteczny powinien być nieco lżejszy i nie ładować w siebie ciężką literaturę i kinematografie. "Przypakowany Mikołaj" - to też mnie kupiło!
Mimo wszystko szkoda, że książka nie wywiązuje się z tego, co było napisane z tyłu okładki, a mam to na myśli relacje między dwójką głównych bohaterów. A wydaje mi się, że historie typu hate to love mają w sobie dużo więcej pikanterii i bardziej wciągają, ale to moje odczucie. Dodatkowo wyobrażam sobie, ile śmiechu przyniosła Ci ta książka, czytając ją razem z partnerem :D Kochana, bardzo sobie cenię Twoje recenzje i niejednokrotnie śmieję się z Twoich określeń. Jak dla mnie; jesteś mistrzem w pisaniu recenzji w których aż ciężko się jest nie uśmiechnąć :)
Ściskam mocno!
Kochana Pando,
UsuńDziękuję Ci za tak wspaniałe słowa, które znaczą dla mnie wiele :* Zawsze uważałam, że recenzja nie musi być patowa, arcy mądra. Ma ona przede wszystkim opisywać emocje, jakie towarzyszą nam podczas czytania.Dlatego cieszy mnie, kiedy mogę wywołać uśmiech na twarzy innych czytelników, moją recenzją. To największy dla mnie komplement, za który bardzo Ci dziękuję :*
Co do książki jest ona warta każdych pieniędzy i czasu. Niby lekka, a jednak potrafi przemycić to co jest najważniejsze w czasie tych świąt, o czym my zabiegani ludzie zapominamy w ferworze właśnie świątecznej gorączki zakupowej..
Dziękuję za odwiedziny i do napisania :*
Ojj na taką świąteczną gorączkę to może i ja miałabym ochotę :
OdpowiedzUsuńpozdrawiam // Pola
www.czytamytu.blogspot.com
Cieszę się kochana, bo to bardzo ciekawa propozycja świąteczna.
UsuńJa tradycyjnie przy tego typu lekturach biorę pana z okładki (tylko dyskretnie, żeby się narzeczony nie dowiedział), ale za książkę dziekuję ;)
OdpowiedzUsuńHe he he oj tak czasem i ja zastanawiam się gdzie są Ci mężczyźni z książek czy filmów, bo rzeczywistość jest całkiem inna 😉
UsuńWyobraziłam sobie komentarze mojego męża. :) Chyba muszę spróbować takiego wspólnego czytania.
OdpowiedzUsuńSpróbuj 😉 Ja, że czytam w łóżku to wyszło jakoś tak spontanicznie. I byłam baaardzo zaskoczona, że wytrwale czytał że mną. Dzięki temu też dostałam męską opinie co do tej pozycji.
UsuńRaczej się nie skuszę na ten tytuł... Jakoś te świąteczne książki po prostu do mnie nie przemawiają 🤷♀️
OdpowiedzUsuńAle okładka Hot 🔥 Hehe 😊
Pozdrawiam serdecznie :)
Jasne rozumiem ja też mam chyba z 3 tytuły świąteczne na aż 3 biblioteczki... Więc tak, też rzadko sięgam po ten motyw..
UsuńLubię czasem sięgnąć po taką niezobowiązującą książkę i kiedyś może ją przeczytam. Teraz jednak mam inne świąteczne powieści w planach i na tę nie znalazłabym już czasu. ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem, ale może za rok znajdziesz miejsce na ten tytuł, bo warto ;)
UsuńCzasem taka niezobowiązująca lektura również jest potrzebna, choćby po to aby się po prostu zrelaksować...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Dokładnie lub poprawić sobie nastrój, a co ;)
UsuńNie przepadam za takimi książkami, nawet w okresie świąt. Zatem i tę książkę sobie odpuszczę
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
https://subjektiv-buch.blogspot.com/
Jasne rozumiem. Nie ma co wmuszać w siebie coś czego się nie lubi..
UsuńPatrzę na okładkę myślę: erotyk, klikam ctrl+F żeby włączyć funkcję wyszukiwania, wpisuję w nią erotyk i bach - to rzeczywiście erotyk :D
OdpowiedzUsuńTak to jest erotyk, ale bardzo fajny, a przy tym zabawny :)
UsuńKsiążki z gołą męską klatą na okładce omijam szerokim łukiem. Mimo iż parę pozytywnych słów zamieściłaś o tej książce stwierdzam, że dalej będę trzymała się tej zasady. Przez chwilę już bym mogła się skusić, przez zabawne teksty, ale skoro to Twój narzeczony najbardziej rozbawił, to sobie podaruję. Nie będę męża tym męczyć :P W sumie szkoda, bo z takiej tematyki mogłaby być fajna komedia :D.
OdpowiedzUsuńUwierz mi dawno się tak nie ubawiłam czytając z narzeczonym wspólnie książkę. Fajnie jest tak zrobić sobie ze swoim facetem taki maraton. Polecam ;)
UsuńMoże przez wolne sięgnę :)
OdpowiedzUsuńPolecam, bo warto ;)
Usuń